Owczarek służący w policji musiał pogodzić się z tym, że przestał być oczkiem w głowie swoich opiekunów. Gdy na świat przyszła ich córeczka, funkcjonariusz bał się reakcji psa, zważywszy na jego niechęć do dzielenia się zabawkami. Na szczęście zachowanie czworonoga było dla niego miłym zaskoczeniem.
W Lęborku pies najprawdopodobniej zerwał się ze smyczy, po czym zaatakował przechodniów, w tym ośmioletnią dziewczynkę. Incydent zarejestrowały kamery monitoringu. Właściciel może ponieść poważne konsekwencje za niezachowanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.Posiadający psa 58-letni mieszkaniec Lęborka nie zachował odpowiednich środków ostrożności, w konsekwencji czego jego pupil zaatakował trzech przechodniów.
Gdańscy strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie o porzuconej kawii domowej, czyli popularnej śwince morskiej. Zwierzę zostało potraktowane w wyjątkowo nieczuły, przedmiotowy sposób. Gdyby nie przypadkowy mężczyzna, gryzoń nie miałby najmniejszych szans na przeżycie. Bezmyślność, a może raczej skrajne okrucieństwo niektórych właścicieli zwierząt nie przestaje szokować. W czwartek, 28 kwietnia 2022 roku, na numer 986 zadzwonił mężczyzna, który znalazł udomowionego gryzonia wyrzuconego do kontenera na śmieci. Czyżby się komuś znudził?
Pies o imieniu Wang Wang wiele lat pracował u boku swojego policyjnego opiekuna w punkcie kontroli bezpieczeństwa w Xichuan. Owczarek był policyjnym psem tropiącym. Jednak w 2019 roku przeszedł na emeryturę i musiał się rozstać z policyjnym przewodnikiem. Ośmioletni owczarek płakał kiedy go znów zobaczył.Na początku tego roku policjant, który był przewodnikiem Wang Wanga, postanowił zrobić niespodziankę dawnemu psiemu przyjacielowi. Patrolując okolicę, w której czworonóg obecnie mieszka, zatrzymał się, by go odwiedzić. To niezwykle wzruszające spotkanie zostało nagrane i opublikowane w sieci, gdzie zostało obejrzane wiele razy.
Policjanci prowadzący postępowanie w sprawie usiłowania zgwałcenia, do którego doszło w Sosnowcu w dzielnicy Pogoń, zdecydowali się opublikować portret pamięciowy napastnika. Tragedii zapobiegł czworonożny towarzysz kobiety. Czy rozpoznajesz mężczyznę z porteru pamięciowego?Sosnowieccy funkcjonariusze od stycznia poszukują mężczyzny, który usiłował dokonać napaści na tle seksualnym na jednej ze spacerowiczek. Aż strach sobie wyobrazić, co mogłoby się zdarzyć, gdyby nie było przy niej psa.
Pewna młoda kobieta została oszukana za pośrednictwem internetowego portalu ogłoszeniowego. Kobieta wystawiła na sprzedaż domek dla kota. Sprytny oszust uśpił czujność swojej ofiary i dobrał się do jej konta bankowego. Policja ostrzega przed internetowym przekrętem, jak nie dać się nabrać?Rosnące zainteresowanie zakupami online stwarza wiele zagrożeń zarówno dla kupujących, jak i sprzedających przedmioty w przestrzeni internetowej. Nieostrożność i łatwowierność to cechy, które kochają wszyscy oszuści. Jak udowadnia przykład 22-letniej miłośniczki kotów, ich pomysłowość nie zna granic.
W związku z kolejnymi przypadkami pogryzień przez psy policja apeluje do właścicieli, aby uważniej pilnowali swoich pupili. Pogryzienie przez zwierzę wymaga natychmiastowej interwencji lekarskiej, nawet jeśli konsekwencją ataku są tylko powierzchowne rany. Istnieje bowiem ryzyko zarażenia wścieklizną. W ciągu jednej doby w samym tylko powiecie suskim (woj. małopolskie) doszło do aż dwóch niebezpiecznych zdarzeń z udziałem czworonogów. W obu przypadkach doszło do niedopilnowania zwierząt przez ich właścicieli. Podczas jednego z ataków ucierpiał 7-letni chłopczyk.
Wygłodzony, zapchlony i zaniedbany pies imieniem Bandziorek został odebrany mieszkańcowi Katowic przez prezesa stowarzyszenia na rzecz pomocy zwierząt w asyście policji. Mężczyzna twierdził, że dba o swojego podopiecznego, a tymczasem nigdy nawet nie był z nim u weterynarza. Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą katowickiej komendy przeprowadzili interwencyjny odbiór skrajnie zaniedbanego zwierzęcia. 7-letni kundelek nazywany Bandziorkiem wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy.
Grzegorz G., znany w sieci pod pseudonimem "Gural", usłyszał zarzuty prokuratorskie w związku z podejrzeniem znęcania się nad zwierzętami i zoofilią. Jesienią ubiegłego roku udostępnił w sieci nagranie, na którym maltretuje psa i kota. Patostreamer Grzegorz G. wybił się w sieci na przepełnionych wulgarnyzmami i groźbami transmisjach, w których proponował nieletnim dziewczynom seks i nakłaniał je do rozebrania się przed kamerką internetową. U szczytu popularności jego konto na Youtubie subskrybowało 250 tys. użytkowników.
