Zajmowała się ogródkiem, w jednej z donic zobaczyła, że coś się rusza. Małe oczka patrzyły z przerażeniem
Zajmująca się grządkami kobieta usłyszała pochodzące z jednej z donic dźwięki. Kiedy zajrzała do środka, osłupiała. Coś się ruszało. Potrzebna była natychmiastowa pomoc, szóstka niewinnych stworzeń mogła nie przeżyć bez jej pomocy. To się nazywa być w dobrym miejscu w dobrym czasie.
Kobieta zauważyła, że w donicy coś się rusza. Miot kociąt czekał na ratunek
Pewnego ranka, kiedy Chantal zajmowała się ogrodem, zauważyła, że w jednej z donic coś się rusza. Spojrzała do środka i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Ze środka spoglądało na nią sześć par małych oczek. Natychmiast postanowiła im pomóc. Po chwili zorientowała się, że patrzy na nią siódma para oczu – niedaleko stała kocia mama, która obserwowała, czy jej dzieci są bezpieczne.
Kotka prawdopodobnie przybyła do ogrodu w poszukiwaniu bezpieczeństwa i pożywienia. Świeżo upieczona mama prawdopodobnie musiała wnosić swoje dzieci do środka doniczki po kolei, jedno po drugim. Wiedziała, że Chantal pomaga bezdomnym kotom i chciała, żeby kobieta wyciągnęła do jej rodziny pomocną dłoń. Ta nie zwlekając, zaalarmowała organizację pomagającą kotom, Chatons Orphelins Montreal, którą poinformowała o zaistniałej sytuacji. Obiecała zająć się kociętami, póki nie będą gotowe na adopcję.
Spacerowała z psem, nagle rzuciło się na nich dwóch "napastników". Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialnościNieufna kocia mama nie chciała wejść do domu. Panicznie bała się ludzi
Chociaż kocia mama chciała pomocy, była nieufna wobec ludzi. Chantal udało się zabrać do środka wszystkie kocięta, jednak musiała wymyślić specjalny plan dla dorosłej kotki. Nie pomagało nawet jedzenie. Lęk przed człowiekiem był zbyt silny. W końcu wpadła na genialny pomysł.
– Wyszła z jednym z kociąt w ramionach, a mama natychmiast do niej podeszła i próbowała zaopiekować się dzieckiem – mówi ratownik ze schroniska Chatons Orphelins Montreal.
W domu na rodzinę kotów czekało miejsce urządzone dla całej siódemki. Kiedy kocięta zobaczyły mamę, natychmiast się na nią rzuciły. Wtuliły się w jej brzuszek i zaczęły ssać mleko.
Zajęło trochę czasu, zanim Gerbett, jak nazwano kotkę, przyzwyczaiła się do obecności ludzi. Dzięki zapewnionemu ciepłu i pokarmowi w końcu była bezpieczna, a jej nastawienie powoli zaczęło się zmieniać.
– Wydawała się rozumieć, że Chantal była tam, aby im pomóc.
Kocięta znalezione w donicy wyrosły na urocze zwierzęta. Dwójka z nich znalazła już dom
Cała rodzina była w końcu w komplecie. W ciągu najbliższych tygodni Gerbett zajmowała się kociętami i troszczyła się o ich rozwój. Maluchy wyrosły na radosne młode kociaki. Powoli uczyła ich umiejętności, których potrzebowały do przetrwania na świecie.
W międzyczasie relacje Gerbett z ludźmi ulegały zmianom. Kotka przestała lękać się Chantal. Dziewczyny znalazły w końcu wspólny język. Pokazała swoją czułą stronę. Wystarczyło jej tylko trochę czasu.
– Jest jak kot-pies, podąża za swoimi ludźmi wszędzie, gdzie się udają. Jest bardzo rozmowna i lubi opowiadać o swoim dniu. Jest wesoła i wciąż w głębi duszy kociakiem – mówi Chantal.
Kiedy jej kocięta powoli stawały się coraz bardziej samodzielne, kotka zaczęła spędzać więcej czasu ze swoimi ludźmi. Chantal, której tak bardzo na początku się bała, została jej najlepszą przyjaciółką.
W wieku trzech miesięcy kocięta są już gotowe do życia na własny rachunek. Dwójka z nich znalazła już domy. Reszta czeka w rodzinie zastępczej, aż ktoś je przygarnie. Chantal jednak się nie śpieszy. Docenia każdą chwilę spędzoną z kociętami.
Kiedy Gerbett chowała swoje dzieci w donicy, nie wiedziała, że skończy dzięki temu w kochającej rodzinie Chantal. Przyprowadziła kocięta we właściwe miejsce i dzięki temu zmieniła ich życie. Zapracowana mama może w końcu pozwolić sobie na zasłużony odpoczynek po wyżywieniu szóstki dzieci. Emeryturę spędzi jako rozpieszczona domowa kotka.
Źródło: lovemeow.com