Rok 2023 obfituje w tragedie rozgrywające się na terenach ogrodów zoologicznych. Tym razem ofiarą dzikiego zwierzęcia padł lekarz weterynarii. Specjalista miał za zadanie poddać eutanazji przedstawiciela ssaków z rodziny wołowatych. Zwierzę wydawało się być już bardzo słabe, jednak w obliczu nadchodzącej śmierci miało wystraczająco dużo siły, aby zaatakować mężczyznę. Rogate stworzenie posłało go do szpitala.
W zeszłym miesiącu, w jednym ze szpitali doszło do kilkugodzinnej awarii systemu komputerowego. Okazało się, że przez przypadek zostały usunięte profile pacjentów. Specjalista, który był odpowiedzialny za zaistniałą sytuację, przyznał, że problem wyniknął z jego chwilowej nieuwagi. W trakcie pracy do komputera służbowego dorwało się zwierzę, które nie powinno było się do niego zbliżać.
Kot o imieniu Tygrys wylądował w klinice weterynaryjnej z niepokojąco twardym i bolesnym brzuchem. Po wykonaniu diagnostyki obrazowej szybko wyszło na jaw, co jest powodem jego problemów związanych z nieprawidłowym funkcjonowaniem układu pokarmowego. Czworonóg miał w zwyczaju jeść coś, co w ogóle nie jest jadalne i większości istot, w żadnym stopniu nie kojarzy się z pokarmem. Konieczne było przeprowadzenie pilnej operacji. Życie Tygrysa było zagrożone.
Para turystów została zaatakowana przez agresywnego niedźwiedzia. Niestety z sytuacji nie udało im się wyjść cało. Znane są makabryczne szczegóły sprawy. Wiadomość wysłana chwilę przed śmiercią do członka rodziny mrozi krew w żyłach. Ślady na miejscu zdarzenia sugerują, jak wyglądały ostatnie chwile zmarłych.
Naukowcy nie przypuszczali, że rutynowa kontrola przemycanych zwierząt doprowadzi do odkrycia zupełnie nowego gatunku. Zagrożony wyginięciem ssak to prawdziwa gratka dla przemytników, pracownicy lotnisk i służby celne natykają się na niego niezwykle często. Odkrycie nowego gatunku najczęściej przemycanego ssaka na świecie to powód do świętowania. Badacze już zdążyli wpaść na pomysł, jak go wykorzystać.
Nie po raz pierwszy zwierzę stało się atrakcją turystyczną miasta. Przypadek tego psa pokazał, że nie zawsze jest to dobrym pomysłem. Kiedy wychowywany przez mieszkańców pupil zaczął mieć problemy ze zdrowiem, wkroczyć musiał zarząd miasta. Szybko wytropili, kto spowodował kłopoty zwierzęcia.
Pewnego dnia funkcjonariusze policji dostali zgłoszenie o potrzebującym psie, który leży na brzegu rzeki. Przedstawiciele prawa natychmiast udali się pod wskazany adres w celu przeprowadzenia interwencji. Jednak na miejscu zastali zupełnie coś innego. Policjanci nie kryli zaskoczenia i udokumentowali wszystko na zdjęciach.
Suczka o imieniu Sadie jest owczarkiem niemieckim. Gdy miała sześć lat, trafiła do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Miała ogromne trudności z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości. Była nieufna w stosunku do ludzi, a na widok mężczyzn zdarzało jej się reagować agresją. Jednak pewnego dnia spotkała człowieka, z którym natychmiast nawiązała silną więź. Mężczyzna o imieniu Brian postanowił ją adoptować. Od razu stali się nierozłączni. Co więcej, po kilku miesiącach Sadie uratowała życie swojemu nowemu opiekunowi.
Nielegalny handel zwierzętami, choć jest surowo karany i ścigany przez odpowiednie służby, wciąż funkcjonuje. Zjawisko to potwierdza choćby sytuacja, która miała miejsce niedawno. Na szczęście w tym przypadku policjanci mieli rękę na pulsie i w porę zareagowali na przestępstwo. Zaskakujące, w jaki sposób starali się tłumaczyć winni.
