W sanktuarium dla zwierząt gospodarskich zamieszkała locha z prosiętami, które zostały uratowane z ubojni. Stworzenia, które spędziły życie w klaustrofobicznych warunkach, dzięki organizacji Viva! mogły po raz pierwszy stanąć na trawie i pooddychać świeżym powietrzem. W tamtej chwili przepełniała je czysta radość.Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva! również aktywnie pomaga czworonogom z pseudohodowli, co zwierzętom gospodarskim. Wśród podopiecznych organizacji znalazła się locha o imieniu Hope Apple Blossom oraz jej sześć prosiąt. Mimo, iż ich przeznaczeniem było zakończyć życie w ubojni, w ostatniej chwili udało się je odbić z rąk rzeźników.
W gospodarstwie rolnym w Osowie (woj. wielkopolskie) podczas kontroli powiatowego lekarza weterynarii ujawniono padłe zwierzęta. 40 martwych byków znaleziono w budynkach gospodarczych. Winą za ich śmierć obarczono 20-letniego syna gospodarza, który miał się nimi tymczasowo opiekować. W piątek, 23 września na farmie w Osowie w gminie Gostyń przedstawiciele firmy, do której należało bydło, przeprowadzili wyrywkową kontrolę, podczas której dokonali wstrząsającego odkrycia. Na terenie tej posesji odkryto truchło zwierząt.
Holly Brown odkryła, że jedna z kur mieszkająca w podwórkowym kurniku złożył niewiarygodnie rzadkie jajko. Zdjęcie wprawiło w osłupienie internautów, choć z pewnością w największym szoku była właścicielka kury, która je zniosła. Holly Brown z Kanady wyszła na podwórko, aby sprawdzić, co słychać u siedmiu kur żerujących przed domem. Wówczas jej uwagę przykuł okrągły przedmiot spoczywający na ziemi. Początkowo podejrzewała, że to tylko zabawka, którą upuścił jej pies, ale prawda okazała się zadziwiająca.
Media społecznościowe obiegło zdjęcie przedstawiające nietypową pasażerkę w miejskim autobusie. Wieczorową porą środkiem publicznego transportu zbiorowego jeździła czarna owca nosząca pieluszkę. Internauci krytycznie ocenili postępowanie właścicielki zwierzęcia.Wydaje się, że Warszawa za dnia a Warszawa nocą, to dwa zupełnie różne miasta. W stolicy Polski nawet jazda autobusem po zmroku może dostarczyć wielu niezapomnianych przeżyć.
W gospodarstwie rolnym we wsi Kwik (woj. warmińsko-mazurskie) bydło tonęło we własnych odchodach. Z liczącego 90 sztuk stada, służby uratowały ok. 50 krów i cieląt. Niestety, części z nich nie dało się już pomóc. Właścicielka gospodarstwa i jej syn usłyszeli zarzuty. Państwowa Inspekcja Weterynarii w Piszu otrzymała anonimową informację o nieprawidłowościach z jednym z gospodarstw rolnych. W piątek, 19 sierpnia, we wsi Kwik, w powiecie piskim, podjęto interwencję, podczas której ujawniono, że właścicielka obory oraz jej syn zgotowali kilkudziesięciu zwierzętom piekło - i nie ma w tym określeniu choćby cienia przesady.
Osoby odpoczywające nieopodal Manchesteru mierzą się z nietypowym problemem. Otóż plażowiczów straszą krowy swobodnie przechadzające się po piasku. Nic tak nie pasuje wakacyjnego urlopu jak zwierzęta, które wykazują agresję w stosunku do ludzi oraz towarzyszących im czworonogów.To już kolejny tydzień pod znakiem wysokich temperatur w Europie. Nic więc dziwnego, że piękna pogoda skłania wczasowiczów do porzucenia betonowych dżungli na rzecz dziewiczej natury i szukania wytchnienia od upału na plaży. Niestety to może nie być takie proste, a wszystko przez... krowy.
Owieczka imieniem Opal cudem uniknęła śmierci. Zwierzątko o białej wełnie pomylono z pokrytą szronem skałą. Na szczęście ratownicy w porę zorientowali się, że są w błędzie. Teraz mała owca w uroczy sposób dziękuje wszystkim, którzy pomogli ją uratować.Sanktuarium dla zwierząt to organizacja non-profit, która ratuje, rehabilituje i opiekuje się stworzeniami wymagającymi opieki. Edgar's Mission jest właśnie takim miejscem. Gospodarstwo mieszczące się w stanie Viktoria w Australii zapewnia schronienie zwierzętom hodowlanym uratowanym przed ubojem, maltretowaniem lub zaniedbaniem. Jednym z ich podopiecznych jest mała owieczka imieniem Opal.
