Zhi Xiang ma ogoloną głowę, nosi pomarańczową szatę, a na własność posiada tylko miskę na jedzenie, które dostaje w podarku od ludzi na ulicy. Jest buddyjskim mnichem, dba jednak nie tylko o ludzi. Świątynia, którą prowadzi, skrywa niezwykły sekret.Zhi Xiang zaczął ratować bezpańskie psy w 1994 r., ma więc prawie trzydzieści lat doświadczenia w niełatwej branży opieki nad zwierzętami. Prowadzi jedno z najbardziej niezwykłych schronisk dla psów na świecie.
Dziecko zostało znalezione zamknięte w klatce dla psa. 18 - miesięczny chłopiec był przetrzymywany w przyczepie campingowej, a z nim straszny los dzieliło 600 zwierząt. Kiedy policjanci i ratownicy przyjechali we wskazany adres, nie byli w stanie uwierzyć własnym oczom. Czegoś takiego w swoich wieloletnich karierach z pewnością nie widzieli. 531 gryzoni, 86 kurczaków i kogutów, 56 psów, 10 królików, 8 węży, 4 papugi, 3 koty, 3 lotopałanki karłowate, 1 bażant,1 gekon - tyle zwierząt było zamkniętych razem z dzieckiem. Oprócz tego policjanci znaleźli w przyczepie 127 konopi indyjskich, 17 sztuk broni. Kto był oprawcami dziecka i zwierząt?
Pies o imieniu Fezco został porzucony w schronisku dla zwierząt. Czyżby jego właściciele nie byli w stanie dłużej się nim zajmować? Bynajmniej! Czworonóg został odtrącony przez swoją rodzinę, gdyż uważano, że jest gejem.Ciężka choroba opiekuna, konieczność natychmiastowej przeprowadzki, agresja psa wobec domowników, czy ciągłe walki z drugim psem to częste powody oddawania podopiecznych do schroniska. Niekiedy za decyzją o zrzeczeniu się praw do opieki nad ukochanym czworonogiem stoi wielki dramat. Jednakże w przypadku dotychczasowych właścicieli psa o imieniu Fezco trudno silić się na wyrozumiałość. Przyczyna porzucenia zwierzaka leży zupełnie gdzie indziej.
Do Polski przyjeżdża coraz więcej uchodźców z Ukrainy. Wśród nich znajdują się również czworonożne stworzenia, które są równie straumatyzowane wojną, co ich opiekuni. Pracownicy Ekostraży z Wrocławia opowiedzieli, w jakim stanie znajdują się przyjmowane przez nich zwierzęta.Obecnie we wrocławskim azylu przebywa niespełna setka zwierząt. Jak relacjonują opiekuni, zwierzęta z Ukrainy są wychudzone i przestraszone. Na szczęście, gdy poczują się bezpieczne, zaczynają się powoli otwierać.
Antek Królikowski porzucił adoptowanego psa? Jeszcze niedawno czworonóg towarzyszył aktorowi dosłownie wszędzie, ale teraz ślad po nim zaginął. Jak donosi jeden z tabloidów, pupil nie przeprowadził się ze swoim panem do nowego mieszkania. Co się z nim stało? 5 lat temu gdy Antek Królikowski był jeszcze chłopakiem Julii Wieniawy, adoptował ze schroniska uroczego kundelka. Klasyk, bo tak dostał na imię czworonóg, wyrósł na średnich rozmiarów zwierzaka. Teraz, gdy aktor zakończył związek z kolejną partnerką i postanowił radykalnie zmienić swoje życie, na jaw wyszły niepokojące informacje o jego podopiecznym.
Podczas gdy miliony obywateli ucieka z Ukrainy przed rosyjską inwazją, jeden człowiek nie ma zamiaru ruszyć się ani na krok. Założyciel położonego pod Kijowem schroniska dla zwierząt Andrea Cisternino postanowił zostać, aby opiekować się ponad 400 stworzeniami.Pochodzący z Włoch Andrea Cisternino początkowo pracował jako fotograf modowy, ale jak to często bywa, miłość do cudzoziemki wywróciła jego życie do góry nogami i skłoniła do porzucenia dotychczasowego życia.
Kolejny dzień wojny w Ukrainie przynosi nowe wieści na temat walczących z Rosjanami Ukraińców. Przed kilkoma dniami 26-letnia wolontariuszka została zabita pod Kijowem przez żołnierzy. Młoda kobieta wracała ze schroniska dla zwierząt, gdzie zawoziła karmę.Kiedy bomby spadały na budynki i samochody, a powietrze rozdzierały dzikie odgłosy strzałów, nie wszyscy obywatele Ukrainy zdecydowali się na ucieczkę z ojczyzny. Wśród osób gotowych nieść pomoc i stawić czoła wrogowi znalazła się 26-letnia Anastasia Yalanskaya.
