Najpierw głodził, potem wyrzucił świnkę morską na śmietnik. Rydz padł ofiarą ludzkiej znieczulicy
Na warszawskich Bielanach znaleziono gryzonia porzuconego w plastikowym worku. Wciąż żywe stworzenie pozostawiono przy altanie śmietnikowej. Zaniedbanym, zziębniętym i przerażonym gryzoniem zaopiekowali się aktywiści ze Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim. Walka o życie zwierzęcia trwała kilka dni. Niestety, ostatecznie specjaliści byli zmuszeni podjąć najtrudniejszą decyzję. Co było bezpośrednią przyczyną problemów zdrowotnych świnki morskiej?
Świnka morska uwięziona w plastikowym worku. Na dworze panowała minusowa temperatura
W czwartek 4 grudnia mieszkaniec warszawskich Bielan zauważył podczas wyrzucania śmieci, że jedna z reklamówek leżących pod altaną śmietnikową porusza się. W środku uwięziona została biało-ruda kawia domowa, którą wszyscy doskonale znają pod jej wcześniejszą polską nazwą, czyli świnka morska. Przerażone zwierzę, zaraz po wyswobodzeniu się z pułapki, ukryło się w pobliskich krzakach.
Świadek zdarzenia o pomoc w zabezpieczeniu porzuconego gryzonia poprosił Ekopatrol. Przedstawiciele tej jednostki złapali gryzonia, po czym przekazali go pod opiekę specjalistów z Medicavet Przychodnia Weterynaryjna. Po wstępnych badaniach i ustabilizowaniu stanu zdrowia pacjenta zajęli się nim aktywiści ze Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim.
69-latka rozrzucała pod sklepem wędlinę z pinezkami, powód kuriozalny. Grozi jej więzienieWalczyli o zdrowie świnki mocnej. Myśleli, że wszystko będzie dobrze
Aktywiści ze Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim swojego nowego podopiecznego nazwali Rydz. O jego stanie zdrowia opowiedzieli w poście opublikowanym w mediach społecznościowych:
Aktualnie maluch leczony jest z powodu przeziębienia i licznych ognisk grzybiczych. Po okresie kwarantanny będzie szukał domu, takiego na zawsze i kompana.
Ratownicy świnek morskich byli dobrej myśli, wiedzieli bowiem, że Rydz dużo przeszedł i borykał się z licznymi problemami zdrowotnymi, dlatego rekonwalescencja jest już jedynie formalnością. Niestety z Rydzem było znacznie gorzej, niż dawał to po sobie poznać. Po kilku dniach stało się jasne, że stan zwierzęcia jest krytyczny.
Nie każda historia kończy się szczęśliwym zakończeniem. Eutanazja Rydza była jedynym wyjściem
Mimo że tuż po zabezpieczeniu Rydza wszystko wskazywało na to, że dojdzie on do siebie, tak się nie stało. Z dnia na dzień jego stan się pogarszał, dlatego specjaliści podjęli decyzję o eutanazji zwierzęcia, aby skrócić jego cierpienia. Przedstawiciele Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim w najnowszym wpisie na Facebooku poinformowali, z jakimi problemami borykała się porzucona kawia domowa:
Sekcja wykazała masywne ropne zapalenie płuc ze zmianą struktury tkanki płucnej oraz perforację ścian żołądka z obszernymi ubytkami warstwy mięśniowej, co najprawdopodobniej było efektem długiego niejedzenia.
Podkreślić należy, że świnki morskie są bardzo delikatnymi stworzeniami. Nawet chwilowe narażenie na niskie temperatury czy przeciągi nadwyręża układ odpornościowy gryzoni, co z kolei może mieć konsekwencje zdrowotne. Zwierzęta te powinny mieć stały dostęp do jedzenia. Zdarza się, że zaledwie kilkugodzinny post sprawia, że ich przewód pokarmowy przestaje pracować prawidłowo.
Rydz powinien być otoczony stałą opieką. Tymczasem przyszło mu stać się kolejną ofiarą ludzkiej znieczulicy. Sprawę bada policja, która została powiadomiona o bestialskim potraktowaniu zwierzęcia. Sprawca porzucenia kawii domowej pozostaje nadal nieznany.
Źródło: facebook.com/StowarzyszeniePomocySwinkomMorskim