Wendy Broom została obudzona przez córkę w środku nocy. Los zesłał jej bojowe zadanie - musiała uratować porzuconego szczeniaka, który błąkał się wokół ich domu. “Uratowaliśmy ją, ale myślę też, że została do nas zesłana” – mówi kobieta. Dała dom zaniedbanemu szczeniakowi i zawalczyła o jego zdrowie, a on odwdzięczył się jej tak, jak tylko mógł.
Mruczek nie potrafi skakać, jego kończyny odmawiają mu posłuszeństwa. Porusza się inaczej niż inne koty, świat odkrywa nieco powolniej. Mimo rzadkiego schorzenia udało mu się przezwyciężyć wszelkie trudności i zacząć cieszyć się życiem. Wystarczyła do tego pomoc ludzi o wielkim sercu dla zwierząt.
Prosię zostawiono w opuszczonym garażu, żeby skonało. Jego ciało toczyła choroba, świerzb pokrywał każdy kawałek jego skóry. Pasożyty owijały się wokół jego płuc, utrudniając mu oddychanie. Gdyby nie nadeszła pomoc, umarłby. Miał szczęście, kiedy trafił na farmę, gdzie mógł powoli leczyć się ze swoich przypadłości w miłym towarzystwie. Chociaż zyskał wielu przyjaciół, jego serce było już zajęte. Skradł je rudy mruczek, który wspierał go w chorobie.
Czarno-biała kotka potrzebowała pomocy. Jej rozrywający krzyk słyszeli wszyscy w okolicy. Miauczała, płakała, próbowała zwrócić na siebie uwagę człowieka. Chociaż całe życie spędziła na ulicy, teraz potrzebowała komfortu domowego zacisza. Rozpaczliwie próbowała dostać się do środka, a kiedy została wpuszczona pod dach nieznajomej kobiety, od razu stało się jasne, dlaczego tak jej na tym zależało.
Poppy jako mała kotka wraz z siostrą trafiła do schroniska dla kotów, gdzie razem czekały na adopcję. Pracownicy ośrodka szybko zorientowali się, że kociątko potrzebuje drogiej operacji. Nie mogła się wypróżniać, co niosło za sobą przykre konsekwencje zdrowotne – mogło doprowadzić do infekcji, a nawet do śmierci. Żeby cieszyć się pełnią życia potrzebowała drogiego zabiegu, jednak ratownicy wiedzieli, że jest warta każdej ceny.
Kiedy pojechała na konferencję w pracy, nie spodziewała się, że wróci z psem. Widząc zaniedbane zwierzę błąkające się po ulicy, musiała mu pomóc. Pupil miał szczęście. Nie trafił na byle kogo, a na dyrektorkę schroniska dla zwierząt. Kobieta jeszcze nie wiedziała, że porzucony psiak ma w sobie tyle miłości do oddania.
Nie każdy właściciel zwierzęcia traktuje je jak żyjącą, czującą istotę. W przypadku tej kotki, trafiła ona na właściciela, który nie powinien posiadać zwierząt. Kiedy zabrano ją do weterynarza, okazało się, że bez operacji nie przeżyje. Zamiast zapłacić lub zrobić zbiórkę pieniędzy, właściciel wolał pozbyć się problemu i ją uśpić. Na szczęście weterynarz miał inne plany.
Kiedy jeszcze był szczenięciem, uległ tragicznemu wypadkowi. Jego zdeformowany pyszczek utrudniał mu życie i sprawiał, że miał specjalne potrzeby. Jego pierwszy właściciel nie potrafił im sprostać, więc Brodie niedługo po adopcji trafił z powrotem do schroniska. Po raz kolejny szukał domu i liczył, że tym razem będzie to na stałe.Brodie nie wie, że różni się czymś od innych psów. Życie go nie oszczędzało, odkąd tylko się urodził. Po tym, jak został zaatakowany przez własną mamę, został oddany do adopcji, jednak szczęście w nowej rodzinie nie trwało długo. Po raz kolejny trafił do schroniska, szukając kochającego domu i kogoś, kto zrozumie jego potrzeby.
Mieszkaniec Anson County w Karolinie Północnej (USA) poszedł na spacer do lasu i odkrył tajemnicze, zielone pudło. Kierowany ciekawością zajrzał do środka i jego oczom ukazał się niecodzienny widok. Ze środka spozierały na niego ślepia małych, porzuconych szczeniaczków. Pięcioro psiaków czekało na jego ratunek. Nie było wątpliwości – zwierzęta na pewno nie wpakowały się same do pudełka. Ktoś musiał je tam porzucić w trzydziestostopniowym upale.
