Każdy miłośnik i posiadacz kota przynajmniej raz w życiu zastanawiał się, jak może sprawić swojemu pupilowi przyjemność. Czy nasz mruczek w ogóle zdaje sobie sprawę, że chcemy go uszczęśliwić? Tak! Koty to wyjątkowo inteligentne zwierzęta, świadome swoich potrzeb. Jeśli je zaspokoisz, twój futrzasty przyjaciel na pewno będzie Ci wdzięczny.Poznaj naszą listę 10 rzeczy, które możesz zrobić, by uszczęśliwić swojego kota!
Lindsey i Daria z Belgii spędzały wakacje w słonecznej Hiszpanii. Przez myśl im nawet nie przeszło, że wrócą stamtąd z pamiątką, jaką będzie maleńki porzucony kot. Chociaż zajęły się nim najlepiej, jak potrafiły i zabrały go ze sobą do domu, okazało się, że pojawił się pewien problem, który był również zagadką dla weterynarzy. Mianowicie rudy kot nad wyraz często dyszał.Kiedy Lindsey i Daria zobaczyły rudą kocią sierotkę z ogromną niedowagą i ranami na całym ciele, nie mogły przejść obok niej obojętnie. Rudy kot zyskał u ich boku szanse na lepsze życie, jednak jego częste dyszenie zaczęło je wyraźnie niepokoić.
Pewna osoba sfotografowała jedno z pomieszczeń w swoim domu i dopiero po dokładnym obejrzeniu zdjęcia zdała sobie sprawę, że załapał się na nim kot. Zwierzak niemal stopił się z tłem. Zapewne znalezienie kota na zdjęciu było dla wielu trudnym zadaniem. A Ty potrafisz wskazać kryjówkę mruczka?Koty zdecydowanie mogą konkurować z kameleonami w umiejętnościach wtapiania się w otoczenie. Zdjęcie tego mruczka, które udostępniono w sieci, jest kolejnym przykładem wyjątkowości tych zwierząt. Widzisz spryciarza, który ukrył się w salonie? Na tym zadaniu polegli nawet najbardziej spostrzegawczy internauci.
Pręgowany kotek został znaleziony w krzakach. Zmagając się z odwodnieniem i głodem, trząsł się z zimna i strachu. Na szczęście jego cichutkie wołanie o pomoc usłyszała mieszkająca w sąsiedztwie rodzina, którą zaalarmował koci płacz. Już od pierwszej chwili mieszkańcy Montrealu wiedzieli, że nie mogą zostawić malca na pastwę losu.Rodzina, która przygarnęła do domu porzuconego kotka, szybko otuliła go kocem, ponieważ w nocy było naprawdę chłodno. Przygotowali dla niego posiłek, jednak zdali sobie sprawę, że kocie dziecko jest jeszcze zbyt małe, aby jeść samodzielnie. Wtedy o pomoc poprosili odpowiednią organizację.
Pewna kobieta znalazła na werandzie w miejscu pracy małego kotka. Był cały brudny, wyraźnie się bał, a w okolicy nie było ani śladu po jego rodzeństwie lub mamie. Nie miała innego wyboru, jak zabrać go ze sobą do domu i zająć się maleństwem w niedoli. Obawiała się jednak, że sama nie będzie w stanie uratować mu życia. Remedium na całe zło okazała się... maskotka.Kobieta, która znalazło bezpańskie kociątko, słusznie zauważyła, że jego stan jest dosyć ciężki. Był mocno wychudzony, a na dodatek zmagał się z problemami żołądkowymi. Gdyby nie ona, strach pomyśleć, jak potoczyłby się jego los. Po kilku godzinach kotek był już pod opieką organizacji Chatons Orphelins Montreal.
Właściciele kotów zapewne nie raz podczas pielęgnacji swoich pupili zastanawiali się, ile palców mają tak naprawdę ich czworonożni przyjaciele. Być może nawet próbowali je policzyć i wtedy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy okazało się, że ostateczny wynik nie był taki, jakiego się spodziewali.Temat budowy oraz działania kocich ciał nie jest wyczerpany. Naukowcy wciąż odkrywają nowe fakty, które dla wielu z nas okazują się szokujące. Bardzo złożoną, a równocześnie ciekawą kwestią jest budowa łapek domowych kotów. Czy wiedziałeś, ile tak naprawdę mają palców?
