Kocurek pragnął jedynie uciec przed zimnem, powstrzymywał go strach. Najlepsze miało dopiero nadejść
Właścicielka kotów przyłapała swoje pupile na obsesyjnym wpatrywaniu się w okno. Okazało się, że miały ku temu ważny powód. Na zewnątrz siedziało zwierzę, które domagało się uwagi. Kiedy kobieta otworzyła drzwi, aby zaprosić je do środka, natychmiast uciekło. Pomimo mrozu nie odważyło się wejść do ciepłego pomieszczenia. Miłośniczka kotów postanowiła zrobić wszystko, aby dać szansę zdziczałemu mruczkowi na lepsze życie. Nie sądziła, że będzie to aż tak trudne, a zarazem satysfakcjonujące.
Jej koty wlepiły swój wzrok w okno. Miały co podziwiać
Celine pewnego wieczoru zauważyła, że jej koty zebrały się pod oknem w kuchni i z zafascynowaniem się czemuś przyglądały. Po kilku chwilach zrozumiała, co tak bardzo zainteresowało jej zwierzaki. Na zewnątrz siedział szary kot i z równie mocnym zaangażowaniem wpatrywał się w domowe zwierzaki.
Kobieta postanowiła wpuścić niespodziewanego gościa do środka. Noc zapowiadała się na wyjątkowo mroźną. Niestety, kiedy tylko zbliżyła się do drzwi, szary czworonóg zaczął uciekać. Celine uznała, że zostawi mu, chociaż coś do jedzenia na zewnątrz. Liczyła, że w ten sposób zdobędzie zaufanie zdziczałego kota.
Musiała wymyślić podstęp, aby uchronić kota przed mrozem i głodem
Plan Celine po części się powiódł. Bezdomny kocurek skusił się na zaoferowany przez nią posiłek. Kobieta wiedziała, że zwierzę z całą pewnością nie wejdzie dobrowolnie do mieszkania, nawet jakby kusiła je najpyszniejszymi przekąskami na świecie. Strach przed ludźmi był zbyt duży.
Celine tym bardziej zaczęła martwić się zapowiadanymi mrozami. Wiedziała, że musi się spieszyć, jeżeli chce uchronić szarego kota przed ogromnym cierpieniem. Dlatego pożyczyła ze schroniska dla bezdomnych zwierząt Chatons Orphelins Montreal żywołapkę. Następnego wieczoru włożyła do niej kilka smacznych kąsków i ustawiła ją pod oknem. Na efekty swoich działań nie musiała długo czekać. Już po dwóch godzinach od zastawienia pułapki, szary kot dał się przechytrzyć.
Zdziczały kot powoli uczy się ufać ludziom
Celine przełożyła puchatego “więźnia” z żywołapki do transportera. Próbowała robić to delikatnie i spokojnie. Pomimo tego, zdziczały kot tak bardzo się bał, że nie był w stanie zjeść nawet swojego ulubionego smakołyku, czyli pasztetu. Kobieta przekazała go lokalnej organizacji zajmującej się pomocą dla bezdomnych zwierząt.
Szary kot dostał na imię Loustik. Po kontroli w klinice weterynaryjnej okazało się, że jest silnym i zdrowym, młodym kotem w wieku około ośmiu miesięcy. Został wykastrowany, po czym trafił pod opiekę wolontariuszki, która zajęła się jego socjalizacją.
Nowa opiekunka Loustika wiedziała, że musi być bardzo cierpliwa i wyrozumiała. Na początku kocur robił wszystko, aby utrzymywać dystans między swoją nową opiekunką.
Gdy kremowa przekąska dostała się mu do nosa, zaczekał, aż wolontariusz opuści pomieszczenie, aby ją zjeść - relacjonuje Celine.
Wraz z upływającym czasem kocurek stawał się coraz spokojniejszy. Wciąż wzdryga się na głośniejsze dźwięki i nagłe ruchy, ale wszystko wskazuje na to, że za jakiś czas zrozumie, że ludzie wcale nie są tacy źli. Przynajmniej nie wszyscy.
Źródło: lovemeow.com