Zdarza się, że nawet troskliwa rodzina, która dotychczas dbała o swoje zwierzęta, postanawia je porzucić. Tak było w przypadku dwóch psów, które trafiły pod skrzydła Animal Rescue League w stanie Iwoa. Sytuacja w ich domu zmieniła się na tyle, by właściciele uznali, że tak będzie lepiej. Psiaki pomimo drastycznej zmiany w życiu, postanowiły kurczowo trzymać się tego, co im pozostało.
Zachowywała się jak idealna kotka w schronisku, jednak co chwilę oddawano ją z powrotem. Monica miała problemy, z którymi nie chcieli zmierzyć się nowi właściciele. Dlatego za każdym razem niedługo po adopcji wracała do schroniska.Pracownicy mieli jeden cel – znaleźć dla niej idealny dom. Chociaż była przecudowną kotką, nie nadawała się do mieszkania z większością ludzi. Szukali długo, ale w końcu im się udało. Monica miała trafić do nowej rodziny, gdzie będzie mogła żyć swobodnie i gdzie w końcu się odnajdzie.
Kot Pepsi został porzucony, bo jego rodzina wolała od niego dwa psy. Nie liczyły się długie lata spędzone razem ani wykształcona w tym czasie więź. 19-letni koci senior trafił do schroniska, gdzie jako starsze zwierzę nie miał realnych szans na adopcję.Czekał na nowy dom w ośrodku Cats Protection w Glasgow w Szkocji. Mimo podeszłego wieku i marnych perspektyw, na znalezienie nowej rodziny, mruczek rozkochał w sobie personel schroniska. Po latach spędzonych z poprzednią rodziną, która się go pozbyła, mieli nadzieję, że ktoś jeszcze ją przygarnie.
Wszystkie króliki miały zostać przerobione na pasztet, tak twierdzili ich właściciele. Jednak był też on. Zaa słaby i za mały, żeby trafić na talerz, więc od razu spisali go na straty. Stwierdzili, że nie zasługuje na humanitarną śmierć i postanowili go zagłodzić. “Takie prawo natury” – usłyszeli inspektorzy od hodowcy.Silver był najmniejszy i najsłabszy wśród wszystkich królików z miotu. Od razu rzucał się w oczy, co nie podobało się hodowcom. Padał ofiarą ataków innych królików, które znalazły w nim swoją ofiarę. Traktowały go tak brutalnie, że na jego skórze pojawiały się liczne rany. Inspektorzy OTOZ Animals Łódź postanowili zainterweniować.
Istnieje przekonanie, iż to koty wybierają sobie właścicieli, a niekoniecznie człowiek pupila. O prawdziwości tego przesłania przekonała się mieszkanka Japonii, która w drodze na zakupy zauważyła biało-czarnego kota ukrywającego się pod samochodem. Chociaż zwierzę było już dorosłe, z łatwością można było pomylić je z kocięciem. Ważący niespełna 2 kilogramy mruczek nie miał zamiaru uciekać i desperacko domagał się uwagi nieznajomej.Koty wywołują zainteresowanie i zachwyt wśród Japończyków, o czym świadczy chociażby fenomen kocich kawiarni, butików z akcesoriami dla futrzastych milusińskich czy sklepów zoologicznych specjalizujących się w sprzedaży rasowych zwierząt. Niestety te bezdomne nie zawsze mogą liczyć na podobną troskę i opiekuńczość ze strony przechodniów.
Psy bardzo mocno przeżywają rozstanie z człowiekiem - niezależnie, czy do rozłąki doszło w wyniku przeprowadzki, hospitalizacji bądź śmierci właściciela. Z podobnymi emocjami zwierzę boryka się też w przypadku oddania go do schroniska. Historia Kodiego nie jest odstępstwem od normy. Nadeszła choroba, a opiekunka kundelka trafiła do hospicjum. Zamiast zapewnić pupilowi godne warunki życia, rodzina przyjęła majątek, a Kodiego uwięziono na łańcuchu. Psem zainteresowali się sąsiedzi.Perspektywa zdobycia majątku budzi w ludziach demony. Niedawno przekonali się o tym wolontariusze z Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy Dla Zwierząt Help Animals.
Na ulicach miast żyje wiele bezdomnych zwierząt. Niektóre z nich bywają w bardzo złym stanie. Do takich zwierząt należała kotka o nietypowym rudo-beżowym umaszczeniu. Brudna, łysiejąca, wychudzona, a w dodatku miała ogromne problemy z oddychaniem. Słychać było, że z jej drogami oddechowymi dzieje się coś złego. Kotka uparcie szukała wsparcia wśród obcych ludzi.Na szczęście Papaja - bo takie imię później otrzymała - natknęła się w końcu na przechodniów, którzy postanowili jej pomóc. Okazało się, że jej stan jest krytyczny.
