Rząd jednego z krajów należących do Unii Europejskiej zastanawia się nad wprowadzeniem obowiązkowego kursu dla każdego, kto chce posiadać psa. Ten niespotykany dotychczas schemat ma chronić zarówno zwierzęta jak i ludzi. Czworonogi wychowywane przez nieświadomych opiekunów często stają się zagrożeniem dla społeczeństwa. Skala tego problemu jest obecnie na tyle duża, że nie sposób jej ignorować.
Pewien samotny mężczyzna postanowił kupić sobie pieska. Niestety, pomysł ten okazał się być nietrafiony. Już po kilku chwilach po przyniesieniu nowego czworonoga do domu, świeżo upieczony właściciel zdał sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Pies nie poruszał się tak, jak zwierzaki jego znajomych. Kiedy zrobił swojemu pupilowi zdjęcie i opublikował je na forum internetowym, szybko przekonał się, że dał się oszukać.
Tuż przed świętami jeden z pracowników schroniska dla bezdomnych zwierząt odebrał nietypowy telefon. Tajemniczy mężczyzna nie zamierzał zaadoptować żadnego zwierzęcia, a mimo to wypytywał o najbardziej samotnego czworonoga. Po kilku dniach jasne stało się, jaki był cel zaskakującego wywiadu. Ta historia jest wspaniałym przykładem na to, że nawet niewielkie gesty miewają ogromną moc.
Kot o imieniu Walter w środku nocy uznał, że to najwyższy czas na zmianę aranżacji w domu. Jego zdaniem choinka nie wyglądała tak, jak powinna. Postanowił po swojemu udekorować dom świątecznymi ozdobami. Jego właściciele po zejściu do salonu w pierwszej chwili nie byli w stanie zrozumieć, co tak właściwie się stało. Myśleli, że to poranne omamy. Na szczęście, wszystko stało się jasne po obejrzeniu nagrań z kamery.
Mieszkańcy tego miasta borykają się ostatnio z nietypowym problemem. Miejscowość została opanowana przez płazy. Wiele tysięcy osobników przechadza się po ulicach, chodnikach oraz parkach. Fakt, który budzi wśród nich niepokój, wynika z tego, że bezpośredni kontakt z tym gatunkiem jest niebezpieczny. Ciało płazów nieustannie wytwarza toksynę, która w zaledwie kwadrans może zabić małego psa lub kota.
Choć Boże Narodzenie zazwyczaj kojarzy się ze świąteczną atmosferą, której magii dodaje obecność bliskich, warto zaznaczyć, że nie wygląda to tak we wszystkich domach. Na forum internetowym pewna kobieta podzieliła się z użytkownikami sieci swoją historią. Od jakiegoś czasu jej relacje z teściową uległy oziębieniu. Wyjawiła z kim matka jej męża woli spędzać Święta, niż z nimi.
Fuzzy to kotka, która dwa lata spędziła na ulicy. Przez ten czas urodziła kilka miotów i poważnie zachorowała. Na szczęście jej męki postanowili zakończyć lokalni aktywiści zajmujący się pomocą dla bezdomnych zwierząt. W ciągu kilku tygodni mruczek, który wyglądał, jak chodzące nieszczęście odzyskał zdrowie i siły oraz… zakochał się do szaleństwa.
Święta to magiczny czas, jednak nie wszyscy mają na tyle szczęścia, by spędzić je w gronie kochających osób. Niektórzy skazania na tułaczkę szukają, choć namiastki ciepła i przytulnego kąta. Ta istota schronienie znalazła w świątecznej szopce wystawionej na ulicy. Tylko tam znalazło się dla niej miejsce.
Pewna rodzina jak co roku udała się do lokalnego handlarza, aby kupić żywą choinkę. Nikt z domowników nie zdawał sobie sprawy z tego, że drzewko, które wybrali, jest wyjątkowe. Odkryli to zupełnym przypadkiem dopiero cztery dni później. Przez cały ten czas w choince ukrywało się dzikie zwierzę.
Sef, Rhonin i Jaina to psy, które łączy wyjątkowa więź. Niestety, pewnego dnia pupile musiały zostać rozdzielone. Niesamowite w tej historii jest zachowanie zwierzęcych przyjaciół. Czworonogi zdawały sobie sprawę z tego, co się stanie, zanim wszystko na dobre się zaczęło. Wiedziały kiedy nadszedł czas na pożegnanie. Zrobiły to w wyjątkowo czuły sposób.
