Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Psy > "Psy nie są własnością schroniska". Wywiad z Beatą Czernecką
Ewa Matysiak
Ewa Matysiak 10.10.2021 02:00

"Psy nie są własnością schroniska". Wywiad z Beatą Czernecką

Caro - suczka, która spędziła 12 lat w Wojtyszkach
pomagam.pl/hbpcmg

Schronisko dla zwierząt w Wojtyszkach jest obecnie największym prywatnym schroniskiem w Polsce, w którym nie funkcjonuje wolontariat. W rozmowie ze Światem Zwierząt Beata Czernecka, osoba prywatna walcząca o prawa zwierząt, przybliżyła politykę prowadzoną w obiekcie, walkę o adopcję oraz wyjaśniła, dlaczego kilkunastoletnia wegetacja psów i kotów w schronisku jest niedopuszczalnym procederem.

Za sprawą artykułów pojawiających się w mediach, w opinii publicznej schronisko w Wojtyszkach zdaje się być najczęściej kojarzony z takimi określeniami, jak “obóz koncentracyjny” czy “umieralnia dla zwierząt”. Beata Czernecka opowiedziała, czy przytoczone sformułowania mają bezpośrednie przełożenie na rzeczywistość.

Świat Zwierząt: Kiedy zainteresowała się Pani sprawą schroniska w Wojtyszkach?

Beata Czernecka:

- Moja historia z tym miejscem zaczęła się dokładnie 14 miesięcy temu. Zobaczyłam na portalu OLX ogłoszenie adopcyjne pieska z Wojtyszek. Wówczas napisałam ankietę przedadopcyjną dotyczącą trzech piesków. Walka o nie trwała 3 miesiące, a w rezultacie nie dostałam żadnego psa z tych, które wybrałam. Nie chciano mi wydać psa, który był w schronisku od szczeniaka przez 10 lat. Na stronie do adopcji wisiał przez kolejne pół roku, co oznacza, że przez kolejne sześć miesięcy z gminy Warty wyłudzane były opłaty na jego utrzymanie. Wkrótce potem zniknął ze strony, rzekomo jest w domku w Holandii. 

Co w takim razie stało się z pozostałymi psami?

 - Jeśli zaś chodzi o drugiego pieska, zdaniem schroniskowego weterynarza, Kingi Z., chorował na czyraczycę odbytu i nowotwór. Mimo, iż zobowiązałam się leczyć chore zwierzę, odmówiono mi wydania go do adopcji. W opinii Kingi Z. pies ma zagwarantowaną lepszą opiekę w schronisku. Aby zrobić mi na złość, finalnie psa oddano komuś innemu do adopcji. Uśmiać się można z takiego rozumowania.

- W rezultacie zabrałam stamtąd dwa psy, trzeciego mi odmówiono. Chcę zaznaczyć, że posiadam odpowiednie warunki do opieki nad zwierzętami. Mieszkam w domu z ogrodem, mam tylko trzy koty, żadnego psa, więc naturalnie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego schronisko tak walczy o to, by psy nie trafiały do domów.

"Psy wychodzą podziurawione śrutami"

Ile zwierząt mieszka obecnie w schronisku? W jakich żyją warunkach?

- Na ten moment przebywa tam około 930 psów i 40 kotów. Schronisko jest zamknięte na kłódkę od zeszłej wiosny. Na teren schroniska osoby adoptujące psa nie mają wstępu. Odbierając psa, czekają przed główną bramą. Wielokrotnie psy są wywożone na taczce, mają związane łapki i pyszczek. Są przerażone i zakrwawione. Podczas pobytu w schronisku głodują, są nagminnie bite i nieleczone. W taki sposób pracownicy Wojtyszek traktują zwierzęta. 

Ile czasu zwierzęta przeważnie spędzają w schronisku?

- Średnia pobytu psa w standardowym schronisku wynosi około 6 miesięcy, natomiast w Wojtyszkach psy wegetują po 10, nawet 12 lat. Kilkunastoletnie zwierzęta, przebywające tam od szczeniaka, są podziurawione śrutem. Oznacza to, że obrażenia nie zostały im zadane w żadnym innym miejscu. Jeśli psy zaczynają się gryźć, pracownicy zwyczajnie do nich strzelają. To jasne pogwałcenie praw ochrony zwierząt. Na potwierdzenie moich słów posiadam obszerny materiał dowodowy w postaci dokumentów sporządzonych przez lekarzy weterynarii. Mam również świadków.

