Kotka codziennie odwiedza grób swojej najlepszej przyjaciółki i wcale nie chodzi o właścicielkę. Ten zwierzak jest doskonałym przykładem na to, że między psem a kotem może narodzić się bliższa relacja niż między niejedną dwójką ludzi. Trzeba przyznać, że zachowanie mruczka jest bardzo poruszające. Kto z nas choć raz nie zastanawiał się nad tym, czy przyjaźń międzygatunkowa jest możliwa. Oczywiście nie chodzi nam o więź łącząca człowieka i jego futrzastego podopiecznego, lecz związek między przedstawicielami dwóch zupełnie różnych gatunków ze świata zwierząt. Skoro mowa o przyjaźni, dużo dyskutuje się o relacji łączącej psy i koty - zazwyczaj wtedy nie mamy na myśli nic pozytywnego. Czy pies i kot mieszkające w jednym domu to przepis na dozgonną przyjaźń, a może na niekończące się problemy? Czas się przekonać.
Właścicielka suczki o imieniu Maisie musiała przeżyć prawdziwy szok, gdy dowiedziała się, że jej pupil wrócił z zaświatów, chociaż sama go pochowała. Choć ze stratą przyszło jej się pogodzić bardzo trudno, w końcu zaczęła akceptować myśl, że pożegnała czworonożną przyjaciółkę. Wyobraźcie sobie jej minę, gdy po dwóch dniach zobaczyła ją biegającą w okolicy.Każdy właściciel psa doskonale zdaje sobie sprawę, jak bardzo boli jego odejście. Do czworonogów przyzwyczajamy się niemal jak do członków rodziny, dlatego gdy już ich zabraknie, tęsknimy za ich mokrymi nosami, merdającymi ogonkami i spojrzeniem wyrażającym bezgraniczne przywiązanie. Bez nich u naszego boku niektóre czynności przestają mieć sens, a cisza i spokój stają się wręcz namacalne.
Historia tego zwierzaka zdarzyła się naprawdę, choć zdaje się żywcem wyjęta z filmowego scenariusza. Kotki o imieniu Cocci szukała cała Francja, bowiem zgubiła się podczas przeprowadzki swojej rodziny. Jej opiekunowie przestali już mieć nadzieję na powrót ukochanego pupila, jednak po roku od zaginięcia odebrali telefon, który wszystko zmienił.Wszyscy właściciele zwierząt domowych powinni zdawać sobie sprawę z tego, że przeprowadzka bywa trudnym okresem także dla należących do nich pupili. Okazuje się, że zmiana miejsca zamieszkania to jedna z najczęstszych przyczyn zaginięć zwierzaków. Nasi podopieczni nie mają jeszcze dobrej orientacji w nowym położeniu, a zwiększony stres może prowadzić do większej bojaźliwości. W takich chwilach ważne, aby zwrócić szczególną uwagę na ich bezpieczeństwo.
Turyści odwiedzający ogród zoologiczny w Pekinie wpadli na pomysł, jak obudzić pandę, która drzemała na wybiegu. Sposób, w jaki zbudzili zwierzę, woła o pomstę do nieba, bowiem zaczęli rzucać w nią kamieniami. W związku z ich karygodnym zachowaniem, interweniowała nawet ochrona obiektu.Pandy wielkie cieszą się dużą popularnością wśród odwiedzających zoo. Trudno się dziwić - to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i lubianych gatunków zwierząt na świecie, a biało-czarne osobniki z rodziny niedźwiedziowatych o uroczej nieporadności nazywane są często misiami. Nikt jednak nie powinien zaburzać ich spokoju, a co więcej narażać ich na uszczerbek na zdrowiu. Takie zachowania nie będą tolerowane, o czym na własnej skórze przekonali się turyści, którzy chcieli obudzić drzemiącego zwierzaka w chińskim zoo.
