Dyspozytor odebrał telefon i usłyszał dramatyczne błagania o pomoc. Turystka twierdziła, że uraz nogi nie pozwala jej dalej iść. Pogoda szybko się pogarszała, głos zanikał w słuchawce, w końcu połączenie zerwało się.To 28-letnia Niemka zadzwoniła na numer 112, by uzyskać pomoc. Wyszła na szlak w Tatrach wraz ze swoim psem, mimo złej prognozy pogodowej i ostrzeżeń wystosowanych przez lokalne władze.
Akademik "Kmicic" zaczął przyjmować na kwaterunek studentów Uniwersytetu Opolskiego. Niestety, już pierwszego dnia okazało się, że nauka i egzaminy mogą nie być największym problemem młodych ludzi. Coś czai się w budynku!Recepcjonistka ledwo mogła uwierzyć, gdy para studentów zbiegła galopem po schodach i poinformowała, że w ich pokoju na ścianie wisi egzotyczny pająk. Plakaty po poprzednich lokatorach, grzyb pod tapetą - to normalne w akademikach. Ale egzotyczne pająki stanowią nowość.
Celnicy z Terespola udaremnili bezczelną próbę przemytu. Przemytnik podróżował z Białorusi do Niemiec, chciał przejechać przez terytorium Polski. Myślał, że jest sprytny: specjalnie spreparował samochód, by ukryć swój "towar". Nie przewidział jednego.Jak informuje Krajowa Administracja Skarbowa, przemytnikiem z Białorusi okazał się Niemiec. Kiedy jego auto zostało skontrolowane, na jaw wyszła bulwersująca tajemnica.
Do strasznego w skutkach wypadku doszło w nocy na drodze biegnącej przez miejscowość Bardonki, na trasie do Ciechanowa. Para nastolatków jechała samochodem audi A4. Nic nie zapowiadało tragedii.Niestety, właśnie element zaskoczenia zadecydował o tragicznym wypadku. Nagle na drogę wypadło ogromne zwierzę. Ciemne futro, masywne ciało i rozłożyste poroże - to był łoś. Niestety, kierowca nie dostrzegł go w porę.
Andrzej Duda podpisał Ustawę o gatunkach obcych, która ma na celu ochronę rodzimej przyrody Polski. Jednym ze środków ochronnych są drakońskie kary na tych, którzy złamią nowe przepisy. Jakich zwierząt dotyczy nowe prawo i co grozi za niedopełnienie formalności?Nowa ustawa zaostrza przepisy dotyczące tzw. gatunków inwazyjnych, tzn. zwierząt i roślin, które nie występują naturalnie w Polsce. Gatunki inwazyjne to problem globalny - wprowadzone do obcego dla siebie, ale sprzyjającego środowiska, inwazyjne zwierzęta i rośliny powodują szybkie niszczenie pierwotnego ekosystemu danego miejsca. Może to prowadzić do prawdziwych katastrof ekologicznych!
Julia Wróblewska to jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek niezawodowych młodego pokolenia. Słynie nie tylko ze swych ról, ale jest też osobowością medialną, a jej media społecznościowe obserwują tysiące fanów. Niestety, najnowszy wpis Julii Wróblewskiej na Instagramie przynosi ponure wieści.Julia Wróblewska od dawna znana jest jako miłośniczka fretek. Jej dwie pociechy - Luna i Kiara - nieraz już brylowały w mediach społecznościowych. Wróblewska jest nawet członkinią Towarzystwa Przyjaciół Fretek, a opiekę nad swoimi zwierzątkami traktuje bardzo poważnie.
Wolontariusze Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) przewieźli do swojego ośrodka łabędzia w fatalnym stanie. Znaleziony przy drodze ptak musiał przejść gehennę. Wszystko wskazywało na to, że to ludzie go skrzywdzili.Ikar - bo tak łabędź został nazwany przez obrońców zwierząt - ma połamane skrzydła. Ktoś specjalnie powyrywał mu z nich lotki, a także poprzecinał ścięgna, by ptak nie mógł latać.