Jak Pani sądzi, co jest powodem blokady adopcji?

- Zacznijmy od tego, że schronisko jest zlokalizowane w gminie Brąszewice pod Łodzią. Dojazd tam to nie lada wyzwanie. Wiele osób nie posiada samochodu, a schronisko nie umożliwia organizacji transportu psa na koszt właściciela. Mimo to, psy wywożone są do Holandii, Niemiec i Anglii - rzekomo transportami zbiorowymi na domy stałe. Jaki to ma cel, skoro w Polsce osobom, które nie posiadają samochodu, nie pozwala się zorganizować transportu dla psa?

- Ponadto, z moich obserwacji wynika, że w schronisku w Wojtyszkach obowiązuje stawka dobowa za utrzymanie psa, która zaczyna się od kwoty 8,50 zł. Gdyby schronisko rozliczało się na zasadach ryczałtu, wtedy zarządowi zależało na wydaniu psów do adopcji. 

Co dokładnie ma Pani na myśli?

- Gminy płacą za swoje psy ciężkie pieniądze przez wiele lat. W 2020 roku 62 gminy oddały psy do Wojtyszek. Proszę sobie wyobrazić, o jak duże chodzi pieniądze. Dla przykładu gmina Jędrzejów ma na ten moment około 40 psów w Wojtyszkach, a ich miesięczne utrzymanie wynosi około 25 tysięcy złotych. Gmina podpisała ze schroniskiem Medor nową umowę, obowiązującą od roku 2021. Co więc z psami, które zostały w Wojtyszkach? Uważam, że one nigdy stamtąd nie wyjdą właśnie z powodu stawek dobowych. To jest biznes na krzywdzie zwierząt, wyłudzanie i marnotrawienie publicznych pieniędzy.

- Należy pamiętać, że psy nie są własnością schroniska, lecz gminy, która płaci za ich utrzymanie. Schronisko nie decyduje o niczym, nie może zatem odmawiać adopcji. Na stronie schroniska przy każdym psie znajduje się informacja, wyjaśniająca na terenie jakiej gminy zwierzę zostało odłowione i to właśnie z nią należy uzgodnić kwestię adopcji.

"Pani psa nie dostanie!"

Co jeszcze dzieje się w schronisku odbiegającego od normy?

- Anna S. jako zarządca schroniska wprowadza nieustannie różnego typu utrudnienia, które moim zdaniem mają na celu zniechęcić osoby chcące adoptować psy. Znam osoby, które miały problem z przejściem procedury adopcyjnej i rezultacie zrezygnowały z adopcji. Telefony w tym schronisku nie są odbierane, a kiedy już pracownik Wojtyszek łaskawie podniesie słuchawkę, osoba chcąca rozpocząć procedurę adopcyjną jest traktowana w karygodny sposób. Pracownice schroniska są niegrzeczne i opryskliwe. Podczas rozmowy telefonicznej krzyczą i obrażają.

Czy mogłaby Pani podać przykład?

- Tydzień temu jedna z pracownic Wojtyszek powiedziała Pani Kindze P., że psa nie dostanie. Powód, jaki podała to "nie, bo nie". Należy podkreślić, że Pani Kinga przeszła pozytywnie wizytę przedadopcyjną. Chce jak najszybciej odebrać pieska, lecz ma z tym poważne problemy.

Czy takich sytuacji jest więcej? 

- To niestety nie są sporadyczne przypadki. Każdego dnia toczę walkę z tą mordownią dla zwierząt. W tym momencie walczę o cztery psy z gminy Jędrzejów z Panią Izabelą N. Od 3 miesięcy utrudniana jest jej adopcja czterech psów. To cztery staruszki, które męczą się tam od lat. Jakim prawem one wciąż tam są, chociaż od 3 miesięcy mogły by mieszkać w domu? Nie odpuścimy zabierzemy je stamtąd.

