Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podzieliła się nagraniem, na którym pokazano czworonożnego eksperta od wykrywania min i ładunków wybuchowych. To pies imieniem Patron, który spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem wśród internautów. Czym jeszcze może nas zaskoczyć? Kilka dni temu media obiegła informacja o sekretnym sprzymierzeńcu ukraińskich pirotechników. Chodzi oczywiście o pieska o imieniu Patron, którym pochwaliła się na Telegramie Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Jego imię nie jest przypadkowe – po ukraińsku „patron” znaczy „nabój”
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie przedstawiające poruszającą interakcję pomiędzy kobietą z Ukrainy a jej kotem. Zwierzę było wyraźnie wystraszone głośnym wyciem syreny alarmowej. Jego opiekunka robiła wszystko, by przynieść mu chociaż chwilową ulgę w strachu.24 lutego Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. W Kijowie nieustannie trwa ostrzał i walka, a w wielu regionach kraju zawyły alarmy przeciwlotnicze. Okazuje się jednak, że wśród niewyobrażalnego chaosu i tysięcy obrazów ukazujących cierpienie ludzi i zwierząt, można dostrzec piękne gesty niosące nadzieję i wiarę w przyszłość. Wystarczy się tylko dobrze przyjrzeć.
Policjant z Gorzowa poświęcił swój prywatny czas, aby pojechać na granicę polsko-ukraińską i wraz z wolontariuszami pomóc zwierzętom pochodzącym z kraju owładniętego wojną. Uratowane pieski są już bezpieczne, ale podczas akcji ratunkowej nie obyło się bez komplikacji.Wojna na Ukrainie trwa już od ponad trzech tygodni. Inwazja wojsk rosyjskich rozpoczęła się 24 lutego od północy, południa i ze wschodu i dając początek dramatowi uciekających przed wojną ludzi. W geście solidarności z obywatelami Ukrainy na granicy polsko-ukraińskiej masowo zjawiają się służby oraz wolontariusze oferujący pomoc uchodźcom i ich zwierzętom. Wśród nich znalazł się nadkomisarz Artur Chorąży z Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Uchodźcy, którzy zmuszeni byli opuścić swój kraj z powodu trwającej wojny, nie mogli zostawić swojego pupila i uciekli razem z nim do Polski. Nie mając jednak dachu nad głową, podjęli dramatyczną decyzję o oddaniu go do schroniska.O sytuacji na polsko-ukraińskiej granicy dowiedział się z mediów Aaron Jackson, założyciel organizacji charytatywnej Planting Pleace. Nie zastanawiając się ani chwili kupił bilet i wsiadł do samolotu, aby przyłączyć się do pomocy uchodźcom.
W czasie transportu z Ukrainy przez Polskę do Niemiec zaginął czarno-biały kot uchodźców. Zwierzak zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach podczas postoju na Dworcu Głównym w Krakowie. Po 5 dniach media obiegła długo wyczekiwana wiadomość. Właściciele doczekali się happy endu.Z Ukrainy do Polski trafiają nie tylko kolejne setki tysięcy, ale również należące do nich zwierzęta domowe. Pośpiech, stres, zwiększony ruch i zamieszanie to nie najlepsze warunki bezpieczeństwa dla czworonogów. Część z nich może rozdzielić się ze swoimi opiekunami, tak jak stało się to w przypadku pewnego czarno-białego kocurka.
Już od blisko trzech tygodni trwają brutalne walki pomiędzy rosyjskim a ukraińskim wojskiem. Obrońcy kraju pokazali, kto pomaga im w walce z agresorem. Ma cztery łapy i niezawodny węch - oto zwierzęcy pirotechnik o imieniu Patron. Mija 20. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Rosjanie nie zamierzają rezygnować z walki, ale Ukraina dzielnie się broni. W sytuacji konfliktu sojusznicy wciąż szukają dyplomatycznego rozwiązania. Tymczasem ukraińscy żołnierze przedstawili światu sprzymierzeńca w walce z wrogimi wojskami, który może uratować setki ludzkich żyć. Z opisu wynika, że zwierzak ma dwa lata i zwie się Patron.
Irpień zamienił się w pole walki między rosyjskimi a ukraińskimi wojskami. W mieście strzelają snajperzy, na budynki spadają pociski artyleryjskie. Ludzie musieli ewakuować się pieszo, ale część mieszkańców nie ma zamiaru uciekać z uwagi na swoje zwierzęta. Irpień to miasto na północny zachód od Kijowa, o które toczą się obecnie intensywne walki między Ukraińcami i Rosjanami. Przed kilkoma dniami mieszkańców tamtego regionu pozbawiono wody, gazu, prądu i łączności, a miasto jest ostrzeliwane przez wrogie wojska.