Gdańscy urzędnicy wynajęli 15 owiec do obgryzania trawy w miejskim parku. Internautów natychmiast oburzyła kwota, jaką przeznaczono na zwierzęta. "To przesada. Tak się wywala pieniądze podatników w błoto".150 tys. zł — tyle wydano na trzymiesięczny wynajem owiec. Urzędnicy postanowili wyjaśnić, skąd wzięła się tak duża kwota. Okazało się, że nie chodzi tylko o sam zakup zwierząt.
Zwierzęta, podobnie jak i ludzie, uwielbiają dobrą zabawę. Niektóre z nich korzystają również z atrakcji przeznaczonych dla dzieci. Nagranie, które trafiło do sieci tylko to potwierdza. Internauci z całego świata nie kryją zaskoczenia i radości na widok pląsającej owcy.Trampolina to dobra zabawa nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych. W wielu miastach można znaleźć parki trampolin, a coraz popularniejsze staje się posiadanie ich we własnym ogrodzie. Jak się okazuje, korzystają z nich nie tylko ludzie.
Nowatorska technika opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Yale pozwala na częściowe "ożywienie" niektórych komórek i organów świni godzinę po śmierci. W przyszłości może ona zostać wykorzystana do przywrócenia życia komuś, kto właśnie zmarł. Eksperci z Yale School of Medicine opracowali sposób na przywrócenie funkcji organów świń w godzinę po ustaniu krążenia. Dokonali tego z pomocą specjalistycznej maszyny i chroniącego płynu, który opóźnia nieodwracalne reakcje, permanentnie niszczące komórki i tkanki.
Zwierzęta, podobnie do ludzi, doświadczają straty i rozpaczliwie szukają miłości, czego przykładem jest historia źrebięcia, który został osierocony, mając zaledwie 9 dni. Maluch czuł się samotny, dopóki w jego życiu nie pojawił się niespodziewany przyjaciel.Kilka lat temu Karla Swindle, właścicielka stadniny S & K Quarter Horses w Fayette w stanie Alabama, przeżyła największą radość, a zarazem przyjęła najboleśniejszy cios, jaki może wyobrazić sobie hodowca koni. Powikłania po porodzie odebrały jej ukochaną podopieczną.
Rodzina kaczek wybrała się do parku, by spędzić miło dzień nad stawem. Gdy samica zeskoczyła z mostka, jej potomstwo zostało poddane próbie. Chociaż kaczuszki tak bardzo bały się wskoczyć do wody, ich mama wiedziała, jak sprawić, by czuły się bezpiecznie.Media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać, jak samica kaczki oraz jedenaście kaczątek przemierza most. Maluchy wesoło drepczą za swoją mamą, aż wreszcie znajdują się nad krawędzią drewnianych desek. To, co dzieje się po chwili, rozczuliło internautów z całego świata!
Chico to krowa, która tak, jak wiele innych zwierząt hodowanych na pokarm dla ludzi, miała zakończyć swój żywot w ubojni. Tak się jednak nie stało. Chico przybył do The Gentle Barn, gdzie odkrył swoje życiowe powołanie - przytulanie i zasypianie w ludzkich ramionach. The Gentle Barn w Kalifornii to sanktuarium dla zwierząt, którego założycielką jest Ellie Laks, amerykańska psycholożka i nauczycielka. Farma zdecydowanie różni się od innych gospodarstw w okolicy, gdyż stosuje się tam terapię przytulania krów, aby pomóc ludziom radzić sobie z problemami ze zdrowiem psychicznym, w tym z depresją, lękiem i zmęczeniem.
W okupowanym przez Rosjan Zaporożu miał miejsce kuriozalny incydent. Do szpitala we wsi Kinski Rozdory przybiegła koza z sąsiedniego gospodarstwa i wysadziła w powietrze rosyjskich okupantów. Co najmniej kilku Rosjan zostało poważnie rannych.Trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że wojna to ogromne zło, przynoszące śmierć, kalectwo, bezmiar cierpienia i wiele życiowych tragedii, a jednocześnie źródło kuriozalnych historii. Absurdalne pomyłki, zbiegi okoliczności czy niefortunne przebiegi konfliktów sprawiają, że nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać.