Informatyk o imieniu Chris przygarnął straumatyzowanego kundelka, którego wykorzystywano do nielegalnych walk psów. Kiedy Scooby trafił pod opiekę kochających opiekunów, przeszedł spektakularną przemianę i uleczył swą duszę. Właścicielom udało się nawet nagrać moment, gdy ich podopieczny szczeka po raz pierwszy od 6 lat. Wygląd oraz charakter rasowych psów ewaluowały na przestrzeni setek lat, dzięki czemu obecnie wśród setek różnych ras można wyróżnić te, które nie charakteryzują się nadmierną szczekliwością. Zamiast specyficznego brzmienia, które od razu kojarzy się z tym gatunkiem, wydają inne dźwięki. Istnieją też przypadki zwierząt, które tracą głos w wyniku traumatycznych doświadczeń czy innych dolegliwości zdrowotnych. Jednym z takich czworonogów jest kundelek o imieniu Scooby.
Chociaż doktryna Kościoła katolickiego skłania do tego, by miłować bliźniego i życie pomimo różnic, dogmaty nie zawsze idą w parze z rzeczywistością. W sieci pojawiło się nagranie ukazujące skandaliczne zachowanie księdza. W trakcie mszy duchowny wymierzył bezpańskiemu psu silnego kopniaka. Na wszystko patrzyli wierni. Po fakcie usprawiedliwiał się Jezusem.Karygodne zachowanie księdza w kościele w Cajapampa w Peru mogło wzburzyć wiernych zgromadzonych w świątyni. Duchowny został sfilmowany podczas stosowania przemocy fizycznej wobec psa. Bezpańskie zwierzę przypadkiem weszło do kościoła i zbliżyło się w stronę ołtarza, za co zostało skopane. Reakcja internautów mogła być tylko jedna.
Choć pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę, corocznie 15 listopada obchodzony jest Dzień Steve'a Irwina, w trakcie którego przypominane są jego osiągnięcia. Rozpoznawalny na całym świecie australijski przyrodnik i ekolog zginął tragicznie w 2006 roku od nieszczęśliwego wypadku na Wielkiej Rafie Koralowej. Aby oddać mu hołd, bliscy zmarłego podzielili się rodzinnymi zdjęciami.Choć od nieszczęśliwego wypadku minęło już 16 lat, wdowa po Stevie Irwinie, jego dorosłe już dzieci oraz przyjaciele nie zapomnieli o człowieku, który zaszczepił w nich miłość do krokodyli i innych niebezpiecznych oraz zagrożonych wyginięciem gatunków. Jak co roku, 15 listopada uczcili dziedzictwo australijskiego opiekuna zwierząt i oddali mu hołd, publikując w sieci fotografie z przeszłości. Pod wspominkami wypowiadają się także fani mężczyzny, którzy przed laty śledzili przygody Irwinów przed telewizorami.
W sieci wprost roi się od filmików z udziałem maluchów i puszystych milusińskich, które biją rekordy wyświetleń. Tym razem dorośli nagrali pogawędkę dziewczynki i koźlątka. Ku ich zdziwieniu, odgłosy wydawane przez obie strony łączy dużo podobieństw. Trzeba przyznać, że w dziwne rewiry zawędrowała ta dyskusja.Dzieci i zwierzęta to prawdopodobnie najczęściej oglądany duet w przestrzeni internetowej. W tym przypadki między dziewczynką, a niedawno urodzoną kozą ewidentnie doszło do energicznej wymiany zdań. Wszystko wskazuje na to, że nie dogadali się w pewnej kwestii, choć porozumiewali się w językach, które rozumieli jedynie oni sami. Ich "wymiana zdań" była tak zabawna, że dorośli od razu chwycili za kamerę.
W centrum handlowym Oasis Mall doszło do włamania i kradzieży. Rabusie za swój cel wybrali nie byle jakie miejsce, bo sklep z artykułami dla dzieci. Tożsamość sprawców została ujawniona za sprawą monitoringu. Jesteśmy przekonani, że jeszcze nigdy na żaden sklep z zabawkami nie napadła tak dobrze zorganizowana grupa przestępcza.Niektóre psy mają w sobie silny instynkt stróżujący, w związku z tym mogą być świetnymi ochraniarzami czy obrońcami majątku. W tym przypadku zorganizowana grupa przestępcza udowodniła, że doskonale sprawdza się także w odwrotnej roli. Sklep z zabawkami o nazwie Armağan stał się ich pierwszym celem. Do sieci trafiło nagranie, ponieważ nie każdy uwierzyłby w to, co zaraz przeczyta.