Młody owczarek został zwolniony ze specjalnego treningu w jednostce policji. Wszystko dlatego, że zamiast rzucać się na złoczyńców, machał ogonkiem i zapraszał ich do wspólnej zabawy. Psa przygarnął gubernator Queensland i uczynił z niego czworonożnego dyplomatę. Szczeniak o imieniu Gavel trafił w wieku 10. tygodni na niezbędne szkolenie przygotowujące do pracy w szeregach psów służbowych policji z Queensland w Australii. Szybko jednak wydało się, że psiakowi nie jest pisana walka z przestępczością. Powód? Zbyt miłe usposobienie!
Mieszkańcy jednego z bloków na warszawskich Bielanach zostali obudzeni w środku nocy przez przeraźliwe miauczenie dochodzącego z sąsiedniego mieszkania. Podczas gdy pijana właścicielka spała, zwierzę znalazło się w pułapce bez wyjścia. Cierpienie pupila zupełnie nie zrobiły na niej wrażenia. Do skandalicznego incydentu doszło 29 marca na osiedlu mieszkalnym w Warszawie tuż po północy. Mieszkańcy bloku usytuowanego przy ul. Przy Agorze usłyszeli w nocy kocie wołanie o pomoc i niezwłocznie powiadomiono odpowiednie służby.
Lubelska policjanci otrzymała zgłoszenie o znalezieniu martwego psa w bagażniku samochodu. Zwierzę znajdowało się w worku foliowym i było przykryte kołem zapasowym. Zebrane dowody jednoznacznie wskazywały sprawcę zabronionego czynu. Do bestialskiej zbrodni, której ofiarą padł pies, doszło w poniedziałek (28 marca) w jednej z miejscowości na terenie gminy Dębowa Kłoda. Tego dnia właściciel zwierzęcia potrzebował pomocy w naprawie auta. Wezwał więc na miejsce 30-letniego mechanika.
Do pożaru łodzi doszło w San Rafael w Kalifornii. Kiedy zauważono ogień wezwano straż pożarną i policję na miejsce zdarzenia. Ogień rozprzestrzeniał się wszędzie, należało szybko działać. Jednak nie chodziło tylko o ugaszenie pożaru, który mógł rozprzestrzenić się na inne łodzie. W pułapce znalazł się pitbull, który potrzebował pomocy.
Ptaki 13 gatunków znalazły się na liście zwierzyny łownej. Co zaskakujące, liczebność niektórych z nich od kilku lat spada. Polowania nie mają więc na celu kontroli populacji, tak jak ma to miejsce w wypadku dzików, a jedynie zapewnieniu rozrywki myśliwym i poprawy sytuacji ekonomicznej kół łowieckich. Z tego względu fundacja Niech Żyją! wystosowała w imieniu 50 innych organizacji oraz osób prywatnych, związanych między innymi ze środowiskami akademickimi zajmującymi się ochroną i konserwacją dzikiej przyrody. Wniosek o moratorium, czyli wstrzymanie przepisów zezwalających na polowania trafił na biurko ministra Wosia.
Zazwyczaj to policjant przygląda się bacznie obywatelom. Tym razem jednak sytuacja się odwróciła. Zdumieni policjanci z Jarosławia zorientowali się, że ktoś bardzo uważnie przygląda się im.Była to kolorowa papuga, która przysiadła na szybie jednego z policyjnych motorów. Ptak przekręcał główkę, mrugał porozumiewawczo i wyraźnie zachowywał się prowokacyjnie. Został "aresztowany".
Właściciele psów z Jaworzna przeżywają ostatnio ciężkie chwile. Wiele wskazuje na to, że w ich mieście ktoś wypowiedział wojnę Bogu ducha winnym psom. Pierwszą ofiarą miał być Gacek.Pani Katarzyna wyprowadzała swojego psa, uroczego Gacka, jak co dzień na spacer. W pewnym momencie zwierzę wywęszyło coś w trawie. Już po chwili pies mlasnął ze smakiem. Pani Katarzyna, tknięta instynktem, podeszła szybko do Gacka i sprawdziła, co mu tak zasmakowało.
Dach dwupiętrowej kamienicy przy al. Wojska Polskiego w Gdańsku stał się domem dla rodzinki niezwykłych zwierzaków. Choć żyją dobrze z sąsiadami, miasto stara się je usunąć i... nie daje rady.- Po prostu wyjrzałam przez okno i koło komina zobaczyłam coś prążkowanego - opowiada Helena Kogut, mieszkająca w domu naprzeciwko, dziennikarzom portalu Gdańsk.pl. - Pomyślałam, że to pies. Ale po chwili dotarło do mnie: jak to, pies na dachu? Zajrzałam do książki i wyjaśniło się. Na kominie szalał szop pracz.
