Weterynarze nie mogli nic więcej zrobić, odeszła dzielna wojowniczka. „Żegnaj kochana Connie"
Członkowie stołecznego inspektoratu OTOZ Animals przekazali druzgocącą wiadomość. Jedna z ich podopiecznych przegrała nierówną walkę z chorobą. Connie przeszła na drugą stronę Tęczowego Mostu. W środę po południu w mediach społecznościowych pojawił się smutny komunikat. Kolejna OTOZ-owa gwiazdka, ofiara obojętności wobec zwierząt zgasła.
Wolontariusze byli bezradni, choroba zwyciężyła
- Wczoraj pożegnaliśmy Connie. Dzielnie walczyła do końca - tymi słowami rozpoczęto pożegnalny wpis na Facebooku, który w ciągu doby zebrał ponad setki reakcji.
Suczka o imieniu Connie trafiła pod opiekę aktywistów w fatalnym stanie, była zaniedbana i bita. Wcześniej znajdowała się pod opieką zbieraczki śmieci, która nie czuła oporów, aby podnieść rękę na swoją podopieczną.
Pierwsza wizyta w klinice weterynaryjnej wstrząsnęła członkami organizacji. Lekarze wydali na Connie wyrok - eutanazja. Powodem było wykrycie szeregu chorób, m.in. nowotworu, anemii i choroby odkleszczowej. Liczne kalcyfikacje w tkance płucnej utrudniały jej oddychanie, w efekcie czego szybko się męczyła i intensywnie dyszała. Chociaż z każdym dniem rak wyniszczał jej organizm, wolontariusze nie mieli zamiaru tak łatwo odpuścić. Podjęli kosztowne leczenie, jednocześnie umieszczając Connie pod opieką doświadczonej właścicielki. W nowym domu nabierała siły do walki o siebie i swoimi przeszklonymi oczami błagała o pomoc.
- Wiemy, że kiedyś przyjdzie dzień, że będziemy musieli podjąć decyzję, nawet te najcięższą. Wszystko dla jej dobra, aby ukrócić jej cierpienie. Jednak najpierw musimy zrobić wszystko, aby doświadczyła ludzkiej miłości - pisali wówczas przedstawiciele OTOZ Animals Inspektorat Warszawa.
Żegnaj, kochana Connie
Niestety, przyszedł najwyższy moment, w którym należało powiedzieć "dość". Stan zdrowia Connie nie ulegał poprawie. Lekarze rozkładali ręce z bezradności, a dalsza próba walki o życie suczki równałaby się z cierpieniem.
W miniony wtorek podjęto decyzję o eutanazji. Wówczas serce suczki zabiło po raz ostatni.
- Zanim do nas trafiła nikt się nią nie przejmował, nie obdarzył opieką, miłością. Będąc pod naszą opieką była bardzo zapatrzona w opiekunów, a to oznaczało, że jest ogromnie spragniona uczuć - czytamy we wpisie na Facebooku. - Za późno do niej dotarliśmy, choć na zgłoszenie zareagowaliśmy natychmiast. Dlatego tak piętnujemy obojętność i ignorancję wobec zwierząt - wyjaśniają przedstawiciele OTOZ Animals.
Zobacz zdjęcia:
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Podkarpacka policja apeluje do kierowców. Jesienią na drogach pojawia się nowe zagrożenie
USA: mężczyzna zmarł po ugryzieniu przez nieproszonego gościa
Na mieszkańców Łubiany padł blady strach. Ktoś utopił w jeziorze już kilkanaście kotów