35-letnia policjantka z Charkowa była zmuszona uciekać z bombardowanego miasta i szukać schronienia na obczyźnie. Podczas ucieczki do Polski towarzyszyła jej najbliższa rodzina, w tym dwa owczarki belgijskie, w tym jeden w czynnej służbie, i sześć kotów. Rosyjska inwazja na Ukrainę zbiera śmiertelne żniwo. Oprócz żołnierzy giną również cywile, w tym również dzieci, oraz zwierzęta. Tysiące ludzi, głównie kobiety i dzieci, usiłuje ratować swoje życie, uciekając do Polski. Nie brakuje jednak osób, którzy nawet w obliczu wojny przekładają dobro i bezpieczeństwo innych nad swoje własne.
Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, pochodzący z Indii Rishabh Kaushik chciał uciec wraz ze swoim psem do rodzinnego kraju. Niestety, student spotkał się z odmową ze strony rządu. Opublikował więc wideo, błagając kogoś o pomoc. Za żadne skarby nie chciał porzucać swojego przyjaciela. Rishabh Kaushik to student trzeciego roku inżynierii oprogramowania uczący się na Narodowym Uniwersytecie Radioelektroniki w Charkowie. Podczas pobytu w Ukrainie adoptował bezpańskiego szczeniaczka, któremu nadał imię Maliboo.
W gabinetach weterynaryjnych w Warszawie oraz innych dużych miastach zaczyna brakować druków paszportów dla zwierząt domowych. Właściciele psów, kotów i fretek masowo wyrabiają dokumenty dla swoich podopiecznych, co może być związane z eskalacją konfliktu w Ukrainie.Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna przekazała, że lekarze weterynarii od początku agresji Rosji na Ukrainę obserwują rekordowe zainteresowanie wyrobieniem paszportu dla zwierząt. Właściciele czworonogów mogą mieć pewne obawy w związku z wojną toczącą się w sąsiednim kraju i chcą być przygotowani w razie niespodziewanych okoliczności.
Do Polski ucieka coraz więcej osób z Ukrainy. Wśród nich znajdują osoby z psami i kotami, które według decyzji rządu, mogą wejść do Polski ze swoimi zwierzakami. Poruszającym przykładem jest rodzina z Kijowa, która niosła prawie 13-letniego owczarka przez 17 km. Ta rodzina udowodniła, że naprawdę kocha swojego psa. Już wiekowy owczarek nie miał siły, by iść dalej na własnych nogach. Rodzina zdecydowała się go nieść na zmianę.
W wyniku rosyjskiej agresji, która trwa już dwa tygodnie, z terytorium Ukrainy uciekło do tej pory blisko półtora miliona ludzi. Wśród uchodźców znalazła się rodzina z Kijowa, która podróżowała ze swoim starszym psem. Zwierzę nie mogło samodzielnie iść, dlatego niesiono go na rękach.Tłum ukraińskich uchodźców nieustannie przemieszcza się w stronę granicy z Polską, szukając schronienia z dala od rosyjskich wojsk przeprowadzających inwazję na ich ojczyznę. O wyczerpującej i niebezpiecznej przeprawie przez kraj pochłonięty wojną opowiedziała dziennikowi "The Guardian" pani Alisa.
Weterynarz Bernd Metzger z niemieckiej organizacji Bundesverband Gemeinschaft Deutscher Tierrettungsdienste opowiedział, jak przedstawia się sytuacja zwierząt i ich właścicieli na polsko-ukraińskiej granicy. W pełnym emocji słowach opisał sceny, które najbardziej zapadły mu w pamięci. Od inwazji rosyjskich wojsk na Ukrainę minęły dwa tygodnie, a sytuacja na granicy staje się coraz trudniejsza. Liczba osób uciekających z kraju w obawie przed wojną przekroczyła już 2 miliony. Do Polski stale przybywa uchodźców oraz towarzyszących im zwierząt, które także wymagają opieki i ochrony.
Niedawno w domu Janusza Chabiora zapanował niewymowny smutek. Aktor wraz ze swoją żoną Agatą Wątróbską pożegnał psa Batmana. Teraz zwraca się z apelem do fanów o pomoc dla zwierząt uwikłanych w wojenny koszmar.Wojna w Ukrainie dotyka nie tylko ludzi, ale także wszystkich innych innych stworzeń tam przebywających. Wiele ukraińskich psów, kotów i innych istot potrzebuje pomocy po przewiezieniu do schronisk w Polsce. Janusz Chabior prosi o wsparcie w ich imieniu.
