Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Pozostałe > Skandaliczne słowa pracownika schroniska. Odmówił pomocy psu w niebezpieczeństwie
Ewa Matysiak
Ewa Matysiak 15.09.2021 02:00

Skandaliczne słowa pracownika schroniska. Odmówił pomocy psu w niebezpieczeństwie

Pies znaleziony na autostradzie
facebook/Krzysztof Kujon

Pewien użytkownik Facebook podzielił się z internautami niedawną historią, która jego zdaniem dobitnie ukazuje, że ochrona zwierząt w Polsce zwyczajnie nie istnieje. Pan Krzysztof opowiedział o akcji ratunkowej psa błąkającego się po autostradzie. Kiedy zgłosił ten fakt miejscowemu schronisku, usłyszał w słuchawce słowa, przez które stracił nad sobą panowanie.

Pan Krzysztof Kujon relacjonuje, że pamiętnego wieczoru wracał samochodem przez obwodnicę Wrocławia. W pewnym momencie "500 metrów przed zjazdem węzeł północ" zobaczył wałęsającego się psiaka.

Słowa pracownika schroniska podnoszą ciśnienie

Błąkające się zwierzę stwarzało zagrożenie zarówno dla samego siebie, jak i uczestników ruchu drogowego, dlatego konieczna była niezwłoczna interwencja służb oraz organizacji zajmującej się ochroną zwierząt.

Pan Krzysztof złapał za słuchawkę i wykręcił numer do kierownika jednego z dolnośląskich schronisk, który przeprowadza interwencje wyjazdowe. Po wyjaśnieniu zaistniałej sytuacji usłyszał w odpowiedzi lakoniczne "No i co?".

Zgłaszający zapytał więc, czy może spodziewać się przeprowadzenia interwencji ze strony schroniska. Odpowiedź wyprowadziła go z równowagi.

- Nie zajmujemy się łapaniem zwierząt z tras, zgłoszenie dostaliśmy dzisiaj i wiemy o tym od 14 - poinformował kierownik schroniska, kompletnie ignorując zagrożenie wynikające z obecności czworonoga na autostradzie. - Pytam: "więc w takim razie pies ma zginąć potrącony przez ciężarówkę lub spowodować wypadek w którym zginą ludzie?" Kolejna szokująca odpowiedź: "TAK!"

Zero reakcji ze strony służb

Pan Krzysztof wyznał, że tak niedopuszczalnej odpowiedzi zupełnie się nie spodziewał, dlatego pod wpływem emocji z jego ust padły niecenzuralne słowa. Po rzuceniu słuchawką postanowił zawrócić i samodzielnie poszukać psa.

- Pies przebiegł co najmniej raz przez 3 pasmową trasę, musiałem zawrócić drugi raz i udało mi się złapać go po godzinie biegania za nim. Biegał przez 11 godzin po autostradzie i nikt się nie zainteresował - przyznaje wstrząśnięty mężczyzna. We wpisie zaznaczono również, że o zdarzeniu powiadomiono policję. Służby przyjęły zgłoszenie, lecz nie poczyniły żadnych starań, aby pomóc przerażonemu zwierzęciu. W trakcie akcji ratunkowej autostradą miały przejechać dwa oznakowane radiowozy, które nawet się nie zatrzymały.

Finalnie średniej wielkości czarny psiak został złapany przez pana Krzysztofa. Dzięki zasięgom udostępnionego wpisu na Facebooku, wrócił bezpiecznie do swojego domu. Niemniej jednak reakcja ze strony kierownika schroniska oraz miejscowej policji kładzie się cieniem na wysiłkach tysięcy wolontariuszy, inspektorów i stróżów prawa, którzy skrupulatnie wypełniają swoje obowiązki i nie odmawiają pomocy stworzeniom w potrzebie.

Zobacz nagrania i zdjęcia:

Źródło: facebook/Krzysztof Kujon

Dołącz do nas

Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!