Praca z dzikimi zwierzętami jest niezwykle ryzykowna. Dosłownie na własnej skórze przekonał się o tym treser lwa, który zaatakował go na pokazie cyrku w Soczi. Gdyby nie błyskawiczna reakcja jego żony, widowisko mogłoby zakończyć się najgorszym scenariuszem z możliwych.Kwestia wykorzystywania zwierząt do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych czy sportowych oraz poddawania ich niehumanitarnej tresurze w ostatnim czasie rozgrzewa debatę społeczną do czerwoności. Dni zwierzęcych pokazów w cyrkach wydają się policzone, bowiem częściowe lub całkowite ograniczenia wykorzystywania zwierząt obowiązują już w 23 państwach członkowskich Unii Europejskiej. Zakazy obowiązują też m.in. w Boliwii, Kanadzie, Australii, Meksyku, Indiach czy Nowej Zelandii. Wolności od terroru nie doczekały się natomiast stworzenia przetrzymywane na terenie Rosji. Niedawno do sieci trafiły nagrania z przerażająco wyglądającego ataku lwa na swojego tresera, który miał miejsce w cyrku w Soczi. Kiedy drapieżny kot rzucił się na mężczyznę, publika zamarła. Na szczęście żona, która towarzyszyła mu w klatce z dzikimi zwierzętami, zachowała zimną krew i uratowała mu życie.
Para lwów, która w 2014 roku została uratowana z cyrku przez Animal Defenders International, została rozdzielona. Lew zrozumiał, że samica umiera i pozostał u jej boku do samego końca. Nie da się ukryć, że to jeden z najpiękniejszych aktów miłości między zwierzętami, jaki kiedykolwiek widzieliśmy.Ostatnio słyszy się o tym, jak to zwierzaki z cyrku zaczynają znikać, aczkolwiek w niektórych zakątkach świata dzikie stworzenia w dalszym ciągu są wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych. Używane są, by zapewniać ludziom rozrywkę – są przetrzymywane i zmuszane do występów wbrew ich woli. Wśród zwierząt eksploatowanych w ramach cyrkowych występów znalazła się para lwów. W 2014 roku członkom organizacji Animal Defenders International, działającej na rzecz zwierząt, udało się odebrać zwierzęta, które dotychczas przebywały na terenie cyrku w Peru.
Ogród zoologiczny w Sydney poinformował, że o nieoczekiwanym zamknięciu obiektu dla odwiedzających. Powodem był niedawny incydent z udziałem dzikich zwierząt, a mianowicie z wybiegu uciekło pięć lwów. Całej sprawie grozy dodaje fakt, że nieopodal w namiotach nocowali obozowicze.W jednym z australijskich ogrodów zoologicznych ze swojego wybiegu wydostało się pięć lwów. Należy pamiętać, że mimo iż drapieżniki przebywają w niewoli, ich instynkty nadal pozostają nieuśpione. W razie kontaktu z ludźmi mogą stanowić realne zagrożenie.
Kolejny zmasowany atak miał miejsce w stolicy Ukrainy. Rosjanie ostrzelali Kijów i inne miasta. Bestialskiemu aktowi agresji towarzyszył głośny huk, który wystraszył podopiecznych Centrum Ratownictwa Dzikich Zwierząt. Przerażone stworzenia w popłochu robiły sobie krzywdę. Najbardziej ucierpiał Lew Precel.Przez wojnę w Ukrainie cierpią nie tylko ludzie. Trwający ostrzał Kijowa pokazał, jak wielki stres towarzyszy dzikim zwierzętom w chwili ogromnego huku i bezpośredniego zagrożenia życia.
