Podhalańscy działacze na rzecz ochrony praw zwierząt donoszą o wstrząsającej zbrodni na zakopiańskich Hutach. 11-letni owczarek niemiecki został zaatakowany nożem. Aza, bo tak nazywa się sunia, zawiniła tym, że przebiegła przez pole należące do oprawcy.Aktywiści z fundacji "Zwierzęta Podhala" nie pomijają milczeniem okoliczności zdarzenia, świadczącego o wyjątkowym okrucieństwie mieszkańca Zakopanego. W mediach społecznościowych pojawił się wpis opatrzony zdjęciami dotkliwie zranionego psa. Sprawca przy pomocy noża zdarł mu skórę na grzbiecie.
Sandy Hernandez z Miami gorączkowo poszukiwał swoich pupili. Dwa psy rasy husky syberyjski uciekły i trafiły pod opiekę lokalnego schroniska, gdzie uznano je za bezpańskie. Na szczęście wieści szybko dotarły do właściciela, który z płaczem wybiegł im na spotkanie. Zniknięcie ukochanego psa to z całą pewnością traumatyczne uczucie dla jego opiekunów. Niestety ucieczki i zaginięcia zwierzaków zdarzają się dość często, ale na szczęście dzięki mikrochipom oraz sile mediów społecznościowych wiele z nich kończy się happy endem.
Mieszkańcy Bytowa zauważyli, że jednym z balkonów pobliskiego bloku mieszkalnego znajduje się uwięziony pies i to w dodatku bez dostępu do jedzenia i wody. Zwierzę szczekało, próbując przykuć uwagę przechodniów. Dramat zwierzęcia trwał co najmniej dwa dni.W ciągu ostatnich dni przez Polskę przeszła fala upałów, sięgających nawet 30 stopni Celsjusza w cieniu. Mało kto był w stanie wytrzymać dłużej na zewnątrz, aczkolwiek wysoka temperatura nie dała do myślenia mieszkańcowi Bytowa, który zostawił swojego pupila na rozgrzanym balkonie bez dostępu do wody.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt udostępnił na swoim koncie na Instagramie relację przedstawiającą znęcanie się nad zwierzęciem. Oprawcy ciągnęli psa na lince za samochodem przez całą wieś. Los czworonoga pozostaje nieznany.
Biuro Obrony Zwierząt APA w Częstochowie znalazło się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Po przeszło dekadzie ratowania chorych, rannych i porzuconych zwierząt organizacja pozostała bez środków. Wolontariuszom grozi wyrok sądowy za nieopłacenie kliniki weterynaryjnej.W ostatnim czasie jedna z naszych Czytelniczek napisała do redakcji wiadomość, do której dołączyła link do zbiórki na portalu ratujemyzwierzaki.pl. Dotyczył on dramatycznej sytuacji finansowej jednej z organizacji zajmujących się pomocą zwierzętom.
Chico to krowa, która tak, jak wiele innych zwierząt hodowanych na pokarm dla ludzi, miała zakończyć swój żywot w ubojni. Tak się jednak nie stało. Chico przybył do The Gentle Barn, gdzie odkrył swoje życiowe powołanie - przytulanie i zasypianie w ludzkich ramionach. The Gentle Barn w Kalifornii to sanktuarium dla zwierząt, którego założycielką jest Ellie Laks, amerykańska psycholożka i nauczycielka. Farma zdecydowanie różni się od innych gospodarstw w okolicy, gdyż stosuje się tam terapię przytulania krów, aby pomóc ludziom radzić sobie z problemami ze zdrowiem psychicznym, w tym z depresją, lękiem i zmęczeniem.
W miejscowości Zalesie (woj. wielkopolskie) ktoś żywcem zakopał w ziemi trzy maleńkie szczeniaczki. "Tylko dzięki przypadkowi udało się je uratować" - czytamy w poście organizacji. Niestety, czas pokazał, że nie wszystkie zwierzaki miały równe szanse.O sprawie poinformowało Ostrowskie Stowarzyszenie Miłośników Zwierząt, którzy 10 czerwca ratownicy otrzymali zgłoszenie. Wynikało z niego, że na tyłach niezamieszkałej działki w miejscowości Zalesie koło Ostrowa Wielkopolskiego ktoś żywcem zakopał trzy szczeniaki. Maluchom udało się pomóc wyłącznie dzięki szybkiej reakcji osób, które posiadają działkę w tamtej okolicy.