Pracownicy niemieckiego zoo w Wuppertalu zaobserwowali, że samica mandryla równikowego urodziła martwe młode. Fotografia przedstawiająca zrozpaczoną matkę, trzymającą ciało swojego martwego dziecka obiegła media społecznościowe. Nie ma się co dziwić, że internauci uznali je za jedno z najsmutniejszych zdjęć roku. Zachowanie samicy po stracie na długo zostanie w pamięci jej opiekunów.Badania potwierdzają, że nie tylko ludzie cierpią po stracie najbliższych, w tym futrzastych członków rodziny. U zwierząt, zarówno tych większych, jak i mniejszych, także można zaobserwować zachowania świadczące o tym, że przechodzą żałobę na swój własny sposób. Liczne stworzenia mogą odczuwać silny smutek, żal i tęsknotę po śmierci osobnika swojego gatunku, jak i opiekuna. Wówczas zwierzę czuje się zagubione, wokalizuje lub popada w apatię.Przykładem takiego zachowania jest samica mandryla równikowego, która mieszka w jednym z niemieckich ogrodów zoologicznych. O przykrym doświadczeniu, z jakim przyszło jej się zmagać poinformowali pracownicy placówki za pośrednictwem swoich social mediów.
Nieproszony gość stał sprawcą sporego zamieszania. Para farmerek ze stanu Georgia usłyszała szmery dochodzące z komina, które wyraźnie je zaniepokoiły. Kobiety początkowo myślały, że to gryzoń, ale po rozebraniu konstrukcji wyszło na jaw, że wizytę złożyło im sporych rozmiarów drapieżne ptaszysko.Pierwszą myślą, jaka wpadła do głowy pary, słyszącej dźwięki wydobywające się z komina, było: "Czy to może być wiewiórka?". Mało kto mógłby wpaść na to, że w ich domu znajdzie się przedstawiciel zupełnie innego gatunku. Założycielki ekologicznego gospodarstwa Hairy Farmpit Girls podzieliły się swoją historią z internautami oraz udostępniły filmik z przebiegu akcji ratunkowej intruza.
Lekarze i pielęgniarki ze Szpitala Regionalnego Santo Antônio de Jesus w Brazylii zaobserwowali psa, który całymi dniami siedział pod budynkiem. Wierne zwierzę nie mogło się doczekać, aż w końcu zobaczy się ze swoim ukochanym właścicielem. Gdy otwierają się drzwi, a na zewnątrz wychodzi jego pan, dzieje się coś niespodziewanego.Psy wielokrotnie udowadniały, że są jednymi z najwierniejszych istot na świecie. Ich absolutna wierność, przywiązanie i oddanie bywają tak oczywiste, a jednocześnie za każdym razem rozczulające, czego dowodem jest chociażby ten pies, który czekał przed szpitalem na swojego pana. Ich spotkanie zostało nagrane przez personel medyczny, a następnie udostępnione w sieci.
Ratowniczka, która otrzymała zgłoszenie o zwierzętach potrzebujących pomocy, po przybyciu we wskazane miejsce znalazła szczenię zwinięte w kłębek na kanapie. Po chwili okazało się, że wśród wyrzuconych mebli kryło się ich więcej. Kobieta wyznała, że ta akcja ratunkowa z całą pewnością nie należała do najłatwiejszych ze względu na psią mamę, która była zdeterminowana, by chronić swoje potomstwo.To nie pierwszy raz, kiedy ratownicy musieli interweniować w sprawie porzuconej suczki ze szczeniakami. Z reguły takie akcje wymagają zdecydowania, dobrego refleksu, a przede wszystkim cierpliwości, bowiem nigdy nie wiadomo, jak suczka zachowa się chcąc chronić swoje małe. Ich zabezpieczenie musi przebiec w przemyślany sposób, aby ani zwierzętom, ani ludziom nie stała się krzywda.
