Umiejscowiona w sadzie fotopułapka przyłapała bieszczadzkie niedźwiedzie, które oddały się nocnemu obżarstwu. Jak powszechnie wiadomo, zwierzęta te przygotowują się do okresu zimowej hibernacji, dlatego gromadzenie zapasu tłuszczu jest obecnie ich priorytetem. Nagranie cieszy się w sieci dużą popularnością, a pod nim nie brakuje licznych komentarzy internautów.Fotopułapki często pozwalają nam zaobserwować zachowanie dzikich zwierząt w naturalnym dla nich środowisku, bez konieczności bezpośredniej ingerencji w ich prywatność. Tym razem niedźwiedzie zostały przyłapane na wyjadaniu owoców z sadu. Jabłka okazały się na tyle pożywne, że po posiłku zwierzęta musiały odpocząć i zebrać siły na dalszą drogę.
Osłabioną sowę płomykówkę, która miała do nóg przymocowaną smycz, znalazł w centrum Gdańska jeden z przechodniów. Nie ma się co dziwić, iż w pierwszej chwili pomyślał, że ma zwidy. Służbom udało się dotrzeć do właściciela ptaka, który złożył wyjaśnienia dotyczące pojawienia się sowy w mieście. Funkcjonariusze Straży Miejskiej w Gdańsku musieli się nieźle zdziwić, kiedy otrzymali zgłoszenie o przebywającej w centrum miasta sowie ze smyczą u nogi. Po ustaleniu tożsamości właściciel ptaka wytłumaczył, jak doszło do ucieczki jego podopiecznego.
W sieci pojawił się "łańcuszek" z nieprawdziwą informacją, przez którą mogą ucierpieć wolno żyjące stworzenia. Lasy Państwowe wystosowały specjalny apel, w którym przekonują, że dynia nie jest odpowiednim pożywieniem dla zwierząt leśnych. W przeciwnym razie czekają je przykre konsekwencje.Przełom października i listopada to okres, w którym wprost królują dynie. Wykorzystuje się je zwłaszcza do dekoracji halloweenowych, które po kilku dniach znikają z naszych domów i ogrodów. Wtedy pojawia się pytanie, gdzie należy je wyrzucić. Niektórzy z myślą o zwierzętach pozostawiają je w lecie. Tymczasem leśnicy apelują o zaprzestanie takowych praktyk. Powodów jest co najmniej kilka.
Wystraszona, porzucona, bezbronna suczka została porzucona przez swoich właścicieli w pobliżu cmentarzu w Święto Zmarłych. O zwierzęciu poinformował radny Łukasz Litewka, który wierzy w moc Internetu i stara się znaleźć dla niego nowy dom. Historia młodego pieska chwyta za serce, a mężczyzna dziwi się, że ktoś był w stanie tak bezlitośnie potraktować żywą istotę. Bezbronna suczka porzucona nieopodal cmentarza otrzymała tymczasowe imię - Lampka - ze względu na okoliczności, w jakich została znaleziona. To około półroczna sunia, którą w Święto Zmarłych znalazła nieopodal nekropolii pani Angelika Orczyk - mieszkanka Sosnowca.
Niecodzienna sytuacja podczas spaceru z psem przytrafiła się mieszkance Gdańska. Towarzyszące jej zwierzę zniknęło pod ziemią. Okazuje się, że pupil wpadł do głębokiej dziury, będącej pozostałością po nielegalnym wydobyciu bursztynu. Podobne zdarzenie miało ostatnio miejsce w przypadku 6-letniego chłopca. To miał być przyjemny spacer z psem, a skończył się interwencją strażników miejskich. Podobna sytuacja zdarzyła się kilka miesięcy temu, gdy w głęboką dziurę osunął się kilkuletni chłopiec spacerujący z ojcem.
W Będzinie doszło do tajemniczej serii zaginięć kotów. Złodzieje porywali napotykane zwierzęta, nie bacząc na okoliczności. Właścicieli drżeli o los swoich pupili i choć sprawców udało się już namierzyć, nie należy tracić czujności. To dobra okazja, aby przypomnieć, że wychodzącym mruczkom może grozić niebezpieczeństwo.Zniknięcie ukochanego pupila to dla każdego właściciela bolesne przeżycie. W jednej chwili tracisz swojego podopiecznego z oczu i nie wiesz, co się z nim dzieje, gdzie przebywa, czy nic mu nie grozi i nie doznał uszczerbku na zdrowiu. Warto pamiętać, że to także stresujące przeżycie dla zwierzaka. Zdarza się, że za tajemniczym zniknięciem mogą stać porywacze.
