Pracownicy Stacji Badawczej PAN w Popielnie pogrążyli się w smutku. Ulubieniec naukowców oraz odwiedzających, który przyszedł na świat w ramach eksperymentu naukowego, odszedł przed kilkoma dniami. Mowa o Brutusie, niezwykłej hybrydzie trójgatunkowej.Znany rezydent stacji badawczej w Popielnie (woj. warmińsko-mazurskie) właśnie zakończył swój żywot. Brutus, który przyszedł na świat w 1999 roku w Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie w wyniku eksperymentu naukowego, odszedł do wieczności.
W niedzielę, 24 października pies myśliwski wtargnął na prywatną posesję w Leszczance (woj. lubelskie), po czym zaatakował przebywające tam daniele. Jedno ze zwierząt nie przeżyło. Po wszystkim opiekun czworonoga umniejszał wagę tragicznego zdarzenia i nawet nie przeprosił. Zdaniem świadków był pod wpływem alkoholu.Małgorzata Kozakiewicz, właścicielka posesji, gdzie trzymane są daniele, w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" przybliżyła przebieg wstrząsającego incydentu. Opowiedziała, że gdy była w domu, usłyszała szczekanie psa. W panice wybiegła na podwórku, aby zobaczyć, co się stało.
W niedzielę, 24 października jeden ze spacerowiczów dokonał makabrycznego odkrycia w stawie na terenie Parku Centralnego w Świdnicy (woj. dolnośląskie). Zauważył, że na tafli wody dryfuje ciało psa. Dalsze śledztwo policji wykazało, że morderstwo zwierzęcia zostało zlecone przez jego właścicielkę.Osoba, która znalazła nieżywego czworonoga, wezwała na miejsce policję. Po wyłowieniu suczki okazało się, że jej ciało było skrępowane. Sprawę przejęła prokuratura.
W ten piękny, jesienny dzień media społecznościowe obiegła druzgocąca wiadomość. Dolnośląska organizacja pożytku publicznego zajmująca się humanitarną ochroną zwierząt przekazała informację o śmierci wyjątkowego podopiecznego. Roki odszedł u boku tymczasowych opiekunów. Tuż przed godziną 15 na facebookowym profilu organizacji EKOSTRAŻ pojawił się pożegnalny wpis opatrzony zdjęciem Rokiego. Wolontariusze i inspektorzy przekazali, że serce czworonoga zabiło po raz ostatni.
Życie 30-letniego sprzedawcy toreb ze stolicy Indii zakończyło się na skutek wyjątkowo niefortunnego wypadku. Podczas pracy mężczyzna został ciężko ranny w głowę. Jak się okazuje, zawiniły zwierzęta grasujące po dachach okolicznych budynków. Jak przekazuje "Daily Mail", 30-letni Mohammad Kurbaan został przewieziony do szpitala po tym, jak cegła spadła mu na głowę. Pomimo starań lekarzy, mężczyzna zmarł na skutek odniesionych obrażeń.
Niewyobrażalna zbrodnia w centrum Radomska. Według relacji świadków mężczyzna ukręcił głowę psu na oczach przechodniów, a następnie wyrzucił jego ciało do kosza na śmieci. Organizacja prozwierzęca EKOSTRAŻ zaapelowała do internautów o włączenie się w poszukiwania sprawcy.Do mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło we wtorek, 19 października br. po godzinie 17. W centrum Radomska (woj. łódzkie) na skrzyżowaniu ulic Fabianiego i Wyszyńskiego mężczyzna brutalnie zabił pieska rasy yorkshire terier.
Krokodyl pożarł 8-letnią dziewczynkę. Do tragicznego zdarzenia doszło na indonezyjskiej wyspie Buru. Mała Suci Ramadhani kąpała się z innymi dziećmi w rzece, gdy nagle z wody wynurzył się gad. Nic nie dało się zrobić. Krokodyl zaatakował dziewczynkę na oczach innych dzieci. Dorośli próbowali interweniować, rzucając w gada włóczniami, jednak nie przyniosło to żadnego skutku.