Choć trudno w to uwierzyć, czasem niezwykła relacja może narodzić się nawet pomiędzy zwierzakami dwóch różnych gatunków. Przykładem jest chihuahua o imieniu Lurdy i jej nieodłączny towarzysz - gołąb Herman. Nieustanna chęć zabaw i przytulania się na posłaniu to nie jedyne, co ich połączyło.Pewien czas temu świat obiegły zdjęcia nietypowej pary przyjaciół. Wspólne ujęcia szczeniaka i gołębia opublikowała organizacja The Mia Foundation, której celem działania jest pomoc zwierzętom z wadami wrodzonymi.
Pracownicy Miejskiego Schronisko dla Zwierząt w Toruniu właśnie przekonali się, jak niebezpieczne potrafią być wichury, które przechodzą nad Polską. Gwałtowny żywioł doprowadził do ogromnych zniszczeń na terenie placówki. Mało brakowało, by przewrócone drzewo przygniotło zwierzęta.Polska liczy straty poniesione w wyniku wichur, które przyniósł orkan Eunice. Wiatr wiejący z prędkością ponad 80/h jest zdolny łamać drzewa, zrywać dachówki, uszkadzać budynki i unosić lekkie elementy czy małe przedmioty. Na taryfę ulgową nie mogły niestety liczyć ogrody zoologiczne czy schroniska dla bezdomnych czworonogów.
Funkcjonariusze policji wyjaśniają okoliczności porzucenia szczeniaka przed sklepem monopolowym w Elblągu. Kamera monitoringu zarejestrowała kobietę, która - zdaniem śledczych - może mieć informacje w tej sprawie. Do zdarzenia doszło 26 stycznia nieopodal sklepu monopolowego przy ul. Wyczółkowskiego. Ktoś przywiązał młode zwierzę do ogrodzenia i zostawił je na pastwę losu. Informacja o porzuconym czworonogu dotarła do policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
Stołeczny ratusz wydał komunikat, który z pewnością ucieszy tysiące Polaków. Już w najbliższą sobotę, 19 lutego właściciele kotów mieszkający w Warszawie mogą za darmo zaczipować swojego pupila. Jest jednak pewien warunek.Jutro, tj. 19 lutego w godzinach 11-15 rusza wielka akcja. Schronisko na Paluchu postanowiło powtórzyć sukces związany z pomysłem darmowego czipowania psów. Tym razem do filii schroniska Na Paluchu - "Ochota na Kota" przy Grójeckiej 79 zaproszono opiekunów kotów. To idealna okazja, by uczcić niedawny Światowy Dzień Kota, a przy okazji zadbać o zdrowie i bezpieczeństwo pupili.
Mężczyzna podjechał samochodem przed bramę schroniska w Krakowie, przywiązał psa do drzewa i uciekł, pozostawiając zwierzę na mrozie. Pracownicy udostępnili szokujące nagranie z kamery monitoringu za pośrednictwem mediów społecznościowych. Niemal codziennie do schronisk dla bezdomnych zwierząt dzwonią telefony dotyczące porzuconych psów czy kotów. W okresie ferii zimowych oraz wakacji ten problem się nasila. Nieodpowiedzialni opiekunowie pozostawiają zwierzęta w lesie, pod śmietnikiem, a nawet przed bramami schroniska.
Były radny, a obecnie kierownik schroniska dla psów w Białogardzie opublikował w sieci film, na którym pastwi się nad owczarkiem niemieckim. Chociaż Jerzy H. przekonywał, że rzekomo tresuje zwierzę, w rzeczywistości przez pół godziny prowadził transmisję z bicia podopiecznego. Interweniowała policja.Bicie po głowie, złośliwe straszenie, drażnienie zwierzęcia - oto metody tresury psów, którego praktykował prezes Towarzystwa Ochrony Zwierząt "Animals", prowadzący schronisko w Białogardzie. Jerzy H. pokazał na transmisji na żywo, w jaki sposób wymusza posłuszeństwo na młodym owczarku niemieckim.
Dzięki zaangażowaniu i współpracy kujawsko-pomorskiego OTOZ Animals oraz funkcjonariuszy Komisariatu w Koronowie udało się odebrać dwa skrajnie zaniedbane psy spod opieki właściciela. Czworonogi nie miały dostępu do wody, nie wspominając już o normalnej pełnowartościowej karmie. Los wreszcie uśmiechnął się do suczki i psa z gminy Koronowo. Warunkami, w jakich przebywały zwierzęta, zainteresowali się inspektorzy OTOZ Animals i nie pozwolili, by spędziły na łańcuchu choćby jeden dzień dłużej.
