Po latach walki inspektorom Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce wreszcie udało się rozbić pseudohodowlę kotów rasowych w Opolu. 26 kocich istnień zostało przetransportowanych do kliniki weterynaryjnej. Większość z nich jest chora, niektóre koty cierpią na infekcje oczu lub są ich całkowicie pozbawione. O dramatycznej sytuacji rasowych kotów, głównie syjamskich i orientalnych, jako pierwszy zaalarmował pewien przechodzień. Świadek umieścił w sieci ogłoszenie, informujące o błąkającym się kocie w okolicy garaży przy ul. Luboszyckiej w Opolu. W tym samym czasie inspektorzy TOZ Oddział Opole weszli w posiadanie informacji, jakoby w pobliżu miała funkcjonować pseudohodowla zwierząt.
Leśny spryciarz o charakterystycznym rudym futerku wpadł w pułapkę podczas przeskakiwania płotu gospodarstwa. Nieszczęśnik utknął w ogrodzeniu, a z odsieczą przybyli mu strażacy ochotnicy. Jak relacjonują, podczas interwencji lis miał taką minę, jakby mówił "wcale nie zjadłem waszej kury". Strażacy podczas swoich codziennych obowiązków zmagają się nie tylko z ogniem oraz wodą. Niosą pomoc ludziom ale także zwierzętom. Jak sami przyznają, nie odmawiają pomocy żadnemu stworzeniu w potrzebie. Tak też było w przypadku pewnego pechowego liska.
Policjanci z Olsztyna dostrzegli na drodze szybkiego ruchu dwóch małych nieszczęśników, którzy znaleźli się w opałach. Niewiele myśląc, zatrzymali się na poboczu i natychmiast ruszyli się w pościg za zwierzakami. W końcu szczeniaki zostały pochwycone, opatulone kocem i przewiezione do schroniska.Stróżowie prawa akurat zmierzali w kierunku miejscowości Napierki, kiedy ich uwagę przykuły dwie puchate kulki błąkające po jednym z pasów. Zwierzaki znajdowały się w niebezpiecznej sytuacji i w każdej chwili mogły wpaść pod koła nadjeżdżających pojazdów.
Agnieszka Holland stanęła w obronie zwierząt wykorzystywanych do celów naukowych lub edukacyjnych. Zwróciła się z apelem do Sejmu, nawiązując do nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt laboratoryjnych, która może zapobiec zbędnemu bólowi czy cierpieniu zwierząt wykorzystywanych w badaniach.Najbardziej znana i ceniona za granicami kraju polska reżyserka i scenarzystka zwróciła się do posłów oraz posłanek z prośbą o przyjęcie noweli ustawy o ochronie praw zwierząt w wersji przyjętej przez Senat. Wprowadzone zmiany mogą w niedalekiej przyszłości zapewnić względny dobrostan nawet kilkuset tysięcy zwierzętom.
Pan Sebastian, pracujący jako motorniczy tramwaju w Krakowie, wykazał się wielką empatią wobec zwierząt i postawą godną podziwu. W trakcie pracy mężczyzna zatrzymał pojazd wypełniony pasażerami i ruszył na pomoc zwierzęciu, które znalazło się na torowisku. Pan Sebastian jest doświadczonym motorniczym w Krakowie, który niejednokrotnie znalazł się w sytuacji, gdzie refleks mógł ocalić cudze życie. Niedawna sytuacja pokazuje, że w tej pracy trzeba być zawsze skupionym i mieć szeroko otwarte oczy.
Niedźwiedzie występujące na południu Polski wcale nie mają zamiaru tak wcześnie zapadać w sen zimowy. Jak zauważyła pani Karolina z Kościeliska, w ostatnim trzy osobniki pojawiły się na przedmieściach miasta. Przychodzą tam zwabione zapachem unoszącym się z pojemników na odpady i resztki jedzenia.Po niedawnych doniesieniach o drapieżnikach zapuszczających się na przedmieścia Zakopanem oraz domysłach, jakoby miały zbudować tam gawrę, przyszedł czas na zaskakujące zjawisko z udziałem niedźwiedzi. Pewna kobieta udokumentowała ich grupową wyżerkę przy śmietnikach.
Na facebookowym fanpejdżu zrzeszającym mieszkańców Kartuz pojawił się niepokojący wpis. W lesie, w pobliżu jeziora Mezowskiego znaleziono worek po paszy. Jak się okazało, nie był pusty. W środku znajdowało się żywe stworzenie, które ktoś skazał na śmierć. Wieść o przykrym incydencie obiegła media społecznościowe 30 października br. Wówczas pewna osoba zrelacjonowała, że podczas spaceru zauważyła worek.
