Mazowieccy policjanci otrzymali nietypowe zgłoszenie. Po mieście grasowało egzotyczne zwierzę. Przechodnie przecierali oczy ze zdumienia na jego widok.
Do Specjalistycznej Jednostki Ratowniczej ECO zajmującej się ratowaniem zwierząt wpłynęło dość nietypowe zgłoszenie. Na jednym z parkingów firmy kurierskiej umiejscowionym w Warszawie, znaleziono białą lisicę. Zwierzę było przerażone. Specjaliści ruszyli mu na pomoc.
Do groźnej sytuacji doszło na terenie Nadleśnictwa Przedborów. Leśniczy podczas spaceru ze swoim synem natknął się na zaplątanego w drucianą siatkę osobnika. Uwięzione zwierzę czekała długa i pewna śmierć. Leśniczy nie wahał się ani chwili mimo ogromnego ryzyka.
Makabrycznego odkrycia dokonali inspektorzy Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. Stworzenia, które trafiły pod opiekę fundacji “Toruńska Kocia Straż” i miały być tu bezpieczne, doznały ogromnego cierpienia i okrucieństwa. Na miejscu znaleziono 37 martwych zwierząt. Były poupychane po kątach i pochowane w kartonach. Interwencja nie należała do najłatwiejszych. Po szokującej decyzji powiatowej lekarki weterynarii prezes TTOPZ złożył zawiadomienie do prokuratury.
W marcowy poranek na jednej z ulic ścisłego centrum Wrocławia pojawiło się dzikie zwierzę. Najprawdopodobniej bóbr po nocnej eskapadzie zgubił drogę do domu. Zdezorientowany i przestraszony szumem miasta próbował, ukryć się wciskając głowę w kamienne schodki. Zwierzęciem zaopiekowali się dobrzy ludzie i wezwali na pomoc funkcjonariuszy Straży Miejskiej.
Dramatyczny wypadek we Wrocławiu. Pies biegający luzem na spacerze przypadkiem znalazł się na torach kolejowych. Pociąg relacji Wrocław — Poznań nadjechał niespodziewanie szybko. Opiekun, aby ratować życie swojego pupila, wbiegł pod pociąg, sam narażając się na niebezpieczeństwo.
Tylko dzięki szybkiej pomocy strażaków udało się uratować uwięzionego czworonoga. Bezbronne zwierzę nieopodal swojego domu wpadło w pułapkę kłusowników. Skowyt rannego psa obudził niemal wszystkich mieszkańców. Policja poszukuje sprawcy nielegalnego procederu, przez który ranne zostało niewinne stworzenie.
Tragiczny finał wydarzeń z Warszawy. 60-letni Władysław dokonał bohaterskiego czynu po tym, jak w jego mieszkaniu wybuchł pożar. Wbiegł do mieszkania, aby uratować swoje ukochane koty. Sam został ciężko ranny i w stanie krytycznym przewieziono go do szpitala. 7 marca przekazano smutne informacje.
Ku uciesze wielu z nas, wiosna zbliża się wielkimi krokami. Bardziej uważni mogli już zaobserwować jej pierwsze oznaki. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że cieplejsze i dłuższe dni oraz wracające do Polski ptaki to nie jedyne jej zwiastuny.
Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Chorzowie wystosowało ważny komunikat do dorosłych osób posiadających dzieci. Wszystko zostało zawarte w regulaminie, który rodzice podpisują. Chodzi o dobro podopiecznych placówki. Podobna sytuacja miała już miejsce w przeszłości. Tym razem jednak padło ostrzeżenie, by nie było potrzeby podjęcia tak radykalnych kroków.
Ryś biorący udział w programie odbudowy zagrożonego gatunku został znaleziony przy drodze. Chcące przedostać się na drugą stronę jezdni zwierzę zostało potrącone przez samochód. Każdy osobnik tego gatunku jest na wagę złota. W naszym kraju zostało ich już naprawdę niewiele.
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu wydała oficjalny komunikat ws. zatrzymania Ewy Z., wieloletniej dyrektorki Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu. To efekt śledztwa, które zostało podjęte po złożonym przez Miasto zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa. Zatrzymanej postawiono szereg zarzutów. Głos w sprawie zabrał prezydent miasta Jacek Jaśkowiak. Na sesji poznańskiej rady przyznał, że zamierzał już wcześniej zwolnić Ewę Z.
Prokuratura poinformowała, że dyrektorka ZOO w Poznaniu, Ewa Z., została zatrzymana i usłyszała zarzuty. Kobieta jest podejrzana o szereg wykroczeń, których miała dopuszczać się podczas wieloletniego zajmowania stanowiska. Grozi jej do 10 lat pozbawienia wolności.
W Marysinie Wawerskim przy ulicy Korkowej doszło do pożaru lokum na pierwszym piętrze. Około 60-letni mężczyzna zaryzykował własnym życiem i zdrowiem, by ratować koty przebywające w mieszkaniu. Nieprzytomnego człowieka wyciągnęli sąsiedzi. O dalszych losach poszkodowanego i jego zwierząt poinformowała Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
Turyści wybierający się na wiosenną przechadzkę po Tatrzańskim Parku Narodowym muszą pamiętać, że od 1 marca nie można wędrować po szlakach po zmroku. Należy więc zaplanować wycieczkę tak, aby wrócić za dnia z tras, także tych najłatwiejszych przygotowanych w dolinach. Powód jest wyjątkowy.