Pewien właściciel kur od dłuższego czasu borykał się z problemem objawiającym się w postaci znikających ptaków. Mężczyzna był przekonany, że złodziejem jest zwierzę, które pod osłoną nocy przychodzi do jego kurnika wybrać sobie kolację. Gospodarz zastawił pułapkę. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, kto jest odpowiedzialny za kradzież jego zwierząt, osłupiał. Pierwszy raz w życiu widział takie stworzenie na oczy.
Koty pomimo tego, że są zwierzętami domowymi, instynkt łowcy mają zapisany w genach. Dlatego wiele mruczków chętnie uaktywnia się na widok stworzenia, które może stać się ich ofiarą. Wiele czworonogów traktuje tak różnego rodzaju insekty. Bezkręgowiec chodzący po podłodze wzbudził w czarno-białym kocurze mnóstwo emocji, których zwierzak nie miał zamiaru ukrywać. Filmik pokazujący zachowanie domowego drapieżnika zainteresował wielu internautów.
Pewna grupa aktywistów zajmująca się pomocą dla bezdomnych i zaniedbanych zwierząt tę akcję ratunkową z całą pewnością zapamięta do końca życia. Pod opiekę specjalistów trafił zaniedbany czworonóg. Jego futro było tak długie i skołtunione, że nie sposób było określić, co to za gatunek. Dopiero po kilku godzinach czynności pielęgnacyjnych jasne stało się, co żyło uwięzione pod warstwą zaniedbanej sierści.
Mężczyzna o imieniu Andrew, wychodząc z własnego domu, natknął się na dziwną kępkę na ścianie. Znalezisko wyglądało jak kilka zwiędłych liści, które utkwiły w szczelinie. Jednak po bliższym przyjrzeniu, jasno stało się, że to z całą pewnością jakaś żywa istota. Wyglądała dziwnie. Dlatego mężczyzna zrobił jej zdjęcie i poprosił o identyfikację specjalistów. Odpowiedź na jego zagwozdkę była zaskakująca.
Trwająca jesień okazuje się być wyjątkowo nerwowym okresem wśród dziko żyjących niedźwiedzi. Zaledwie kilka dni po makabrycznym ataku dorosłego grizzly, w wyniku którego życie straciło małżeństwo oraz ich pies, doszło do kolejnej bardzo niebezpiecznej sytuacji. Tym razem ofiarą ogromnego drapieżnika była 73-letnia kobieta, która razem ze swoim partnerem, wybrała się na przechadzkę po lesie.
Pewnego dnia, do jednej z klinik weterynaryjnych trafił młody kot. Zwierzak miał przejść jedynie rutynowe badania profilaktyczne. Jednak już na początku wizyty lekarz weterynarii znalazł coś, co bardzo go zaniepokoiło. Czworonóg miał bardzo twardą lewą stronę brzucha. W jego wnętrzu działo się coś, co nie powinno mieć miejsca w zdrowym organizmie. Po wykonaniu prześwietlenia rentgenowskiego jasne stało się, co było źródłem niepokojących objawów. Kot musiał trafić na stół operacyjny. Od tego zależało jego życie.
Francuski rząd nie ma wątpliwości, że sytuacja w Paryżu oraz innych miastach stała się naprawdę poważna. Wszystko przez wyjątkowo dokuczliwe insekty, które skutecznie je opanowały. Są niemal wszędzie - w domach, komunikacji miejskiej, miejscach publicznych i hotelach. Już nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że inwazji pluskiew nie można ignorować.
Dla przewodnika turystycznego miała to być kolejna wycieczka nad rzekę. Ku jego zaskoczeniu, nie była to jednak zwyczajna wyprawa. Turyści pod taflą wody zauważyli cień. Mackowata ciemna sylwetka płynęła za ich łódką. Kilkumetrowy stwór czaił się w wodzie – porażające nagranie pokazuje, że turyści byli o krok od tragedii.
Sławny przyrodnik Cayote Peterson postanowił na własnej skórze sprawdzić, jakie dolegliwości towarzyszą ukąszeniom przez jeden z najbardziej inwazyjnych gatunków na świecie. Chodzi o mrówki ogniste. Te niewielkie owady, pomimo swoich niepozornych gabarytów, kojarzą się negatywnie ludziom żyjącym w wielu miejscach na świecie. Peterson stanął boso na mrowisku. Szybko gorzko tego pożałował.