- Oprócz tego każdego dnia publikuję wpisy na mediach społecznościowych na temat Wojtyszek. Ludzie dzwonią do mnie z prośbą w tej samej sprawie - o pomoc w adopcji. Nie mają siły sami walczyć sami z tym schroniskiem. W moim odczuciu blokowana jest praktycznie każda adopcja. Co więcej, praktycznie każdego dnia dzwonię do gmin, wymuszając ich reakcję. Cześć z nich współpracuje, ale w przypadku innych urzędnicy nie poczuwają się do wypełniania swoich obowiązków i pozostają obojętni na prośby. Gmina Jędrzejów, Dmosin, Tuszyn, Sieradz, Zgierz to są gminy których nie obchodzą ich psy. 

Część z wymienionych gmin jest oddalona od Wojtyszek o nawet 200 kilometrów. 

- To jest właśnie niedopuszczalne, żeby gminy pokrywały transporty na tak olbrzymie odległości. Zwierzęta zabrane z ulicy, ranne w wypadku są wiezione do schroniska do odległego schroniska. Zdarza się, że cierpią w transporcie lub w nim umierają.

"Psy gniją w schronisku, gminy są okradane"

Pierwsze doniesienia w mediach ws. schroniska w Wojtyszkach datowane są na 2011 roku, zaś w 2013 roku redaktorzy “UWAGI” przeprowadzili na ten temat reportaż. Co się od tamtego czasu zmieniło?

- Program “UWAGA” dwukrotnie pojawił się na terenie schroniska, jeszcze za życia Longina Siemińskiego. Wówczas reporter został pobity przez Pana Longina, kiedy zaczął zadawać niewygodne dla niego pytania, m.in. o to, gdzie podziało się 2 tysiące psów. Od kilkunastu lat warunki nie uległy znaczącej poprawie. Ludzie dobrze wiedzą, co dzieje się w Wojtyszkach. Organizacje prozwięrzęce i fundacje które zostały stworzone do ochrony praw zwierząt zdają się udawać, że problemu nie ma. 

Co z kontrolami? Czy przynoszą jakiekolwiek rezultaty?

- Kontrole to niestety przykry żart, najwidoczniej są przeprowadzane przy kawce z szefową schroniska. Nie widzę innej możliwości, jak wyjaśnić to, że od lat weterynarze nie widzą żadnych nieprawidłowości i uchybień w trakcie kontroli. Dlaczego zatem psy wychodzą schorowane i skrajnie wychudzone?

Jakie działania są obecnie przez Panią podejmowane, aby pomóc osobom chętnym do adopcji zwierząt z Wojtyszek?

- Ja i moja grupa, bo jest nas teraz wielu, zrobimy wszystko, aby doprowadzić do zamknięcia tej mordowni. Chociaż działam jako osoba prywatna, jestem w trakcie zakładania fundacji. Nie będziemy już tylko zbieraniną osób prywatnych, lecz organizacją walcząca o prawa zwierząt. Wspólnie złożyliśmy do prokuratury w Błaszkach zawiadomienie na Annę S. o znęcanie nad zwierzętami i ich bezprawne przetrzymywanie. W rezultacie Anna S. złożyła do Sądu Cywilnego w Łodzi pozew przeciwko mnie, który najwidoczniej miał mnie przestraszyć i odwieść od pomysłu kontynuowania walki o psy w Wojtyszkach. Rozprawa odbędzie się 5 stycznia 2022 roku.

Jak Pani uważa, w jaki sposób Czytelnicy Świata Zwierząt mogą pomóc zwierzętom znajdującym się w schroniskach?

- Przede wszystkim nie zapominajmy, że zwierzęta czują głód, ból, strach, zimno - dokładnie tak samo jak my. Obojętność Polaków na los psów w schroniskach jest bardzo zasmucająca. Zawsze żyłam w przekonaniu, że zwierząt bezdomnych jest bardzo dużo i głównie dlatego wegetują w schroniskach. Prawda jest jednak inna i trzeba o niej mówić głośno. Nie wolno nam pozostać obojętnymi na ich los. Musimy walczyć o ich prawa i zapewnić im godne życie. Niestety, odnoszę wrażenie, że wiele gmin nie prowadzi programu sterylizacji i kastracji bezdomnych zwierząt, a to jedyna droga do zatrzymania tak ogromnie rosnącej bezdomności zwierząt w Polsce. Tylko w taki sposób schroniska prywatne, czyli biznesy, które bogacą się na cierpieniu zwierząt, znikną raz na zawsze z naszego kraju. 

Screeny opinii z Google Maps
Screeny opinii z Google Maps

Źródło: Materiały własne, "UWAGA"

Dołącz do nas

Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!