Bezpańska kotka była skazana na tułaczkę po ulicach, aż w końcu znalazła się w przepełnionym zwierzętami schronisku. Chociaż był to los lepszy niż bezdomność, zasługiwała na coś lepszego. Do akcji wkroczyło stowarzyszenie opieki nad zwierzętami, które postanowiło znaleźć jej nowy dom. Kiedy nowa pani otoczyła Freyę opieką, nie spodziewała się, że kotka zareaguje w taki sposób.Dziesiątki zwierząt czekają w schronisku, aż ktoś je przygarnie. 12-letnia kotka nie była najbardziej rozchwytywana wśród bezpańskich zwierząt. Większość osób woli bowiem zaadoptować kocię i wychowywać je od małego. Kiedy Michelle usłyszała, że kotka potrzebuje domu, wzięła ją pod swój dach.
W jednym ze schronisk dla zwierząt przez wiele lat mieszkały dwie zaprzyjaźnione ze sobą kotki w podeszłym wieku. W pewnym momencie wydawało się, że szczęście uśmiechnęło się do kocich seniorek. Chociaż opuściły boks i pojechały do nowego domu, niestety okazało się, że nie jest to koniec rozczarowań w ich trudnym życiu.Niestety, starsze zwierzęta rzadko wpadają w oko ludziom odwiedzającym schroniska w poszukiwaniu wymarzonego pupila. Co więcej, jeszcze trudniej znaleźć wspólny dom dla dwóch zwierzaków.
Pewien przechodzień natknął się na szczenię i kocię skulone razem między przenośnymi toaletami w Hampton Soccer Park w Hampton w Wirginii. Psiak w typie rasy chihuahua był gotowy bronić swojej towarzyszki za wszelką cenę, byle tylko ich nie rozdzielać. Dwójka przyjaciół trafiła do schroniska, gdzie nikt nie zgłosił się, by odebrać ich jako zaginione zwierzęta domowe. Ta historia jednak nie kończy się w tym miejscu.Kochasz swojego zwierzaka bardziej niż kogokolwiek innego na świecie? Ci, którzy nigdy nie mieli psa, kota czy innego pupila, nie rozumieją tych relacji. Niestety nie wszyscy czworonożni przyjaciele człowieka mogą liczyć na bezgraniczną miłość, zrozumienie, pełną michę i miejsca na kolanach osoby pełniącej rolę ich opiekuna. Zdarza się, że bezpańskie zwierzęta w krytycznych sytuacjach mogą jedynie polegać na sobie nawzajem.
Znaleziono go z dwiema siostrami. Był tak malutki, że nie wiedziano, czy przeżyje. Mały Sebastian ważył niespełna połowę tego, co powinien. Chociaż miał już tydzień, był wielkości nowonarodzonego kocięta. Kiedy go znaleziono, jego opuchnięte oczy nie chciały się otworzyć, a jego brzuszek toczył stan zapalny. Zastępcza mama musiała stoczyć zaciętą walkę o życie i zdrowie małego mruczka.Penny Richards, wolontariuszka organizacji pro-zwierzęcej, wzięła do siebie troje kociąt z porzuconego miotu. Wszystkie z nich potrzebowały opieki, ale szczególną troską musiała otoczyć Sebastiana. Mruczek znacząco odbiegał od sióstr wielkością, jego ciało było dwa razy mniejsze.
W zeszłym miesiącu pracownik szkoły, przechodząc obok śmietnika, dokonał zaskakującego odkrycia. Kiedy usłyszał z kontenera dziwne dźwięki, kierowany ciekawością postanowił zajrzeć do środka. Spodziewał się szczurów zajadających się resztkami czy szopów praczy. Nie przypuszczał, że trafi na inne stworzenia. Z kontenera spozierała na niego szóstka małych kociąt, wyrzuconych jak śmieci.Były pokryte tłuszczem i pachniały jak sajgonki. Ich wychudzone ciałka zostały wyciągnięte z kontenera, a sprawą zajęły się lokalne stowarzyszenia opieki nad zwierzętami. Niestety pozbywanie się pupili w tak nieludzki sposób to częsty proceder. Niechciane zwierzęta, zamiast oddane do schroniska, trafiają do śmieci.
Bezpański kot codziennie przechodził obok ich okna. Nie miały wątpliwości – chciał zostać zauważonym. Nieufny mruczek miał dość życia na ulicy i wiedział, co musi zrobić, żeby przekonać do siebie kobiety. Był jednak pewien problem. W domu był już jeden kot, a żeby do niego dołączyć, trzeba było wkupić się w jego łaski.Po długim, samotnym życiu kot postanowił znaleźć nowy dom. Dokonał wyboru – chciał przekonać do siebie Annę i jej współlokatorkę. Starał się o ich względy miesiącami, coraz bardziej rozkochując w sobie kobiety. Sprawa nie była prosta. Chociaż były miłośniczkami zwierząt i chętnie dałyby łaciatemu mruczkowi nowy dom, adoptowany wcześniej kot ze schroniska i jego komfort były dla nich priorytetem.
