Kocur był tak przestraszony, że nie pozwalał nikomu się zbliżyć. Dziś uważa się za prawdziwego króla
Brio to rudy kot, który błąkał się po okolicy od dłuższego czasu, aż w końcu jeden z mieszkańców postanowił mu pomóc. Ustalił cały plan działania, aby schwytać mruczka, a o pomoc poprosił organizację “Chatons Orphelins Montreal”, ponieważ sam nie był w stanie tego zrobić. Choć żebrzące o jedzenie zwierzę wyglądało jak siedem nieszczęść, Brio przeszedł przemianę w możnowładcę o imponującej grzywie.
Mężczyzna, który zawiadomił organizację, wyznał, że jeszcze kilka dni temu był bardzo blisko do złapania kota. Jednak niedługo później mruczek zniknął, po czym wrócił z rozczochraną i poklejoną sierścią oraz kulejąc na jedną z łapek. Domyślał się, że najprawdopodobniej wpakował się w jakąś bójkę.
Briol trafił pod opiekę organizacji ratującej zwierzęta
Podczas interwencji, na której ratownicy zajęli się odłowieniem rudego kota, zostały użyte całkowicie bezpieczne, humanitarne pułapki. Po badaniach okazało się, że jego stan jest dużo gorszy, niż się spodziewano. Jednak zmotywowani ratownicy byli bardzo zdeterminowani, aby mu pomóc.
- Briol nie miał mikroczipa. Wyglądał na wyczerpanego, jakby brał udział w walce. Jedna z jego tylnych łap miała małą ranę po ugryzieniu i ropień. Trzeba było ją oczyścić i wyleczyć - opowiadali dla “Love Meow” przedstawiciele organizacji.
Jednocześnie wszyscy bardzo cieszyli się, że dni spędzone na ulicy przez Briola dobiegły oficjalnie końca. Rudzielec od razu ujął wszystkich swoim urokiem.
Ratują zwierzęta z rąk oprawców. Proszą o Twoje 1,5%
Kocurek był początkowo wycofany i bał się ludzi
Lekarze zajęli się jego poraniona łapką, jednak aby nie próbował jej wylizywać, niezbędne okazało się założenie kołnierza ochronnego. Rudzielec był jednak wycofany i próbował ukryć się w swoim wydzielonym kojcu, gdzie miał dochodzić do siebie.
- Wydawał się nieco wycofany i cały czas przebywał w kuwecie - wspominają wolontariusze.
W końcu nastał dzień, kiedy jeden z pracowników zbliżył się do kota i zaczął głaskać do po głowie. Wtedy zwierzak jakby zupełnie zrozumiał, że ci ludzie nie chcą zrobić mu krzywdy, a wręcz przeciwnie, odmienić jego los. Niedługo później trafił do rodziny zastępczej, pod okiem której miał dochodzić do siebie i socjalizować się z opiekunami.
W końcu kot wyszedł ze swojej skorupy, zasłużył na miano władcy
Po kilku dniach zaciekawiony nowym miejscem Briol zaczął chodzić za opiekunami po całym domu. Jednym z przełomowych momentów był ten, kiedy podczas głaskania zaczął mruczeć. W tym momencie była to najlepsza muzyka dla ich uszu. Minęło kilka tygodni, a rudzielec miał już zupełnie wyleczoną nogę, natomiast jego puszyste futerko odrosło na całym ciele.
Mruczek zaprzyjaźnił się z kilkoma innymi maluchami, które zaczęły taktować go jak swojego opiekuna. Jest zdecydowanie głośnym zwierzakiem - wyraża swoją opinię, o czym przekonują jego opiekunowie.
- Kocha swoje beztroskie życie. On i jego rodzina zastępcza naprawdę się ze sobą zżyli i postanowili uczynić go stałym członkiem rodziny - zgradzili pracownicy organizacji.
Briol nie mógł sobie wymarzyć lepszego kociego życia. W jego oczach na nowo pojawił się blask i wyrósł na prawdziwego króla domostwa.
źródło: lovemeow.com