Pumę Nubię przyjęto do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie w lipcu 2020 r. Egzekwując wyrok sądu, została odebrana Kamilowi Stankowi przez pracowników poznańskiego ZOO. Po skardze dotychczasowego właściciela zwierzęcia Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu wszczęła postępowanie. Czy Nubia została odebrana zgodnie z prawem?Chociaż Nubia miała pozostać na wybiegu wyłącznie na 30-dniową kwarantannę, od tego czasu, zgodnie z ostatnim wyrokiem sądu zwierzę pozostaje pod opieką Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. Śledczy ustalili, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez pracowników poznańskiego zoo.
Fundacja Viva! poinformowała o wyroku sądu w sprawie zwierząt odebranych latem 2016 r. z cyrku w Pawłowicach. Kateryna S. i Sebastian S. nie odzyskają zwierząt, które maltretowali celem maksymalizowania zysku. Sąd Rejonowy w Jastrzębiu-Zdroju uznał ich winnymi znęcania się nad zwierzętami, w tym znanego na całą Polskę niedźwiedzia Baloo. Aktywiści walczący w imieniu pokrzywdzonych zwierząt mają powody do radości. Po 5 latach walki w środę, 29 września 2021 r. zapadł przełomowy wyrok dotyczący znęcania się nad zwierzętami w polskim cyrku objazdowym oraz łamania zakazów dotyczących zwierząt chronionych.
We wtorkowy poranek dyżurny Straży Miejskiej z Bydgoszczy otrzymał zgłoszenie od zatroskanej mieszkanki. Kobieta zrelacjonowała, że na terenie remontowanego fragmentu ulicy Smukalskiej, w odkrytej studzience znajduje się dzikie zwierzę. Zgłoszenie wpłynęło około godziny 8.20. Niedługo potem przybyli na miejsce strażnicy miejscy przeprowadzili krótką penetrację wskazanej w zgłoszeniu okolicy, aby finalnie znaleźć zwierzę znajdujące się w głębokiej na 1,5 metra studzience telekomunikacyjnej.
Mieszkańcy wsi Łubiana w gminie Kościerzyna ledwo mogą uwierzyć w to, co się dzieje. Ich spokojna miejscowość stała się areną przemocy i bestialstwa. Ofiarą zwyrodnialca padło już kilkanaście kotów.Widok był przerażający: bezwładne ciało kota, futro jeszcze mokre. Sztywne łapki, puste oczy. Było jasne, że zwierzę jest martwe, ale nie miało na ciele śladów obrażeń. Dopiero obdukcja wykazała, że kot utopił się, a raczej został przez kogoś utopiony, bo przecież sam nie wyszedł po śmierci na brzeg miejscowego jeziorka.
Dzielnicowy asp. sztab. Paweł Walczak ciężko zapracował na dobre imię swoje oraz kluczborskiej policji, udowadniając, że zwierzęta mogą liczyć na pomoc stróżów prawa. Widok kotka zamkniętego w nagrzanym samochodzie wystarczył dla funkcjonariusza, żeby zakasać rękawy i ruszyć mu na ratunek.Sytuacja rozegrała się przeszło 2 miesiące temu. 24 lipca o godzinie 13.30 dyżurny kluczborskiej policji otrzymał zgłoszenie, że na jednym z parkingów przed sklepem, w nagrzanym samochodzie zamknięty jest kot. Na zewnątrz panowała wysoka temperatura - blisko 30 stopni Celsjusza.
Trzymajcie się stołków. Portal o2.pl ustalił cenę, jaką trzeba zapłacić za filiżankę najdroższej kawy w Warszawie. Droższego napoju nie ma nigdzie w Polsce ani na całym świecie. Ekskluzywna, najdroższa kawa świata kosztuje krocie z powodu niezwykłego procesu produkcji.Kopi luwak (czyli "kawa łaskunów" po indonezyjsku) to najdroższa kawa świata. W Warszawie można się jej napić w restauracji CAVA przy Nowym Świecie. O ile ktoś dysponuje odpowiednią sumą. Podwójne espresso kopi luwak kosztuje aż 90 zł!
