Aktywiści i obrońcy praw zwierząt nieustannie walczą o wprowadzenie zakazu dorożek wożących turystów do Morskiego Oka. Temat regularnie powraca na pierwsze strony gazet za każdym razem, gdy wykorzystywany koń upadnie z wyczerpania. Tym razem głos zabrała miłośniczka zwierząt i posiadaczka wierzchowców, uwielbiana przez widzów Katarzyna Dowbor. Jej słowa mogą niektórych mocno zszokować.
Turyści spacerujący w Tatrach natknęli się na dzikie zwierzę. Stworzenie, które zawędrowało na nienaturalnie dużą dla siebie wysokość, niestety przepłaciło to życiem. Przyczynę jego śmierci badają teraz słowaccy zoolodzy. Ten gatunek jest pod szczególną ochroną. Znalezisko ogromnie zasmuciło miłośników górskiej przyrody.
Za sprawą licznych kontrowersji związanych z wykorzystywaniem koni do przewożenia turystów na Morskie Oko, zwierzęta zostały poddane badaniom, w których udział wziął weterynarz wskazany przez aktywistów z fundacji Viva! Zdaniem obrońców zwierząt aż 90 procent czterokopytnych istot jest niezdolnych do pracy za względu na zły stan zdrowia. Czy potwierdziły to wyniki najnowszych badań? Odpowiadamy.
Do sieci trafiło nagranie prezentujące licznie zgromadzonych turystów w okolicy Doliny Pięciu Stawów. Wszystko za sprawą zwierzęcej rodzinki, która swoją obecnością postanowiła dostarczyć nieco uciechy siedzącym po drugiej stronie jeziora obserwatorom.
Transport konny na szlaku do Morskiego Oka odbywa się już od kilkudziesięciu lat i wbrew woli osób, którym losy zwierząt nie są obojętne, interes dorożkarski nadal kwitnie. Aktywiści niejednokrotnie informowali o wypadkach z udziałem koni i zwracali się do przedstawicieli Tatrzańskiego Parku Narodowego i starostwa tatrzańskiego o wprowadzenie zakazu dla konnych zaprzęgów. Zgody nigdy nie otrzymali. Ile zarabia się na koniach wożących turystów nad Morskie Oko? Ujawniamy kwoty.
Echa traktowania koni na trasie do Morskiego Oka nie milkną od długiego czasu. W ostatnich dniach do sieci trafiło nagranie kolejnego leżącego przy drodze zwierzęcia. Łukasz Filipowicz, który został wybrany na nowego burmistrza Zakopanego, zabrał głos w tej sprawie. Jednak jego słowa nie wszystkim przypadną do gustu.
Tatry są miejscem życia wielu interesujących zwierząt. Dzięki leśniczym pracującym na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego możemy poznać ich dziwne zwyczaje. Tym razem pokazali oni intrygujące dziury w ziemi. Tylko jedno stworzenie mogło je wykopać o tej porze roku.
Kot o dumnym imieniu Imbir był ikoną Bieszczad. Rudego kocurka można było spotkać na terenie Bacówki położonej na wysokości 930 m n.p.m. Przez lata podbijał serca turystów. Niestety przeszedł za Tęczowy Most. Mimo to na zawsze pozostanie w ich pamięci.
Australijskie zwierzęta pojawiły się w Tatrach. I choć uwielbiają ciepło, to radzą sobie w naszym klimacie zaskakująco dobrze. Najprawdopodobniej kangury uciekły z prywatnej hodowli. Jeden z nich pojawił się na szczytach gór już w zeszłym roku. Teraz dołączył do niego drugi osobnik. Zaskoczeni obserwatorzy dopytują ekologów o ich szanse na przeżycie w nietypowym dla nich, mogłoby się wydawać, środowisku.
Turyści wybierający się na wiosenną przechadzkę po Tatrzańskim Parku Narodowym muszą pamiętać, że od 1 marca nie można wędrować po szlakach po zmroku. Należy więc zaplanować wycieczkę tak, aby wrócić za dnia z tras, także tych najłatwiejszych przygotowanych w dolinach. Powód jest wyjątkowy.
