Prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek, odwiedził niedawno Płock, nadzorując inwestycje koncernu naftowego. Kontrowersyjny nominat i de facto polityk wykonał gest, którego nikt się nie spodziewał.Obajtek kazał się zawieźć do schroniska dla zwierząt w Płocku. Prezes Orlenu spotkał się tam z opiekunami zwierząt i ogłosił zaskakującą decyzję.
Sierżant sztabowy Karol Walosek od lat pełni obowiązki dzielnicowego w Bytomiu. Takiej interwencji jeszcze nigdy jednak nie przeprowadził. To, co zobaczył w tym mieszkaniu, jeszcze długo będzie go prześladować.Zgłoszenie złożyła telefonicznie młoda kobieta. Twierdziła, że przy ulicy Małgorzatki w Bytomiu zwierzęta przetrzymywane są w fatalnych warunkach. Chodziło o suczkę i jej szczenięta. Kobieta bardzo martwiła się ich stanem.
Nie od dziś wiadomo, że człowiek uwielbia spędzać czas ze zwierzętami. Wraz z biegiem lat niektóre gatunki zyskały w naszych oczach status pełnoprawnych członków rodziny, powierników sekretów i kompanów zabaw, natomiast ich obecność niewątpliwie ma pozytywny wpływ na stan zdrowia właściciela. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy listę 8 zalet posiadania zwierząt. Zwierzęta są towarzyszami człowieka od zarania dziejów i obecnie stanowią nieodłączny element milionów ludzi na całym świecie. Historia zna wiele przypadków niezwykłej więzi pomiędzy człowiekiem a dzikimi i udomowionymi zwierzętami.
Nie od dziś wiadomo, że klient kupuje oczami i dobry jest ten towar, który atrakcyjnie wygląda. Niestety, w schroniskach dla zwierząt działa to podobnie.Ludzie przychodzą pełni dobrych intencji. Chcą adoptować psa, ale ten pies powinien być fajny. Wesoły, zdrowy, rozmerdany. Tymczasem rzeczywistość wygląda z reguły inaczej.
„Nie rozdzielajcie nas, przyniesiemy podwójne szczęście” - to mówi spojrzenie tych dwóch sierotek znalezionych na ogródkach działkowych. Kochającego domu szuka młodziutkie rodzeństwo. Dwa puchate i grzeczne kocurki z oczkami jak węgielki. Rademenes i Mefisto aktualnie przebywają w azylu pod opieką Fundacji Cztery Łapy w Żychlinie. Podwójne szczęście może trafić wyłącznie do domu niewychodzącego. Kocurki będą już wykastrowane. Warunki adopcji dostępne pod numerem telefonu: 609 856 625 Dwa czarne biedaki znalezione na ogródkach działkowych, zostały zaopiekowane, odrobaczone, zaszczepione i zachipowane. Chętnie się bawią i dobrze reagują na ludzi i inne zwierzęta.
Pani Izabela z mężem zbierali jagody w lesie pod miejscowością Machliny. Byli już daleko w głębi, ponad 1,5 km od szosy, gdy natknęli się na przerażające znalezisko.Na ziemi, na samochodowej wycieraczce, leżał pies. Ledwo zresztą przypominał psa. Był skrajnie wychudzony i tak słaby, że nie mógł nawet podnieść głowy.
Kayla i Emilie od dzieciństwa czuły silną więź ze zwierzętami, zwłaszcza tymi, którym dzieje się krzywda. Gdy więc Kayla znalazła malutkiego domowego prosiaczka, który błąkał się bez mamy, wiedziała, co musi zrobić.Zamiast zignorować zwierzątko w potrzebie albo zadzwonić po kogoś, by zajął się problemem, postanowiła sama uratować świnkę i dać jej nowe życie.
Pan Krzysztof Kot przechadzał się po lesie w okolicach miejscowości Pyzdry (woj. wielkopolskie). Nagle jego uwagę przykuło coś białego. Wśród liści i mchu leżała biała plastikowa siatka.Nie byłoby w tym nic dziwnego - ot, kolejny przykład śmiecenia w lesie przez nieodpowiedzialnych turystów lub nawet miejscowych - gdyby nie to, że siatka nagle się poruszyła!
