Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Inne zwierzęta > Gehenna krów w gospodarstwie na Mazurach. Zwierzęta topiły się we własnych odchodach
Ewa Matysiak
Ewa Matysiak 23.08.2022 12:56

Gehenna krów w gospodarstwie na Mazurach. Zwierzęta topiły się we własnych odchodach

BeFunky-collage - 2022-08-23T120645.181
facebook/OTOZ Animals w Działdowie

W gospodarstwie rolnym we wsi Kwik (woj. warmińsko-mazurskie) bydło tonęło we własnych odchodach. Z liczącego 90 sztuk stada, służby uratowały ok. 50 krów i cieląt. Niestety, części z nich nie dało się już pomóc. Właścicielka gospodarstwa i jej syn usłyszeli zarzuty. Państwowa Inspekcja Weterynarii w Piszu otrzymała anonimową informację o nieprawidłowościach z jednym z gospodarstw rolnych. W piątek, 19 sierpnia, we wsi Kwik, w powiecie piskim, podjęto interwencję, podczas której ujawniono, że właścicielka obory oraz jej syn zgotowali kilkudziesięciu zwierzętom piekło - i nie ma w tym określeniu choćby cienia przesady.

"Piekielna obora" w gospodarstwie na Mazurach

Inspektorzy OTOZ Animals w asyście policji, przedstawicieli samorządu i lekarzy weterynarii rozpoczęli akcję ratunkową krów, które dosłownie tonęły we własnych odchodach. W stadzie liczącym niemal setkę osobników w trakcie przeprowadzonej kontroli przy życiu utrzymało się zaledwie ok. 50 zwierząt. Wiele z nich jest w tragicznym stanie.

Dramatyczna akcja ratunkowa trwała przez cały weekend, a wszyscy jej uczestnicy zgodnie przyznali, że to co zastali na terenie gospodarstwa, widzą po raz pierwszy w życiu. Osoby pracujące przy interwencji musiały znieść skrajnie niekorzystne warunki, brodząc po pas w gnojownicy.

Inspektor OTOZ Animals Krzysztof Pikiel w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim” powiedział, że konieczne było przytrzymywanie krowom głowy, aby te nie zanurzyły się w zanieczyszczeniach, które wypełniały całe pomieszczenie. Dodatkowo sytuację komplikowały martwe osobniki leżące na ziemi, które zagradzały drogę.

- Nie wyszliśmy stamtąd, dopóki nie zamknęliśmy drzwi piekielnej obory. Ze wszystkimi żywymi zwierzętami - czytamy w poście na Facebooku. 

Krowy i cielęta były wygłodzone, wyczerpane z zapaleniem płuc, obdarciami, odleżynami i poważnym przerostem kopyt utrudniającym im poruszanie. Część nie była w stanie utrzymać się na nogach.

Po trwającej wiele godzin akcji ratowniczej część zwierząt została przetransportowana do Przytuliska dla Zwierząt Rogate Ranczo, znajdującego się w Bojanie. To gospodarstwo powstałe z inicjatywy OTOZ Animals, w którym zamieszkują zwierzęta gospodarskie uratowane z nieludzkich warunków. Nowi podopieczni pozostaną tam do końca życia. Reszta bydła trafiła do innego gospodarstwa pod opiekę rolników.

Na obecną chwilę nie sposób ustalić, jak długo zwierzęta przebywały w takich fatalnych warunkach i ile osobników umarło, zanim nadeszła pomoc. Zwierzęta uwolnione z horroru mają jednak niskie rokowania. Niestety, mimo ogromnego zaangażowania ludzi z OTOZ Animals nie wszystkim udało się pomóc. Decyzją lekarza weterynarii należało uśpić cztery z sześciu krów, by skrócić ich cierpienie.

Właściciele zwierząt trafili do aresztu

W sprawie znęcania się nad zwierzętami policjanci zatrzymali dwie osoby - 59-letnią właścicielkę gospodarstwa Ewę P. i jej 36-letniego syna Wojciecha P.

- Właścicielka wraz synem zostali zatrzymani przez organy ścigania do czasu wyjaśnienia. Ogrom bólu i cierpienia, który spowodowali pozostawiając bez opieki zwierzęta wymaga, w naszej opinii, wymierzenia najwyższego wymiaru kary - poinformowali inspektorzy OTOZ Animals.

Jak informuje lokalna policja, w chwili obecnej funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Piszu prowadzą na miejscu czynności pod nadzorem prokuratora Prokuratury Rejonowej w Piszu. Sąd Rejonowy w Piszu przychylił się do wniosku śledczych i aresztował podejrzanych na dwa miesiące. Konieczność zastosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu argumentował realną obawą, że oboje podejrzani, pozostając na wolności, mogliby podejmować próby nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań, bądź w inny bezprawny sposób utrudniać postępowania karne. W uzasadnieniu stwierdzono, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy w wysokim stopniu uprawdopodabnia, że podejrzani popełnili zarzucany im czyn. Oboje usłyszeli w niedzielę zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Maksymalna kara, jaka grozi im za ten haniebny czyn, to pięć lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas

Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!

Źródło: OTOZ Animals w Działdowie, wprost.pl