Przedstawiciele Pet Patrol Rybnik przekazali dramatyczną wiadomość. Spełnił się najgorszy możliwy scenariusz. Psinka, która w asyście policji została wyrwana z piekła w Jankowicach, nie przeżyła operacji. Pomimo usilnych starań weterynarzy serce Tusi nie wytrzymało.W środę, 13 października działacze na rzecz ochrony praw zwierząt otrzymali zgłoszenie o niepokojących odgłosach wydobywających się z jednego z mieszkań w Jankowicach. Jak sami przyznają, nikt z wolontariuszy nie spodziewał się tego, co za chwilę miał zobaczyć. Obraz ten z pewnością pozostanie z nimi do końca życia.
W poniedziałkowy poranek sieć obiegły niepokojące zdjęcia spod siedzib dwóch ministerstw, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Sejmu i Pałacu Prezydenckiego. Fotografie przedstawiają modele martwych nosorożców i słoni zapakowanych w papier pocztowy. Za kontrowersyjnym projektem stoi organizacja Humane Society International. Jaki przyświeca jej cel?Aktywiści wyrazili stanowczy sprzeciw haniebnemu procederowi, w którym uczestniczy Polska i rozpoczęli akcję zbierania głosów poparcia pod petycją. Chodzi o wprowadzenie zakazu importu trofeów łowieckich do Unii Europejskiej.
W Indiach doszło do mrożącej krew w żyłach zbrodni. Sooraj Kumar został skazany za zabójstwo 25-letniej żony. Jak ustaliła prokuratura, mężczyzna zamordował ją z premedytacją za pomocą jadowitego zwierzęcia. Jak donosi serwis BBC, w zeszłym roku Sooraj Kumar został aresztowany w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa. Jego 25-letnia żona o imieniu Uthra zmarła podczas snu na skutek ukąszenia węża. Jak się okazało, nie był to wypadek.
Malutki nosorożec przyszedł na świat w ZOO w Augsburgu w Niemczech, gwarantując wszystkim opiekunom i weterynarzom niemałą niespodziankę. Nikt nie miał pojęcia, że samica była ciężarna. Niestety radość nie trwała zbyt długo. Matka noworodka odrzuciła go, przez co niedługo po narodzinach zwierzak musiał zostać uśpiony. Jak donoszą media, pomimo starań weterynarzy i opiekunów, nie udało się zapewnić małemu nosorożcowi mleka. W przypadkach, gdy matka odrzuca swoje cielę, zazwyczaj oddaje się je pod opiekę tzw. przybranej matce. Tym razem niestety nie było to możliwe.
20-letnia Amerykanka trafiła do szpitala w ciężkim stanie po tym, jak próbowała ratować swojego psa. Podczas spaceru po Parku Narodowym Yellowstone czworonóg wskoczył do źródła termalnego. Temperatura wody wynosiła 93 stopnie Celsjusza.Do dramatycznego zdarzenia doszło 4 października. 20-letnia Laiha Slayton z Waszyngtonu udała się autem w podróż po Parku Narodowym Yellowstone w Stanach Zjednoczonych. Towarzyszył jej ojciec oraz ukochany pupil.
Dwa młode niedźwiadki zginęły w przeciągu jednej doby po słowackiej stronie Tatr. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", do ich śmierci przyczynili się ludzie. Jeden z nich został uśpiony przez lekarza weterynarii, drugi zaś został potrącony przez pociąg. Fatalne wieści napływają od południowo-zachodnich sąsiadów. Na Słowacji życie straciły dwa niedźwiedzie brunatne. Zgubiła je ciekawość i chęć pozyskania pożywienia.
Danielle Andrade wybierała się z chłopakiem na wesele i musiała wynająć opiekunkę dla 11-letniego psa o imieniu Lucky. Za pomocą aplikacji znalazła osobę chętną do podjęcia zlecenia. Kiedy powierzała ukochanego czworonoga w ręce petsittera, pomyślała, że nic złego mu nie grozi. Niestety, była w błędzie.Lucky jest częścią rodziny Danielle od czasów, kiedy była nastolatką, dlatego zasługiwał na fachową opiekę pod nieobecność swojej pani. Kobieta znalazła odpowiednią kandydatkę na psią opiekunkę dzięki aplikacji Rover, która łączy właścicieli zwierzaków i profesjonalnych petsitterów.