Student medycyny Muhammad Talha spotkał się z odmową na polsko-ukraińskim przejściu granicznym. Powodem był jego 11-miesięczny pies o imieniu Oscar. Mężczyzna nie wyobrażał sobie zostawić swojego przyjaciela w kraju ogarniętym wojną. Wojna to czas wspólnego wysiłku, ale też różnych wyrzeczeń. W tym trudnym czasie ludzie porzucają wszystko i uciekają. Mimo ogromnego niebezpieczeństwa, z relacji wolontariuszy wynika, że mnóstwo uchodźców ucieka z Ukrainy z dziećmi na rękach i ze zwierzętami. Wśród nich znalazł się 26-letni student ze swoim czworonożnym przyjacielem.
Kolejne tragiczne wieści napływają z Ukrainy. Rosyjskie wojsko po raz kolejny zaatakowało ludność cywilną. Dwie osoby, które próbowały nakarmić zwierzęta w ogrodzie zoologicznym w Charkowie, zostały brutalnie zabite.Setki zwykłych cywilów giną pod gradem bomb i ostrzałem wojsk Putina. W poniedziałek liczba ofiar rosyjskiej agresji na Ukrainę wzrosła o dwa nowe przypadki. Śmierć ponieśli pracownicy ogrodu zoologicznego w Charkowie.
W całym kraju Polacy mobilizują się, by pomagać uchodźcom z Ukrainy, a do wsparcia chciał przyłączyć się proboszcz jednej z parafii w Gnieźnie. Jak się okazało, zanim przyjął ludzi i ich zwierzęta pod swój dach, zrobił selekcję. Warunki, jakie postawił, są absurdalne.Straż Graniczna przekazała, od ataku Rosji na Ukrainę ponad 1,2 mln uchodźców przekroczyło polską granicę. W obliczu wojny polskie społeczeństwo potrafiło wydobyć z siebie nieznane dotąd pokłady dobra oraz odznaczyć się olbrzymią hojnością i bezinteresowną chęcią pomocy. Wolontariusze i przedstawiciele organizacji pomocowych robią, co w ich mocy, by zapewnić odpowiednie warunki dla ludzi i zwierząt uciekających z kraju owładniętego wojną. Wielu z nas nie tylko przekazuje dary, ale także przyjmuje pod swój dach obywateli Ukrainy, niezależnie od wyznawanych wartości, poglądów czy religii. Ale nie wszyscy
Kolejny dzień wojny w Ukrainie przynosi nowe wieści na temat walczących z Rosjanami Ukraińców. Przed kilkoma dniami 26-letnia wolontariuszka została zabita pod Kijowem przez żołnierzy. Młoda kobieta wracała ze schroniska dla zwierząt, gdzie zawoziła karmę.Kiedy bomby spadały na budynki i samochody, a powietrze rozdzierały dzikie odgłosy strzałów, nie wszyscy obywatele Ukrainy zdecydowali się na ucieczkę z ojczyzny. Wśród osób gotowych nieść pomoc i stawić czoła wrogowi znalazła się 26-letnia Anastasia Yalanskaya.
Wojciech Bojanowski na bieżąco relacjonuje wydarzenia z obwodu kijowskiego dla widzów TVN oraz TVN24. W ostatnim czasie polski korespondent zamieścił na Instagramie filmik z ukraińskimi psami w roli głównej. Jeden z czworonogów miał swoje 5 minut sławy i wykorzystał je, kradnąc reporterowi mikrofon.Korespondent TVN24 Wojciech Bojanowski wraz ze swoim operatorem od kilku dni przybliża sytuację w Ukrainie, obnażając okrucieństwo wojny zapoczątkowanej przez przywódcę Rosji. Materiały pokazują doszczętnie zniszczone budynki oraz cierpienie mieszkańców naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.
Akcja ratunkowa dzikich zwierząt z ukraińskich ogrodów zoologicznych zakończyła się sukcesem. Lwy, tygrysy, karakale i likaony dotarły do Poznania, gdzie zostały rozlokowane po kotnikach. Chociaż są już bezpieczne, piekło wojny niewątpliwie wywarło wpływ na ich psychikę.Ogród zoologiczny w Poznaniu przyjął sześć lwów, sześć tygrysów, likaona oraz dwa karakale z bombardowanego Kijowa. Kilka dni później dołączyły do nich kolejne dwa lwy, tym razem z Odessy. Wszystkie zostały zabrane z uwagi na rosyjską agresję i oblężenie największych miast Ukrainy.