Angus jest bardzo wrażliwym psem. Pomimo że został adoptowany i już od czterech lat cieszy się komfortowym życiem w domu stałym, wciąż zdarza się, że władzę nad czworonogiem przejmują demony przeszłości. Pies cierpi na lęk separacyjny i kiedy zostaje sam w mieszkaniu, z tęsknoty za swoimi opiekunami zdarzyło mu się zniszczyć wiele rzeczy. To, co zrobił przed Bożym Narodzeniem, omal nie zrujnowało świąt całej rodzinie.
Odkąd była dziewczynką, królowa Elżbieta II otaczała się psami rasy welsh corgi pembroke. U schyłku życia władczyni Wielkiej Brytanii towarzyszyło dwóch przedstawicieli tej rasy: suczka Sandy i piesek Muick. Wiele osób zaczęło zastanawiać się nad tym, co stało się z pupilami po śmierci najdłużej panującej monarchini w historii brytyjskiej Korony. Nic dziwnego, gdyż od dawna nikt nie widział ich w okolicach pałacu Buckingham. Najnowsze zdjęcia przedstawiające czworonogi zasmuciły fanów brytyjskiej rodziny królewskiej.
Baloo to niedźwiedź brunatny, który jako maluch został znaleziony w lesie. Był ranny, a w okolicy nie było jego matki. Niestety, okazało się, że “pomoc” ze strony ludzi zapoczątkuje wieloletnie cierpienie w odosobnieniu. Zwierzę zamieszkało w ośrodku narciarskim, a jego właściciel traktuje go jak atrakcję turystyczną. Ku uciesze odwiedzających, niedźwiedź jest szturchany kijami i pojony alkoholem. Aktywiści pragną zwrócić mu wolność — pozorną, gdyż jedyne miejsce, do jakiego może trafić w tym wieku, to azyl.
Pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt opublikowali w mediach społecznościowych ogłoszenie, które wzbudziło ogromne zainteresowanie wśród internautów. Dotyczyło ono jednego z podopiecznych. Chodziło o wyjątkowo kapryśnego mruczka z charakterkiem, który zbyt długo czekał na kogoś, kto postanowi dać mu dom na zawsze.
Nic tak nie boli jak strata bliskiego członka rodziny, niezależnie czy mowa o człowieku bądź zwierzęciu. Pewien opiekun kota długo nie mógł pogodzić się ze śmiercią swojego pupila, dlatego słów pocieszenie postanowił szukać na popularnym forum internetowym. Zrozpaczony mężczyzna wyznał, że jego zwierzę najprawdopodobniej odeszłoby za Tęczowy Most znacznie później, gdyby nie dopuścił do jednego błędu.
Tegoroczny Puchar Świata w narciarstwie alpejskim wywalczyła Jasmine Flury. Reprezentująca Szwajcarię narciarka otrzymała w nagrodę nie tylko puchar. Podczas ceremonii wręczania nagród we francuskim Val d'Isere w jej ręce przekazano… cielę. Ten pomysł nie spodobał się części kibiców oraz internetowej społeczności. W sieci zawrzało. Wiadomo już, co stanie się z żywym trofeum.
Pewien fotograf przyrody poświęcił trzy lata na to, aby zrobić zdjęcie wyjątkowemu zwierzęciu, któremu grozi wyginięcie. Kiedy w końcu natknął się na nie w środowisku naturalnym, wiedział, że warto było uzbroić się w cierpliwość. Efekty wyczekiwanej sesji przerosły jego najśmielsze oczekiwania.
Właścicielka kotów przyłapała swoje pupile na obsesyjnym wpatrywaniu się w okno. Okazało się, że miały ku temu ważny powód. Na zewnątrz siedziało zwierzę, które domagało się uwagi. Kiedy kobieta otworzyła drzwi, aby zaprosić je do środka, natychmiast uciekło. Pomimo mrozu nie odważyło się wejść do ciepłego pomieszczenia. Miłośniczka kotów postanowiła zrobić wszystko, aby dać szansę zdziczałemu mruczkowi na lepsze życie. Nie sądziła, że będzie to aż tak trudne, a zarazem satysfakcjonujące.
Niestety wyrzucanie śmieci i niepotrzebnych rzeczy w miejscach zupełnie do tego nieprzeznaczonych to niechlubny zwyczaj wielu ludzi. Takie sytuacje mają miejsce na całym świecie. Widząc starą walizkę porzuconą przy drodze, nikt nie spodziewał się, że w jej środku może rozgrywać się taki dramat. Na szczęście, ktoś w końcu zajrzał do środka.
