Na łódzkich Bałutach szerzy się strach i nieufność. Psy mieszkańców osiedla Doły zaczęły masowo chorować. Jedna z mieszkanek przypadkiem odkryła, co może być przyczyną.Ta sprawa aż nie mieści się w głowie. Czy spółdzielnia mieszkaniowa może odpowiadać za zatrucie prawie 50 psów?
Rzeczniczka policja w czeskiej Ostrawie poinformowała o ucieczce groźnego gada z hodowli w pobliżu rzeki Ostravicy. Ta rzeka wpada do Odry. Czy zagrożenie dotrze do Polski?Czesi ostatnio chętnie zajmują się hodowlą egzotycznych zwierząt. Niestety, najwyraźniej nie mają jeszcze wprawy w zajmowaniu się nietypowymi zwierzakami. Niedawno po rzece pływał u nich duży pyton, który jakoś uciekł właścicielowi. Tym razem czeskiemu hodowcy wymknął się z rąk... krokodyl.
Spotykamy je na spacerach, zarówno w kraju jak i za granicą. Psy często się nimi interesują. Ślimaki mają jednak swoje sekrety, które mogą narobić nam i naszym pupilom wiele przykrości.W Polsce występuje wiele gatunków ślimaków, a jeszcze więcej w krajach egzotycznych, które odwiedzamy w czasie urlopów. To niepozorne, powolne zwierzątka, czasem z malowniczą muszlą, czasem nagie, przypominające mokre kluski. Mają jednak swoje groźne sekrety.
Trwają wakacje, okres radosny dla ludzi i wyjątkowo ponury dla zwierząt domowych. Liczba porzuceń psów w okresie urlopowym wzrasta, a w tym roku mamy do czynienia z falą porzuceń, która zalewa cały kraj.Psy znajdowane są w lasach, na parkingach, czasem uwiązane do cudzych płotów, czasem wręcz związane w workach, by nie mogły pobiec za samochodem.
O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy przed kilkoma dniami. Teraz znamy jej zakończenia, przynajmniej dla biednego pieska Jeżyka. Niestety, to najgorszy koniec z możliwych.To jedna z najbardziej wstrząsających spraw ostatnich miesięcy. Kundelek został znaleziony przy drodze w miejscowości Mszana (woj. śląskie). Bardzo cierpiał, ale długo trwało, nim ktoś się nim zainteresował.
Do tragedii doszło na mazurskim jeziorze Roś. Nikt nie spodziewał się, że nagła zmiana pogody będzie mieć tak fatalne konsekwencje.Mężczyzna, jego dwie nastoletnie córki i przyjaciel rodziny pływali jakby nigdy nic na żaglówce na pięknym jeziorze Roś w powicie piskim (woj. warmińsko-mazurskie). Towarzyszyła im suczka Frajda. Pogoda była piękna - do czasu.
Pani Joanna z Wałbrzycha nie spodziewała się, że w drodze do pracy dokona wstrząsającego odkrycia. Zamiast do biura, pobiegła z powrotem do domu, zaszokowana tym, co zobaczyła.Gdy pani Joanna dochodziła do siebie po tym, jak roztrzęsionym głosem zdała relację swojemu mężowi, policja była już w drodze. To mąż pani Joanny, Aleksander, opowiedział o wszystkim funkcjonariuszom.
We wsi Mąchocice doszło do tragedii. Mama czterech bocianków, z których dumni są wszyscy okoliczni mieszkańcy, zginęła w jednej chwili w drodze powrotnej do swojego gniazda. Pisklęta zostały bez pokarmu.Biedna bocianica nie mogła się spodziewać, że to ostatnie chwile jej życia. Leciała z dziobem pełnym smakołyków do swego imponującego gniazda, uwitego przed laty wysoko nad ziemią.
Ten dzień mógłby się skończyć tragicznie dla bocianów, odchowujących pisklęta w gnieździe w Przygodzicach. Kiedy tata przyniósł swym dzieciom duży kawał słoniny, wydawało się, że nic nie może pójść nie tak. Już po chwili jednak okazało się, że przysmak kryje poważne niebezpieczeństwo.Nie wiadomo, skąd dorosły bocian przyniósł słoninę dla swych piskląt. Prawdopodobnie porwał ją w jakiegoś karmnika. Ptak nie mógł przewidzieć, że drut, za pomocą którego słonina była umocowana do swego pierwotnego miejsca, stanie się śmiertelnym zagrożeniem dla jednego pisklaka.