Cmentarz jest miejscem kultu religijnego ze względu na jego sakralny charakter, gdzie należy zachować ciszę, porządek i powagę. Niestety zachowanie pewnego właściciela psa nie ma nic wspólnego z respektem należnym zmarłym. Mężczyzna nie tylko zignorował zakaz wprowadzania zwierząt na terenie nekropolii, ale także pozwolił swojemu podopiecznemu załatwić się na jeden z grobów. Nie ma się co dziwić, że zdjęcia zbulwersowały internautów.Jeśli jesteś posiadaczem psa, zapewne choć raz zastanawiałeś się, czy można wejść z nim na teren cmentarza, zwłaszcza w okresie, kiedy obchodzi się święto Wszystkich Świętych. Wyraźnie widać, że mężczyzna, którego zdjęcie trafiło do sieci, nie zadał sobie trudu, aby doinformować się w tej kwestii.
Inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu odebrali labradora w stanie agonalnym z rąk pseudowłaściela. Niestety Ballo, bo tak nazywało się poszkodowane zwierzę, po tygodniach cierpienia zmarł. Teraz na jaw wychodzą porażające szczegóły interwencji. Jedna z zaangażowanych w sprawę aktywistek komentuje ją jednym zdaniem: "W tak złym stanie psa nigdy jeszcze nie widziałam".Labrador o imieniu Baloo przebywał na podwórku jednego z domów we wsi Zwiastowice (woj. opolskie). Stan, w jakim się znajdował, był, delikatnie mówiąc, opłakany. Przedstawiciel jednej z najpiękniejszych ras wśród psów stał się przeraźliwie wychudzony, nie miał dostępu do jedzenia czy choćby kropli wody. Przerażający jest także fakt, że psa konającego na podwórku codziennie mijali ludzie, a mimo to, nikt nie powiadomił służb o ewidentnym łamaniu Ustawy o ochronie zwierząt. Ot kolejny przypadek patologii środowisk wiejskich.
W sieci pojawiło się nagranie z okolic Strzelec Krajeńskich, którego autorzy widzieli niecodzienne zjawisko na własne oczy. Podczas przejazdu samochodem ukazał im się "porcelanowy" daniel. Internauci są zachwyceni majestatycznym zwierzęciem, choć swoje ubarwienie zawdzięcza ono rzadkiej przypadłości.Daniele to ssaki z rodziny jeleniowatych, które całkiem często można spotkać wędrując po polskich lasach. Najczęściej poruszają się w stadach, lecz samce z wiekiem stają się indywidualistami i odłączają się od grupy. Wraz z końcem lata łączą się w grupy z samicami, aby rozpocząć okres godowy. Właściwe bekowisko trwa od października od listopada.
Do skandalicznego wydarzenia doszło przed jednym z cmentarzy we Wrocławiu, gdzie właściciele zamknęli psa w aucie i poszli odwiedzić groby zmarłych. Rozzłoszczeni przechodnie zawiadomili odpowiednie służby, kiedy zdali sobie sprawę, że w samochodzie przebywa żywe zwierzę. O tragicznych skutkach pozostawiania zwierząt w szczelnie zamkniętych pojazdach przypomina się nagminnie wraz z rosnącą temperaturą na termometrach. Chociaż lada moment przerzucimy kartkę w kalendarzu na listopad, to w większości domów ciepłe kurtki i swetry wciąż wiszą w szafach, a letnia aura nas nie opuszcza. O konsekwencjach pozostawienia psa w samochodzie zaparkowanym w pełnym słońcu najwyraźniej zapomnieli pewni opiekunowie czworonoga, któremu zafundowano wyjątkowo stresujące doświadczenie, podczas gdy sami udali się na cmentarz.
Jeżeli kiedykolwiek zdarzyło ci się zaobserwować duże ślady w ogrodzie lub na łąkach czy w lasach, nie musisz się dłużej zastanawiać, kto je po sobie zostawił. Leśnicy rozwiązali zagadkę, publikując ostrzeżenie w internetowym wpisie. Lepiej mieć się na baczności, bowiem ślady świadczą o obecności drapieżników.Choć w powiecie tatrzańskim niedźwiedzie nie pojawiają się po raz pierwszy, władze zwróciły się do mieszkańców i turystów, aby zachowali szczególną ostrożność. Jeśli zobaczysz ślady należące do drapieżników w swojej okolicy, musisz być czujny i zastosować się do kilku podstawowych zasad ostrożności.