Zima to okres, w którym porzucone i bezpańskie zwierzęta są szczególnie narażone. Mrozy, opady śniegu i deszczu utrudniają im jeszcze bardziej i tak niełatwe już życie. W jeden z szarych i chłodnych poranków pewne kobieta zobaczyła, że przy płocie jej znajomej, ktoś porzucił psa. Czworonóg był tak przerażony, że wdrapał się na ogrodzenie i czekał, aż ktoś o dobrym sercu uratuje mu życie. Z każdą kolejną godziną tracił nadzieje na szczęśliwe zakończenie swojej historii.
Katie to maleńka suczka, która nauczyła się wyjątkowej sztuczki. Psinka jako szczenię przypadkiem odkryła, że potrafi zapanować nad elektrostatyką. Z nietypowej umiejętności korzysta każdego dnia od pięciu lat. Właściciele czworonoga postanowili skonsultować to z lekarzem weterynarii. Obawiali się, że może mieć to związek z jakąś poważną chorobą. Specjalista przyznał, że nigdy nie miał z podobnym przypadkiem do czynienia. Pomimo tego, szybko postawił diagnozę.
Pracownicy schroniska dla zwierząt pewnego dnia usłyszeli rozpaczliwe szczekanie, które nie dochodziło z terenu obiektu, na którym się znajdowali. Zaniepokojeni nieustającym skowytem udali się na poszukiwania autora dźwięków. W pobliskim lesie tuż przy starym cmentarzu natknęli się na przerażonego psa. Zwierzę było przywiązane do drzewa. Ktoś zostawił je tam jak niepotrzebną rzecz.
Każdy rozważny kierowca musi zdawać sobie sprawę, że przejazd drogą w terenie leśnym wiąże się z ryzykiem wtargnięcia pod koła zwierzęcia. Tak też stało się i tym razem. Turyści przemierzający kolejne kilometry nie spodziewali się jednak, że tuż przed maską ich samochodu pojawi się taki kolos.
Na właścicieli suczki o imieniu Isa nagle spadło ogromne nieszczęście. Wystarczyła chwila nieuwagi opiekunów czworonoga, aby doszło do najgorszego scenariusza. Ich ukochany psiak zatruł się czymś, co od zawsze trzymali w domu. Nawet najlepsi specjaliści nie byli w stanie mu pomóc. Isa konała w męczarniach. Teraz zdruzgotani opiekunowie ostrzegają innych.
Liczący 14,6 tys. km² Park Narodowy Hwange stał się cmentarzem. Makabrycznego odkrycia dokonali strażnicy patrolujący teren. Na ściśle chronionym obszarze masowo giną zwierzęta, które sklasyfikowano jako gatunek narażony na wyginięcie. Ciała kilkudziesięciu słoni rozkładają się przy wodopojach. Zdaniem naukowców wiele wskazuje na to, że ofiar będzie jeszcze więcej.
Kierowca przejeżdżający przez wioskę znajdującą się u podnóży Tatr, natknął się na dzikiego, ogromnego ssaka. Kamera samochodowa zarejestrowała filmik z nietypowego spotkania. Zachowanie zwierzęcia zaskoczyło wielu przyrodników. Przeczyło temu, co powszechnie mówi się o tym gatunku. Nie zabrakło też takich, których zainteresował zupełnie inny aspekt tej sytuacji.
Pewna kobieta zaopiekowała się szczenięciem, które zostało porwane przez orła. Drapieżnik wypuścił czworonoga prosto do jej ogrodu. Na początku była przekonana, że to pies. Jednak im dłużej mu się przyglądała, tym więcej miała wątpliwości. Wydawało jej się, że to może być lis. Postanowiła zrobić zwierzakowi badania genetyczne. Ich wyniki bardzo ją zaskoczyły. Okazało się, że to nie był ani pies, ani lis.
Spacerowicz przechadzający się po lasach, w których żyje mnóstwo zwierzyny, natknął się na istotę, która utknęła we wnykach zastawionych przez kłusowników. Jedna z nóg kundelka była praktycznie całkowicie obdarta ze skóry, mięśni oraz ścięgien. Cierpiące stworzenie musiało jak najszybciej trafić na stół operacyjny. To było jedyne rozwiązanie, które mogło uratować mu życie.