Gdzie kończy się zupełna niefrasobliwość, a zaczyna świadome zaniedbywanie zwierząt? Na to pytanie nie była w stanie odpowiedzieć mieszkanka Katowic. Pod jej opieką znajdowało się siedem psów oraz cztery szczury w krytycznym stanie. Zwierzęta były wygłodzone i schorowane. W trakcie interwencji nieomal konieczne było siłowe wyważenie drzwi wejściowych do mieszkania. Z relacji służb 41-letnia kobieta nie miała sobie nic do zarzucenia w zakresie opieki nad zwierzętami.
Były policjant i kierownik schroniska dla zwierząt w Kościerzynie został oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami. Według prokuratury to z jego winy przez niemalże dwa lata cierpieli podopieczni placówki. Lista przewinień jest długa, choć oskarżony wypiera się postawionych mu zarzutów. Jeżeli sąd uzna go za winnego, grozi mu nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Ptak należący do ściśle chronionego gatunku złapał się w lep na gryzonie. Zwierzę zostało znalezione w stanie agonalnym. Ratownicy ze stowarzyszenia Leśne Przytulisko walczyli o jego życie przez wiele godzin. Obrońcy braci mniejszych nie są w stanie zrozumieć, jakim cudem pułapki klejowe na zwierzęta są legalne.
Widok psa trzymanego na łańcuchu nie jest niestety niczym wyjątkowym w Polsce, zarówno w pomniejszych wsiach, jak i na miejskich podwórkach. Interwencja inspektorów krynickiego TOZ-u pozwoliła uratować jednego z dwóch czworonogów, które przetrzymywano w fatalnych warunkach. Jego towarzysz niedoli nie doczekał się ratunku. Zwierzęta nie miały wody, były brudne, mieszkały w zawilgoconej budzie i żywiły się resztkami jedzenia.
Mężczyzna zbierający złom we Wrocławiu dokonał makabrycznego odkrycia. W śmietniku na plastiki znalazł żywą istotę. Zwierzę wsadzone do kosmetyczki. To cud, że przeżyło. Pan Piotr za swoje ostatnie pieniądze kupił mu sianko i zawiózł do lokalnego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Chcąc pokazać, że dobro zawsze wraca, internauci pragną odwdzięczyć się mężczyźnie za bezinteresowną pomoc.
W Mikołajki w lesie tuż przy Tomaszowie Mazowieckim znaleziono psa przywiązanego do drzewa. Zwierzę siedziało na mrozie, bez dostępu do wody i jedzenia. Sprawa natychmiast została zgłoszona na policję. Dzięki natychmiastowej reakcji udało się ustalić tożsamość osoby, która w tak bezduszny sposób porzuciła swojego czworonoga.
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva! ujawnia okrutne praktyki stosowane podczas ćwiczeń ze studentami na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Organizacja udostępniła w swoich mediach społecznościowych nagranie przedstawiające wykładowczynię, która na oczach studentów odcina żywemu karpiowi głowę. Ryba nie została przed tym ogłuszona, co jest niezgodne z prawem. Zgłoszono ten fakt prokuraturze. Prowadząca zajęcia może odpowiedzieć przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami.
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami poinformowało o kolejnym przypadku znęcania się nad psem, którego znaleziono pozostawionego na pastwę losu przez właściciela. Leżące w śniegu zwierzę zauważył przypadkowy mężczyzna. Osobie, która szukała dla niego ratunku, nie pomogła ani policja, ani weterynarz. Gdyby w sprawę nie zaangażowali się przedstawiciele organizacji prozwierzęcej, podręcznikowy przykład spychologii mógłby kosztować psa życie.
Na osiedlu przy ulicy Marii Gajl w Radomiu (woj. mazowieckie) podczas alkoholowej libacji z okna na drugim piętrze wyrzucono szczeniaka. “Mieszkańcy płakali, zdając nam relację” - informowali wówczas wolontariusze z Fundacji dla Szczeniąt Judyta, którzy zaopiekowali się skrzywdzonym zwierzęciem. Piorun ma uszkodzony kręgosłup, co pozbawiło go szansy na odzyskanie pełnej sprawności. W Sądzie Rejonowym w Radomiu właśnie zapadł wyrok dla jego oprawcy.
Noce są coraz zimniejsze, a w niektórych regionach Polski temperatura sięga kilkunastu stopni na minusie. Mimo to widok zwierząt trzęsących się z zimna i desperacko walczących o przetrwanie nie porusza sumienia wielu właścicieli i mieszkańców sąsiednich posesji. Starszego psa rasy husky syberyjski przetrzymywano w niewłaściwych i niehumanitarnych warunkach bytowych. Cierpienie Barniego trwało latami. Czyżby znów nikt nie widział, że dzieje się krzywda?