Wolontariusze z Zoo Patrol opublikowali wpis, w którym wspominają przypadkowe spotkanie z grupą muzyczną Kalush Orchestra sprzed wygranej na Eurowizji. Ujawniono w nim emocjonalną historię kryjącą się za wspólnym zdjęciem z przyszłymi zwycięzcami.Tegoroczna edycja wywołała wiele emocji, zważywszy na toczącą się wojną za wschodnią granicą. Zespół Kalush Orchestra reprezentujący Ukrainę, w którego skład wchodzi raper Ołeh Psiuk oraz muzycy Tymofij Muzyczuk i Witałij Dużyk, a także DJ MS Kyłymmen, zdobył serca jury oraz widzów na całym kontynencie. Stosunkowo młody projekt wygrał 66. Konkurs Piosenki Eurowizji, występując z dedykowanym matkom utworem "Stefania".Tymczasem organizacja, która zajmuje się ratowaniem zwierząt w ogarniętej wojną Ukrainie wspomina przypadkowe spotkanie z przyszłymi zwycięzcami Eurowizji. Okazuje się, że animalsi oraz muzycy połączyli siły, wspólnie niosąc pomoc ludziom i zwierzętom.
W związku z rosyjską inwazją na Ukrainę zakup karmy dla zwierząt za wschodnią granicą jest niezwykle ciężki, a w niektórych zakątkach kraju wręcz niemożliwy. Na ulicach ukraińskich miast i wsi gromadzą się tłumy ludzi, którzy stoją po pożywienie dla swoich pupili. ONZ szacuje, że od początku wybuchu wojny u naszych wschodnich sąsiadów liczba Ukraińców, którzy uciekli z kraju zbliża się do 5,2 miliona. Nie wszyscy jednak mogli sobie pozwolić na ucieczkę z terenów okupowanych przez Rosjan. O osobach pozostających w swojej ojczyźnie i ich zwierzętach nie zapomnieli wolontariusze z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu i stale przypominają, że zwierzęta z Ukrainy także cierpią z powodu wojny.
Kiedy szczeniak zrodzony z połączenia pudla z terierem o imieniu Cody trafił do ośrodka działającego na rzecz zwierząt RSPCA, pracownicy robili wszystko, by znaleźć mu odpowiedzialnych opiekunów. Gdy był gotowy, by trafić do nowego domu, wymierzono mu najgorszy możliwy cios. Pomimo bycia „wspaniałym młodym chłopcem”, szczeniak o imieniu Cody został porzucony przez swoich poprzednich opiekunów i spędził więcej czasu w schroniskach RSPCA niż we własnym domu.
Turyści spacerujący po parku krajobrazowym Thornewood Open Space Preserve w górach Santa Cruz w Kalifornii znaleźli 5-miesięczną pumę. Zwierzę było w krytycznym stanie i w każdej chwili mogło umrzeć. Natychmiast zorganizowano poszukiwania. Po 5 dniach ogłoszono sukces.Tyle się słyszy o nieodpowiedzialnym zachowaniu osób ingerujących w środowisko naturalne i ich mieszkańców. Lista przewinień jest długa, a znajduje się na niej m.in. dokarmianie i fotografowanie dzikich zwierząt z bliska, zabieranie do domów młodych zajęcy czy saren, a wreszcie nękanie fok wyrzuconych na brzeg. Tym razem jednak turyści stanęli na wysokości zadania i uratowali osieroconą pumę przed śmiercią.
Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych o makabryczny odkryciu na posesji pomiędzy Brzegami Dolnymi, a Krościenkiem. Odkryto tam zwierzęce szczątki. Wśród nich żbik, borsuk i lisy. Za pomoc w ustaleniu sprawcy wyznaczono nagrodę. Na południu Polski, na działce znajdującej się pod lasem przy drodze między Brzegami Dolnymi a Krościenkiem, odkryto zwierzęce cmentarzysko, a raczej miejsce składowania zabitych zwierząt.
Stevie to pies, który większość swojego życia spędził na krótkim łańcuchu, strzegąc podwórka. Został jednak uratowany przez członków SPCA z hrabstwa Lancaster. Jego przybrana rodzina uwieczniła chwilę, w której czworonóg pierwszy raz może się zdrzemnąć na własnym posłaniu. Niewidomy pies imieniem Stevie został uratowany z podwórka w Południowej Karolinie, skąd trafił do siedziby organizacji Diamonds in the Ruff w Nowym Jorku. Niestety na tym kłopoty czworonoga się nie skończyły.