Nie bez powodu pandy cieszą się opinią jednych z najsłodszych zwierzaków na świecie. Grono ich miłośników jest naprawdę szerokie, a dzięki działaniom mającym na celu uratowanie i odbudowanie populacji tych zwierząt, ich liczebność stale wzrasta. W sieci opublikowano nagranie z pandą w roli głównej. Może i wejście na hamak wykracza poza jej możliwości, ale dostarcza mnóstwo powodów do uśmiechu.Panda wielka, zwana też niedźwiedziem bambusowym, to zagrożone wyginięciem stworzenie, które za sprawą swojej rzadkości zostało nawet "twarzą" organizacji WWF. Często przedstawiciele tego gatunku stanowią główną atrakcję w ogrodach zoologicznych, a z ich podobiznami produkuje się setki gadżetów. Na wolności pandy żyją tylko w Azji, na terenie Chin, ale niełatwo je tam spotkać.
Kotka o imieniu Liznya z Rosji nie bez powodu została uznana za najprawdopodobniej najgrubszego kota na świecie. Jeśli brać pod uwagę jej rozmiar, waży tyle, co kilku przedstawicieli jej gatunku. Gołym okiem można zauważyć, że ma "kilka" dodatkowych kilogramów, a właściciele mruczka dostają nawet w związku z tym pogróżki.Choć prawidłowa waga kota jest kwestią indywidualną, można oszacować jego masę na podstawie sylwetki. Według powszechnie uznawanych standardów prawidłowa waga kota europejskiego krótkowłosego, czyli zwykłego dachowca, to 4 do 4,5 kg w przypadku dorosłych osobników. Tylko dodatkowy kilogram może bardzo zmienić zdrowie, ogólne samopoczucie i jakość życia kota, nie wspominając o cięższym "balaście".W związku z tym, że pupile same nie potrafią odpowiednio zbalansować swojej diety, to w gestii opiekunów leży wymierzanie dziennej porcji jedzenia. Jednakże otyłość nie zawsze jest spowodowana zbyt dużymi posiłkami. Może ona wyniknąć także z wielu chorób, choć zazwyczaj jest konsekwencją niefrasobliwości właścicieli.
Wieloryb Hvaldimir został znaleziony w pobliżu wioski rybackiej Inga w Norwegii. Na zwierzęciu znajdowała się uprząż z napisem "wyposażenie Sankt Petersburga", co może sugerować, że szpiegował dla Rosji. Wszystko wskazuje na to, że morskie stworzenie zbuntowało się przeciwko Władimirowi Putinowi. Norwegowie zdecydowali, co zrobić ze ssakiem.Nikogo zapewne nie zdziwi, że Rosjanie od lat wykorzystują morskie zwierzęta do celów bojowych. Podobnie było z białuchą arktyczną wyposażoną w szpiegowski sprzęt wojskowy, którą w 2019 roku złapali Norwegowie. Do tej pory nie mogli się oni zdecydować, co zrobić ze zwierzakiem. Teraz, jak przekazuje "Guardian", dla "wieloryba-szpiega" i jego pobratymców trzymanych wcześniej w niewoli ma powstać specjalny rezerwat.
Pewna mieszkanka Stanów Zjednoczonych udała się na spacer z psami do lasu, jak z resztą często miała w zwyczaju. Tym razem zdarzyło się coś, czego nie mogła wcześniej przewidzieć. Podczas przechadzki usłyszała rozpaczliwe miauczenie, które dochodziło ze starego, suchego pniaka. Maleństwo ze strachu cofało się w głąb drzewa. Leśne ścieżki to wymarzone miejsce na długie spacery z psem. Musimy jednak mieć na uwadze poszanowanie żyjącej w nim fauny i flory, a także uwzględnić obecność innych zwierzaków i miłośników przebywania na łonie natury. Jesteśmy przekonani, że takiego obrotu spraw kobieta spacerująca po Deer Park w Waszyngtonie z psami, nigdy się nie spodziewała.
Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Zbytnie interesowanie się tym, co nie powinno kogoś obchodzić, może mieć złe skutki. Przekonał się o tym pewien czarno-biały kotek z zamiłowaniem do akwarystyki. Mruczek zdecydowanie nie spodziewał się, że jeden z planów, które narodziły się w jego głowie, zakończy się tak felernie. Nie od dziś wiadomo, że koty lubią wtykać swój ciekawski pyszczek w nie swoje sprawy. Niezależnie, czy jest to pusty karton, odkręcony słoik, klatka dla ptaków czy szpara w ścianie, potrzeba eksploracji otoczenia jest silniejsza niż zdrowy rozsądek. Kot, którego wpadkę uwiecznił jego opiekun, przekonał się na własnej skórze, że czasem wścibskość może mieć nieprzewidziane skutki.
