"Przytyje i zawiśnie na haku". Rudolf nie wzbudza litości w ludziach, od narodzin jest na straconej pozycji
Rudolf to 20-letni wałach, który do Polski trafił zza granicy. Nie przyjechał tu jednak, żeby zyskać nowe życie. Po lekkim podtuczeniu ma trafić do rzeźni. Prezeska Fundacji Koniki Moniki protestuje przeciwko skazaniu zwierzęcia na okrutną śmierć i dostaje ultimatum. Albo dostarczy pieniądze, albo konia czeka koniec. “Bez Was Rudolf umrze, a cała nasza praca pójdzie na marne".
"Rudolf po śmierć przyjechał zza granicy". Po podtuczeniu ma trafić do rzeźni
Rudolf to 20-letni koń, który trafił do Polski bynajmniej nie po to, by cieszyć się swobodą i pięknymi widokami pastwisk. Od początku wydano na niego wyrok - rzeźnia.
– Nie czuje lęku, bo jeszcze nie zdążył się zorientować, gdzie trafił i w jakim celu. Rudolf jeszcze nie wie – pisze Monika, prezeska Fundacji Koniki Moniki.
“Biznes to biznes” – słyszy po raz kolejny założycielka Fundacji Koniki Moniki, ale wyjaśnienie do niej nie trafia. Dla handlarza to prosty sposób na zarobienie pieniędzy, ale dla Rudolfa – kwestia życia i śmierci. Spokojny, dostojny koń daje się głaskać człowiekowi. Pozwala pogładzić się po szyi nawet handlarzowi, który ma wobec niego złe zamiary.
Nagrała z ukrycia, co jej tata robi z bezpańskim kotem w garażu. Internauci nie mają wątpliwości w osądzieKwota, jaką zażyczył sobie handlarz, zwala z nóg. "Nie wiem, czy to się uda, w mojej głowie pojawiają się wątpliwości"
U handlarza miał spędzić ponad tydzień, żeby przytyć przed wyjechaniem do rzeźni. Handlarz stwierdził, że wcześniej niż 12 sierpnia nie ruszy się ze stodoły, w której koń stał od rana do wieczora, z wiadrem pełnym jedzenia.
– Słyszę znów, że mam sobie darować, że kolejny raz wyruszam „z motyką na słońce”, że to absurd i nie dam rady. Wszyscy rzucają kłody pod nogi i nie dają wiary, ale ja się nigdy nie poddam. Gdyby nie wola walki o lepsze jutro dla zwierząt, dziś wiele z nich byłoby już tylko wspomnieniem lub nawet nikt by o nich nie pamiętał.
Kwota, jakiej zażyczył sobie handlarz za wykup Rudolfa, zwaliła Monikę z nóg – 8400 zł, płatne w ratach. Zaliczka 2500 zł miała zostać dostarczona do piątku 11 sierpnia.
Nie pozwólmy światu zapomnieć o Rudolfie. "On umrze, jeśli nic nie zrobimy"
Nie pozostało nic innego, tylko liczyć na to, że znajdą się pieniądze na ocalenie Rudolfa. To nie jedyny koń, którego chce w najbliższym czasie uratować fundacja, a kolejne terminy zbliżają się nieubłaganie.
– Zgadzam się, choć Rudolf i tak będzie tuczony, handlarz nie daje wiary i nie sądzi, że dam radę. Ja sama tego nie wiem, bo jeśli Was ze mną nie będzie, to ma rację. Wiem natomiast, że teraz jest dużo tego wszystkiego i ogromnie się to nawarstwia, każdy dzień to kolejny termin, a ja psychicznie jestem na dnie, kiedy widzę w kalendarzu umówione spotkania na spłatę kolejnych rat za życie konia, którego jedyną nadzieją jesteśmy my.
Minął już termin spłaty zaliczki, a wielbicielom zwierząt udało się odnieść kolejny triumf. Pozostaje jeszcze spłata 5 tysięcy, żeby koń mógł uniknąć rzeźni i cieszyć się życiem. Na ten cel została założona specjalna zbiórka.
– Kochani, jeśli tylko chcecie i możecie wesprzeć ratunek Rudolfa, zróbcie to. Muszę to powiedzieć, bo inaczej się już nie da. On umrze, jeśli nic nie zrobimy. Roześlijcie również apel po znajomych i rodzinie, każde udostępnienie i grosz przybliża go do życia i szansy na ratunek. To albo my go zabierzemy, albo rzeźnia. Nie ma odwrotu, to jest najsmutniejsze w tym wszystkim. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Źródło: ratujemyzwierzaki.pl/zyciedlarudolfa