Dwaj obcokrajowcy zostali aresztowani w gminie Krempna (woj. podkarpackie). 48-letni obywatel Czech i 39-letni Słowak mieli zgoła odmienne plany pobytu w Polsce, niż zwiedzanie zabytków. Mężczyźni staną przed sądem pod zarzutem kłusownictwa. Zgłoszenie podejrzenia popełnienia przestępstwa wpłynęło do jasielskiej policji. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyźni pochodzący zza południowo-zachodniej granicy kłusowali na terenie Magurskiego Parku Narodowego.
Na mieszkańców Bielska Podlaskiego padł blady strach. Od kilkunastu dni w centrum miasta grasowało groźne, egzotyczne zwierzę. W końcu do akcji ruszyli wolontariusze białostockiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt. Nie obyło się bez obrażeń ciała.W województwie podlaskim zapanowała trwoga. Na ulicach jednej z miejscowości widziany był jeżozwierz. Przez długi czas pozostawał nieuchwytny.
Remigiusz C. jest sołtysem Warcimia. Mimo młodego wieku (22 l.) zdołał rozkręcić swoją karierę i mieszkańcy wsi bardzo go chwalą za skuteczne działania na ich rzecz. Niestety, młody sołtys ma też ciemną stronę. To on zastrzelił żubra Pyrka. Okoliczności tej sprawy są naprawdę bulwersujące.Pyrek stał się atrakcją dla przyrodników, wycieczkowiczów i mediów, gdy w 2019 r. rozpoczął swoją wędrówkę po Pomorzu. Nie wiadomo, od jakiego stada odłączył się majestatyczny żubr. Być może pochodził z hodowli zagrodowej w okolicach Wałcza. Nie bał się ludzi ani hałasujących maszyn rolniczych. Maszerował koło kolejnych miejscowości.
W styczniu 2021 r. na terenie kompleksu leśnego nieopodal Kielc znaleziono martwego wilka. Wadera miała zaciśniętą wokół szyi stalową linkę, dlatego za wstępną przyczynę śmierci uznano uduszenie. Są już wyniki sekcji zwłok. Wynika z nich, że zwierzę zostało dobite przez człowieka.Na początku roku Fundacja SAVE Wildlife Conservation Fund poinformowała o zabitej wilczycy we wnykach. Zwierzę znaleziono na terenie Nadleśnictwa Daleszyce.
Mężczyzna wybrał się na grzyby do lasu pod Załęczem w powiecie górowskim. W pewnym momencie dostrzegł wśród gałęzi coś, co zupełnie nie przypominało grzyba ani czegokolwiek, co zazwyczaj można znaleźć w lesie.To mógł być śmieć, np. kawałek szlaucha czy kolorowej rurki. Niestety, ta nadzieja okazała się płonna, gdy mężczyzna podszedł bliżej i zmacał niezwykłe znalezisko patykiem. Było żywe i przesuwało się powoli wśród gałęzi.
W niedzielę na jednej z popularnych grup w mediach społecznościowych na Facebooku mieszkanka Zgorzelca zadała istotne pytanie: "Czy komuś nie uciekła małpa?". Zwierzę zostało dostrzeżone na dachu jednej ze szkół. W poszukiwania zaangażowano policję.Egzotyczny ssak był widziany po raz ostatni w ubiegły weekend. Wówczas znajdował się na dachu budynku Zespołu Szkół Zawodowych i Licealnych im. Górników i Energetyków Turowa w Zgorzelcu.
Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", w 2022 roku po raz kolejny czeka nas podwyżka podatku od posiadania psa. Wiadomo już, ile przyjdzie nam wyciągnąć z portfela, a także kto jest odgórnie zwolniony z obowiązku płacenia. Stawki daniny od posiadania psa rosną z roku na rok, lecz wysokość tej opłaty może różnić się w zależności od części kraju. Jaka będzie jego wartość od 1 stycznia 2022 roku i czy każdy jest zobowiązany do uiszczenia wpłaty?
Policjanci z Posterunku Policji w Dołhobyczowie zatrzymali 64-latka z gminy Mircze. Na bazie ustaleń służb mężczyzna odpowie za znęcanie nad zwierzętami. Warunki, w jakich przyszło mieszkać jego podopiecznym, stwarzały niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.Mężczyzna był właścicielem czterech psów, które przetrzymywał w fatalnych warunkach bytowych. Psy mieszkały w prowizorycznych budach, przywiązane na krótkich uwięziach.