W ogrodzie zoologicznym w Borysewie nieoczekiwanie na świat przyszły trzy małe lwiątka. Niestety, chwilę później na oczach rodzin z dziećmi dwa z nich zginęły rozszarpane przed dorosłe osobniki. Pracownikom nie udało się zapobiec tragedii, gdyż nie zdawali sobie sprawy z tego, że samica jest w ciąży. Białe lwy stały się symbolem słynnego ogrodu Zoo Safari w Borysewie pod Łodzią, do którego zjeżdżają się zarówno turyści z całej Polski, jak i zagranicy. Spotkaniom z dzikimi zwierzętami towarzyszą niewyobrażalne emocje. Sytuacja, jaka miała tam miejsce w czerwcu 2017 roku, udowadnia, że mowa nie tylko o radości i wzruszeniu, ale i przerażeniu.
W ogrodzie zoologicznym w stolicy Ghany doszło do wstrząsającego wypadku. Mężczyzna wspiął się na ogrodzenie, po czym wskoczył do zagrody lwów. Śledczy podejrzewają, że chciał on ukraść małe lwiątka. Wybryk zakończył się dla niego tragicznie.Do jednych z najpopularniejszych sposobów spędzania czasu w rodzinnym gronie i nie tylko jest wizyta w ogrodzie zoologicznym. Nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy na możliwość podziwiania ogromnej ilość zwierząt, których nie sposób dostrzec na co dzień. Nie trzeba jednak nikogo przekonywać, że dzikie stworzenia potrafią być niebezpieczne. Mimo to, część odwiedzających postanawia zaryzykować bliskie spotkanie z drapieżnikami.
Na jednym z instagramowych profili poświęconych naturze i dzikim zwierzętom opublikowało nagranie, w którym widać, jak olbrzymi lew przypatruje się małemu chłopcu. Chociaż maluch chciał się z nim bawić, drapieżnik pozostawał niewzruszony. Co się stanie, jeśli pokażemy lwu ludzkie dziecko? Czy olbrzymi kot zareaguje zgodnie z instynktem łowieckim i spróbuje upolować łatwą ofiarę, czy też będzie potrafił trzymać nerwy na wodzy? Możecie przekonać się na własne oczy. Zachowanie pewnego osobnika zarejestrowano na filmie i udostępniono w mediach społecznościowych.
Poznajcie lwa o imieniu Cameron i białą tygrysicę Zabu. Zwierzęto hodowano w zoo tylko po to, aby na świat przyszły ligery, które są ich skrzyżowaniem. Chociaż relacja pomiędzy tymi stworzeniami nie miałaby szans przetrwać w środowisku naturalnym, to i tak narodziła się między nimi prawdziwa miłość.Przebywając w ogrodzie zoologicznym, Cameron i Zabu nie byli w najlepszym stanie. Na szczęście dowiedzieli się o nich obrońcy praw zwierząt, którzy postanowili je uratować.
W nowojorskim ogrodzie zoologicznym doszło do niecodziennego zdarzenia. Kobieta przeskoczyła przez barierkę i wtargnęła na wybieg drapieżników, po czym zaczęła tańczyć i rzucać pieniędzmi w jednego z lwów. Ubrana w czerwoną sukienkę i szal w panterkę wyznawała zwierzęciu miłość. Chociaż nadrzędnym celem ogrodów zoologicznych jest eksponowaniu i hodowla gatunków zagrożonych wyginięciem, w tego typu instytucjach odbywają się również wycieczki, warsztaty i prelekcje przybliżające nam świat roślin i zwierząt. Możliwość interakcji z dzikimi stworzeniami pogłębia naszą sympatię względem tych majestatycznych istot, niemniej jednak u pewnej mieszkanki Nowego Jorku fascynacja lwami wymknęła się spod kontroli.
Rosyjscy turyści, którzy udali się na wycieczę do parku safari, nie spodziewali się takiego przywitania ze strony lwa. Wielki drapieżnik wszedł do samochodu z gośćmi i przeciskając się między nimi ocierał się o ich ciała zupełnie, jak mały kotek.Autor kanału Oleg Zubkov LION-MAN opublikował na YouTubie filmik, który wywołuje mieszane uczucia. Widać na nim masywnego i groźnie wyglądającego lwa, który łasi się i przytula do zaskoczonych turystów.