Dobiegł końca chorzowski Fest Festival. Choć uczestnicy imprezy bawili się dobrze, to jednak nie obyło się bez kontrowersji. Najwięcej skarg złożyli mieszkańcy bloków zlokalizowanych najbliżej miejsca imprezy. Jednak to zwierzętom z zoo groziło największe niebezpieczeństwo.Fest Festival trwał cztery dni i przyciągnął do chorzowskiego Parku Śląskiego fanów muzyki z całej Polski. Masowa impreza na świeżym powietrzu to coś, za czym rzesze ludzi tęskniły, odkąd rozpoczęła się pandemia koronawirusa. Fest Festival przyciągnął ok. 30 tys. osób.
Katarzyna Dowbor od lat prowadzi program "Nasz Nowy Dom", w którym pomaga Polkom i Polakom stworzyć idealne miejsce do spokojnego, rodzinnego życia. Niestety, tym razem prezenterka przeżyła duże rozczarowanie. Niezapowiedziana wizyta u dawnych uczestników programu odsłoniła straszną prawdę.Tej wizyty Katarzyna Dowbor nie miała w planach. Skoro jednak była w pobliżu z ekipą filmową, nagrywając materiały do innych programów, postanowiła wstąpić do dawnych uczestników swojego programu.
Niecodzienna interwencja w Nowej Soli. Na środku drogi dostrzeżono niewielkich rozmiarów mruczka o czarnym futerku. Z powodu wzmożonego ruchu drogowego sparaliżowany ze strachu maluch nie potrafił samodzielnie zejść z jezdni. Na pomoc ruszył mu policyjny patrol.Zdarzenie miało miejsce w środę, tj. 18 sierpnia. Wówczas wszędobylski kotek znalazł się w prawdziwych tarapatach. Zwierzątko weszło na jezdnię, narażając się na potrącenie.
Łódzkie ZOO przekazało radosną nowinę, która z pewnością ucieszy miłośników zwierząt. Na mediach społecznościowych pojawił się wpis dotyczący narodzin kolejnego przedstawiciela gatunku kanczyl jawajski, znanego powszechnie jako myszojeleń. Zdjęcia małego zwierzątka potrafią rozczulić każdego! Potomstwo pary przyszło na świat 28 lipca. Jego tata urodził się w łódzkim Zoo, natomiast mama pochodzi z Frankfurtu. W 2018 roku stała się podopieczną polskiego ogrodu zoologicznego.
Członkowie organizacji prozwierzęcej EKOSTRAŻ poinformowali na mediach społecznościowych o karygodnym zachowaniu nieznanego właściciela zwierząt. Postanowił on pozbyć się niechcianego pupila, porzucając go w worku na śmieci na cudzej posesji. Pomoc przybyła w ostatniej chwili.Zaniepokojona mieszkanka poinformowała aktywistów o znalezieniu maleńkiego kotka w środku zawiązanego worka na śmieci. Do zdarzenia doszło w powiecie wrocławskim, nieopodal miejscowości Sobótka.
W powiecie poznańskim doszło do kolejnego ataku dzików. Tym razem ofiarą rozjuszonego odyńca padła kobieta spacerująca z trójką dzieci oraz psem. Zdarzenie zostało zgłoszone odpowiednim służbom, lecz postawa strażniczki miejskiej pozostawia wiele do życzenia.Jak informuje "Głos Wielkopolski", rozżalona czytelniczka podzieliła się z dziennikarzami szczegółami zdarzenia. Anonimowa kobieta twierdzi, że atak miał miejsce około godziny 19 na osiedlu Kwiatowym w Skórzewie.
Podczas przechadzki z psem pewna kobieta usłyszała przekleństwa i obelgi kierowane pod jej adresem. Jak relacjonuje, zabroniono jej wstępu na jeden z parkowych obiektów, na którym bawiło się kilkuletnie dziecko. Właścicielka czworonoga postanowiła zachować zimną krew i w spokoju wyprowadzić wulgarnych rodziców z błędu. Ich reakcja była tego warta.Jak dowiadujemy się z wpisu jednej z internautek na mediach społecznościowych, w trakcie spaceru z psem została upomniana w wyjątkowo niekulturalny sposób. Z ust napotkanego małżeństwa miały padać najgorsze wulgaryzmy.