Olivier to maleńkie szczenię w typie jamnika, które trafiło do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Przyniósł go tam jego właściciel. Czworonóg był wrzucony do wiadra, a jego ciało pokrywała oleista substancja. Mężczyzna, który powinien był dbać o malucha, po prostu zostawił go w agonalnym stanie w przytułku dla zwierząt i bez najmniejszych wyrzutów sumienia odszedł.
Podlasie jest jednym z wielu obszarów Polski, gdzie tzw. pies łańcuchowy to dla wielu już tradycja, głoszona obok takich haseł, jak Bóg, honor, ojczyzna. Prawdą natomiast jest, że siarczyste mrozy dają się we znaki zwierzętom, a miejsce psa jest przy człowieku. O ratunek dla psiej rodziny, którą wystawiono na skute lodem podwórko, zawalczyli miejscowi wolontariusze. “Żadna z bud niczym nie przypomina budy, brak ścian, podłogi lub sufitu” - wylicza zaangażowana w akcję Iwona Misiukiewicz.
Marco to pies, który cierpiał niewyobrażalne katusze. Ktoś przywiązał go do płotu i pozostawił na pastwę losu. Co najgorsze, pies na jakąkolwiek pomoc czekał kilka dni, pomimo tego, że już na pierwszy rzut oka widać było, że jest w dramatycznym stanie. Jego głowa była tak napuchnięta, że sprawiała wrażenie, jakby miała lada chwila wybuchnąć. Wiele wskazuje na to, że rany pokrywające ciało zwierzaka są wynikiem walk psów, w których był zmuszony brać udział.
W powiecie jędrzejowskim doszło do makabrycznych wydarzeń. Dwóch pijanych mężczyzn żywcem zakopało kilka szczeniąt, a także planowali zabić resztę miotu wraz z suczą. Oprawcy mieli jednak w sobie tyle pewności siebie, że o planach pozbawienia zwierząt życia rozpowiadali przy ludziach. Zaalarmowani funkcjonariusze lokalnej policji natychmiast udali się pod wskazany adres, aby uratować zwierzęta. Niestety, dla większości z nich na pomoc było już za późno.
Bezdomny przeszukujący kontenery na śmieci w Kaliszu natknął się na wór, który wzbudził jego niepokój. Kiedy zajrzał do środka, przekonał się, że jego obawy były uzasadnione. Mężczyzna natychmiast poprosił przypadkowego przechodnia o pomoc. Sprawa była poważna. Chodziło o życie trzech istot. Policja pracuje nad ustaleniem tożsamości osoby, która jest sprawcą tego bestialstwa.
Opiekunowie kotów mieszkających w Zielonej Górze od kilku dni nie mogą spać spokojnie. Horror, który miał miejsce w tym mieście dwa lata temu, rozpoczął się na nowo. Nieznany dotąd sprawca strzela w zwierzęta z wiatrówki. Na własnej skórze przekonał się o tym mruczek jednej z mieszkanek ulicy Dojazdowej. Czworonóg został postrzelony w brzuch.
Roman B. przez kilka lat zajmował się organizacją nielegalnych walk psów. W tym celu faszerował swoje zwierzęta anabolikami, głodził je oraz prowokował do agresji. W wyniku tych działań czworonogi doznały poważnych uszczerbków na zdrowiu fizycznym oraz psychicznym. Mężczyzna stanął przed sądem. Pewne jest, że trzy lata spędzi w więzieniu. To nie jedyne konsekwencje, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć za wieloletnie znęcanie się nad zwierzętami. To pierwszy taki wyrok w Polsce za znęcanie się nad zwierzętami. Aktywiści zajmujący się zaniedbanymi zwierzętami nie kryją radości.
Okres przedświąteczny to czas, w którym życie karpi zmienia się w prawdziwy horror. Przerażone, podduszone ryby cierpią czasami przez kilka dni, zanim trafią na świąteczny stół. Dlatego posłowie chcą wprowadzić całkowity zakaz sprzedaży żywych karpi. Warto wiedzieć, że już teraz za niehumanitarne traktowanie ryb mogą zostać ukarani nie tylko sprzedawcy, ale również kupujący.