Brytyjski weteran walk w Iraku nie odmówił pomocy ukraińskim zwierzętom, których życie i zdrowie zostały zagrożone. Wraz z dwoma towarzyszami wyruszył w niebezpieczną misję, aby uratować lwa oraz wilczycę, które utknęły w ogrodzie zoologicznym w Zaporożu. Kiedy Ukraina została zaatakowana przez rosyjskie wojska, 45-letni Tim Locks, którzy przed laty walczył po stronie kurdyjskich Peszmegerów z ISIS w Iraku, zaangażował się w pomoc dla Ukraińców. Brytyjski żołnierz nie wahał się ani chwili i wraz z dwójką przyjaciół natychmiast wyruszył vanem w wielogodzinną podróż. Kiedy Locks przebywał we Lwowie z misją niesienia pomocy jak największej liczbie ludzi, spotkał w hotelu konserwatora przyrody, który opowiedział mu o tragicznym losie zwierząt z zoo w Zaporożu.
Polowania na dzikie zwierzęta są dziś przedmiotem gorącej debaty. O ile polowanie dla mięsa, skór czy kości można jeszcze zrozumieć, o tyle zabijanie egzotycznych zwierząt dla trofeów jest dziś niemal powszechnie potępiane. Cóż powiedzieć o "polowaniach" na zwierzęta, które nie mogą nawet uciec z zamkniętego wybiegu?Okazuje się, że proceder taki szerzy się niemal na całym świecie. Przodują w nim USA i kraje Unii Europejskiej. Polacy też są współwinni temu zabójczemu absurdowi.
Czytelnicy Świata Zwierząt mieli już wielokrotnie okazję zobaczyć na własne oczy, jaką tragedią jest wykorzystywanie zwierząt w cyrkach. Zaniedbane, zestresowane stworzenia, czasem reagujące agresją i atakujące swoich treserów. Polski Cyrk Wiktoria chce to zmienić.Rewolucję w rozrywce cyrkowej umożliwia najnowsza technologia. Dzięki niej można oglądać sztuczki zwierząt bez dręczenia ich.
Przygnębiające wieści ze Śląska. Pracownicy Śląskiego Ogrodu Zoologicznego poinformowali na Facebooku o śmierci Bolka - jedynego w swoim rodzaju zwierzaka, prawdziwej gwiazdy i ulubieńca wszystkich gości zoo.Bolek miał 6 lat i był pięknym, dorodnym lwem, jedynym samce w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym. Przybył na Śląsk w 2016 r. z Gdańska. Był lwem hodowlanym - nigdy nie żył na wolności.
W Międzynarodowy Dzień Szczęścia dyrekcja ogrodu zoologicznego w Skopje podzieliła się radosną nowiną. Program hodowlany lwów dał zaskakujący efekt. Po ponad 20 latach w macedońskim zoo na świat przyszły białe lwiątka. Jak dowiadujemy się z facebookowego komunikatu ogrodu zoologicznego w Skopje, maluchy o śnieżnobiałym futerku przyszły na świat 7 marca. Cały personel zgadza się, że to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie wydarzyły się w historii placówki.
Valentin Gruener opublikował w sieci nagranie, na którym wypuszcza z klatki dorosłą lwicę. Zaledwie sekundę po otwarciu bramy potężna kocica skacze na mężczyznę i przewraca go na ziemię. Na szczęście drapieżnik nie miała złych intencji - w ten sposób okazuje czułość i wita swojego opiekuna.Z pewnością każdy z nas pamięta "Księgę dżungli" - opowieść o przyjaźni, lojalności i odwadze, których głównym bohaterem jest Mowgli oraz jego przyjaciele - niedźwiadek Baloo, czarna pantera Bagheera i potężny pyton Kaa. Chłopiec i jego zwierzęcy kompani przeżywali mnóstwo przygód, podczas których byli nierozłączni, ale czy w rzeczywistości człowiek jest w stanie nawiązać przyjaźń z dzikim stworzeniem? Pewien niemiecki ekolog udowadnia, że jak najbardziej tak!