Rudy kot pojawił się przed domem jednego z mieszkańców stanu Nowy Jork. Właściciel posesji poczęstował go jedzeniem i zauważył, że ma on dodatkowe palce na przednich łapach. Kot wracał do tego domu regularnie. Szybko zrozumiano, że nie ma on stałego domu i błąka się po okolicy. Podchodzenie pod dom i czekanie na jedzenie stało się jego hobby.
Na kanale na Youtube o nazwie "Street Cat" udostępniono poruszające nagranie. Bezdomna kotka nagle zjawiła się pod drzwiami jednego z domów w okolicy, jednak zrobiła to w słusznym celu. Kiedy lokatorzy zdali sobie sprawę, o co jej chodzi, mogli zareagować tylko w jeden sposób.To nagranie dowodzi, do czego mogą posunąć się zwierzęce matki, jeśli w grę wchodzi dobro ich dzieci. Bezpańska kotka była w stanie zaryzykować własne życie, aby tylko pomóc swoim młodym. Na szczęście trafiła na ludzi, którym ich los nie pozostał obojętny.
Świat obiegło nagranie, na którym widać, jak na imama Walid Mehsas z Algierii odprawiającego modlitwę podczas Ramadanu wskakuje mały kotek. Zwierzęcy gość staje na ramieniu muzułmanina i domaga się uwagi. Zdecydowanie nikt, a zwłaszcza duchowny, nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Wideo szybko dotarło do różnych zakątków świata.Twitter to jeden z najpopularniejszych portali w mediach społecznościowych na świecie. To właśnie tam jeden z użytkowników sieci udostępnił nagranie z imamem i małym kotkiem w roli głównej. Wideo z meczetu zebrało nie tylko mnóstwo like'ów, ale i komentarzy. Koniecznie musicie je zobaczyć.
Zaniedbana, ślepa na jedno oko kotka została odebrana z koszmarnej pseudohodowli na farmie w Montrealu w Kanadzie. Wtedy okazało się, że jest w ciąży. Gdy urodziła, tylko jeden kot z miotu przeżył. Od tego momentu kotka nie odstępowała swojego synka na krok, troszcząc się o niego we wzruszający sposób. Do dziś tworzą nierozłączny duet w nowym domu.Niezarejestrowane hodowle zwierząt potrafią przysporzyć swoim podopiecznym wielu kłopotów. Szczególnie gdy warunki, jakie tam panują, nie są odpowiednio przystosowane do rodzaju oraz ilości zwierząt tam przebywających. Dlatego tak ważne jest dokładne weryfikowanie miejsca, z którego pozyskujemy naszego czworonożnego przyjaciela.
Maria Montes obserwowała przez okno proces przeprowadzki sąsiadów, którzy mieszkali po przeciwnej stronie ulicy. Kobieta nie wierzyła własnym oczom, kiedy zobaczyła, jak odjeżdżają, zostawiając za sobą nie tylko wspomnienia związane z tym miejscem, ale także ich kota. Wiedziała, że musi pomóc porzuconemu mruczkowi, który najwyraźniej nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że jego opiekunowie już nigdy nie wrócą.Choć zapewne żadnemu miłośnikowi zwierząt nie mieści się to w głowie, by podczas przeprowadzki pozostawić swojego psa, kota czy królika przed dawnym miejscem zamieszkania, podobne sytuacje wciąż mają miejsce.
Sieć sklepów Lidl ponownie wychodzi z ofertą dla miłośników czworonogów. Przed Wielkanocą w bardzo atrakcyjnych cenach znajdziemy przydatne akcesoria i zabawki zarówno dla kotów, jak i psów. Opiekunowie milusińskich będą mogli zaopatrzyć się m.in. w drapaki, szelki i hamaki - a to nie wszystko! W ofercie znajdziemy prawdziwy hit, na który wiele osób czekało z niecierpliwością.Kto nie uwielbia rozpieszczać swojego pupila? W idealne prezenty dla czworonożnych przyjaciół będzie można zaopatrzyć się w sklepach Lidl Polska już od czwartku, 6 kwietnia. To świetna okazja, by wraz z nadejściem cieplejszych dni sprawić mu nowe akcesoria.