Aktywiści z organizacji Otwarte Klatki pogrążyli się w smutku. Przekazano smutne informacje odnośnie stanu zdrowia jednego z ich podopiecznych. 5-letni lis imieniem Pirat, który spędził na fermie zwierząt futerkowych całe swoje życie, przegrał walkę o życie. Zwierzę zostało odebrane interwencyjnie od dotychczasowego właściciela przez aktywistów z organizacji Otwarte Klatki. Okazało się, że jego stan jest tragiczny i jedyne co może przynieść mu ukojenie to eutanazja.
Policjanci zatrzymali 39-latka mieszkańca powiatu mławskiego. Mężczyzna jest podejrzany o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Wiele wskazuje na to, że tępym narzędziem uśmiercił on swoje psy i skrupulatnie zacierał ślady zbrodni. W makabrycznym zdarzeniu udział brało kilku świadków. Sprawa wyszła na jaw dopiero po kilku tygodniach.
Niespotykana sytuacja u znanej polskiej influencerki. Policja podjęła interwencję, w wyniku której odebrano 15 psów ze szkoły “Mam psa. I co teraz?” prowadzonej przez Małgorzatę "Małgo" Kaczmarek. Nie jest to pierwsza tego typu sytuacja z udziałem trenerki psów, której profil na Instagramie obserwuje 50 tys. ludzi. Niezrażona działaniami służb właścicielka szkoły zaprasza na kolejne zajęcia.
Przy jednej z ruchliwych dróg szybkiego ruchu znaleziono psa w typie owczarka niemieckiego. Czworonóg był w krytycznym stanie. Nie miał siły utrzymać się na własnych nogach, dlatego niezwłocznie trafił do kliniki weterynaryjnej. Lekarzom wystarczało jedno spojrzenie na brzuch zwierzęcia, by potwierdziły się ich najgorsze przypuszczenia. Szybko okazało się, że jedyną szansą na uratowanie życia pobitego psa jest operacja.
Aktywiści z Fundacji dla Szczeniąt Judyta przeprowadzili interwencję w jednym z podhalańskich gospodarstw. Na miejscu zastali stado zaniedbanych psów. Zwierzęta były brudne, nieleczone i karmione rozmoczonym chlebem. Ani właściciel zwierząt, ani lokalne władze nie widziały w tej sytuacji nic złego. Pomimo tego, że zaledwie dwa lata temu, w tym samym miejscu przeprowadzono interwencję, w wyniku której odebrano właścicielowi większość zwierząt.
W zeszłą niedzielę spacerowicze znaleźli psa uwięzionego w studzience, która była elementem podziemnego bunkra. Wszystko wskazywało na to, że zwierzę nie znalazło się tam przez przypadek. Historia wydarzyła się w miejscowości Świerze-Konczany. W uratowaniu czworonoga pomogli przedstawiciele OSP Zaręby Kościelne. Póki co, nie udało się ustalić, kto porzucił zwierzę.
Do Komendy Powiatowej Policji w Ełku wpłynęło zgłoszenie o znęcaniu się nad psem w jednym z osiedlowych bloków. Funkcjonariusze natychmiast ruszyli na miejsce, a to, co tam zastali, wstrząsnęłoby niejednym miłośnikiem zwierząt. Wszystko miało rozegrać się w piwnicy.
Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza “Ratownicy Dla Ludzi” jest w posiadaniu filmu, które dobitnie przekonuje, że młodzi chłopcy w okrutny sposób znęcają się nad bezbronnym kotem. Uczniowie z Małopolski dla zabawy rzucali między sobą zwierzęciem. Występek młodzieńców nie przeszedł bez echa. Internauci postanowili wziąć sprawy we własne ręce, m.in. zawiadamiając o sprawie szkołę.
Mieszkaniec Świebodzic (woj. dolnośląskie) podniósł rękę na kota należącego do jego partnerki. Nie był to pierwszy raz, jednak skala okrucieństwa przeraziła nawet doświadczonych ratowników. Zwierzę zostało odebrane interwencyjnie i trafiło do kliniki weterynaryjnej. Nunuś znajdował się w stanie krytycznym, miał liczne urazy wewnętrzne oraz połamane żebra. Specjaliści przez kilka dni walczyli o jego życie. Niestety, tym razem nie wydarzył się cud.
Mieszkaniec Londynu zauważył z okna niepokojącą scenę na sąsiednim podwórku. Jego sąsiad znęcał się nad psem w okrutny sposób. Przestał dopiero wtedy, gdy zwierzę z bezsilności opadło na ziemię. Świadek wstrząsającego zdarzenia niezwłocznie wezwał policję. Nagrał też filmik, na którym widać, w jaki sposób właściciel obchodzi się ze swoim czworonogiem.