Nosorożec Daisy i zebra Modjadji zostały uratowane przez stowarzyszenie Care for Wild Rhino Sanctuary. Młody nosorożec i źrebię szybko się zaprzyjaźniły oraz są dla siebie wzajemnym wsparciem. Na Instagramie organizacji pojawiły się zdjęcia, na których zwierzaki śpią wtulone w siebie.Care for Wild Rhino Sanctuary to organizacja, zajmująca się ratowaniem osieroconych dzikich zwierząt, choć specjalizuje się w opiece nad rannymi lub chorymi nosorożcami. Na profilu organizacji można zobaczyć poruszające zdjęcia i nagrania pokazujące niezwykłą przyjaźń młodych zwierząt należących do najrozmaitszych gatunków. Prym wiedzie przede wszystkim mały nosorożec o imieniu Daisy.
Danna z organizacji Rescue.Adopt.Foster (RAF) otrzymała wezwanie w sprawie miotu nowo narodzonych szczeniąt, które zostały porzucone w śmietniku. Gdy kobieta pospieszyła na miejsce, zobaczyła małe oczka, które wyjrzały ze środka, desperacko szukając pomocy. Zamiast pięciu par, było ich siedem. Problem przepełnionych przytułków dla zwierząt nie jest niczym nowym, a metody zapobiegawcze porzucaniu psów i kotów w dalszym ciągu wydają się być nieskuteczne. Co gorsza, niektórzy nie kłopoczą się nawet tym, by odwieźć zwierzęta do azylu, tylko wyrzucają je na śmietnik. Jeśli stworzenie nie zostanie w porę znalezione, czeka je śmierć z głodu bądź wyziębienia.Na szczęście miot nowo narodzonych szczeniąt, które wyrzucono do kontenera na śmieci, nie podzielił losu tysięcy niechcianych zwierząt. Ich historia wzrusza i zaskakuje.
Bezdomny szczeniak pokazał, jak wspaniałymi i empatycznymi stworzeniami potrafią być psy. Kiedy został odnaleziony, nie posiadał wiele i mieszkał wśród sterty śmieci. Jednak mimo to, chciał podzielić się ze swoimi wybawcami kromką chleba.Gunnar został adoptowany przez Freyę, po tym jak odnaleziono go błąkającego się wśród śmieci. Jego historia jest wyjątkowa, ponieważ już jako mały bezdomny szczeniak, który sam niewiele miał, chciał podzielić się z ratownikami kromką chleba.
Lech Roch Pawlak to postać, która powszechnie uznawana jest za legendę polskiego YouTube’a. Chociaż w 2007 roku marzył o zostaniu raperem, od tego czasu wiele się zmieniło. Okazuje się, że dziś twórca "Żeli papą" angażuje się w pomoc dla zwierząt z Polski i Ukrainy.Lecha Rocha Pawlaka nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. W 2007 roku raper z Opola zasłynął dzięki własnej odmianie freestylu "po francusku", który nic wspólnego z tym językiem akurat nie miał. Jego "Żeli papą”, czy "Wena jest King Konga" to jedne z hitowych zwrotów używanych po dziś dzień. Choć Polacy pokochali go za dystans i pewność siebie, przez ostatnie lata Leszek Pawlak był nieobecny w mediach. Jest to spowodwane tym, że zamiast rozwijać muzyczną pasję, na co dzień skupia się przede wszystkim na pomaganiu zwierzętom.
Zagraniczne media przekazały, że praca w jednej z największych fabryk produkujących części do Mercedesa-Benz w Indiach została wstrzymana na 4 godziny. Wyjaśnienie opóźnienia przechodzi najśmielsze oczekiwania. Wszystkiemu winne jest dzikie zwierzę.Fabryka Mercedesa w indyjskim Chakan musiała wstrzymać produkcję na kilka godzin. Przestój nie był spowodowany brakiem części czy wolną sprzedażą w związku z konfliktem na linii Rosja-Ukraina. Do hali zakradł się młody leopard, zwany również lampartem czy panterą.