Klacz o imieniu Queen Uniek załamała się, gdy wydała na świat martwe źrebię. Jej właścicielka Yvonne wiedziała, że niedoszła mama bardzo cierpi, dlatego szukała sposobu, by ją pocieszyć. Dzięki telefonowi do przyjaciółki na farmę sprowadzono źrebaka, który stracił matkę. Matczyny instynkt klaczy natychmiast wziął górę. Utrata dziecka to tragedia dla każdego rodzica, po której nic nie jest już takie samo. Przedwczesne porody dotyczą nie tylko ludzi. Nierzadko konie doświadczają spontanicznej aborcji, czyli poronienia bądź wydają na świat martwe źrebięta.
Zaledwie kilka kilometrów od Bydgoszczy przyszła na świat pierwsza urodzona w Polsce samiczka owczej rasy babydoll. Bez wątpienia nie można jej odmówić uroku i wdzięku. Na jej widok uśmiech sam maluje się na twarzy. Kraina Dolnej Wisły to jedyne miejsce w Polsce, gdzie można na własne oczy zobaczyć owieczki babydoll, a przede wszystkim poczuć więź z przyrodą. Goście mają możliwość bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami - kózkami, alpakami, a nawet osiołkami. Teraz do podopiecznych dołączyła o owieczka o sympatycznym wyrazie pyska.
Świnia w klaustrofobicznie ciasnej klatce, kury w workach i wiele innych zwierząt bez dostępu do wody - taki obraz wyłania się z filmu dokumentującego targowisku Sielanka w Poznaniu. Film z ukrycia nagrali aktywiści przynależący do fundacji walczącej o prawa zwierząt. Akty przemowy wobec zwierząt nie zawsze mają miejsce za zamkniętymi drzwiami, z dala od ciekawskich spojrzeń osób postronnych. Jak udowadnia śledztwo aktywistów z Fundacji Międzynarodowego Ruchu Na Rzecz Zwierząt Viva!, osób zobojętniałych na krzywdę żywych i czujących stworzeń wcale nie trzeba szukać po lasach, piwnicach i mrocznych zakątkach miast. Wystarczy przejść się na osławione targowisko na poznańskim Świerczewie.
Kilka tygodni temu dziewięcioletni chłopiec zobaczył w telewizji głodujące dzieci z ogarniętej wojną Ukrainy. Widząc cierpienie swoich rówieśników, chłopiec wykazał się wielką wrażliwością i podjął decyzję, na którą wiele osób nie potrafiłoby się zdobyć.Oliver Ruggeri to syn rolników, którzy prowadzą w Wielkiej Brytanii własne gospodarstwo. Rodzina chłopca specjalizuje się w chowie owiec, dlatego Oliver i jego brat Daniel od najmłodszych lat przebywali w otoczeniu zwierząt.
Rodzina prowadząca niewielkie gospodarstwo wróciła do domu i nigdzie nie mogła znaleźć swojego kota. Gdy zajrzała do kurnika, ich oczom ukazała się nieprawdopodobna scena. Kotka o imieniu Sable znalazła dla siebie i swoich czterech kociąt wyjątkowe schronienie. Nikt nie kocha swoich dzieci tak mocno, jak matka. I nie chodzi nam wyłącznie o ludzi, ale o wszystkie matki, włącznie z tymi z królestwa zwierząt! Ta historia dowodzi, że w odpowiednich okolicznościach kot, kura i kaczka mogą stać się najlepszymi przyjaciółmi i wspólnie wychowywać gromadkę dzieci.
Pewien bury kotek niechcący wylądował w kurniku. Chociaż większość drapieżników z rodziny kotowatych byłaby z tego powodu uradowana, mruczek nie miał szans z otaczającymi go przeciwnikami. Ratowała je przewaga liczebna. Czy zdarzyło Wam się kiedyś znaleźć w miejscu, w którym towarzystwo nie było przesadnie zachwycone Waszą obecnością? Nawet jeśli tak, to na pewno nie wypadło tak niezręcznie jak nieplanowana wizyta kota w kurniku pełnym oburzonych ptaków.
Podczas ewakuacji miasta 44-letni Andrij Michajłow nie chciał opuścić Irpen, ponieważ nie zgodził się na pozostawienie byka i krowy, dla których nie było miejsca w autobusie. Mężczyzna uciekał pieszo ze zwierzętami. Wędrował dzień i noc, nie zwracając uwagi na ostrzał, aż w końcu dotarł do rodziny w Żytomierzu.Uciekając przed wojną, wielu ludzi zabiera ze sobą swoje ukochane pupile. Najczęściej są to psy i koty, choć czasami zdarzy się i kogut. Andrij Michajłow również nie chciał zostawić swoich zwierząt, kiedy rozpoczęła się ewakuacja miasta Irpen. Jednak byk Trojek i krowa Marta nie zmieścili się do autobusu.