Do Cindy Nash, działającej w szeregach organizacji Nicholas' Pet Haven, wpłynęło zgłoszenie o psie, który błąkał się między cmentarnymi nagrobkami. Zwierzę udało się złapać, a po przyjeździe od kliniki lekarz weterynarii zeskanował chip wszczepiony pod skórę. Zbiegiem okoliczności udało im się rozwiązać zagadkę sprzed roku. Tylko właściciele zaginionych zwierzaków zdają sobie sprawę, jak bardzo można martwić się o ich los, kiedy nie wiadomo, co się z nimi dzieje, ani czy nie grozi im niebezpieczeństwo. Zdarza się, że zguba odnajduje się po kilku godzinach, a nawet dniach. Niektórzy jednak nie tracą nadziei i szukają pupila przez o wiele dłuższy czas.
W trakcie badań archeologicznych Ryan Botkin przez przypadek odkrył czyjąś kryjówkę. Sfotografował stos liści, w których był ukryty pewien zwierzak. Napotkane stworzenie potrafi doskonale się ukryć i konieczny jest sokoli wzrok, aby je wypatrzeć. Runo, czyli najniższa, przyziemna warstwa lasu, które tworzą zaczynając od najniżej położonych: mchy, grzyby, porosty, niewielkie rośliny zielne i paprocie, to doskonała kryjówka dla małych gatunków zwierząt. Spotkać tam możemy owady, drobne płazy, gady i małe ssaki. Niektóre z nich swoimi barwami idealnie wpasowują się w opadłe liście, rośliny i niskie krzewy.Przekonał się o tym Ryan Botkin, który sfotografował zwierzę w bezpiecznej kryjówce. Autor zdjęcia pochwalił się ujęciem w sieci, jednak tylko uważni internauci będą w stanie dostrzec, kto się na niej kryje.
Nie da się ukryć, że widok niedźwiedzia polarnego, który bawi się z uwiązanym na smyczy psem, może wywołać uśmiech, a bardziej wrażliwych ludzi nawet wzruszyć. Ich zachowanie przypomina starych dobrych przyjaciół, którzy spotkali się, aby porozmawiać. Niestety ludzie naiwnie wierzą w to, że wszystko, co znajdują w Internecie, jest prawdziwe. Choć relacja tego niedźwiedzia polarnego i psa może urzekać, nie zawsze bliskie spotkania tych dwóch gatunków mają szczęśliwe zakończenie. Mimo, że białe "misie" wyglądają na bardzo przyjazne stworzenia w żadnym wypadku nie można zapomnieć, że są przedstawicielami jednych z największych drapieżników żyjących na naszej planecie.
Przyczyn pojawienia się robaków w domu jest naprawdę wiele, a co gorsza, potrafią się one wślizgnąć w nawet w najmniejszą szczelinę. Przekonał się o tym pewien mieszkaniec Australii, który podniósł słuchawkę dawno nieużywanego domofonu. Na jego miejscu niemal każdy uciekłby stamtąd z krzykiem.Jeśli wydaje ci się, że twój wysprzątany na błysk dom to bezpieczne miejsce, bardzo się mylisz. W rzeczywistości to ogromne siedlisko bakterii, zarazków i pasożytów, które kryją się zakamarkach niewidocznych na pierwszy rzut oka.
Wiele lęgów ptaków nie kończy się sukcesem – są niszczone przez drapieżniki, padają ofiarą kukułek, bądź jaja są niezalężone. Pewien mężczyzna postawił sobie za cel zaopiekowanie się porzuconym jajem, które znalazł w sklepie zoologicznym. Wkrótce po włożeniu go do inkubatora wykluła się z niego piękna istota. Trzeba przyznać, że cała historia jest bardzo urzekająca, a stworzonko zyskało niepowtarzalną szansę od losu.Niedługo po sprzedaniu samicy papugi w jednej z klatek w sklepie zoologicznym zauważono pozostawioną zgubę. Szczęśliwym trafem porzucone jajko trafiło w ręce YouTubera Alwyna Willsa, który na swoim kanale publikuje filmy o różnych gatunkach ptaków. Chociaż nie wiedział, czy uda mu się ocalić to istnienie, zrobił wszystko co w jego mocy, aby stworzonko pojawiło się na świecie.