Małgorzata Kożuchowska jest znana z troski o zwierzęta i brania udziału w akcjach popularyzujących wiedzę na temat opieki nad nimi. Gwiazda "Rodzinki.pl" ma cenne porady dla internautów, dotyczące odpowiedzialnej adopcji psów. Czy się z nimi zgadzacie?Trwa sezon na porzucanie zwierząt domowych. Biedne psy wyrzucane są na poboczach, wiązane w lasach, czasem przerzucane przez cudze płoty. Wszytko przez wakacje.
Ponad dziesięć lat temu, w trakcie wspinaczki po górach Casey Anderson znalazł dwa niedźwiedzie grizzly siedzące obok ciała niedźwiedzicy. Zwierzęta straciły matkę w młodym wieku, dlatego mężczyzna nie pozwolił, by zostały bez opieki. Zabrał je ze sobą i od tamtego czasu poświęcił całe swoje życie pracy z tymi fascynującymi drapieżnikami. Casey Anderson od najmłodszych lat uwielbiał spędzać czas na łonie natury, obcując z dzikimi zwierzętami. Znajomi nazywali go "zwierzęcym magnesem", gdyż potrafił zaskarbić sobie sympatię każdego stworzenia. Pewnego dnia, kiedy mężczyzna znalazł się w górach Alaski, jego niezwykła umiejętność ponownie zadziałała. Przypadkiem znalazł dwa osierocone niedźwiedzie grizzly.
W okresie wakacyjnym wycieczka do lasu może skończyć się nie tylko znalezieniem przyjemnej polany na piknik czy grzybów na zupę. Grupa spacerowiczów znalazła coś przerażającego.Grupka wczasowiczów, spacerująca po lesie pod Gorzowem Wielkopolskim, wprost nie mogła uwierzyć własnym oczom. Wśród drzew coś się kotłowało.
Zygmunt Chajzer opublikował na Instagramie wpis z prośbą o pomoc. Ceniony polski dziennikarz znalazł suczkę błąkającą się w okolicach Wilanowa w Warszawie. Prezenter przejął się jej losem tak bardzo, że wszczął poszukiwania jej właściciela.Prezenter nie pozostał obojętny na los szwendającego się bez celu zwierzęcia. Zgadując, że najprawdopodobniej uciekło z domu, przyjął je pod własny dach i dzięki zasięgom na mediach społecznościowych, postanowił odnaleźć jego opiekuna.
Anna szukała psiaka do przygarnięcia. Znalazła ogłoszenie, ale na miejsce przybyła późno. Został już tylko jeden szczeniaczek - był mikroskopijny, ale uroczy.Niestety, właściciele poinformowali Annę, że z suczką coś jest nie tak. Nie rozwijała się prawidłowo. Stwierdzili również, że jeśli nie znajdą suczce domu, trzeba będzie ją uśpić.
Tydzień temu zakończyła się wędrówka Michała Janika w ramach akcji “Łapy w górę”. Czechowiczanin przeszedł Główny Szlak Sudecki oraz Główny Szlak Beskidzki, pokonując tym samym 1096 kilometrów. Wszystko to w szczytnym celu - aby znaleźć czworonogom ze schroniska kochające domy.Trasa ze Świeradowa Zdroju do Wołosatego to 1096 kilometrów przy 38 000 metrów przewyższenia. Michał Janik pokonał tę trasę, wspierając tym samym jedno ze śląskich schronisk.
Wakacje to niewątpliwie czas odpoczynku w gronie najbliższych. Ma on jednak swoją ciemną stronę. To również sezon na porzucanie zwierząt domowych. Tym razem właścicielka białej kotki przeszła samą siebie, żądając od weterynarza, by uśpił jej podopieczną. Powód doprowadził personel kliniki do szewskiej pasji. Porzucanie zwierząt przed wakacjami to problem, który wraca co roku. W wielu przypadkach okazuje się, że ukochany pupil, który dotąd uważany był za pełnoprawnego członka rodziny, wraz z wizją urlopu staje się utrapieniem i niechcianym balastem.