W poniedziałek pracownicy poznańskiego ogrodu zoologicznego przekazali smutną wiadomość. Nie żyje uwielbiana przez wszystkich niedźwiedzica Ewka. Mimo pomocy ze strony opiekunów oraz intensywnego leczenia zwierzę przegrało walkę o życie.
Pracownicy Gorczańskiego Parku Narodowego przekazali radosną nowiną poprzez media społecznościowe. Na oficjalnym koncie GPN pojawiło się nagranie z fotopułapki przedstawiające samicę rysia. Towarzyszy jej nie byle kto, albowiem tuż za dnią drepczą dwa kocięta.Cichy i wiecznie czujny zwiadowca w postaci fotopułapki przyłapał rysią rodzinę na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego. Okazuje się, że samica zarejestrowana przez kamerę jest dobrze znana tamtejszym leśnikom.
Jeże są gatunkiem zagrożonym. Zdaniem ekspertów w ciągu najbliższych 15 lat mogą całkowicie wyginąć. Aby temu zapobiec, w parkach i na skwerach powstają kopce z liści oraz azyle dedykowane tym pożytecznym zwierzętom. Podpowiadamy, jak i Ty możesz pomóc im przetrwać jesień i zimę.Jesień w pełni, co oznacza, że ulice i ścieżki są zasypane kolorowymi liśćmi oraz gałązkami, tworząc malowniczy krajobraz. To nie przypadek, że akurat teraz w wielu polskich miastach na terenach parków i skwerów można zauważyć specjalne kopce. Stworzono je w ważnym celu - na ratunek jeżom.
Przez ostatnie dni cały kraj bacznie śledził akcję ratunkową kotka uwięzionego w rurze ciepłowniczej w Rzeszowie. Rurek, bo takie imię otrzymał, to około półroczny kocurek, który przez blisko 10 dni tkwił w potrzasku, zdając się na łaskę ratowników. Jak dalej potoczą się jego losy?Pierwsze doniesienia o zwierzaku uwięzionym wewnątrz rury ciepłowniczej dotarły do służb w niedzielę, 24 października. Kotek nie mógł samodzielnie się wydostać i rozpaczliwie miauczał, wzywając pomoc. Odtąd przez kolejne 9 dni trwała walka o jego życie.
W mediach społecznościowych pojawiło się wymowne nagranie z fotopułapki umiejscowionej na północnym skraju Puszczy Augustowskiej. Ukazuje ono dzikie zwierzęta interesujące się przedmiotami pozostawionymi przez turystów. Leśnicy Wigierskiego Parku Narodowego wykorzystali ten fragment, aby zwrócić uwagę na wciąż obecny problem śmiecenia w lasach.Przedstawiciele jednego z największych parków narodowych w Polsce apelują do osób lubujących się w odpoczynku na świeżym powietrzu o zachowanie czystości oraz zabieranie śmieci ze sobą. Dzikie wysypiska śmieci w lesie niosą poważne zagrożenia dla środowiska naturalnego i leśnych mieszkańców.
To już dziesiąty dzień akcji ratunkowej kotka uwięzionego w rurze ciepłowniczej w Rzeszowie. Zwierzę, które utknęło w potrzasku i nie ma szans na to, żeby samo wyszło, nareszcie zostało zlokalizowane. Wszyscy mają nadzieję, że wreszcie uda się go wydostać.Pierwszy sygnał o tym, że kot utknął w rurze zasilającej Rzeszów w ciepło przy ul. Ciepłowniczej dotarł do służb w niedzielę 24 października. Wówczas jeden z mieszkańców usłyszał miauczenie dochodzące z wnętrza rury.
Pracownicy Lasów Państwowych ostrzegają przez niebezpieczeństwem. W lesie koło Krzystkowic (woj. lubuskie) nadleśniczy znaleźli groźną pułapkę. Szpikulce z wbitymi gwoździami stanowią zagrożenie dla zwierząt, spacerowiczów czy rowerzystów. Trzeba uważnie patrzeć pod nogi.O niebezpieczeństwie czyhającym na czworonogi i miłośników przyrody poinformowano za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak dotąd odnaleziono dwa gwoździe, ale niewykluczone, że może być ich więcej.