Istnieje wiele rozmaitych sposobów na poznanie nowych przyjaciół. W powiększeniu grona znajomych pomocne jest konto na portalu społecznościowym, przynależność do klubu dyskusyjnego, udział w wolontariacie, a czasem kupno psa. Ten mężczyzna obudził się z drzemki i znalazł nowego najlepszego kumpla mruczącego na jego klatce piersiowej.Ali Safa, mieszkaniec Canberry w Australii nie mógł się doczekać dnia, w którym jego jedynym planem było siedzenie przed domem i nicnierobienie. Nawet nie podejrzewał, że po przebudzeniu z nieplanowanej drzemki zyska przyjaciela, który tak, jak on, uwielbia wypoczynek na świeżym powietrzu.
Personel ośrodka w Teksasie zajmującego się pomocą zwierzętom otrzymał niedawno pilne wezwanie w sprawie psa uwięzionego na torach kolejowych. Oficer prędko wybrał się na miejsce zdarzenia, po czym dostrzegł, że sytuacja zwierzęcia jest bardziej poważna, niż się spodziewał. Wiedział, że muszą działać szybko, zanim nadjedzie pociąg.Sprawą zajął się oficer Edwards z City of San Antonio Animal Care Service. Funkcjonariusz był zdeterminowany, by pomóc czworonogowi. Nie było wiadomo, czy zwierzak został pozostawiony w tym miejscu celowo, czy jego smycz przypadkowo zahaczyła się o tory.
Na facebookowym profilu Miasta Płońsk zamieszczono ogłoszenie dotyczące znalezienia starszego kundelka. Maja, bo takie imię nosi niespełna 3,5 kilogramowa suczka, czeka na swoich właścicieli. Pomimo setek udostępnień wpisu w mediach społecznościowych, zero telefonów w sprawie suni. Istnieje podejrzenie, że została porzucona ze względu na sędziwy wzrok oraz utratę wzroku.Suczka została odłowiona w płońskiej dzielnicy przemysłowej, a dokładniej na terenie Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Na pierwszy rzut oka widać, iż młodość ma już za sobą - świadczą o tym mętne oczy oraz ruda sierść przyprószona siwizną.
Sieć obiegło nagranie z monitoringu, które pokazuje, jak okrutni potrafią być ludzie. Kamera zarejestrowała zakapturzoną postać, która o godzinie 1.20 zjawiła się przed cudzym domem w Las Vegas w Nevadzie. Na progu pozostawiono czerwony transporter dla zwierząt ze znajdującym się w środku szczenięciem. Piesek miał bardzo dużo szczęścia, że trafił akurat pod ten adres.O szczegółach bulwersującej sytuacji opowiada makijażysta ze Stanów Zjednoczonych Jose Granadosa. Mężczyzna udostępnił w sieci materiał filmowy przedstawiający porzucenie niechcianego zwierzęcia oraz ucieczkę sprawcy.
Od miesięcy szylkretowa kotka wspinała się po schodach przeciwpożarowych pobliskiego budynku mieszkalnego w Brooklynie. Szukała nie tylko jedzenia, ale też pieszczot i uścisków. Nie ulegało wątpliwości, że przymilne zwierzątko nie jest stworzone do życia na ulicy i potajemnie marzyła o znalezieniu domu na stałe.Poznajcie Lannę - kotkę charakteryzującą się pięknym, a przede wszystkim nietuzinkowym umaszczeniem, przywodzącym na myśl skorupę żółwia szylkretowego. Wykorzystując swoje wdzięki, bezpański zwierzak upominał się o jedzenie, nie odmawiając przy tym nikomu, kto chciałby go pogłaskać.
Czarny kocur imieniem Tom marzył o spokojnej starości w domu, w którym spędził całe dotychczasowe życie. Mruczek korzystał z wygód i odpoczynku, nie wiedząc, że w tym samym czasie jego właściciele planowali, jak się go pozbyć. W wieku 15 lat trafił do schroniska, a powód zrzeczenia się praw opieki nad zwierzęciem rozwścieczył pracowników placówki.Nie zawsze wszyscy opiekunowie są przygotowaniu na wyzwania, jakie stawia przed nimi opieka nad starzejącym się zwierzęciem. Niemniej oddanie kociego czy psiego seniora do schroniska jest najgorszą krzywdą, jaką możemy mu wyrządzić.