W niezapowiedziane odwiedziny udał się rudzielec z puszystym ogonem. Czujnemu fotografowi udało się uchwycić lisa na zdjęciach podczas eksplorowania okolicy Katedry Wawelskiej. Mimo, że fotografie są naprawdę urocze, należy pamiętać, że lisy mogą być nosicielami wielu pasożytów, ale i chorób, ze wścieklizną na czele.Coraz częściej przechadzając się po mieście, spotykamy się z dzikiem, borsukiem, kuną bądź innym mieszkańcem lasów. Lisy także pojawiają się coraz częściej w bliskiej okolicy ludzkich siedzib. Udało się zaobserwować owe zjawisko nie tylko w Polsce, ale także innych miejscach na świecie. Wycinki lasów są jednym z głównych powodów, dla których zwierzęta szukają schronienia w tak dużych aglomeracjach i niestraszny im miejski gwar oraz ludzie.
Załoga jachtu M/S Sylviana wypływała w morze, gdy nieoczekiwania dostrzegła stworzenie, które znalazło się w śmiertelnej pułapce. W kanale w Łebie tonął wycieńczony wilk. Żeglarze nie potrzebowali wiele czasu, aby rozpocząć akcję ratunkową oraz poinformować odpowiednie służby.Czy dotychczas określenie "wilk morski" przypisywaliście wyłącznie doświadczonym marynarzom bądź kojarzyliście je w kontekście powieści o wyprawie morskiej autorstwa Jacka Londona? Historia, jaka w ostatnich dniach miała miejsce w Łebie, pokazuje, że znaczenie tego tytułu może być wprost dosłowne.
W Wielkopolsce odnaleziono gatunek kaczki, której próżno szukać w tamtejszych lasach. Nadleśnictwo Grodziec postanowiło pochwalić się tym nietypowym gościem w mediach społecznościowych. W komentarzach nie brakuje wyrazów zachwytu nad jego drogocennymi piórami. Pojedyncza pościel z puchu tego ptaka potrafi kosztować krocie.Zdarza się, że w polskich lasach można natknąć się na niespodziewanych zwierzęcych gości. W takich sytuacjach wiele osób decyduje się na zrobienie im pamiątkowego zdjęcia bądź powiadomienie odpowiednich służb. Należy pamiętać, że w takich okolicznościach trzeba zachować wszelkie zasady bezpieczeństwa - zarówno dla własnego dobra, jak i zwierzęcia.
Leśnicy z Nadleśnictwa Wałbrzych udostępnili fotografie dokumentujące wyjątkowe zjawisko. W mediach społecznościowych sprawę skomentowali następująco - "Mamy dowód na latające jelenie". Nie pozostaje nic innego, jak uważać na głowę podczas spaceru w lesie. Nadleśnictwo z Wałbrzycha na swoim facebookowym profilu pochwaliło się niespotykanym widokiem, które zarejestrował jeden z turystów wędrujący po tamtych terenach. Aby w nie uwierzyć, trzeba zobaczyć je na własne oczy.
W sieci pojawiły się doniesienia o kolejnym zabitym żubrze przez myśliwego - maksymalnie 5-letniej karmiącej samicy. To już czwarty taki przypadek w przeciągu dwóch miesięcy. Tym razem sprawca zasłaniał się tym, że strzelał w samoobronie. Czy to wystarczająca wymówka na tak barbarzyńskie zachowanie?Niedawno bardzo głośno zrobiło się o rzekomej pomyłce na polowaniu, kiedy to w Drawsku Pomorskim znaleziono dwa martwe żubry. Strzelający tłumaczył się tym, że wydawało mu się, iż mierzy do dzików. Absurdu sytuacyjnego dodaje fakt, iż cała sytuacja miała miejsce podczas legalnego polowania. Jak się okazuje, nie trzeba było długo czekać na podobny incydent. Tym razem na terenie Nadleśnictwa Świerczyna w województwie zachodniopomorskim myśliwy tzw. dewizowiec zastrzelił młodą samicę żubra. Żubrzyca była matką karmiącą.