W ciągu nocy czupryny owiec z farmy z Burnsley w Wielkiej Brytanii zmieniły kolor na różowy. Można by pomyśleć, że to wybryk w wykonaniu farmera o wątpliwym poczuciu humoru, aczkolwiek prawdziwa przyczyna tego zjawiska okazała się być nie do końca oczywista. Już wiadomo, dlaczego umaszczenie na głowach zwierząt przybrało nienaturalną barwę.Nie da się ukryć, że zdjęcia owiec, których czupryny w ciągu nocy zmieniły kolor na różowy, wywołały duże zamieszanie w sieci. Ta sprawa zaskoczyła nawet samego rolnika, który nie był w stanie przejść obojętnie obok swojego stada. Internauci w żartach dopytywali nawet, czy mężczyzna stworzył właśnie nowy gatunek.
Pewna użytkowniczka forum Reddit podzieliła się za jego pośrednictwem kuriozalną sytuacją, jakiej doświadczyła. Otóż starszy sąsiad zabronił jej wyprowadzania psa poza mieszkanie ze względu na bawiące się na podwórku dzieci. Właścicielka zwierzęcia nie pozostała mu dłużna. Teraz czuje wyrzuty sumienia z powodu tego, jak poradziła sobie z sytuacją.Spacer to dla psa najważniejsza forma aktywności fizycznej, jak i psychicznej w ciągu dnia, o czym powinien zdawać sobie sprawę każdy opiekun. Nie chodzi wyłącznie o załatwienie potrzeb fizjologicznych, ale także dostarczenie zwierzęciu rozrywki oraz zapewnienie mu odpowiedniej dawki ruchu. Wydawałoby się, że to oczywista kwestia, której nikomu nie trzeba tłumaczyć, a jednak zdarzają się osoby negujące potrzebę codziennej przechadzki z czworonożnym przyjacielem.
"Czarna dziura" na środku Oceanu Spokojnego od lat intryguje miliony internautów na całym świecie. Zdjęciami satelitarnymi tego zjawiska pierwotnie zaczęli dzielić się użytkownicy portalu Reddit, niedługo później obiegły one zaś cały świat. Rozwiązanie zagadki jest prostsze, aniżeli można było się spodziewać, nie zmienia to jednak faktu, że tajemnicze miejsce stanowi śmiertelną pułapkę dla setek zwierząt.
Para lwów, która w 2014 roku została uratowana z cyrku przez Animal Defenders International, została rozdzielona. Lew zrozumiał, że samica umiera i pozostał u jej boku do samego końca. Nie da się ukryć, że to jeden z najpiękniejszych aktów miłości między zwierzętami, jaki kiedykolwiek widzieliśmy.Ostatnio słyszy się o tym, jak to zwierzaki z cyrku zaczynają znikać, aczkolwiek w niektórych zakątkach świata dzikie stworzenia w dalszym ciągu są wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych. Używane są, by zapewniać ludziom rozrywkę – są przetrzymywane i zmuszane do występów wbrew ich woli. Wśród zwierząt eksploatowanych w ramach cyrkowych występów znalazła się para lwów. W 2014 roku członkom organizacji Animal Defenders International, działającej na rzecz zwierząt, udało się odebrać zwierzęta, które dotychczas przebywały na terenie cyrku w Peru.
Choć panuje powszechne przekonanie, że psy je się wyłącznie w krajach azjatyckich, prawda okazuje się inna. Zwierzęta te lądują na talerzach także w innych częściach świata, a na liście opublikowanej przez World Population Review znalazła się również Polska. Jak to możliwe?Największa na świecie organizacja działająca na rzecz zwierząt Humane Society International podaje, że rocznie na świecie zjada się około 30 milionów psów. Przygotowane z nich posiłki mogą mieć różną formę; od gulaszu po pieczone udka. Dla większości Polaków dużym zaskoczeniem może być fakt, że nasz kraj również znalazł się na liście państw, gdzie je się psy. Jak do tego doszło?