Trzy dni trwała walka o życie niezwykłego stworzenia. Niestety, tym razem ludzka głupota i urzędnicza bezwładność okazały się silniejsze od współczujących serc. Czy tej śmierci można było uniknąć?Łagów to jeden z najpiękniejszych zakątków naszego kraju. Mają tam piękne jezioro, czyste powietrze, a nawet malowniczy zamek. Tłumy turystów rozwijają lokalną gospodarkę, ale płacą za to zwierzęta.
Straż Miejska otrzymała zgłoszenie ws. egzotycznego gościa pełzającego ulicami Krakowa. Był nim półtorametrowy wąż, który znalazł schronienie pod samochodem pozostawionym na osiedlowym parkingu. Jak relacjonują służby, w chwili przybycia na miejsce gad zmierzał w kierunku bloku mieszkalnego. Wijący się zwierz poważnie przestraszył mieszkańca os. Centrum E w Nowej Hucie. We wtorek, w godzinach późno wieczornych mężczyzna zauważył węża pod jednym z zaparkowanych pojazdów i postanowił niezwłocznie powiadomić o tym fakcie Straż Miejską.
20 osób podróżowało dziś nad ranem autobusem po drodze ekspresowej nr 61. Nikt z nich nie przypuszczał, że podróż nagle zmieni się w koszmar.Kierowca nacisnął pedał hamulca, ale nie miał szans zatrzymać się w porę. Autobus z impetem zderzył się z przeszkodą, która wyrosła nagle pośrodku drogi.
Dyżurny Straży Miejskiej w Toruniu wystraszył się nie na żarty, gdy odebrał telefon z dramatycznym zgłoszeniem. Najwyraźniej w Wiśle w okolicach mostu kolejowego doszło do wypadku i ktoś rozpaczliwie potrzebował pomocy.- Nie może wydostać się z wody, a ja nie daję rady mu pomóc! Przyjeżdżajcie! - wołał ktoś lekko zdyszanym głosem do słuchawki.
O tej sprawie pisaliśmy przed paroma dniami. Pan Tomasz Rosłaniec, mieszkaniec gminy Kłoczew (woj. lubelskie) opowiedział wstrząsającą historię o tym, jak został napadnięty przez wilki w czasie grzybobrania. Dziś eksperci podważają jego słowa.Pan Tomasz i jego kolega to jedyni świadkowie zajścia. Mężczyzna ma ponadto na ciele rany, które mają stanowić dowód napaści. Straszna przygoda pana Tomasza trafiła do mediów i stała się niemałą sensacją.
Przypadkowy przechodzień natknął się na straszny widok. W Kanale Bydgoskim, na wysokości ul. Wrocławskiej w Bydgoszczy, pływały dwa martwe ciała kaczek.Kiedy władze miasta odebrały zgłoszenie, na miejsce zostali wysłani fachowcy z firmy zajmującej się utylizacją martwych zwierząt. Znaleźli jeszcze cztery martwe kaczki w bezpośrednim pobliżu.
Mieszkańcu Chorzelowa byli dumni z rodzinki bocianów, która uwiła sobie imponujące gniazdo w ich miejscowości. Niestety, gniazdo znajduje się w dość problematycznym miejscu - na słupie energetycznym.Pewnego dnia rodzina boćków powiększyła się o pisklęta i w Chorzelowie cieszono się z nowego ptaka. Ostatecznie, bociany to ptaki niemal symboliczne i niejedna wioska chciałaby mieć u siebie zdrową bocianią rodzinkę.