W związku z konfliktem militarnym, Główny Inspektorat Weterynarii wprowadził tymczasową procedurę, która ułatwia przewóz zwierząt z Ukrainy przez granicę z Polską. Pierwsze wytyczne dotyczyły psów, kotów i fretek. Teraz przyszła kolej na gatunki zagrożone wyginięciem.W związku z eskalacji konfliktu na linii Rosja-Ukraina, Główny Inspektorat Weterynarii przygotował nowe przepisy umożliwiające przewożenia przez polską granicę psów, kotów i fretek przez osoby nie posiadające kompletu dokumentów weterynaryjnych. Teraz na wschodnich przejściach granicznych wdrożono kolejny awaryjny tryb postępowania względem osobników objętych ochroną gatunkową.
ZOO w Kijowie przetrwało nocne bombardowanie miasta. Wszyscy żyją, lecz niestety nie ma możliwości ewakuacji zwierząt. Do pomocy włączyli się pracownicy poznańskiego ogrodu, którzy próbują je wydostać z kraju. "Prosimy trzymajcie kciuki za ich bezpieczny transport, niech omijają ich kule szaleńców i morderców" - apeluje dyrekcja placówki. Od czwartku trwa rosyjska ofensywa na Ukrainę. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił stan wojenny w całym kraju. W miastach dochodzi do eksplozji i ostrzałów. Ten, kto może, chowa się na stacjach metra, piwnicach czy szkołach bądź stara się uciec przez polsko-ukraińską granicę. Niemniej jednak na obecnym etapie zwierzęta żyjące w stołecznym ogrodzie zoologicznym nie mogą zostać ewakuowane.
29-letni mieszkaniec Warszawy wjechał na teren stołecznego ogrodu zoologicznego swoim samochodem, a następnie przy pomocy łomu próbował podważyć drzwi prowadzące do wybiegu dla lwów. Dzięki szybkiej reakcji opiekuna zwierząt nie doszło do nieszczęścia.Do niebezpiecznego incydentu doszło w czwartek, 3 lutego. Około godziny 9.00 policjanci ze stołecznej Pragi-Północ otrzymali informację o ujęciu mężczyzny, który chciał dostać się na wybieg dla lwów.
W ogrodzie zoologicznym w mieście Arak w Iranie doszło do bardzo groźnego incydentu. Z wybiegu uciekła para lwów i rozbiegła się po terenie placówki. Wcześniej samica zaatakowała 40-letniego pracownika, który przyszedł ją nakarmić. Lekarzom nie udało się go uratować.Lwy zasłużenie noszą miano królów wszystkich zwierząt. Obok słoni, nosorożców, bawołów i lampartów, zaliczane są do pięciu najbardziej niebezpiecznych zwierząt afrykańskich. W warunkach naturalnych stoją na samym szczycie łańcucha pokarmowego, choć nawet w niewoli stanowią nie lada zagrożenie dla człowieka.
Pracownicy linii lotniczych Singapore Airlines przeżyli chwile grozy. Z transportu uciekły dzikie zwierzęta, a dokładniej dwa lwy. Nie jest jasne, skąd koty przybyły ani dokąd zmierzały. Na miejsce wezwano weterynarza. Do groźnego incydentu doszło w niedzielę, 12 grudnia w porcie lotniczym Singapur-Changi. W przesyłce obsługiwanej przez Singapore Airlines znajdowało się siedem drapieżników. W trakcie przeładunku dwóm z nich udało się uciec z kontenerów.