Przed drzwiami schroniska dla zwierząt w Nevadzie znaleziono transporter dla zwierząt. Mimo, iż większość porzucanych zwierząt przypomina z wyglądu swój gatunek, w przypadku kota Boba pracownicy mieli nie lada zagwozdkę. Nigdy dotąd nie widzieli tak bardzo zaniedbanego stworzenia. Pracownicy schroniska Douglas Country Animal Care & Services w Gardnerville w stanie Nevada niejednokrotnie mieli nieprzyjemność znaleźć porzucone, zaniedbane czy chore zwierzęta domowe po zamknięciu placówki. Tym razem jednak widok pozostawionego na pastwę losu pupila przeszedł ich najśmielsze oczekiwania.
Ratownicy należący do organizacji prozwierzęcej znaleźli kilkutygodniowe szczenię leżące na ziemi. Maluch był całkowicie bezradny i bezbronny, a po jego matce nie było ani śladu. Na domiar złego otwarte rany przyciągnęły robactwo. Suczka wymagała natychmiastowej pomocy medycznej. Dowodów na to, jak bezduszny potrafi być człowiek, jest bez liku. Historia zna wiele przykładów porzuceń zwierząt, przypinania łańcuchem do budy, ograniczając w ten sposób ich swobodę ruchu, a w najgorszych przypadkach głodzenia czy przemocy fizycznej wobec naszych braci mniejszych. Na szczęście jest równie wiele ludzi toczącym nieustanną walkę ze złem - bezinteresownie niosących pomoc i otaczających opieką potrzebujące stworzenia.
Suczka o imieniu Finka, która została skradziona z kaliskiego schroniska dla zwierząt, została odnaleziona. Zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamerę monitoringu i odbiło się głośnym echem w mediach. Po blisko 2 tygodniach ciszy anonimowa wiadomość zapoczątkowała przełom w poszukiwaniach.W ostatnim czasie informowaliśmy o kradzieży w kaliskim schronisku dla zwierząt, która miała miejsce 15 stycznia. Sobotnim wieczorem z boksu wyniesiono płochliwą suczkę o imieniu Finka, która lada dzień miała trafić do nowego domu.Pracowników od początku zaintrygował fakt, że mężczyzna uchwycony przez monitoring doskonale wiedział, gdzie znajduje się konkretny pies. Nie ulegało wątpliwości, że kradzież Finki była zaplanowana, a złodziej mógł mieć powiązania ze schroniskiem.
Trwa naprawa szkód pozostawionych przez wichurę która przetoczyła się przez Polskę. Powalone drzewa, uszkodzone dachy i samochody, brak prądu - to bilans załamania pogody. Tymczasem silny wiatr zdemolował również schroniska dla zwierząt. W nocy z 29 na 30 stycznia niszczycielski żywioł ponownie nawiedził nasz kraj. Wichura, która przeszła przez Polskę nie ominęła ogrodów zoologicznych czy schronisk dla zwierząt, powodując szereg zniszczeń w placówkach.
Wolontariusze ze Stowarzyszenia Pomocy Królikom- Sopockie Uszakowo poinformowali o skandalicznym zachowaniu osoby, która chciała zrzec się opieki nad zwierzęciem. Właściciel wysłał wiadomość na messangerze, po czym zostawił królika "pod wycieraczką". Mimo usilnych poszukiwań nie udało się go znaleźć.Dokładnie w roku 2004 powstało w Polsce Stowarzyszenie Pomocy Królikom - Sopockie Uszakowo. Głównym celem organizacji, działającej na zasadach wolontariatu, jest zapobieganie bezdomności długouchich podopiecznych oraz ułatwianie im znalezienia nowych, kochających opiekunów. Chociaż wolontariusze podkreślają, że dyżury odbywają się w stałych godzinach, a wizyty powinny być uprzednio umówione, znajdą się i tacy, którzy nie stosują się do zaleceń i pojawiają się przed siedzibą przy ul. Grottgera nawet późnym wieczorem. Jedna z takich sytuacji zdarzyła się przed kilkoma dniami.
To się nazywa praca zespołowa. Członkowie Stowarzyszenia Psijazna Dłoń z Raciąża wykazali się niemałą pomysłowością i ofiarnością, by ocalić szczenięta zakopane w głębokiej jamie. Ryzykując własnym życiem i zdrowiem, ratownicy chwycili za łopaty i podjęli walkę z czasem.Ratownicy zwierząt z województwa mazowieckiego otrzymali informację o psiej rodzinie w tarapatach. Pewna kobieta odkryła norę w okolicach żwirowni na skarpie, kilka metrów tuż nad wodą. Słychać z niej było pisk szczeniąt.