W mediach społecznościowych pojawił się filmik przedstawiający rozczulającą interakcję pomiędzy sikorką a ukraińskim żołnierzem. Ptaszek przyjaźnie dziobie mężczyznę po twarzy i zdaje się go „całować". To nie pierwszy raz, kiedy zwierzęta podniosły morale żołnierzy. Mija jedenasta doba, odkąd rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Ukraińcy bronią się dzielnie i publikują w sieci zdjęcia oraz nagrania, która docierają do internautów z wielu państw świata. Wśród nich znalazł się film z udziałem ptaszka, którego znakiem rozpoznawczym jest żółty brzuszek.
Stowarzyszenia kynologiczne i felinologiczne oraz organizatorzy największych pokazów rasowych zwierząt dołączają się do sankcji przeciwko Rosji. Decyzja o wykluczeniu rosyjskich hodowców wywołała poruszenie wśród internautów. Wiele osób uważa, że przez kolejne zakazy najbardziej cierpią zwykli obywatele.Inwazja Rosji na Ukrainę wywołała zdecydowany sprzeciw całego demokratycznego świata, czego skutkiem było nałożenie surowych sankcji gospodarczych na inicjatorów konfliktu. Sprzeciw wobec krwawych działań militarnych wyraziły największe światowe koncerny i marki. Teraz do bojkotu przyłączają się międzynarodowe organizacje zrzeszające hodowców kotów oraz psów.
ZOO w Kijowie przetrwało kolejne nocne walki o miasto. W potrzebie są nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Opiekunowie mają ręce pełne roboty, a stworzenia przebywające w ośrodku są przerażone ciągłymi wybuchami. Do sieci trafiło poruszające zdjęcie przedstawiające personel placówki pocieszający dzikie zwierzęta.Ogrody zoologiczne, azyle czy schroniska dla bezdomnych psów i kotów zza wschodniej granicy znalazły się w tragicznej sytuacji w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Sytuacja w Kijowie, Odessie, Charkowie i Mikojałowie nie jest stabilna, dlatego większości dzikich zwierząt nie można bezpiecznie ewakuować.
To była noc pełna niepewności, zamętu i obawy dla pracowników poznańskiego ogrodu zoologicznego. Transport zwierząt z azylu pod Kijowem, który zmierzał w kierunku polskiej granicy, został zatrzymany przez rosyjskie czołgi. Choć szanse na powodzenie akcji ratunkowej były znikome, stał się cud. Już wcześniej informowaliśmy, że poznański ogród zoologiczny wyraził gotowość udzielenia pomocy zwierzętom z kijowskiego ZOO. Poczyniono wszelkie przygotowania, aby bezpiecznie ewakuować dzikie stworzenia, lecz zważywszy na zagrożenie i nieustające bombardowanie miasta, finalnie zadecydowano o wstrzymaniu transportu. W zamian postanowiono zorganizować konwój humanitarny dla podopiecznych pobliskiego azylu prowadzonego przez Natalię Popovą z organizacji Save Wild Fund. Uratowane przez nią tygrysy, lwy, likaony, karakale i inne zwierzęta miały zostać przewiezione do Polski, skąd trafiłyby do europejskich azylów i ogrodów zoologicznych.
Dyrektorka poznańskiego ogrodu zoologicznego przekazała najnowsze informacje o akcji ratunkowej. Chodzi o dzikie zwierzęta z ukraińskiego azylu prowadzonego przez Natalię Popovą. Transport został zatrzymany przez rosyjskie czołgi. Kierowca uciekł, ale opiekunka zwierząt postanowiła z nimi pozostać. Ani los kobiety ani jej podopiecznych nie jest dotychczas znany.W poniedziałek, 28 lutego dr Ewa Zgrabczyńska przekazała, że konwój humanitarny, transportujący podopiecznych ukraińskiego azylu dla zwierząt wyruszył w stronę polsko-ukraińskiej granicy. Na pokładzie znajdują się tygrysy, lwy, likaony, karakale i inne zwierzęta. Część z nich przeszła w życiu piekło i została uratowana z cyrków.
Dr Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego ogrodu zoologicznego, opublikowała w sieci pilny komunikat dotyczący akcji ratunkowej zwierząt z ukraińskiego azylu. Konwój humanitarny właśnie wystartował, ale nie wszystkie stworzenia udało się zapakować do pojazdów.Poznańskie ZOO ogłosiło gotowość do zorganizowania i udzielenia pomocy lwom, tygrysom i innym zwierzętom z kijowskiego ogrodu zoologicznego, które są narażone na niebezpieczeństwo w związku z obecnie trwającymi działaniami militarnymi. Jak informowaliśmy, na obecnym etapie ewakuacja jest niestety niemożliwa, niemniej jednak wolontariusze zdecydowali się pomóc innemu, niedaleko położonemu azylowi dla dzikich zwierząt.