Niedźwiedzica o imieniu Fifi przez wiele lat żyła w cyrku, gdzie nie mogła liczyć na przyzwoitą opiekę i znosiła okrutne traktowanie ze strony treserów. Dzięki interwencji pro-zwierzęcej organizacji stworzenie wreszcie wróciło na łono natury. Niezwykła przemiana wzrusza do łez. Tak, jak w przypadku tysięcy innych zwierząt wykorzystywanych w celach rozrywkowych, historia niedźwiedzicy Fifi rozpoczęła się od przyjazdu do przydrożnego zoo, pełniące również funkcję cyrku, gdzie rozpoczęła tresurę. Choć nadal była młodym niedźwiadkiem, nie mogła liczyć na taryfę ulgową.
Podczas gdy miliony obywateli ucieka z Ukrainy przed rosyjską inwazją, jeden człowiek nie ma zamiaru ruszyć się ani na krok. Założyciel położonego pod Kijowem schroniska dla zwierząt Andrea Cisternino postanowił zostać, aby opiekować się ponad 400 stworzeniami.Pochodzący z Włoch Andrea Cisternino początkowo pracował jako fotograf modowy, ale jak to często bywa, miłość do cudzoziemki wywróciła jego życie do góry nogami i skłoniła do porzucenia dotychczasowego życia.
Kolejny dzień wojny w Ukrainie przynosi nowe wieści na temat walczących z Rosjanami Ukraińców. Przed kilkoma dniami 26-letnia wolontariuszka została zabita pod Kijowem przez żołnierzy. Młoda kobieta wracała ze schroniska dla zwierząt, gdzie zawoziła karmę.Kiedy bomby spadały na budynki i samochody, a powietrze rozdzierały dzikie odgłosy strzałów, nie wszyscy obywatele Ukrainy zdecydowali się na ucieczkę z ojczyzny. Wśród osób gotowych nieść pomoc i stawić czoła wrogowi znalazła się 26-letnia Anastasia Yalanskaya.
Pierwsi czworonożni uchodźcy z Ukrainy trafili do Polski, a tymczasem pojawiają się plotki o rzekomym porzucaniu zwierząt przez ich właścicieli na masową skalę. Według wolontariuszy zaangażowanych w pomoc psom i kotom zza wschodniej granicy sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej. Wolontariuszka udzielająca się w jednej z warszawskich fundacji zdradziła nam, co naprawdę dzieje się z cichymi ofiarami wojny. Fundacja Koty z Grochowa - Na Rzecz Kotów w Potrzebie to zespół liczący obecnie ponad 60 osób, których połączyła miłość do zwierząt, a zwłaszcza kotów. Ich głównymi zadaniami jest nie tylko karmienie i pomaganie wolno żyjącym zwierzętom w potrzebie, ale przede wszystkich ich wyłapywanie i sterylizowanie, aby ograniczyć cierpienie niechcianych istot. Wolontariusze szukają domów dla swoich podopiecznych oraz wspomagają osoby prowadzące domy tymczasowe. W związku z eskalacją konfliktu wokół Ukrainy, fundacja zgodziła się przyjąć zwierzęta z azylu mieszczącego się w pobliżu Kijowa. Na pytania, jak przebiegała akcja ratunkowa kotów zza wschodniej granicy oraz w jaki sposób im pomóc, odpowiedziała nam wolontariuszka Marysia.Świat zwierząt: Jak przebiegała koordynacja działań ratowniczych i pomocowych dla kotów z Ukrainy? Co dzieje się ze zwierzętami po przekroczeniu granicy?Wolontariuszka Maria: W tym procesie współpracowaliśmy z Fundacją Zwierzęca Polana, która kontaktowała się bezpośrednio z azylem pod Kijowem i odpowiadała za stronę logistyczną - przewiezienie łącznie 28 kotów i dostarczenie ich do Warszawy. Uzgodniliśmy, że przyjmiemy część kotów w podziale z inną fundacją - Serce dla Zwierząt, a po naszej stronie leży przegląd weterynaryjny, utrzymanie, socjalizacja, praca behawioralna oraz docelowa adopcja zwierzaków. Na razie nie jest ona możliwa, ponieważ w pierwszej kolejności musimy je poznać. Wyświetl ten post na Instagramie Post udostępniony przez Притулок KITTY HOUSE Київ (@kitty.house.kyiv)
Nawet w obliczu wojny uciekający mieszkańcy Ukrainy nie zostawiają swoich zwierząt. Organizacje pro-zwierzęce kierują ważny apel do Polaków o pomoc dla psów i kotów z kraju owładniętego wojną. Podpowiadamy, jak można wesprzeć ich działania.W związku z rosyjską inwazją na Ukrainę media od rana zalały obrazy pokazujące, jak ludzie i zwierzęta tłumnie opuszczają domy po ataku na ich kraj. Korespondenci raportują, jak Ukraińcy zareagowali na początek wojny.