Pewna panna młoda nie spodziewała się tego, jaka niespodzianka czeka ją w dniu zawarcia związku małżeńskiego. W trakcie wygłaszania przysięg małżeńskich do kościoła wpadł niezapowiedziany gość, który we wspaniały sposób urozmaicił uroczystość. Czy istnieje coś gorszego, niż przerwany ślub? Okazuje się, że nagła zmiana w planach uroczystości nie zawsze wynika ze złych intencji i może mieć pozytywne strony. Niewątpliwie zaślubiny Matheusa i Marilli z brazylijskiego miasta Sao Paulo zapadną zaproszonym gościom na długie lata w pamięci.
Jak donosi zarząd Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu, późną nocą z 14 na 15 czerwca został skradziony ze schroniska jeden z czworonożnych podopiecznych. W komunikacie zaznaczono, że sprawcy doskonale wiedzieli, jak ominąć monitoring. Wrocławskie schronisko dla zwierząt przy ulicy Ślazowej zwraca się z prośbą o pomoc w ustaleniu pobytu psa, który został skradziony z placówki.
Wezwani na miejsce wolontariusze z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (oddział Kielce) wprost zdębieli, gdy ujrzeli, co dzieje się w jednym z gospodarstw w powiecie koneckim.To wyglądało jak prawdziwa psiarnia, ale powstała z przypadku i niechcący. Po obejściu plątało się 21 psów w stanie zaniedbania i niedożywienia. Pośród zwierząt stał gospodarz i rozkładał ręce.
Inspektorzy OTOZ Animals poinformowali o kolejnej kontroli ws. zaniedbanych zwierząt domowych. Tym razem pospieszyli z pomocą około 5-letniej suczce, która uwięziona była na zaledwie pół metrowej uwięzi. Jednakże, tym, co zszokowało ich najbardziej, była lekceważąca i wulgarna postawa właścicielki psa. Członkowie organizacji prozwierzęcych nie ustają w walce o zrywanie łańcuchów i zwracanie zwierzętom należytej wolności i swobody. Sądząc po dramatycznych wpisach publikowanych na mediach społecznościowych, każda interwencja kończącą się ratowaniem stworzenia w potrzebie, jest dla nich szczęściem na wagę złota. Tym razem odnieśli wielki sukces, oswobadzając z uwięzi niewielkich rozmiarów suczkę, której opiekunka nie miała sobie nic do zarzucenia.
Klacz Widetta rozpaczliwie potrzebuje pomocy. Dwoje ludzi chce uratować ją spod rzeźnickiego noża, ale nie zdoła tego zrobić bez pomocy internautów. Trwa zbiórka na uratowanie życia Widetty.Kamil Kowalski i jego dziewczyna, Alicja, od zawsze kochali konie. Alicja chce zostać behawiorystką zwierzęcą i zajmować się końmi na co dzień. Nadal czeka na swego pierwszego rumaka. Kiedy para dowiedziała się, że sąsiad planuje posłać piękną klacz do rzeźni, postanowiła działać.
Bezmyślność ludzka nie zna granic. Przekonali się o tym inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce z oddziału w Starogardzie Gdańskim, którzy stawili się w jednym z ogródków działkowych w miejscowości Gniew. Jak się okazało, mężczyzna wypoczywający wśród zieleni nie widział niczego zdrożnego w trzymaniu kociej rodziny w zamkniętej skrzyni. Cztery zwierzęta, a dokładniej kocia mama z trójką potomstwa, były zamknięte w drewnianej skrzyni. Właściciel z nieznanych bliżej przyczyn uniemożliwiał im swobodne wydostanie się na zewnątrz.
26-letnia Jill Castellano i jej chłopak Andrew Blinkinsop zdecydowali się na powiększenie swojej rodziny o czworonożnego przyjaciela. Para przeglądała oferty adopcyjne w sieci, aż natrafiła na ogłoszenie dotyczące niechcianego pitbulla. Widząc jego zdjęcia, niemal natychmiast postanowili go przygarnąć, chociaż nie znali o nim całej prawdy.Nazajutrz Jill i Andrew pojechali odwiedzić schronisko w Kalifornii, gdzie przebywał czworonóg. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Para nie miała żadnych wątpliwości i całym sercem chciała, by psiak wrócił z nimi do domu. Nie spodziewała się jednak, że pracownicy schroniska będą próbowali ostrzec ich przed podjęciem ostatecznej decyzji.