Ukraińska babcia była zmuszona uciekać z Mariupola, gdy konflikt na linii Rosja-Ukraina się zaognił. Gdy staruszka pojawiła się w punkcie recepcyjnym dla uchodźców, jej niezwykły pupil wzbudził sensację. Kobieta postanowiła przywieźć ze sobą... koguta.Media obiegła poruszająca historia pewnej starszej kobiety, która ewakuowała się z Mariupola do Polski. Nie zapomniała jednak o swoim pupilu. Jej pełna współczucia postawa udowadnia, że w odróżnieniu do rosyjskich żołnierzy, Ukraińcom nie brakuje człowieczeństwa i dobroci w sercach.
Największa w Europie ferma drobiu na okupowanej przez Rosjan wsi Czornobajiwka została zniszczona. W wyniku rosyjskiej inwazji zablokowano dostawy paszy, a następnie odcięto prąd. Spośród kilku milionów zwierząt przeżyło zaledwie 90 tysięcy ptaków. Wojna rosyjsko-ukraińska ponownie zebrała krwawe żniwo. Największa w Europie ferma drobiu należąca do Andrzeja Czirkowa odeszła w zapomnienie. Tymczasem kierownik zakładu próbuje zapobiec katastrofie ekologicznej.
Istnieją zwierzęta, które są wynikiem połączenia gatunków. Dobrze znany wszystkim muł jest skrzyżowaniem konia i osła, a ligr krzyżówką lwa i tygrysa. W pewnym zoo pojawił się kolejny mieszaniec, który jest potomkiem owcy i kozła.W pewnym małym zoo w Arizonie przyszedł na świat maluch, który dał początek nowej rasie zwierząt. W zagrodzie "Moje małe zoo" w parę połączyła się owca o imieniu Mama z Michaelem, bedącym samcem kozy. W wyniku ich potajemnego romansu stworzono "kowcę".
Ukraiński kanał informacyjny Суспільне Чернігів udostępnił zdjęcia z jednej z farm mlecznych we wsi Lukaszhivka w obwodzie czernihowskim. Trzytygodniowa rosyjska okupacja zmieniła gospodarstwo w cmentarz dla zwierząt. Wojna w Ukrainie toczy się już 44. dzień, a bestialstwo armii Putina stale przekracza ludzkie wyobrażenia. Gwałty, egzekucje, kradzieże, przemoc i groźby - to tylko niektóre przestępstwa, których dopuścili się Rosjanie podczas wojny w Ukrainie. Skazywanie zwierząt na śmierć głodową i uniemożliwianie dostarczenia im jedzenia przez wolontariuszy to kolejny punkt na niechlubnej liście rosyjskich zbrodni.
W ekologicznym gospodarstwie rolnym Volcano Produce w Australii na świat przyszedł prawdopodobnie najmniejszy baranek na świecie. Maluch ważył mniej niż kilogram. Ben Pohlner obawiał się, że jagnię nie przeżyje nocy, ale dzięki uporowi jego partnerki udało im się utrzymać młode przy życiu. Ben Polnher i jego żona Sarah byli przekonani, że po tym, jak ich trzy córki dorosły nigdy już nie wrócą do okresu zmieniania pieluch noworodkom. A jednak! Niespodziewanie w ich życiu pojawiło się jagniątko ważące czterokrotnie mniej niż reszta jego rodzeństwa, które wymagało całodobowej opieki.
Dwie świnie o imieniu Hamlet i Mary dały niezapomnianą nauczkę niedźwiedziowi, który włamał się na ich wybieg. Chociaż intruz nie miał wobec nich złowrogich intencji, musiał ratować się ucieczką. Finał niezapowiedzianej wizyty uwiecznił monitoring.Przed rokiem Rebecca Shaw adoptowała dwie świnie domowe - Hamleta i Mary. Chociaż zwierzęta te mają łagodne usposobienie i nie przejawiają agresji wobec innych zwierząt, swoim zaskakującym zachowaniem wobec nieproszonego gościa podbiły serca internautów.
W zeszłym tygodniu pisaliśmy o interwencji dwóch posłanek KO w stadninie koni arabskich w Janowie Podlaskim. Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela udały się na miejsce w celu skontrolowania warunków, w jakich są przetrzymywane konie. To, co ujrzały było obrazem nędzy i rozpaczy. Rozpętała się medialna burza.