Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Psy > Kupili wymarzone pieski, radość trwała tylko parę dni. "Zaczęły się wymioty i biegunka z krwią"
Joanna Kowalska
Joanna Kowalska 29.01.2024 12:52

Kupili wymarzone pieski, radość trwała tylko parę dni. "Zaczęły się wymioty i biegunka z krwią"

Sprzedaż szczeniąt z pseudohodowli
Sprzedaż szczeniąt z pseudohodowli, źródło: youtube.com/@UwagaTVN

Pseudohodowle psów i kotów stają się w Polsce coraz większym problemem. Na jaw wyszło, że w ten nieetyczny, ale dochodowy biznes zaangażowana jest matka jednego z polskich patostreamerów. Rodzicielka zatrzymanego przez policję Marcina F. zarabiała na sprzedaży chorych szczeniąt. Swoich klientów zapewniała, że zwierzęta są w dobrej kondycji. Tymczasem większość czworonogów umierała w ciągu kilku dni od przeprowadzki do nowego domu. Taki los mógł spotkać nawet kilkadziesiąt psiaków.

Zarabiała na sprzedaży chorych szczeniąt. Zwierzęta umierały w nowych domach

Reporterzy zaangażowani w działalność programu „Uwaga! TVN” opublikowali reportaż, dzięki któremu na światło dzienne wyszły działania kobiety odpowiedzialnej za sprzedaż pseudorasowych psów. Osobą prowadzącą nieetyczny biznes jest Anna S., matka polskiego patostreamera Marcina F., który kilka miesięcy temu został aresztowany za znęcanie się nad młodymi dziewczynami podczas transmisji na żywo. 18-letniemu mężczyźnie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Anna S. sprzedawała zwierzęta za pośrednictwem ogłoszeń publikowanych na portalach online. Posługiwała się kilkoma kontami, podając w nich dane różnych hodowli. Wiadomo, że handlowała szczeniętami co najmniej sześciu ras, były to m.in.: maltańczyki, yorkshire terriery, shih tzu i pomeraniany; czyli małe i bardzo popularne obecnie psy. Oszczędność pieniędzy przy tanim zakupie psa z pseudohodowli jest pozorna, o czym niebawem przekonali się świeżo upieczeni opiekunowie szczeniaków.

gfdf.JPG
Kobieta publikowała wiele ogłoszeń w ciągu miesiąca, źródło: youtube.com/@UwagaTVN
Założył mu czerwoną kurteczkę i porzucił na klatce schodowej. Szczeniak nie spełnił oczekiwań? Ta akcja WOŚP przejdzie do historii. Złote psiaki zbierają na dzieciaki i szykują niespodziankę

Szczenięta były zarażone parwowirozą. "Po paru dniach zaczęły się wymioty i biegunka z krwią"

Reporterzy pracujący dla programu „Uwaga! TVN” nawiązali kontakt z kilkunastoma osobami, które kupiły szczenięta od Anny S. Zwierzęta były odbierane w grudniu, krótko przed świętami Bożego Narodzenia. Wszystkie historie szczeniąt okazały się być do siebie łudząco podobne. 

Piesek był osowiały. Myśleliśmy, że się stresuje nowym domem. Po paru dniach zaczęło się wymioty i biegunka z krwią, wyglądał strasznie. Weterynarz stwierdził, że pies był chory, już jak go odbieraliśmy - opowiada Damian Brychcy, jedna z oszukanych osób przez Annę S.

Pan doktor powiedział, że to moja decyzja, czy tego psa usypiamy. Miałam wyrzuty, że sprowadziłam do domu traumę sobie i dzieciom – przyznaje z kolei Sandra Warakomska, kolejna ofiara pseudohodowczyni psów.

Co najmniej część szczeniąt było zarażonych parwowirozą. To groźna choroba, szczególnie niebezpieczna dla szczeniąt, określana również mianem psiego tyfusu. Zbyt późne rozpoczęcie leczenia zazwyczaj kończy się śmiercią młodych osobników. Właśnie z tego powodu wiele szczeniąt kupionych od Anny S. przedwcześnie zakończyło swój żywot. Niektóre zwierzaki umierały już na drugi dzień po przeprowadzce do nowego domu pomimo interwencji weterynaryjnej.

gfg.JPG
W ogłoszeniu oraz w momencie odbioru szczenięta wyglądały dobrze, źródło: youtube.com/@UwagaTVN

Sprawą pseudohodowli zwierząt zajęła się policja

Śledztwo przeprowadzone przez reporterów z „Uwaga! TVN”, polegające na obserwowaniu działań Anny S. doprowadziło do niepokojących wniosków. Kobieta kilkukrotnie kupowała szczenięta od innego hodowcy, co jest procederem nielegalnym. Psy mogą być sprzedawane jedynie w hodowli, a nie poprzez pośrednika.

Sprawa została zgłoszona na policję. Organy ścigania prowadzą dochodzenie. Wiele wskazuje na to, że Anna S. sprzedawała zwierzęta, o których nie wiedziała zbyt wiele. Niestety, pseudohodowle zwierząt towarzyszących to okrutny biznes, który ma za nic zdrowie i dobrostan zwierząt, nastawiony jest jedynie na zysk, a w dodatku obowiązujące w Polsce prawo działa na korzyść osób prowadzących pseudohodowle psów czy kotów. W związku z tym nie wiadomo, czy Anna S. odpowie za sprzedaż chorych szczeniąt, mimo że mogła oszukać nawet kilkadziesiąt osób. Mecenas Adnieszka Łyp-Chmielewska wypowiedziała się w tej sprawie w następujący sposób:

Jest wolna amerykanka i każdy może robić, co chce. Ustawa nie wprowadza żadnych regulacji, jakie dokumenty ma mieć pies. Wskazuje tylko, że ma być stowarzyszenie. To byłoby w porządku, gdyby był nad nimi nadzór, a jego nie ma.

Źródło: uwaga.tvn.pl