Aż trudno w to uwierzyć, ale nagranie mówi samo za siebie. Rolnik z powiatu ostrowskiego okładał swojego psa pięścią. Na filmie słychać krzyki przerażonej kobiety. Pogotowie dla Zwierząt dokonało przejmującej interwencji.Do zdarzenia doszło wczoraj. Pogotowie dla Zwierząt otrzymało od świadka mrożący krew w żyłach film, na którym widać, jak rolnik bije swojego psa pięścią. Pies skamle, nagrywająca komórką kobieta nie może powstrzymać okrzyku zgrozy.
Wioska pod Surażem (pow. białostocki) cała trzęsie się dziś z oburzenia. Pierwszą oznaką nadciągającego koszmaru był silny odór zgnilizny, wyczuwalny w powietrzu. Gdy inspektorzy weszli na teren jednego z gospodarstw, wprost nie wierzyli własnym oczom.W oborze należącej do jednego z mieszkańców wsi znaleźli 20 zabiedzonych krów, ledwo żywych z głodu i odwodnienia. Co gorsza, między nimi leżało na ziemi 7 martwych zwierząt. Żywe krowy dogorywały nad trupami swoich towarzyszek.
Takiej sprawy dawno u nas nie było. Gdy działacze kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt Help Animals weszli na teren gospodarstwa w Sośnicy w gminie Pleszew (wielkopolskie), najpierw nie wierzyli własnym oczom. Potem nie mogli uwierzyć własnym uszom.Działacze z Help Animals zajęli się sprawą po informacji z anonimowego źródła, że mężczyzna głodzi psy. Faktycznie, okazało się bardzo szybko, że to straszna prawda, a zwierzęta wałęsające się po podwórku były niedożywione.Jeden z psów - roczna suczka - uwiązany był na zbyt krótkim łańcuchu, miał założoną za ciasną obrożę. Suczka bardzo bała się ludzi, co jednoznacznie świadczyło o tym, że ma z nimi fatalne doświadczenia.Jednak to, co stało się później, zaparło dech nawet obrońcom praw zwierząt, przyzwyczajonym do mrożących krew w żyłach historii.
Hanna Lis liczyła, że jej przeprowadzka do nowej dzielnicy będzie początkiem nowego, szczęśliwego etapu w jej życiu. Znana dziennikarka nie mogła jednak przypuszczać, że życie w nowym miejscu zacznie się od dramatu.Koty Hanny Lis, Felek i Toyota, zaginęły kilka dni temu. Wszystko przez przeprowadzkę dziennikarki poza Warszawę.
W zeszłym tygodniu pisaliśmy o interwencji dwóch posłanek KO w stadninie koni arabskich w Janowie Podlaskim. Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela udały się na miejsce w celu skontrolowania warunków, w jakich są przetrzymywane konie. To, co ujrzały było obrazem nędzy i rozpaczy. Rozpętała się medialna burza.
Tygrysy, lamparty, pumy - te i inne wielkie, dzikie koty zostały odebrane zgodnie z wyrokiem sądu Maciejowi M., przedsiębiorcy odpowiedzialnemu za nielegalny handel dzikimi zwierzętami. Mężczyzna obszedł przepisy prawne, dzięki czemu mógł przez lata bezkarnie obracać zwierzętami na czarnym rynku. Jego "hodowla" była zarejestrowana jako cyrk. Mężczyzna był na tyle pewny siebie, że oferty sprzedaży zamieszczał na łamach lokalnej gazety.
Puma jest jednym z głównych tematów relacjonowanych przez polskie media. Sprawa budzi wiele emocji i kontrowersji. Wokół osoby Kamila S. oraz jego zwierzęcia zebrało się grono zwolenników pozostawienia tej dwójki w spokoju. Wspierające go osoby podpisują petycję o zwrot dzikiego kota właścicielowi oraz wpłacają pieniądze na pomoc prawną dla mężczyzny. Emocje jakie wzbudza w obserwatorach sprawa Nubii mogą jednak przynieść im więcej szkody niż pożytku. Weteran apeluje o spokój i dziękuje za wsparcie jakie otrzymał od internautów, podkreślając jednocześnie, że to nie koniec ich perypetii.