Cała Tanzania przeżywa straszną tragedię. Każda śmierć porusza, ale cóż powiedzieć, gdy trójka dzieci ginie w tak okropny sposób? Wśród burzy medialnej i gorących sporów zrodzić się mogą nowe rozwiązania, które zapobiegną podobnym nieszczęściom w przyszłości.Do tragicznych wydarzeń doszło na obrzeżach parku narodowego Ngorongoro. To cudownie piękna równina, pełna dzikich zwierząt, prawdziwy klejnot Afryki. Słynie z dużej populacji drapieżnych kotów, jak lwy i gepardy.
Lwy zamieszkujące zoo Sana'a w ogarniętym wojną Jemenie umierają z głodu. Żyją w tragicznych warunkach, pozbawione opieki medycznej i pożywienia. Chcąc uchronić je od straszliwego losu, aktywiści opublikowali w sieci wstrząsające zdjęcia.Trzy lwy o imionach Ward, Frence i Mokless znalazły się na skraju śmierci głodowej. Ze względu na ograniczone zapasy żywności, są karmione wyłącznie raz w tygodniu. Aktywiści walczą z czasem, informując o ich krytycznym stanie zdrowia.
Simba jest zaledwie dzieckiem, a już przeżył więcej złego, niż niejeden człowiek doświadcza przez całe życie. Lwiątko miało być turystyczną atrakcją na Kaukazie. To, co mu zrobiono, przechodzi ludzkie pojęcie.Co zrobić, by lew był grzeczny i pozwalał fotografować się turystom? Oswoić go, ułożyć, nauczyć odpowiednich zachowań, a najlepiej wypuścić w dzicz, gdzie jego miejsce? Nie, rosyjski rolnik z republiki dagestańskiej (Kaukaz) znalazł "lepsze" rozwiązanie!
Chwile grozy przeżyli zarówno widzowie, jak i treserzy występujący podczas przedstawienia w Saratowie. W czasie pokazu z drapieżnymi zwierzętami doszło do niebezpiecznego incydentu, który obnażył niewesołe oblicze cyrku. Lwom nagle puściły nerwy. W trakcie pokazu Prince of Circus w stolicy obwodu saratowskiego, nad Wołgą, cyrkowe widowisko zmieniło się z scenę niczym z filmu grozy. Atrakcja z udziałem lwów nagle wymknęła się spod kontroli i nie poszła zgodnie z planem.
W Narodowym Rezerwacie Masai Mara doszło do niewyobrażalnej tragedii. Ekolodzy i miłośnicy przyrody od tygodnia opłakują śmierć jednego z najsłynniejszych lwów na świecie. To wielki i wyjątkowo bolesny cios dla wszystkich miłośników dużych kotów. Uwielbiany przez wszystkich król dżungli o imieniu Scarface zakończył swoje panowanie. Jego serce wybiło ostatni raz w piątek, 11 czerwca. Zmarł z przyczyn naturalnych w wieku 14 lat.
Lokalne portale informacyjne przekazały druzgocącą wiadomość. Nie żyje uwielbiana podopieczna ogrodu zoologicznego - lwica Neela. Zaledwie 9-letnie zwierzę przegrało walkę z groźną chorobą. Jak się okazuje, pozostałe dzikie koty również mogą podzielić los zmarłej samicy. Badania potwierdziły najgorsze przypuszczenia. Śmierć zwierzęcia nastąpiła w czwartek o godzinie 18:15. Zmarła lwica nie wykazywała wcześniej poważnych objawów, stwierdzono u niej wyłącznie nieznaczny katar.
Tego występu długo nie zapomną ani widzowie, ani cyrkowcy. Początkowo wszystko szło dobrze. Trener wydawał polecenia, a dwie potężne lwice posłusznie wykonywały jego rozkazy. Nagle wszystko się zmieniło i rodzinne widowisko zmieniło się w scenę z horroru.Dla Maksyma Orłowa, zawodowego trenera lwów z Uralskiego Cyrku Objazdowego, to był dzień jak co dzień. Wszedł do zabezpieczonej klatki, gdzie czekały na niego dwie lwice o imionach Vega i Santa. Ukłonił się publiczności i zaczął występ.