Lokator jednego z domów w Nowym Jorku dostrzegł czarno-białego kota siedzącego przed drzwiami. Tego dnia powietrze było wyjątkowo mroźnie, a więc nietrudno się domyślić, że zwierzak nie marzył o niczym innym, jak ogrzać się w ciepłym pomieszczeniu. Chociaż nie było pewności, czy zwierzę ma właściciela, mężczyzna nie zamierzał odmówić biedakowi pomocy. O zmarzniętym kocie Amerykanin poinformował działająca lokalnie organizację Little Wonderers NYC. Niebawem miejscu pojawiła się ratowniczka o imieniu Roz. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że czarno-biały kociak bardzo cierpi.
Dwóch rosyjskich funkcjonariuszy z regionu moskiewskiego zostało rannych podczas próby przerwania walki między psem policyjnym a bezpańskim kotem. Według lokalnych źródeł, operacja była bardzo skomplikowana i zakończyła się dla policjantów hospitalizacją. Los kociego napastnika pozostaje nieznany.Koty są zwierzętami, które, podobnie jak ludzie, mają swoje sympatie i antypatie. Pech chciał, iż dwóch policjantów interweniujących w mieście Dmitrow zostało zaklasyfikowanych przez zdziczałego zwierzaka do tej drugiej kategorii.
Brio to rudy kot, który błąkał się po okolicy od dłuższego czasu, aż w końcu jeden z mieszkańców postanowił mu pomóc. Ustalił cały plan działania, aby schwytać mruczka, a o pomoc poprosił organizację “Chatons Orphelins Montreal”, ponieważ sam nie był w stanie tego zrobić. Choć żebrzące o jedzenie zwierzę wyglądało jak siedem nieszczęść, Brio przeszedł przemianę w możnowładcę o imponującej grzywie.Mężczyzna, który zawiadomił organizację, wyznał, że jeszcze kilka dni temu był bardzo blisko do złapania kota. Jednak niedługo później mruczek zniknął, po czym wrócił z rozczochraną i poklejoną sierścią oraz kulejąc na jedną z łapek. Domyślał się, że najprawdopodobniej wpakował się w jakąś bójkę.
Światowy Dzień Bezdomnych Zwierząt przypada na 4 kwietnia. Bezdomność zwierząt towarzyszących, głównie psów i kotów, stanowi poważny problem, przed którym stajemy dziś wszyscy. To doskonała okazja, aby pochylić się nad losem pozbawionych dachu nad głową stworzeń, które nierzadko każdego dnia muszą walczyć o przetrwanie. Bezdomność nie jest wyborem zwierząt, lecz poważnym problemem społecznym, z którym obecnie boryka się cały świat. Dotyka on nie tylko koty i psy, ale także inne stworzenia zdane na łaskę losu. Niestety nierzadko do takiego stanu rzeczy doprowadzają właściciele, którzy podejmują nieodpowiedzialne decyzje o adopcji lub kupnie pupili.
Kot Gacek, żyjący przy ulicy Kaszubskiej w Szczecinie, przez niektórych miejscowych i turystów był uważany za jedną z największych lokalnych atrakcji. Jest jednak ciemna strona tej sławy. Niestety uczynienie z chorobliwie otyłego zwierzęcia maskotki miasta oraz podtrzymywanie celowo jego bezdomności odbiło się mruczkowi czkawką. W konsekwencji u kota pojawiła się nadwaga oraz inne problemy zdrowotne, które zdecydowało się zwalczyć Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Odział w Szczecinie. Gacek to kocur, który od około 10 lat mieszkał na ulicy Kaszubskiej w Szczecinie. Zarówno miejscowi, jaki i turyści z innych części Polski, a nawet zagranicy traktowali go jak jedną z największych atrakcji w mieście. Niegdyś zwierzę miało nawet własną lokalizację na Mapach Google. Nie wszyscy jednak brali pod uwagę, że kot był narażony na wiele zagrożeń, a prowadzenie medialnej narracji, jakoby zwierzę nie nadawało się do warunków domowych tylko przysporzyło mu kolejnych problemów. Niestety duże zainteresowanie wiązało się z częstym dokarmianiem produktami, których nie powinien spożywać żaden zwierzak, w wyniku czego kot ponownie trafił do kliniki weterynaryjnej.