Jedna z mieszkanek spokojnej dotąd gminy Grabowiec wyszła z domu, by wyrzucić śmieci. Usłyszała dziwne odgłosy, a kiedy podeszła do kontenerów, zobaczyła cos bardzo dziwnego.Sama nie była pewna, na co patrzy. Jakieś duże stworzenie grzebało w jej śmieciach. Miało masywne ciało pokryte ciemnym futrem. Kobieta pomyślała, że to duży pies i zawołała na syna, by przyniósł kij.
Tragedia na osiedlu Wilda w Poznaniu. Owczarek szkocki zagryzł mniejszego psa na oczach właścicielki. Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, zwierzę już wcześniej bywało agresywne. Poprzedni pupil należący do kobiety również wykazywał podobne skłonności. Sprawę bada policja.Do zdarzenia doszło w ubiegłą niedzielę, a relacja została spisana przez zaniepokojonego świadka. Jak wynika z wpisu opublikowanego na "Nieformalnej Grupie Wildeckiej" na Facebooku, owczarek szkocki o ciemnym umaszczeniu pogryzł na śmierć mniejszego pieska.
Autor popularnych kanału "Stop Cham", którego zadaniem jest dokumentowanie przewinień nieodpowiedzialnych kierowców, opublikował nagranie z udziałem pewnej właścicielki zwierzątka domowego. Pani za kierowcą Volvo nie popisała się na drodze.Jeśli wydawało Ci się, że widziałeś już wszystkie możliwe zagrania tzw. niedzielnych kierowców, to mamy dla Ciebie prawdziwą perełkę. Kobieta kierująca pojazdem szwedzkiej marki udowodniła, że ludzka bezmyślność nie zna granic.
Na terenie z plebanii w Płocku zapanowało niemałe poruszenie. Wystarczyła chwila nieuwagi, by do budynku wdarł się nieproszony gość. Księża oniemieli, widząc zwierzę pełzające tuż pod ich stopami. Zdarzenie miało miejsce na osiedlu Trzepowo, a dokładniej na plebanii przy ul. Krzywej 15. Duchowni dostrzegli poruszający się obiekt na terenie budynku. Gdy przyjrzeli mu się z bliska, nie mieli żadnych wątpliwości. Natychmiast podniesiono alarm.
Pociąg relacji Szczecin Główny - Kraków jechał przez Popowo (woj. wielkopolskie), gdy nagle na torach pojawili się niespodziewani i nieproszeni goście. Hamulce nic nie dały - doszło do czołowego zderzenia.Pasażerowie poczuli silny wstrząs, posypały się walizki z półek, pootwierały drzwi przedziałów, kilka osób się przewróciło, a wózek z bufetu staranował jedną z pracownic obsługi. Pociąg wyhamował gwałtownie i stanął. Pasażerowie byli wstrząśnięci.
Nastały ciężkie czasy dla podopiecznych i pracowników schroniska dla psów "Zwierzaki do wzięcia". W niedzielę przez miejscowość Gózd na Lubelszczyźnie przeszła trąba powietrzna. Żywioł dokonał niewiarygodnych zniszczeń. Opiekunowie rzucili się na poszukiwania czworonogów, które w panice rozpierzchły się po całej wsi.Trąba powietrzna pochwaliła drzewa i pozrywała dachy budynków mieszkalnych. Najgorsze szkody poniosło jednak miejscowe schronisko dla zwierząt, którego podopieczni przeżyli prawdziwe chwile grozy.
Przed miesiącem media obiegła informacja o zaginięciu Aleksandry i Michała Stefańskich. Para prowadząca hotelik dla zwierząt zniknęła bez zapowiedzi, a niepokój bliskich spotęgował fakt, iż zostawili podopiecznych bez opieki. Dziennikarze portalu "Bochnia z bliska" wysunęli teorię, jakoby nielegalne prowadzenie uprawy marihuany było przyczyną ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości.Jak informowaliśmy w zeszłym miesiącu, właściciele hoteliku dla zwierząt z powiatu bocheńskiego mieli odpoczywać nad jeziorem. Ostatnią rozmowę z przyjaciółmi przeprowadzili 16 lipca. Nazajutrz młode małżeństwo przestało odbierać telefony, wkrótce potem urządzenia zostały wyłączone.