Bił tak mocno, że Nunusiowi pękło 13 żeber. Tragiczne wieści, nie o taki finał walczyli lekarze
Mieszkaniec Świebodzic (woj. dolnośląskie) podniósł rękę na kota należącego do jego partnerki. Nie był to pierwszy raz, jednak skala okrucieństwa przeraziła nawet doświadczonych ratowników. Zwierzę zostało odebrane interwencyjnie i trafiło do kliniki weterynaryjnej. Nunuś znajdował się w stanie krytycznym, miał liczne urazy wewnętrzne oraz połamane żebra. Specjaliści przez kilka dni walczyli o jego życie. Niestety, tym razem nie wydarzył się cud.
Katował zwierzątko swojej partnerki. Kocur Nunuś cierpiał od dawna
Na przełomie października i listopada Polskę obiegła wstrząsająca wiadomość o mężczyźnie, który znęcał się nad kotem Nunusiem. Sprawa wyszła na jaw w wyniku interwencji funkcjonariuszy policji z Komisariatu w Świebodzicach. Nunusia znaleziono skulonego w kuwecie. Pobity mruczek był w dramatycznym stanie, a każdy, choćby najmniejszy ruch sprawiał mu niewyobrażalny ból.
Okazało się, że pobicie kota nie było jednorazowym incydentem. Zwierzę notorycznie obrywało od osoby, która winna jest mu opiekę. Według informacji od właścicielki kota do pobicia zwierzęcia przez jej partnera doszło dwukrotnie w ciągu dwóch tygodni, ale poprzednim razem “tylko” połamał mu żebra.
Przedstawiciele prawa wezwali na miejsce zdarzenia pracowników lokalnego schroniska dla bezdomnych zwierząt, które prowadzi Fundacja Mam Pomysł. Wspólnym priorytetem służb oraz środowiska prozwierzęcego było przetransportowanie rannego kota do lecznicy, aby jak najszybciej zajęli się nim profesjonaliści z zakresu medycyny weterynaryjnej.
Byli z kotem w drodze na ostatnią wizytę u weterynarza. Gest, który wykonał zwierzak, rozdarł ich sercaKot Nunuś nie żyje. Specjaliści nie ukrywali, że szanse na uratowanie zwierzęcia są niewielkie
Nunuś trafił do kliniki weterynaryjnej w krytycznym stanie. Specjaliści od razu ostrzegali, że szansę na uratowanie pacjenta są niewielkie. Pomimo obaw przez kilkanaście dni robili wszystko, co w ich mocy, aby wyleczyć skatowanego czworonoga, a kocurek trafił pod opiekę wolontariuszki.
Niestety, pomoc dla Nunusia pojawiła się zbyt późno. Wdrożone działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. 8 listopada pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Świdnicy przekazali, że Nunuś nie żyje. Tak skomentowali finał tej historii w następujący sposób:
Z ogromną przykrością informujemy, że skatowanego kota Nunusia nie udało się uratować. Mimo długiej i ciężkiej walki nasz podopieczny się poddał.
Jaką karę poniesie oprawca Nunusia? Internauci liczą na to, że oprawca kota stanie przed sądem
Historia Nunsia poruszyła setki internautów. Wiele osób otwarcie przyznaje, że liczy na to, że oprawca kota odpowie za swoje czyny i zostanie surowo ukarany:
- “Łzy same mi płyną… Tak bardzo liczyłam, że kocurek wyzdrowieje. Więc teraz trzeba zrobić wszystko, aby ten *** poniósł SROGĄ KARĘ, NIE GRZYWNĘ, NIE W ZAWIESZENIU”;
- “Kochany śliczny koteczku serce pęka za to co zrobił Ci ten potwór, ten tchórz bez mózgu, bez uczuć. Oby sprawiedliwość go dosięgnęła!”;
- “Liczę na to, że nie odpuścicie sprawcy krzywdy kotka”.
Lokalne media poinformowały, że oprawca Nunusia, który blisko tydzień ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości, w końcu został zatrzymany. W toku śledztwa ustalono, że 29-letni mężczyzna jest recydywistą. Zeznał on, że dwa razy rzucił kotem – raz o ścianę, a drugi raz o podłogę, po tym, jak zwierzak załatwił się w nieodpowiednim miejscu. Poza znęcaniem się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, co doprowadziło do śmierci kota, zostanie on osądzony w związku z nielegalną uprawą konopi indyjskich. 29-letniemu mieszkańcowi Świębodzic grozi nawet do 7,5 roku pozbawienia wolności.
Źródło: facebook.com/SchroniskoSwidnica, koty.pl