Ten jedyny w swoim rodzaju kocur został znaleziony w kartonowym pudełku. Poprzedni właściciel zostawił go na werandzie jednego z okolicznych domów i nikt nie garnął się do adopcji znajdy, najprawdopodobniej z powodu problemów okulistycznych zwierzęcia. O sprawie powiadomiono lokalną organizację Bushwick Street Cats. Zezowaty mruczek jeszcze nie wiedział, co los przygotował dla niego w przyszłości. Pręgowany kot został porzucony na pastwę losu. Był tak bardzo przerażony, że kulił się w pudełku i starał się, aby ani najmniejsza część jego ciała nie wystawała poza jego ścianki. Choć w tamtym czasie noce wciąż bywały chłodne, na szczęście do organizacji trafił w nie najgorszym stanie.
W sieci udostępniono nagranie z akcji ratunkowej, jaką przeprowadziła organizacja RNLI (Royal National Lifeboat Institution). Ten biały kotek wpakował się w nie lada tarapaty. Podczas patrolu na rzece w Nofrolk wolontariusze dostrzegli, że zwierzę jak najszybciej potrzebuje ich pomocy. Woda szybko wzbierała, dlatego wiedzieli, że nie mają ani chwili do stracenia.Koty mają talent do psocenia, lecz niestety nadpobudliwy mruczek może sprawiać sporo kłopotów opiekunowi. Ktokolwiek miał do czynienia z tymi futrzastymi podopiecznymi dobrze wie, że potrafią one wejść wszędzie. Tym razem ratownicy dostrzegli kota, który wpadł do wody i desperacko próbował chwycić się brzegu rzeki.
Tommy Denton z Beatrice w Stanach Zjednoczonych z okazji Walentynek postanowił kupić swojej żonie piękny bukiet kwiatów. Niestety ten uroczy gest przerodził się w prawdziwy horror. Ich rodzina kilka dni później przeżyła okropną tragedię - ich kotka Mia bardzo poważnie zachorowała i niestety w konsekwencji odeszła do Krainy Wiecznych Łowów. Czym zawinili właściciele? Pewien Amerykanin pokusił się o romantyczny gest dla swojej żony na dzień przed Walentynkami. Z tej okazji wybranka jego serca otrzymała piękny bukiet złożony z kwiatów lilii i róż. Zachwycona podarunkiem ustawiła go w wazonie i nie mogła nacieszyć oczu tym widokiem. Niebawem okazało się, że decyzja o przystrojeniu pomieszczenia roślinnością miała opłakane skutki dla ich ukochanej kotki o imieniu Mia.
Użytkowniczka TikToka o imieniu Evelin udostępniła na swoim profilu historię, jaka spotkała ją i jej partnera jakiś czas temu. Pewnego dnia mężczyzna znalazł na ulicy i przyniósł do domu małego porzuconego kotka, a więc ona pomyślała, że aby się nudził, zaadoptuje jeszcze jednego malucha. Nie spodziewała się jednak, że wywoła to u niej tyle łez.Evelin i jej narzeczony postanowili, że nagrają pierwsze spotkanie swoich kotków oraz to, jak będą odnajdywały się w swoim towarzystwie. Ze wspomnień zmontowali film, który następnie udostępnili w sieci. To, jak ich pupile zachowują się wobec siebie, zaintrygowało miliony użytkowników sieci. Nigdy nie spodziewali, że będą traktowały się w ten sposób.
Życie tego kocura zmieniło się bezpowrotnie, od kiedy dowiedział się, że nieopodal mieszka tak atrakcyjna sąsiadka. Bez dwóch zdań była to miłość od pierwszego wejrzenia, a może miauknięcia. Nikt nie ma wątpliwości, że rudo-biały mruczek spotkał kotkę swojego życia. Sposób, w jaki okazuje jej uczucia, rozkłada na łopatki.Czy u kotów zdarza się miłość od pierwszego wejrzenia? Widząc to nagranie, nikt nie będzie miał najmniejszych wątpliwości, że tak. Ten rudo-biały kawaler przychodzi do swojej wybranki codziennie i jak prawdziwy gentleman czeka na nią przed drzwiami. Czy mógł znaleźć lepszy sposób na udowodnienie swoich uczyć?
W sieci pojawiło się kolejne wyzwanie dla internautów, dzięki któremu wszyscy chętni będą mieli okazję sprawdzić swoją spostrzegawczość. Tym razem zadanie jest bardzo proste - wystarczy znaleźć na zdjęciu kota. Jednak ten mruczek to prawdziwy spryciarz. Jesteśmy przekonani, że znajda go jedynie naprawdę uważni internauci.Internauci uwielbiają testy na spostrzegawczość zwłaszcza ze zwierzętami w roli głównej. Te sprytne stworzenia potrafią znaleźć kryjówki, w których nigdy nikomu nie przyszłoby do głowy ich szukać. Niektóre z nich potrafią zlać się z otoczeniem, jak sam kameleon. Jesteś w stanie znaleźć kota ukrytego na tym zdjęciu?