Pewna tiktokerka natrafiła na niepokojący widok i postanowiła zaapelować do właścicieli zwierząt o szczególną ostrożność. Pozostawianie swoich milusińskich przed sklepami na czas robienia zakupów może przynieść opłakane skutki. Takie zachowanie może nie tylko zakończyć się kradzieżą pupila, ale także skutkować wystawieniem mandatu.Obrońcy praw zwierząt apelują, żeby pod żadnym pozorem nie pozostawiać przywiązanych na smyczy zwierząt, gdy chcemy oddać się zakupowemu szaleństwu. Wiąże się to nie tylko z ogromnym stresem dla czworonoga, ale także może zakończyć się dużo gorszym scenariuszem, w którym już więcej nie zobaczymy go na oczy.
Zbliża się czas, w którym wiele osób wybierze się na cmentarz w celu odwiedzenia grobów swoich bliskich. To wyjątkowe i magiczne miejsce, a wchodząc na jego teren, powinniśmy okazać szacunek i respektować zasady, jakie na nim panują. Niektórzy zastanawiają się, czy mogą udać się tam z czworonożnymi członkami rodziny. Czy można wejść z psem na cmentarz? Wyjaśniamy.Wszyscy właściciele psów powinni na bieżąco zapoznawać się z przepisami, które dotyczą ich czworonogów - również tych, które mówią o dostępności wskazanych publicznych miejsc dla zwierząt. Tyczy się to nie tylko szlaków górskich czy supermarketów, ale także cmentarzy.
Łódzcy obrońcy zwierząt zlikwidowali pseudohodowlę zwierząt, w której na około 35 metrach kwadratowych trzymano prawię setkę psów. Panowały w niej okropne warunki, a smród roznosił się w całej okolicy. Kynolodzy potwierdzili, że hodowla była legalna. Jak to możliwe?Pseudohodowle zwierząt funkcjonują dla zysku finansowego i rozmnażane są w nich psy i koty w typie „modnych”, popularnych ras. Pomimo kampanii społecznych zachęcających do świadomego kupna zwierząt oraz adopcji pupili ze schronisk, nic nie wskazuje na to, że niemoralny proceder zostanie ukrócony w najbliższej przyszłości. Pseudohodowle są prowadzone bez ograniczeń i zobowiązań, możliwie najniższym kosztem, a zdrowie i życie zwierząt jest podporządkowane interesom ekonomicznym i ma znaczenie drugorzędne. Taki sposób traktowania zwierząt prowadzi do negatywnych skutków psychicznych i fizycznych u hodowanych stworzeń, czego konsekwencje mogą ponosić przez całe dalsze życie.
Wszyscy grzybiarze, którzy tak licznie wyruszają do lasów jesienią, muszą patrzeć pod nogi. W lasach i na łąkach w ostatnich latach można natknąć się na żmije zygzakowate. W przypadku takiego spotkania gada nie wolno lekceważyć. Na własnej skórze przekonała się o tym pani Magda.Żmije zygzakowate, których jad stanowi niebezpieczeństwo dla zdrowia człowieka, można spotkać w lasach, na łąkach oraz torfowiskach. Zwierzęta te lubią ciepło, a więc chętnie wygrzewają się na piaszczystych drogach i kamieniach. W odróżnieniu od innych węży, oczy żmii mają pionowe źrenice. Charakteryzuje je szarobrązowy kolor skóry, a na ich grzbiecie wyróżnia się ciemniejszy wzór przypominający zygzak.
Pies rasy amerykański staffordshire terier uciekł z posesji w miejscowości Proszenie (woj. łódzkie) i wbiegł do szkolnego autobusu. Zwierzę wystraszyło podróżujące nim dzieci. Musiała interweniować policja. Tamtejsze służby dotarły do właścicielki psa, która odpowie za przewinienie przed sądem.13 października 2022 roku policjanci z Wolborza otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało że po miejscowości Proszenie biega pies przypominający amstaffa. Funkcjonariusze od razu udali się we wskazane miejsce, aby zbadać sytuację.
Od kul w Drawsku Pomorskim zginęły dwa żubry. Do tragicznego zdarzenia doszło podczas legalnego polowania. Myśliwy, który oddał strzały, był przekonany, że strzela do dzików. Czy w takim przypadku można mówić o fatalnej pomyłce?Żubry to zwierzęta, które w Polsce są objęte całkowitą ochroną gatunkową. Żyją zarówno w hodowlach, jak i wolnych stadach. Najwięcej z nich bytuje w Puszczy Białowieskiej. Polowanie na nie wiąże się z odebraniem uprawnień łowieckich i dużą karą pieniężną.