Dziewięcioletnia dziewczynka, podczas przebierania się z piżamy poczuła nagle ukłucie na ramieniu. Dziecko uznało, że to przez metkę od bluzki, która już wcześniej ją uwierała. Nie przejmując się zbytnio tym nieprzyjemnym, ale chwilowym doświadczeniem, dokończyła szykowanie się. Następnie, jak każdego dnia, poszła do szkoły. Niestety, po kilku godzinach dziewczynka wylądowała w szpitalu. Jej stan był krytyczny. Okazało się, że ukłucie, które poczuła rano, nie miało nic wspólnego z metką.
Pewna kobieta, podczas spaceru ze swoim psem oraz roczną córką doświadczyła jednej z najbardziej stresujących sytuacji w jej życiu. Nagle podbiegł do nich duży, agresywny pies, który rzucił się na spokojnego czworonoga kobiety. Matka desperacko starała się zapewnić bezpieczeństwo swojej córce i pupilowi. Wszystko zostało nagrane na miejskim monitoringu.
Morskie fale raz na jakiś czas wyrzucają na brzeg ciała różnych zwierząt. Jednak niektóre z tego typu przypadków okazują się być wyjątkowe. Kilka dni temu znaleziono istotę, która ważyła około 12 ton i miała ponad 15 metrów długości. Podobnego znaleziska nie obserwowano od ponad stu lat.
Widok zwierzęcia chodzącego po parapecie znajdującym się na wysokości trzeciego piętra mrozi krew w żyłach. Pewnego dnia, przypadkowi przechodnie natknęli się na kota, który właśnie to robił. Co więcej, okazało się, że nie był to zwykły, domowy mruczek. Osobnik balansujący na wysokościach miał ponad dwadzieścia kilo oraz ostre pazury i zęby.
Pewna kobieta, jadąc drogą otoczoną lasem, nagle dostrzegła, że tuż przed maską jej samochodu pojawiło się zwierzę. Niestety, nie udało jej się uniknąć kolizji. Przerażona, zabrała potrąconego zwierzaka do auta i natychmiast udała się do kliniki weterynaryjnej. Była przekonana, że w wypadku wziął udział pies. Jednak specjaliści szybko wyprowadzili ją z błędu.
Pewna kobieta kilka miesięcy temu spełniła swoje marzenie. Stała się opiekunką rudawego królika. Nazwała go Honey. Jednak ku jej zaskoczeniu, maluch nie przestawał rosnąć. Szybko osiągnął znacznie większe rozmiary, niż spodziewała się tego jego właścicielka. Kobieta postanowiła pokazać internautom, na jakiego olbrzyma wyrósł jej królik. Temat ten zainteresował miliony internautów.
Koty uwielbiają spędzać czas, obserwując życie toczące się za oknem. Jednak okazuje się, że zwyczaj ten może niebezpieczny. Przede wszystkim wtedy, kiedy właściciele czworonogów nie zadbają o porządne zabezpieczenie okna. Pewien mruczek, przez nieodpowiedzialne zachowanie jego opiekunów, niemalże stracił życie. Zwierzak ześlizgnął się z parapetu i zwisał z wysokości kilku pięter.
To, co zaczęło się jako zwykła sesja nagraniowa dla początkującego 36-letniego rapera, szybko przeobraziło się w horror. Mężczyzna w pewnym momencie poczuł coś jakby użądlenie pszczoły. Kiedy spojrzał w dół, zauważył, że coś wybiegło z nogawki jego spodni. Machnął na całą sytuację ręką i wrócił do nagrywania. Nie podejrzewał, że był to początek koszmaru, który go czekał.
Dziesięcioletnia kotka o imieniu Ziggy uwielbia się przytulać. Można śmiało powiedzieć, że czworonóg ten na punkcie czułości ma prawdziwą obsesję. Samiczka najchętniej cały dzień spędzałaby na kolanach swoich opiekunów. Kiedy próbowali robić cokolwiek, ich pupilka bezustannie domagała się o uwagę. Dlatego właściciele Ziggy musieli wymyślić coś, co umożliwi im normalne funkcjonowanie w domu.
Często jako pierwsze zauważamy to, co jest dla nas ważne lub coś, co lubimy najbardziej. Dlatego ilustracja przedstawiająca przenikające się nawzajem, sylwetki różnych zwierząt może Ci dużo powiedzieć o Tobie. Sprawdź, jaką istotę dostrzeżesz jako pierwszą i o czym to świadczy!