Mieszkańcy Lublina dokonali mrożącego krew w żyłach odkrycia. Pod kontenerem na używaną odzież zauważono węża i natychmiast powiadomiono Straż Miejską. Zgłoszenie przekazano do Fundacji Epicrates. Interwencja zakończyła się sporą dawką uśmiechu i udowodniła, że strach ma wielkie oczy. Zdarzenie opisane w mediach społecznościowych przez pracowników egzotarium, działającego przy lubelskim schronisku dla zwierząt miało miejsce w dzielnicy Wrotków, a dokładniej przy ulicy Medalionów. Mieszkańcy zaalarmowali odpowiednie służby, twierdząc, że pod pojemnikiem służącym do zbierania odzieży dla osób potrzebujących ukrywa się wąż.
Klient jednego ze sklepów należących do popularnej sieci supermarketów w Polsce dokonał szokującego znaleziska w liściach sałaty. W produkcie transportowanym z Hiszpanii chował się pasażer na gapę. Fundacja Epicrates zajęła się ciepłolubnym cudzoziemcem. O zaskakującym odkryciu powiadomiono poprzez media społecznościowe. Przedstawiciele Fundacji Epicrates, która jako jedna z niewielu w Polsce specjalizuje się w leczeniu i opiece nad egzotycznymi gatunkami zwierząt, zyskała nowego pupila. Przyjechał z nieplanowaną wizytą do naszego kraju prosto ze słonecznej Hiszpanii.
Inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wyjawili szczegóły dramatycznej interwencji przy jednej z głównych ulic Opola. Okoliczni mieszkańcy poprosili o pomoc dla maleńkiej suczki. Zwierzę mieszkało w prowizorycznej budzie zrobionej z rozpadającej się szafki kuchennej.O psim dramacie jako pierwsza zawiadomiła kobieta spacerująca jedną z głównych ulic Opola. Jej uwadze nie umknęła dziwaczna konstrukcja stworzona z szafki kuchennej, która dostrzegła przez otwartą bramę prowadzącą w głąb posesji. Obok niej znajdował się mały piesek na krótkim łańcuchu.
Pomagać każdy może! Oprócz działalności charytatywnej w schronisku, istnieje wiele innych metod wsparcia zwierząt w potrzebie. Oto 6 najważniejszych rzeczy, które musisz zrozumieć, by pomóc kotom przetrwać zimę oraz znaleźć im troskliwych opiekunów. Czy wolno żyjące i bezpańskie koty potrzebują naszej pomocy? Jak najbardziej! Nawet tak drobne gesty, jak wystawienie miseczki na podwórko, otworzenie okienka w piwnicy, czy wspieranie organizacji prozwierzęcych symboliczną złotówką, potrafi zdziałać cuda i odmienić losy tysięcy czworonogów.Czy powinniśmy przygarniać wolno żyjące koty z ulicy? Dlaczego adopcja zwierzęcia ze schroniska jest lepsza niż kupno? Jak wygląda proces adopcyjny? Czy opieka nad nim jest trudniejsza? Na te i na wiele innych pytań odpowiedziała Monika Sławkowska, Marketing Manager Vinex Slaviantsi Poland Sp. z o.o. przy współpracy z CatExperts.
Mieszkanka Gadsden w stanie Alabama zobaczyła psa, którego głowa utknęła w plastikowym pojemniku. Nie dość, że nieszczęśnik cierpiał z powodu uwierającego go w szyję słoja, to jeszcze nie był w stanie jeść ani pić. Na pomoc zwierzęciu rzuciło się 35 osób. Podczas dostarczania poczty na Scenic Highway Brittany Dunn dostrzegła wychudzonego psa z pojemnikiem na głowie. Kobieta zatrzymała się i z pomocą mężczyzny z okolicy próbowała pomóc zwierzęciu. Niestety, czworonóg był zbyt wystraszony, by współpracować.