W sieci pojawiło się niezwykle ujmujące nagranie wilczej rodziny, która wspólnie baraszkuje na łące w Bieszczadach. Taki widok jest rzadko spotykany, a liczba osobników, która uczestniczy w zabawie naprawdę robi ogromne wrażenie. Nie ma się co dziwić zachwytom internautów.Nagranie baraszkujących wilków podbija Internet, lecz wiedza na ich temat w społeczeństwie wydaje się nadal niewystarczająca. Wciąż szerzą się szkodliwe mity dotyczące nawyków tych dzikich stworzeń, a powszechnie panująca opinia o ich rzekomej agresji wobec ludzi często bywa krzywdząca. Jednakże należy pamiętać, że wilk to zwierzę objęte ochroną gatunkową, a ich obecność w lesie nie wiąże się z poważniejszym zagrożeniem dla człowieka.
Ratownicy zwierząt w Lublinie poinformowali o horrorze, który przeszły świnki morskie pozostawione na śmietniku. Bezbronne zwierzęta zostały porzucone przez swojego opiekuna bez najmniejszych skrupułów. Ponad wszelką wątpliwość niektórzy zapominają, że zwierzęta domowe to nie zabawki.Skandaliczne i nieodpowiedzialne zachowania właścicieli zwierzaków domowych to niestety powszechny problem, z którym inspektorzy i członkowie organizacji pro-zwierzęcych, pracownicy schroniska, wolontariusze, a także zwyczajni miłośnicy zwierzaków mierzą się na co dzień. Niektórzy nie czują się odpowiedzialni za swoich pupili, a nawet są zdolni z zimną krwią wyrządzić im krzywdę, czego dowodem jest niedawna interwencja w Lublinie.
Zrozpaczeni opiekunowie od kilku miesięcy zastanawiają się, gdzie jest ich kot o imieniu Tygrys. Korzystają z pomocy jasnowidzów, a nawet są gotowi zapłacić ogromną sumę pieniędzy osobie, która znajdzie ich pupila bądź przekaże informacje, dzięki której kot wróci do domu.Tylko właściciele zwierząt zrozumieją, jaki niepokój i smutek wiąże się z zaginięciem ukochanego pupila. Niezwykle trudno im uwierzyć, że nigdy więcej nie ujrzą go już na oczy, a jego losy na zawsze pozostaną niewyjaśnione. Jednakże zdarzają się też przypadki, kiedy zwierzę szczęśliwie znajduje drogę do domu. Czy tak stanie się tym razem?
W Zoo w Zamościu niedawno miało miejsce szczególne wydarzenie. Na świat przyszły dwie samiczki tygrysów amurskich. Informacją o narodzinach nowych podopiecznych podzielono się z opóźnieniem. Dlaczego władze zoo tak długo zwlekały? Tygrysy amurskie, zwane również syberyjskimi, są jednymi z najszlachetniejszych drapieżnych kotów stąpających po naszej planecie. Nie tak dawno znalazły się na skraju wyginięcia, lecz dzisiaj sam ich widok budzi respekt i podziw. Z tego powodu przyjście na świat przedstawicieli tego gatunku bezsprzecznie należy traktować jako wielki sukces.
Szczeciński oddział Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt otrzymał ostatnio szokujące informacje. Wpłynęło zgłoszenie, które informowało że 12-latek przebywający pod opieką babci od dłuższego czasu znęcał się nad psem. Co więcej, nastolatek miał wypalić mu oczy żrącym środkiem do czyszczenia toalet.Funkcjonariusze szczecińskiego oddziału Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt zgodnie przyznali, że z tak bestialskim zachowaniem nie spotkali się już dawno. Co najgorsze, tych strasznych czynów dopuścił się 12-letni chłopak, który był pod opieką babci.
Do strażaków w Tarnowskich Górach wpłynęło niecodzienne wezwanie. Zawiadomiono ich, że niezidentyfikowane zwierzę utknęło na jednej z tamtejszych posesji. Jak określili naoczni świadkowie, przypominało krzyżówkę szczura z bobrem.Trudno nie zauważyć, że praca strażaka wiąże się z ryzykiem, aczkolwiek gaszenie pożarów nie jest jego jedynym obowiązkiem. Poza ratowanie zdrowia i życia innych ludzi, strażacy często niosą pomoc uwięzionym zwierzętom. Na swoim koncie mają wiele osobników należących do rozmaitych gatunków. Zdarza się jednak, że mają do czynienia z istotami, które rzadko można spotkać na co dzień.