Inwazja przybyszów zza oceanu dotarła do Polski. W ostatnim czasie w rezerwacie Skarpa Ursynowska oraz w powiecie starachowickim potwierdzono obecność szopów praczy. Chociaż to zwierzątko o słodkim pyszczku wygląda niepozornie, stanowi prawdziwe zagrożenie dla rodzimej flory i fauny.Szop pracz to średniej wielkości ssak należący do rodziny szopowatych. Występuje naturalnie w Ameryce Północnej, a do Europy został sprowadzony jako zwierzę futerkowe. W Polsce pojawił się w latach 90. Zwierzęta te można zauważyć w ogrodach, rezerwatach przyrody oraz w pobliżu zbiorników wodnych. Czy powinniśmy się bać zwierzęcych przybyszów z dalekich krain?
Przedstawiciele stowarzyszeń działających na rzecz ochrony praw zwierząt twierdzą, że podczas dwóch projektów uczelnianych przeprowadzanych na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu doszło do nieprawidłowości. Zdaniem aktywistów świnki wykorzystywane w eksperymentach były pozostawione z połamanymi kręgosłupami beż należytej opieki i leków przeciwbólowych. Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu znalazł się w centrum skandalu. Jak przekonują działacze na rzecz ochrony praw zwierząt, w placówce ma dochodzić do znęcania się nad zwierzętami. Żywe stworzenia, których cierpienie ma ogromny wkład w naukę, trzymane są w nagannych warunkach.
61-letni mężczyzna znalazł się w niemałych tarapatach po tym, jak na oczach policjantów porzucił własnego psa. Spytany o powód swojego zachowania, nie przyznawał się do zwierzęcia, lecz wkrótce musiał zmienić wersję wydarzeń. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.Do wstrząsającego zdarzenia doszło w województwie świętokrzyskim. Mundurowi jadący drogą w kompleksie leśnym w gminie Działoszyce zauważyli przed sobą zaparkowanego na poboczu opla, przy którym stał mężczyzna. W pewnym momencie otworzył on klapę bagażnika, a ze środka wyskoczył kundelek w typie foxteriera.
Z wrocławskiego zoo płyną cudowne wieści. Pracownicy placówki przekazali informacje o narodzinach trzech maluchów. Mowa o przedstawicielach gryzoni z rodziny jeżozwierzowatych. Choć wciąż są niegroźne, z czasem ich włosy staną się jedną z najbardziej zadziwiających i skutecznych broni w świecie przyrody. W sierpniu we wrocławskim zoo przyszły na świat trzy jeżozwierze indyjskie. Od początku skutecznie ukrywają się przed opiekunami i tylko czasami dają się „przyłapać” z matkami podczas karmienia. Po trzech miesiącach od narodzin w końcu udało się je uchwycić na zdjęciach!
W niedzielę, 24 października jeden ze spacerowiczów dokonał makabrycznego odkrycia w stawie na terenie Parku Centralnego w Świdnicy (woj. dolnośląskie). Zauważył, że na tafli wody dryfuje ciało psa. Dalsze śledztwo policji wykazało, że morderstwo zwierzęcia zostało zlecone przez jego właścicielkę.Osoba, która znalazła nieżywego czworonoga, wezwała na miejsce policję. Po wyłowieniu suczki okazało się, że jej ciało było skrępowane. Sprawę przejęła prokuratura.
Duet rudych dzikusków, czyli Lesio i Nela, został pozbawiony matczynej opieki i skazany na śmierć w wieku zaledwie kilku tygodni. Całe szczęście osierocone liski trafiły pod opiekę Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu. Gdy dorosły, były gotowe, aby wreszcie wrócić na wolność. Niezwykła chwila z ich życia została udokumentowana na filmie.Weterynarze z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu każdego dnia toczą walkę o życie nieporadnych, osieroconych i chorych zwierząt. Minioną wiosną podjęli wyzwanie wykarmienia lisich sierotek i zapewnienie im odpowiednich warunków aż do momentu, gdy będą w pełni samodzielne.
Pracownicy Lasów Państwowych udostępnili w mediach społecznościowych fascynujące wideo przedstawiające dzikich mieszkańców Nadleśnictwa Baligród. Nagranie zatytułowane "nocą, na żubrowej polanie" udowadnia, że przedstawiciele najróżniejszych gatunków bytują w zgodzie blisko siebie. W podkarpackich lasach można się natknąć na wiele niezwykłych zwierząt, których próżno szukać w innych zakątkach naszego kraju. Jak wyjawił rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek w rozmowie z PAP, w Polsce tylko na Podkarpaciu występuje tak niespotykana koegzystencja. Podobnej nie ma nawet w Puszczy Białowieskiej.
