Kocięta wyrzucone do rowu jak śmieci, zatrzymała się przy nich tylko jedna osoba. "Trzeba być bez serca"
Kilka dni temu jeden z mieszkańców Proszkowic (woj. dolnośląskie) przez przypadek natknął się na porzucone kocięta. Maluchy były schowane w kartonie, wsadzonym do plastikowego worka na śmieci i zostawione w rowie. Pakunek idealnie wtapiał się w tłum śmieci, których nie brakuje w okolicy. Na szczęście uwagę rowerzysty zwróciły dźwięki, które wydawały kocięta. Gdyby były cicho, nie miałyby szans na ratunek.
Chłopiec znalazł kocięta w kartonie
Młody rowerzysta postanowił pomóc zwierzakom. Zabrał je do domu a następnie, z pomocą swoich rodziców skontaktował się z kobietą, która zajmuje się pomocą dla porzuconych kotów. Na szczęście wolontariuszka, Pani Eliza miała miejsce w “Zakoconym poddaszu” i mogła przyjąć całą trójkę.
Cała akcja ratunkowa przebiegła bardzo sprawnie. Dzięki zaangażowaniu ludzi o wielkich sercach kocięta trafiły w bezpieczne miejsce, gdzie będą miały zapewnioną kompleksową opiekę, tak długo, jak będą tego potrzebowały. W taki warunkach mają szansę wyrosnąć na idealnych kandydatów na domowego pupila.
Liczyli tylko na zysk. Gdy wyszło na jaw, że szczeniak jest chory i nie spełnia wymogów rasy, zrobili toMaluchy były oswojone i zadbane
O ironio, porzucone kocięta były w dobrym stanie. Odkarmione, czyste i ufne. Co dziwne, zupełnie nie bały się ludzi. Z całą pewnością musiały w swoim krótkim życiu spędzać czas w towarzystwie człowieka. Zachowywały się zupełnie tak, jak kocięta, które od początku swoich dni wychowują się wśród kochających właścicieli.
Dlaczego pomimo wcześniejszej troski ktoś postanowił porzucić je w tak okrutny sposób? Nie wiadomo. Sposób w jaki zostały zapakowane wskazuje na to, że byłemu właścicielowi bardzo zależało na tym, żeby maleństwa nie zostały uratowane.
Porzucone kocięta miały dużo szczęścia. Teraz czekają na kochający dom
Kocięta pomimo czasu spędzonego w dusznym kartonie, czują się doskonale. Już są odrobaczone. Niebawem będą miały wszystkie niezbędne szczepienia. Wszystkie cieszą się ogromnym apetytem oraz mają zapał do wspólnych psot.
Chcielibyśmy podkreślić, że pomimo pechowej sytuacji, jaka przydarzyła się tym maleństwom, spotkało ich wiele dobra. Uważny rowerzysta wrażliwy na cierpienie zwierząt, Pani Eliza prowadząca dom tymczasowy oraz darczyńcy, którzy byli skorzy do podarowania środków na utrzymanie kociąt - w ciągu jednego dnia znalazło się mnóstwo ludzi, którym zależało na uratowaniu życia bezbronnych zwierząt.
Źródło: glos24.pl