Policjanci patrolowali nocą ulice Kostomłotów pod Środą Śląską, gdy światła reflektorów radiowozu wyłowiły z ciemności niezwykły widok.Przy ścianie jednego z budynków, na chwiejnych nogach, wyraźnie ranny, spacerował ptak. i to nie byle jaki - piękny okaz bociana!
Nie wiadomo do końca, co się stało. Znane fakty są przerażające: ktoś porzucił psa w lesie. Zwierzę zostało wepchnięte do worka, który zawiązano i zostawiono przy drodze. Już teraz wiadomo, że psiak odniósł głębokie rany psychiczne.Pieska, a właściwie wijący się na ziemi i skamlący worek, znalazła jedna z mieszkanek okolic Rojewa pod Gorzowem Wielkopolskim. Zawiadomiła policję.
Mężczyzna był śmiały i bezczelny, w dodatku pijany. Gdy zobaczył okazję, postanowił ją wykorzystać. Jednym uderzeniem rozbił szybę w oknie domu i już witał się z cudzą skarbonką. Plany pokrzyżował mu niezwykły funkcjonariusz.Złodziej zabrał z cudzego domu w Sławnie (woj. zachodniopomorskie) skarbonkę, w której było ok. 1 tys. złotych. Nic dziwnego, że gdy prawowita mieszkanka wróciła z pracy do domu i zobaczyła stratę, niemal wpadła w rozpacz.
Do tragedii doszło na mazurskim jeziorze Roś. Nikt nie spodziewał się, że nagła zmiana pogody będzie mieć tak fatalne konsekwencje.Mężczyzna, jego dwie nastoletnie córki i przyjaciel rodziny pływali jakby nigdy nic na żaglówce na pięknym jeziorze Roś w powicie piskim (woj. warmińsko-mazurskie). Towarzyszyła im suczka Frajda. Pogoda była piękna - do czasu.
Do porażających zdarzeń doszło w angielskim mieście Manchester. Oprawcy pozbawili życia kota w wyjątkowo brutalny sposób. Opinia publiczna jest w szoku - sprawcami zbrodni są dzieci w wieku szkolnym.Katy Hallows wróciła do domu i zaczęła rozglądać się za swoim 11-letnim kotem, Oscarem, który zawsze wychodził jej na spotkanie. Tym razem nie było go nigdzie widać. Kobieta poczuła niepokój, niebawem spokojny wieczór miał się zmienić w koszmar.
Suzanne Bennett wygląda na sympatyczną angielską gospodynię domową. Niestety, dopuściła się przerażającego ataku na własnego kota. Słowa, które wypowiedziała na sali sądowej, mrożą krew w żyłach.Bennett mieszka w miejscowości Radcliffe pod Manchesterem. Ma 48 lat i przez większość życia opiekowała się kotami. Nagle wstąpił w nią diabeł.
Pani Joanna z Wałbrzycha nie spodziewała się, że w drodze do pracy dokona wstrząsającego odkrycia. Zamiast do biura, pobiegła z powrotem do domu, zaszokowana tym, co zobaczyła.Gdy pani Joanna dochodziła do siebie po tym, jak roztrzęsionym głosem zdała relację swojemu mężowi, policja była już w drodze. To mąż pani Joanny, Aleksander, opowiedział o wszystkim funkcjonariuszom.
To zdarzenie mrozi krew w żyłach, a decyzja wymiaru sprawiedliwości bulwersuje. Aż trudno uwierzyć, że kobieta, która dopuściła się tak strasznego czynu, chodzi wolno jakby nigdy nic.Opinia publiczna w USA śledzi sprawę Pauline Waldron, która dopuściła się szczególne okrucieństwa wobec swojego psa. Nie mieści się w głowie, co zrobiła zwierzęciu, a system sprawiedliwości jest bezradny.
Była noc w Boże Narodzenie. Maciej prowadził auto, obok siedziała jego żona, a z tyłu w foteliku zaledwie miesięczna córeczka. W sekundę życie Macieja zmieniło się w koszmar, a dwa inne życia zgasły jak zdmuchnięte świeczki.Wszystko wydarzyło się w przeciągu kilku sekund. Dziś sąd rozstrzygnął, czy tragedii można było zapobiec.
Do wstrząsających zdarzeń doszło wczoraj w miejscowości Patiala w Indiach. Nagranie z kamery ochrony ukazuje wstrząsającą scenę, aż nie chce się wierzyć, że jest prawdziwe.Policja nie ma jednak wątpliwości. Wstrząsający film ukazuje, jak dwie kobiety w okrutny sposób traktują psa. Aż nie chce się wierzyć własnym oczom.
Porażające fakty wychodzą na jaw w sprawie mężczyzny, oskarżonego o zabicie dziewięciu kotów w brytyjskim mieście Brighton. Oskarżony nie przyznaje się do winy, ale dowody piętrzą się przeciw niemu.Koszmar zaczął się przed kilkoma miesiącami, gdy zaczęły ginąć okoliczne koty. Przerażeni właściciele znajdowali je przed swoimi domami z głębokimi ranami. Wszystko wskazywało na to, że to nie ataki drapieżników, lecz celowe działanie człowieka - zabójcy kotów.