Ten kot zaskoczył swoich opiekunów do tego stopnia, że aby upamiętnić tę chwilę, czym prędzej sięgnęli po telefon i nagrali całą sytuację. Kocica przyniosła w swoim pyszczku do domu dzikie zwierzątko, zupełnie jakby było jej dzieckiem. Choć to niewątpliwie uroczy widok, może kryć się za nim smutna prawda.Opiekunowie kota bardzo zdziwili się, że zaraz po tym, jak ich pupil wrócił do domu, usłyszeli dziwne dźwięki. Byli przekonani, że to nie mruczek je wydaje i zupełnie się nie mylili. Okazało się, że kotka przyniosła do domu maleńkie dzikie zwierzątko.
Rodzina z Wolverhampton zaadoptowała kotka. Niebawem okazało się, że Munchie - bo takie imię nosi mruczek - choruje na bardzo rzadkie schorzenie. Za względu na niedobór hormonów na zawsze pozostanie kocięciem. Nieuleczalna przypadłość nie zraziła opiekunów, którzy zobowiązali się go leczyć do końca życia.Munchie to uroczy rudy kotek, który zdecydowanie różni się od innych. Choć wygląda na kilkumiesięcznego kotka, już dawno osiągnął dojrzałość. Jego schorzenie czyni go zdecydowanie jednym z najbardziej wyjątkowych mruczków na całym świecie.
Rosie to kociak, który z dwójką rodzeństwa został znaleziony przez schroniskiem. Ze względu na to, że wciąż był bardzo mały, a w dodatku przyszedł na świat bez jednej łapki, o pomoc poproszono organizację Baby Kitten Rescue. Jej założycielka Caroline Grace nie wahała się ani chwili, by zająć się maleństwami. Z perspektywy czasu widać, że to było genialne posunięcie.Zwierzęta z niepełnosprawnością nie są gorsze od innych - przekonuje kotka o imieniu Rosie. Kiedy ona oraz reszta kociego rodzeństwa trafili pod opiekę ratowników zwierząt, minęło zaledwie 5 tygodni od ich narodzin. Kociaki były mocno wychudzone, odwodnione, zapchlone i zarobaczone. Choć wszystkie wymagały opieki zdrowotnej, nie ulegało wątpliwości, że trójłapka potrzebuje jej najbardziej.
Kot o imieniu Parmesan Reggiano (dla przyjaciół Reggie) został schwytany podczas przeprowadzania akcji mającej na celu wykastrowanie bezpańskich kotów. Rudy mruczek od razu zwrócił na siebie uwagę wolontariuszy. Budził zainteresowanie nie tylko ze względu na swój nietypowy wygląd, ale także zachowanie, które dało im do myślenia. Kocurek "wypisał się" z życia na ulicy i pragnął wprowadzić się do domu na stałe.W ramach programu TNR (trap-neuter-return, czyli złap-wykastruj-wypuść) organizacji Southern Arizona Cat Rescue udało się pomóc wielu wolno żyjącym kotom. Jednak jeden z rudzielców, który później otrzymał imię Reggie, zdecydowanie wyróżniał się spośród członków kociej kolonii. Zwierzak upodobał sobie zwłaszcza jedną z wolontariuszek o imieniu Arcelia.
Niewątpliwie każdemu opiekunowi mruczka zdarzyło się przyłapać pupila, kiedy ten załatwił się poza swoją kuwetą. Biada temu, kto zostawi obuwie na podłodze, gdyż mruczkom zdarza się do nich załatwiać potrzeby fizjologiczne. Wtedy pojawia się pytanie, dlaczego kot sika do butów? Co sprawia, że wybiera akurat to miejsce zamiast swojej toalety? I najważniejsze - czy rzeczywiście robi to ze złośliwości?To pewne, że nikt nie chciałby włożyć stopy do buta bądź kapcia, którego nieprzyjemny zapach ewidentnie wskazuje na to, że kota załatwił do niego swoją potrzebę. Co gorsza, może się to przydarzyć również z obuwiem gościa. Dlaczego mruczki sikają do butów i czy da się oduczyć ich takiego zachowania?