Gdyby nie refleks kobiety, jej pies mógłby już nie żyć. Czy w Jaworznie grasuje truciciel?
Właściciele psów z Jaworzna przeżywają ostatnio ciężkie chwile. Wiele wskazuje na to, że w ich mieście ktoś wypowiedział wojnę Bogu ducha winnym psom. Pierwszą ofiarą miał być Gacek.
Pani Katarzyna wyprowadzała swojego psa, uroczego Gacka, jak co dzień na spacer. W pewnym momencie zwierzę wywęszyło coś w trawie. Już po chwili pies mlasnął ze smakiem. Pani Katarzyna, tknięta instynktem, podeszła szybko do Gacka i sprawdziła, co mu tak zasmakowało.
Parówka była wydrążona w środku
- Mój Gacek czasem wsuwa trochę trawy - mówi pani Katarzyna w rozmowie z dziennikarzami TVN24. - Jednak tym razem miał w pysku kawałek parówki. To mnie zaniepokoiło, ludzie raczej nie gubią parówek w czasie spacerów.
Okazało się, że instynkt nie zawiódł czujnej Jaworzanki. Parówka okazała się wydrążona i wypchana trocinami, z dodatkiem podejrzanej substancji chemicznej o drażniącym zapachu. Otwór zatkany był chusteczką higieniczną.
Pani Katarzyna od razu zorientowała się, że ktoś najwyraźniej zastawił pułapkę na zwierzęta, celem zapewne były konkretnie psy. Natychmiast zabrała Gacka do weterynarza. Pies nie ucierpiał, z wyjątkiem może złożenia nadprogramowej wizyty w przychodni, za czym zwierzaki raczej nie przepadają.
Obywatelskie śledztwo napotyka problemy
Pani Katarzyna jednak nie pozostawiła sprawy zatrutej parówki bez rozwiązania. Powiadomiła o wszystkim Straż Miejską jeszcze w drodze do weterynarza z Gackiem, a potem wróciła do parku, w którym znalazła zatrutą parówkę, i rozkleiła na drzewach własnoręcznie napisane ostrzeżenia.
Źródło: YouTube / DlaCiebietv
Kobieta odnalazła też w trawie kilka innych kawałków parówki. Zebrała je do słoika jak dowód rzeczowy. Niestety, jej śledztwo stanęło w martwym punkcie.
- Najpierw byłam w Sanepidzie, żeby zbadali tę parówkę i stwierdzili, co w niej jest. Niestety nie mieli laboratorium. Odesłali mnie na policje, a policja do dzielnicowego. Ludzie, z którymi rozmawiałam, zdawali się autentycznie przejęci tą bulwersującą sprawą, ale chyba nikt nie wiedział, jak należy do sprawy podejść - opowiada pani Katarzyna.
Truciciel psów grasuje w Jaworznie?
W końcu pani Katarzyna zgłosiła sprawę na policję jako próbę zabicia psa przez otrucie. Zgłoszenie zostało przyjęte. Co gorsza jednak, gdy sprawa nabrała nieco rozgłosu, okazało się, że także w innych miejscach Jaworzna ludzie poznajdowali podejrzane parówki, wypełnione dziwnymi substancjami.
Piotr Kulig z biura prasowego Komendy Policji w Jaworznie przyznaje, że to pierwsza tego typu sprawa w tym mieście. Śledczy są w stałym kontakcie z panią Katarzyną, zbierają także relacje od innych jaworzan.
- Nie jest łatwo, spawa jest nietypowa i organy ścigania nie są pewne, jak postępować - opowiada właścicielka Gacka. - Boję się, że może stać się coś jeszcze gorszego. Przecież taką parówkę może znaleźć małe dziecko, a one wszystko wkładają do buzi. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie strutego malucha, żeby śledztwo nabrało rozpędu i truciciel został schwytany.
Miejmy nadzieję, że truciciel psów zostanie szybko ujęty lub przynajmniej przestraszy się i przestanie uprawiać swój bezduszny proceder.
Wysłuchaj relacji pani Katarzyny na Youtubie:
Źródło: TVN24, YouTube / DlaCiebietv
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!