Przedstawiciele organizacji branżowych zajmujących się hodowlą zwierząt oraz kwestią dostępności leków weterynaryjnych wystosowali list otwarty skierowany do Premiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi o kwestię uregulowania kryteriów, dopuszczających do obrotu leki na potrzeby weterynaryjne.28 stycznia 2022 roku w życie wejdzie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/6 z dnia 11 grudnia 2018 r. w sprawie weterynaryjnych produktów leczniczych i uchylającego dyrektywę 2001/82/WE. Nowe przepisy mają na celu m.in. uregulowanie kwestii sprzedaży przez Internet leków dla zwierząt nie wymagających recepty. Tyczy się to np. obroży czy preparatów przeciwpchelnych. Chociaż do wyznaczonej daty pozostały trzy miesiące, Polska nadal nie przedstawiła przepisów dostosowujących nasze prawo do nowych wytycznych. Brak stanowczej reakcji ze strony rządzących polityków skłonił branżę weterynaryjną do wystosowania listu otwartego do Premiera Mateusza Morawieckiego.
W obawie bezpieczeństwo mieszkańców oraz ich czworonożnych podopiecznych, stołeczny ratusz zwrócił się do Warszawiaków z prośbą o zwiększenie swojej czujności. Chodzi o wściekliznę panującą na Mazowszu. O czym powinni pamiętać właściciele zwierząt domowych?Stołeczny ratusz przekazał komunikat ws. niepokojącego wzrostu przypadków wścieklizny w województwie mazowieckim. Od stycznia tego roku wykryto już ponad 70 przypadków wścieklizny u zwierząt wolno żyjących.
W województwie zachodniopomorskim dochodzi do niepokojących incydentów, których częstotliwość wzrosła na przestrzeni ostatnich dniach. Według relacji jednej z mieszkanek, na terenie gminy Wolin przydomowe zwierzęta giną w niewyjaśnionych okolicznościach. Winą za ich śmierć obarczają wilki.Jak donosi lokalny portal informacyjny kamienskie.info, w okolicy miejscowości Łojszyno grasują drapieżniki. Świadkiem ataku na domowego pupila ma być jedna z mieszkanek, która dotychczas nie wierzyła plotkom rozpowszechnianym przez sąsiadów.
Cmentarze są miejscem zadumy, gdzie ludzie wspominają swoich bliskich. Niestety, ale nie zawsze jest tam tak spokojnie jak mogłoby się wydawać. Tym razem spokój zmarłych został przerwany przez dziki, które wdarły się na teren koszalińskiego cmentarza. Dziki nie raz wdzierają się siłą na tereny naszych miast. Poszukują one pożywienia, którego nie brakuje na terenach ludzkich siedzib. Trzeba pamiętać, że dzik w czasie swoich łowów jest upartym myśliwym i nie zatrzymają go żadne płotki czy furtki, tak jak to było w przypadku koszalińskiej nekropolii.
Wójt gminy Dąbrowice poinformował, że na początku listopada na terenie powiatu kutnowskiego ma dojść do zbiorowych polowań myśliwych. W polowaniach tych mają brać udział myśliwi nie tylko z Polski, ale również poszczególnych krajów należących do Unii Europejskiej. Nieodzownym elementem polskiego krajobrazu są tereny zalesione, będące domem dla wielu dzikich i potrzebnych dla ekosystemu, zwierząt. Myśliwi z krajów UE mają wziąć udział w zbiorowych polowaniach na zwierzynę grubą i drobną.
Delfin zaplątał się w rybacką sieć na Oceanie Atlantyckim. Na szczęście z pomocą zwierzęciu ruszyli Polacy, pływający w tym czasie na jachcie. Rodacy od razu skontaktowali się z Policia Martima, a w czasie oczekiwania na interwencję, sami zaczęli udzielać pomocy delfinowi. Delfin dzięki pomocy Polaków dziś może cieszyć się już pełną wolnością. Do sieci trafiło nagranie z całej akcji ratunkowej. To wideo przywraca wiarę w ludzi.
Łowienie ryb to dla niektórych nie tylko okolicznościowa przyjemność, ale także pasja, którą uprawiają dla wyników. Takim przykładem może być Grzegorz Marcinkiewicz, który ostatnio pobił Rekord Polski. Tołpyga, którą złowił w Odrze, ważyła nieco ponad 60 kg. Ryby to jedne z najciekawszych zwierząt zamieszkujących naszą planetę. Miłośnicy wędkarstwa doskonale zdają sobie z tego sprawę.