Kocie lokale, których idea przyszła do Europy z Tajwanu i Japonii, zyskują coraz większą popularność na naszym podwórku. Dziś możemy znaleźć je również w wielu polskich miastach. Pani Magda Wycech, managerka warszawskiej klubokawiarni Miau Grau, przedstawiła nam mruczących podopiecznych, a także wyjaśniła, dlaczego nie trzeba wykluczać dzieci z listy gości.Klubokawiarnia Miau Grau to miejsce powstałe w lutym 2019 roku. Położone jest w samym centrum Warszawy, tuż obok Ronda Daszyńskiego. Choć od wielkomiejskiego zgiełku i zagłębia biurowców oddziela je wyłącznie cienka szyba, lokal już od progu wita gości wszechobecnymi wizerunkami kotów, zapachem aromatycznej kawy oraz niewymuszonym ciepłem i przytulnością.
W nocy doszło do katastrofy. W miejscowości Bartniki w powiecie Lidzbark Warmiński (woj. warmińsko-mazurskie) ogniem zajęła się obora. Wzniesiono ją według nowej technologii, która miała służyć ludziom i zwierzętom. Wszystko wskazuje na to, że okazała się zabójcza.Strażacy ruszyli do akcji ok. godz. 22:30. Na miejscu ich oczom ukazał się przerażający widok: ogromna obora stała w ogniu, z okien buchały kłęby gęstego, gryzącego dymu.
Jesienne porządki w ogrodzie to zadanie czekające przed każdym właścicielem ogrodu. Co jest najważniejsze w okresie jesienno-zimowym? Eksperci przekonują, że stworzenie bezpiecznego siedliska dla wielu gatunków zwierząt, które śpią w opadłych liściach. Jesień to czas intensywnych prac w ogrodzie. Jednakże grabienie podobnie jak koszenie traw budzi ogrom emocji. Chcąc mieć zadbany trawnik, zazwyczaj usuwamy zalegające na nim liście. Okazuje się jednak, że obsesyjne grabienie opadłych liści służy jedynie spełnieniu naszych oczekiwań względem estetyki miejskiej zieleni i wcale nie jest dobre dla środowiska.
Policjant z Węgierskiej Górki, wykonując czynności do innej sprawy, zauważył młodą sarnę, która znajdowała się na terenie jednej z posesji. Funkcjonariusz początkowo myślał, że zwierzę weszło na zamknięty teren i nie potrafi go opuścić. Szybko okazało się, że właściciele posesji przetrzymywali je tam celowo. Mieszkańcy Żywiecczyzny wykazali się kompletnym brakiem wrażliwości, zamykając na posesji dziko żyjące zwierzę i robiąc z niego żywą atrakcję. Skandaliczny proceder wzbudził podejrzenia stróża prawa.
To była jedna z najgorszych chwil w jej życiu. Kobieta szła ulicą, gdy nagle jej oczom ukazał się przerażający widok. Coś spadło na ziemię. Jeden rzut oka pozwolił stwierdzić, że to nie strącona z parapetu doniczka. Na chodniku leżał młody kot.
W jednym z zakładów pracy w Wilimowie pod Olsztynem doszło do niecodziennych zdarzeń. Zaczęło się jak sielanka, a skończyło jak dreszczowiec. Wszystko przez to, że pracownicy chcieli zaprzyjaźnić się z dzikim zwierzęciem.Któregoś dnia jeden z pracowników zobaczył, że do parkingu przed firmą zbliżył się lis. Podszedł wyjątkowo blisko, ale jednocześnie widać było, że jest czujny i nieufny, a więc raczej nie był wściekły.
Inspektorzy zielonogórskiego oddziału OTOZ Animals przeprowadzili kontrolę w siedzibie jednej z zarejestrowanej w polskim Związku Kynologicznym hodowli psów rasowych. Warunki, w jakich bytowały czworonogi, uwłaczały godności jakiegokolwiek żywego stworzenia. W mediach społecznościowych powiadomiono o niedawno przeprowadzonej wizyty w certyfikowanej hodowli psów zarejestrowanej w ZKwP. Chociaż w protokole z kontroli z 2018 roku można było znaleźć informację, jakoby psy były w wzorowej kondycji, a nawet powinny zostać odchudzone, po 3 latach faktyczny stan zdrowia zwierząt okazał się diametralnie inny.