W jednym z mieszkań przy ul. Staffa w Zgierzu odnaleziono zwłoki mężczyzny. Jak wynika z nieoficjalnych i wstępnych ustaleń, 63-letni mężczyzna mógł targnąć się na swoje życie, natomiast przebywający w mieszkaniu pies zaczął z głodu konsumować ciało swojego właściciela. Jak informuje "Onet", w poniedziałek (tj. 4 października) ciało gospodarza odnalazła jego żona, która wróciła do domu z kilkudniowej podróży. Po przekroczeniu progu mieszkania kobiecie ukazał się przerażający widok.
Ciemne chmury nad Paardenrusthuis - holenderską stadniną koni w wieku emerytalnym. W ciągu jednej doby padło aż 7 zwierząt, u których dotąd nie wykazano poważniejszych dolegliwości zdrowotnych. Wezwany na miejsce zdarzenia weterynarz ujawnił, co było powodem masowej śmierci koni. 64-letni Jack Ogier, właściciel stadniny Paardenrusthuis w holenderskim Maarheeze, w jednej chwili stracił 7 podopiecznych. Jak relacjonuje w rozmowie z telewizją Omroep Brabant, tragedii zwiastowała "wielka kula ognia", która niespodziewanie pojawiła się nad pastwiskiem.
54-letnia kobieta wybrała się do lasu nieopodal miejscowości Pokrzywowo (woj. kujawsko-pomorskie) w poszukiwaniu darów jesieni. Kiedy po kilku godzinach nadal nie wróciła do domu, wszczęto poszukiwania. Mąż i syn znaleźli ją martwą na pastwisku. Wyniki sekcji zwłok wskazały przyczynę jej śmierci. O tajemniczej tragedii powiadomiła w środę "Gazeta Pomorska". 54-latka udała się na grzybobranie do lasu około godziny 17 w piątek 10 września. Jak przekazała asp. szt. Agnieszka Łukaszewska, rzeczniczka policji w Brodnicy, cztery godziny później znaleziono jej ciało.
Członkowie stołecznego inspektoratu OTOZ Animals przekazali druzgocącą wiadomość. Jedna z ich podopiecznych przegrała nierówną walkę z chorobą. Connie przeszła na drugą stronę Tęczowego Mostu. W środę po południu w mediach społecznościowych pojawił się smutny komunikat. Kolejna OTOZ-owa gwiazdka, ofiara obojętności wobec zwierząt zgasła.
Dwaj obcokrajowcy zostali aresztowani w gminie Krempna (woj. podkarpackie). 48-letni obywatel Czech i 39-letni Słowak mieli zgoła odmienne plany pobytu w Polsce, niż zwiedzanie zabytków. Mężczyźni staną przed sądem pod zarzutem kłusownictwa. Zgłoszenie podejrzenia popełnienia przestępstwa wpłynęło do jasielskiej policji. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyźni pochodzący zza południowo-zachodniej granicy kłusowali na terenie Magurskiego Parku Narodowego.
80-letni mieszkaniec hrabstwa Lake w stanie Illinois (USA) obudził się pewnego dnia tuż przed świtem z niejasnym uczuciem ciepła i wilgoci na szyi. Nie miał żony ani psa, więc uczucie było cokolwiek dziwne. Zaniepokojony mężczyzna sięgnął ręką do szyi.Wtedy poczuł pod palcami coś włochatego, a następnie lekkie ukłucie bólu. Spod jego ręki wystrzelił w kierunku ściany niewielki kształt. Mężczyzna aż sapnął z wrażenia i sięgnął do włącznika światła.
Pewną rodzina ze stanu Utah ogarnęła rozpacz po tym, jak ich ukochany jamnik odszedł. Okazuje się, że w gabinecie weterynaryjnym doszło do fatalnej pomyłki. Psiak o imieniu Ziggy został pomylony z innym pacjentem, którego właściciel wyraził zgodę na przeprowadzenie eutanazji.Według amerykańskiej stacji telewizyjnej KUTV nic nie zwiastowało dramatu, jaki spotkał Andreę Martinez i jej bliskich. Kiedy właścicielka przywiozła swojego podopiecznego do kliniki weterynaryjnej w hrabstwie Davis, nie podejrzewała, że to ostatni raz, kiedy widzi go żywego.
W styczniu 2021 r. na terenie kompleksu leśnego nieopodal Kielc znaleziono martwego wilka. Wadera miała zaciśniętą wokół szyi stalową linkę, dlatego za wstępną przyczynę śmierci uznano uduszenie. Są już wyniki sekcji zwłok. Wynika z nich, że zwierzę zostało dobite przez człowieka.Na początku roku Fundacja SAVE Wildlife Conservation Fund poinformowała o zabitej wilczycy we wnykach. Zwierzę znaleziono na terenie Nadleśnictwa Daleszyce.