Kazia i Tadzik. Nasi mali podopieczni to (szczęśliwie) żywy przykład na to, że niektórzy z nas rodzą się z już całkiem sporym bagażem… Kociaki pochodzą z ogródków działkowych z północy Wielkopolski. Ich krótkie, acz ciężkie życie trwa 8 miesiąc, z czego pierwsze 2 dzielnie spędziły razem na malutkiej, zapomnianej przez świat działce. Dookoła porzucone przedmioty, będące siedliskiem wszelkiego rodzaju glist, pcheł i pasożytów.
Każdego dnia po polskich miastach błąkają się koty, które z różnych przyczyn utraciły dom. Niektóre uciekły, inne zostały wypędzone, bo "źle się zachowywały". Czasem koty po kryjomu wywozi się poza miasto, bo opieka nad nimi stała się zbyt trudna lub kosztowna. Ich los bywa dramatyczny. Nie musi jednak taki być - bezpańskim kotom można pomóc.Jeśli pozbawione domu koty mają pecha, dziczeją i już nigdy nie znajdują domu ani ludzkiej rodziny. Jeśli dopisuje im szczęście, trafiają do miejsc takich jak warszawskie Schronisko Na Paluchu.
Każde dziecko potrzebuje uwagi i zdrowego przewodnictwa rodziców - tyczy się to również zwierząt. Niestety, osiem małych jeżyków zostało pozbawionych możliwości wychowywania się u boku swojej biologicznej mamy. Maluchy zostały osierocone i desperacko potrzebowały opieki. Na szczęście pracownicy ZOO wpadli na świetny pomysł, kto może je zaadoptować.Świat zwierząt naprawdę bywa okrutny. Potomstwo pozbawione matki zazwyczaj ma marne szanse na przetrwanie. Nie potrafi polować, a przez to nie jest w stanie zdobyć pożywienia. Co więcej, jest wystawione na ataki ze strony drapieżników. Pocieszeniem jest fakt, iż część zwierzęcych sierotek może liczyć na profesjonalną pomoc weterynarzy, pracowników ZOO i wolontariuszy.
Pewien mieszkaniec Malezji zauważył zdezorientowanego psa biegającego środkiem ulicy, który wyglądał jakby zgubił swoich właścicieli. Mężczyzna ruszył mu na pomoc. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, znalazł wiadomość przyczepioną do jego obroży. Treść listu obnażyła prawdę na temat pupila, która wstrząsnęła nim do głębi.Lionel Vytialingam opisał całą sytuację na portalu społecznościowym. Jak wspomina, tamtego pamiętnego dnia pakował zakupy do bagażnika samochodu, kiedy usłyszał dudniące klaksony. Odwrócił się i spostrzegł nietypowy ruch w pobliżu supermarketu. To właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczył suczkę Siggy.
Nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanego psa, Steve Greig udał się do lokalnego schroniska w celu wybrania kolejnego podopiecznego. Widok starszych i schorowanych zwierząt poruszył jego serca i skłonił go do podjęcia przełomowej decyzji, która zaskoczyła nawet samych pracowników placówki.Od najmłodszych lat mężczyzna z Denver w Stanach Zjednoczonych kochał i szanował zwierzęta. Co prawda dotychczas miał pod opieką wyłącznie niewielkiego pieska imieniem Wolfgang. W tamtym czasie sądził, że jeden pupil w zupełności mu wystarczy. Dziś uważa zupełnie inaczej.
Grinch, bo tak na imię otrzymał pies w momencie znalezienia był w opłakanym stanie. Jego skóra przypominała kamień. Pies bardziej wyglądał jak posąg, niż żywa istota. Osoby, które znalazły czworonoga nie były pewne, czy uda mu się przeżyć. Zaryzykowały. Zabrały go ze sobą, walcząc o jego życie. Zwierzak był bardzo nieszczęśliwy, nie okazywał żadnego entuzjazmu. Został zabrany do lecznicy, ponieważ jego stan wymagał natychmiastowej pomocy.