Sprawców było dwóch - tyle udało się ustalić dzięki nagraniu z kamery, zainstalowanej przez pszczelarza. To, co zrobili mężczyźni, którzy w nocy dorwali się do uli, woła o pomstę do nieba.Bezduszni truciciele kolejno podchodzili do uli i wpuszczali do środka niezidentyfikowaną jeszcze chemiczną substancję. Wszystkie śpiące w ulach owady ginęły. W ciągu jednej potwornej nocy truciciele zabili 21 rodzin pszczelich.
Komenda Powiatowa Policji w Biłgoraju poinformowała o nietypowym zdarzeniu. W godzinach wieczornych 23-letni kierowca audi najechał na worek porzucony na trasie. Przerażający kwik, który rozdarł powietrze, uświadomił mu, że wcale nie był pusty. W środku coś się ruszało.W czwartek, tj. 16 września biłgorajscy stróżowie prawa otrzymali zgłoszenie o zwierzęciu, które uciekło z transportu. Po przybyciu pod wskazany adres ujrzeli niecodzienny widok, a dokładniej świnię uciekającą przez pobliskie pola. Tuż za nią biegły dwie osoby, a całemu zdarzeniu przypatrywał się zgłaszający.
Do niezwykłych wydarzeń doszło w miejscowości Łubniany pod Opolem. Kiedy właściciel byka próbował skłonić zwierzę do wejścia do samochodu transportowego, wydarzyło się coś, co wywróciło do góry nogami życie mieszkańców na bite trzy dni.Byk poczuł zew wolności, wierzgnął, prychnął i skoczył przed siebie. Zamiast do samochodu transportowego, przepchał się między wystraszonymi ludźmi na otwartą przestrzeń, a potem pognał na sąsiednią posesję.
Ruszyła coroczna akcja szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie. Z samolotów krążących nad województwem lubelskim spada kilkaset tysięcy dawek szczepionek przeciwko niebezpiecznej wirusowej chorobie zakaźnej zwierząt.Na Lubelszczyźnie właśnie rozpoczęto jesienną akcję walki z wścieklizną u lisów. Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Lublinie ostrzega: brunatne kostki wcale nie są przysmakami dla domowych pupili!
Europosłanka Sylwia Spurek uważa, że skoro "Piątka dla Zwierząt" upadła, to najwyższa pora wziąć sprawy w swoje ręce. Zaproponowała własną "Nową Piątkę dla Zwierząt". Jej postulaty z miejsca wzbudziły ogromne kontrowersje.Postulaty Sylwii Spurek wydają się daleko idące. Polityczka domaga się: zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach i delfinariach, zakazu polowania, w tym wędkowania, zakazu eksperymentowania na zwierzętach i całkowitego zakazu hodowli zwierząt do 2040 r.
Dramatyczne wieści ze Świdnicy. Ogródki działkowe przy ul. Staszica były dotąd ostoją dla wielu dziko żyjących kotów, dokarmianych przez mieszkańców działek. Niestety, jak donoszą obrońcy zwierząt, ostatnio ktoś zaczął polować na biedne zwierzęta. To wcale nie jest przenośnia. Koty, do tej pory chętnie stołujące się u życzliwych działkowiczów, nagle zaczęły znikać. Jeden z nich odnalazł się po pięciu dniach.
Była już późna noc, ale telefon do Krakowskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt (KTOZ) był tak przejmujący, że nie można go było zignorować. Najwyraźniej mieszkańcy jednego z osiedli bali się wychodzić z mieszkań. Wszystko przez "włochatą bestię".Wszystko wskazywało na to, że w jednym z Krakowskich bloków terror siał olbrzymi pająk ptasznik. Ptaszniki to egzotyczne pająk, popularne wśród terrarystów. Dorastają do wielkich rozmiarów, są włochate i jadowite, choć ich jad nie zagraża ludziom. Nic dziwnego, że mieszkańcy byli przerażeni.