Koreańska tradycja jedzenia psiego mięsa liczy sobie wiele wieków. Obecnie zwyczaj ten nadal praktykowany jest przez starsze pokolenie Koreańczyków. Młodzi ludzie uważają go za powód do wstydu i coraz częściej podnoszą się głosy, że pora zakazać w Korei hodowania psów na mięso. Wreszcie głos zabrał sam prezydent kraju.Moon Jae-in, prezydent Korei Południowej, jest znanym entuzjastą i przyjacielem psów. Ma ich kilka. Jednego nawet sam uratował przed śmiercią na ulicy. W czasie ostatniej kampanii wyborczej publicznie obiecał, że adoptuje Tory'ego i tak uczynił. Piesek Tory stał się pierwszym czworonogiem, wprowadzonym oficjalnie do Błękitnego Domu, jak prasa nazywa siedzibę prezydent Korei Południowej.
Owczarek niemiecki o imieniu Tommy regularnie pojawiał się w kościele. Pupil niemal zamieszkał w świątyni i każdego dnia siadał w tym samym miejscu. Powód, który skłaniał czworonoga do takiego zachowania, dowodzi bezwarunkowej miłości i lojalności zwierząt wobec właścicieli. Parafianie z kościoła w miejscowości San Donaci we Włoszech zauważyli, że 7-letni owczarek niemiecki zaczął regularnie przychodzić do świątyni i siadać tuż przed ołtarzem. Wcześniej widywany był tam w towarzystwie Marii Margherity Lochi.
Do tragicznego zdarzenia doszło w San Francisco w stanie Kalifornia (USA). Kobieta z psem jechała pociągiem linii BART (Bay Area Rapid Transit - Szybki Transport w Strefie Zatoki). W pewnej chwili zorientowała się, że właśnie dojechała do swojego przystanku.Jak to często bywa, pasażerka zagapiła się w czasie jazdy. Może zapatrzyła się na swojego psa, dorodnego owczarka niemieckiego. Kobieta rzuciła się do drzwi, by wysiąść na swojej stacji, zanim się automatycznie zamkną.
Na cmentarzu położonym na indonezyjskiej wyspie Bali znaleziono setki martwych wróbli. Jak relacjonuje świadek zdarzenia, zwierzęta nagle spadły wprost na ziemię. Co było przyczyną tej tragedii? Zdaniem naukowców za śmierć ptaków może być odpowiedzialny człowiek.Pewien mieszkaniec Indonezji na własne oczy ujrzał scenę niczym z koszmaru. Mężczyzna udostępnił w sieci nagranie przedstawiające szokujące zajście. Jak napisał pod filmem, wystarczyło kilka sekund, by cmentarz zaroił się od martwych wróbli.
Członkowie Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt przekazali tragiczną wiadomość. Po ponad miesiącu walki suczka odebrana z rąk okrutnej ortodontki z Wałbrzycha odeszła. Niestety, nic więcej nie dało się zrobić.Jak informowaliśmy na początku sierpnia, skrajnie zaniedbana suczka rasy akita inu została odebrana przez inspektorów DIOZ. Osobami, które zgotowały jej ten los, była rodzina lekarzy, która podczas interwencji utrzymywała, że wygląd suczki jest spowodowany chorobą genetyczną.- Pewnie również z powodu choroby (właścicieli) spała na dziurawych paletach i osikanej do cna szmacie, bez dostępu do wody, uwalana na łapach zaschnięty kałem - relacjonują społecznicy we wpisie na Facebooku.
30-letni mieszkaniec gminy Igołomia-Wawrzeńczyce znęcał się nad kotem ze szczególnym okrucieństwem. Wskutek odniesionych obrażeń zwierzę nie przeżyło. Dzięki nagraniu z monitoringu sprawca został zatrzymany przez policjantów i usłyszał zarzuty. Do nieszczęsnego zdarzenia doszło 18 lipca br. Grupa kilku znajomych spotkała się pod wiatą przy stadionie w Wawrzeńczycach (woj. małopolskie). Miejsce to objęte jest monitoringiem. Przybłąkał się tam również mały kotek.