Kierujący pojazdem 86-letni mężczyzna uderzył niespodziewanie w tył jadącego przed nim autokaru. Poszkodowany w wypadku kierowca przewoził pszczoły. Rój wydostał się z przypadkowo otwartego pojemnika do wnętrza samochodu. Życia mężczyzny nie udało się uratować.
Zagubione i przerażone zwierzę utknęło na wysokości. Czarny pies wdrapał się na półkę skalną, która wisiała 17 metrów nad ziemią. Stworzenie nie potrafiło zejść samodzielnie. Właściciel kamieniołomu musiał wezwać odpowiednie służby na pomoc.
Podróżujący pociągiem pasażerowie mieli nietuzinkowego towarzysza. Na jednej ze stacji do wagonu wsiadł pies. Czworonóg przemieszczał się bez właściciela. Zaniepokojeni losem zwierzęcia ludzie postanowili się nim zaopiekować.
Tylko okrutny człowiek mógł doprowadzić swojego psa do takiego stanu. Zwierzę zostało porzucone na przystanku autobusowym. Przywiązane do metalowej rurki nawet nie próbowało uciekać. Skrajnie wycieńczony pies został uratowany przez przypadkową osobę. Nie wiadomo, ile czasu trwało jego cierpienie.
Do funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Nysie zaczęły docierać niepokojące sygnały od mieszkańców gminy Skoroszyce. Z jednej z tamtejszych posesji nagle zniknął miot nowo narodzonych szczeniąt. Właściciel zwierząt stanowczo twierdził, iż oddał je do schroniska. Patrol policji ujawnił brutalną prawdę.
Nie da się ukryć, że większość z nas już z wytęsknieniem wyczekuje na nadejście wiosny. Ostatnie dni zaczęły napawać nas optymizmem, że cieplejsza temperatura i świecące słońce zostaną z nami na dłużej. Niestety nie mamy dobrych wieści, bowiem wszystko wskazuje na to, że powrót zimy jest nieunikniony. Istnieją na to dowody.
Szkolący się na Babiej Górze Ratownicy GOPR usłyszeli nawoływanie psa. Silny wiatr i trudne warunki panujące w górach uniemożliwiały namierzenie potrzebującego pomocy zwierzęcia. Jednak po powrocie do bazy, wciąż nie mogli przestać o nim myśleć. Troskliwi ratownicy natychmiast ruszyli z pomocą.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie mocno zdziwili się na treść zgłoszenia, do którego zostali wezwani. Choć mogło brzmieć jak nieśmieszny żart, na miejscu okazało się, że wszystko wydarzyło się naprawdę. 19-latek ukradł konia, a jakby tego było mało, postanowił wprowadzić go w mocno nietypowe miejsce.
Historia psa Rysia, który przez 6 dni czekał na pomoc uwięziony na wyspie na rwącej rzece, odbiła się szerokim echem w mediach. Przerażony czworonóg nie był w stanie samodzielnie dostać się na ląd, a niebezpieczne warunki nie pozwalały dotrzeć do niego, by go uratować. Teraz los w końcu się do niego uśmiechnął.
Pod koniec lutego do polskich kin trafi kolejna komediowa propozycja francuskiego duetu: Kherici-Lacheau. „Pies i kot” to niezwykle zabawne kino familijne nie tylko dla wielbicieli czworonogów. Głównymi bohaterami tej oryginalnej historii są: bezpański pies i kotka — influencerka, którzy będą musieli działać łapa w łapę, aby odnaleźć drogę do domu i nie dać się złapać przebiegłemu złodziejowi.
Targi końskie w Skaryszewie (woj. mazowieckie) ściągnęły nie tylko hodowców, ale i miłośników tych zwierząt. Zgodnie z założeniem organizatorów można było oglądać tam najpiękniejsze okazy klaczy, ogierów i wałachów z różnych zakątków Polski. Okazało się jednak, że podczas wydarzenia jedna z atrakcji, którą pochwaliło się miasto w social mediach, wywołała poważny niepokój.
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej wykazali się nie lada odwagą. Przeprowadzili niebezpieczną akcję ratunkową, aby uratować zwierzę, które znalazło się w potrzasku. Rwąca rzeka zagrażała jego życiu. Dzikie zwierzę trafiło w pułapkę przez nieodpowiedzialnego człowieka. Gdyby nie strażacy sytuacja mogłaby się zakończyć tragicznie.
Właściciel kota postanowił pozbyć się swojego mruczka w nietypowy sposób. Być może był przekonany, że tak będzie lepiej dla zwierzęcia. Biedne stworzenie było narażone na ogromny stres. Były opiekun pozostawił przy nim krótki list, ze słowami, które łamią serce. Była jeszcze nagroda dla znalazcy.