W sobotę, 15 stycznia z kaliskiego schroniska dla zwierząt skradziono suczkę o imieniu Finka. Moment, kiedy złodziej wynosi psa z boksu, nagrały zamontowane w placówce kamery. Sprawcy postawiono ultimatum, ale czas ucieka.Finka to nieduża i bardzo lękliwa suczka. Po kilkumiesięcznym pobycie w schroniskowym boksie, los wreszcie się do niej uśmiechnął. Podopieczna kaliskiej placówki miała lada dzień trafić do domu kochającej rodziny. Niespodziewanie pies zniknął ze schroniska.
Współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń opublikował w mediach społecznościowych wpis odnoszący się do zjawiska adopcji we współczesnej Polsce. Mowa o przygarnianiu bezdomnych i potrzebujących zwierząt ze schronisk. Słowa polityka skłaniają do refleksji.Robert Biedroń nie boi się dyskusji na tematy, które w odczuciu niektórych mogą być uznane za niewygodne. Działacz na rzecz praw człowieka, który wcześniej apelował do samorządów w całej Polsce o przyjęcie 'Deklaracji solidarności z osobami LGBT+", tym razem pokusił się o komentarz ws. adopcji. Nie chodzi jednak o włączenie do rodziny dzieci, lecz zwierząt przebywających w schroniskach.
Dramatyczne znalezisko na jednym z osiedli. W porzuconym worku znaleziono 6 szczeniąt. Zwierzaki żyją tylko dzięki pomocy wolontariuszy z z Fundacji dla Szczeniąt Judyta. Teraz pilnie potrzebują domów tymczasowym.Ratownicy zwierząt poinformowali za pośrednictwem mediów społecznościowych o niedawnym odkryciu. 6 szczeniaków zostało wpakowanych do worka i porzuconych na pewną śmierć.
Zaniedbana suczka z siedmioma szczeniakami została odebrana interwencyjnie spod opieki nieodpowiedzialnej właścicielki. Zwierzęta nie miały zapewnione podstawowej opieki weterynaryjnej. Jak twierdzą sąsiedzi, suczka praktycznie nie wychodziła na spacery. W pierwszych dniach stycznia strażnicy miejscy przy udziale pracownika z Wydziału Ochrony Środowiska Departamentu Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta w Jeleniej Górze przeprowadzili interwencję przy ulicy Wyczółkowskiego. Właścicielka ośmiu czworonogów zaniedbała swoje obowiązki, czego skutkiem było odebranie zwierząt.
W okresie rekordowo niskich temperatur w Polsce opiekunowie psiego seniora zostawili go na środku pola i uciekli. Gdyby nie pomoc okolicznej mieszkanki, czworonóg najpewniej nie przeżyłby na mrozie. Ratownicy zwierząt proszą o udzielanie informacji na temat jego właściciela. Nazajutrz po świętach Bożego Narodzenia między Mądrzechowem a Ząbinowicami w gminie Bytów znaleziono porzucone zwierzę. Starszy pies kulił się na śniegu, podczas gdy na zewnątrz panowały minusowe temperatury. Właściciele byli na tyle łaskawi, aby zostawić mu koc.
Wolontariusze ze schronisku dla zwierząt w Miami podzielili się wyjątkowo smutną historią. W minioną Wigilię opiekunowie suczki o imieniu Juliet postanowili ją oddać. Powód, dla którego urocza buldożka zakłócała świąteczną atmosferę, jest absurdalny. Chociaż uwielbiamy dzielić się z naszymi Czytelnikami wieściami o świątecznych cudach oraz zdarzeniach, które przywracają wiarę w ludzkość, nawet w tak ważny dzień w roku, jakim jest Wigilia Bożego Narodzenia, w sercach niektórych osób nie ma miejsca na miłosierdzie i wyrozumiałość. Poznajcie historię suczki o imieniu Juliet.
Siostry urszulanki takiego widoku jeszcze wcześniej nie zastały. Przy ulicy Obywatelskiej w Łodzi przywiązano małego, młodziutkiego pieska. Niestety w dotychczasowym domu nie było już dla niego miejsca.W czwartek, zaledwie dzień przed Wigilią, dzwonek okna życia zaalarmował siostry urszulanki o porzuconej istocie. Miejsce, gdzie zazwyczaj znajdowały noworodki, pozostawało jednak puste, natomiast obok okienka znajdował się niechciany czworonóg.