Wśród tłumów turystów eksplorujących górskie szlaki, dwie kobiety miały wyjątkowego pecha. Kiedy były pomiędzy szczytami Wysoka a Smerekowa, zostały zaatakowane przez zwierzę. Nie mogły odpędzić się od nietypowego napastnika. Do akcji musieli wkroczyć ratownicy z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Ratownicy GOPR dzielą się historią, która wzrusza do łez. Podczas jednej z interwencji natknęli się, na widok którego nigdy nie zapomną. Zwierzę nie odstępowało swojego pana na krok nawet w obliczu zagrożenia. Dawało mu siłę do walki, aż nie nadeszła pomoc. Nawet kiedy byli już bezpieczni, chciało upewnić się, że jego pan wyjdzie z tego cało.
W Brzegach Dolnych (powiat bieszczadzki) doszło do nietypowego incydentu. Leśnik z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne nie spodziewał się, że w drodze do pracy spotka go coś takiego. Jechał samochodem, kiedy z zarośli przy drodze wyskoczył on. “Gdy jedziesz rano do pracy i zastanawiasz się, co Cię dzisiaj zaskoczy, aż tu nagle...” – pisze leśnik w opisie filmiku z niecodziennego spotkania.
Tatry pozostają niezmiennie jedną z najchętniej wybieranych destynacji przez urlopowiczów. Chociaż niemal każdego dnia do mediów napływają doniesienia o nieodpowiedzialności osób wyruszających na szlak, zachowanie turystów niestety nie ulega poprawie. “Ku przestrodze” – pisze przewodniczka, na której oczach rozegrały się niewiarygodne sceny. Ojciec z 5-letnim dzieckiem i kobieta niosąca na rękach psa prosili się o wypadek.
Jeleń sieje postrach wśród zakopiańskich turystów. Od kilku tygodni regularnie nawiedza nocami kemping, niszczy namioty i zagraża mieszańcom. Zdesperowani turyści nie mogą liczyć na pomoc władz, z jeleniem walczą sami. “Przekonali się, że to nie był dobry pomysł” – komentuje nagranie “Tygodnik Podhalański”.
Nietypowy osobnik znów widziany w Tatrach. Zazwyczaj nie występuje tak wysoko, przez leśników nazywany jest “ewenementem”. Skryty osobnik rzadko daje się zauważyć, więc do niedawna nie było wiadomo, czy jeszcze żyje. Aby przeżyć, musi dostosować się do wysokości i robi to w wyjątkowy sposób.
Kot taternik stał się nową atrakcją w rejonie Rysów. Chociaż ludzie, z którymi wędruje ten wysokogórski zwierzak, są zachwyceni jego towarzystwem, nieco mniej pochlebne zdanie o mruczku mają władze Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jako “inwazyjny gatunek obcy” kot zagraża innym zwierzętom. Jego los jest już przesądzony.
Słowacki turysta odwiedzający Zakopane poznał góralską kulturę od złej strony. Podziwiając piękny krajobraz, trafił wzrokiem na tragedię zwierząt, obok której nie mógł przejść obojętnie. Złapał za telefon komórkowy i uwiecznił scenę, która wywołała oburzenie wśród internautów. Czy tak traktuje się zwierzęta w Zakopanem?
Obserwacje nowych gatunków na terenach, na których dotychczas nie występowały, nie zawsze są powodem do radości. Wręcz przeciwnie. Pojawianie się zwierząt, które nie powinny pojawiać się w danej lokalizacji może wyrządzić wiele szkód. Tak jest w przypadku ssaka należącego do rodziny psowatych, który coraz odważniej porusza się po terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego.To drapieżnik, który szczególnie chętnie poluje na małe gryzonie oraz ptaki gniazdujące na ziemi. Czy rzeczywiście jest powód, by martwić się o inne zwierzęta?
Nad ranem 9 czerwca do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów zawitali niecodzienni goście. Dwie sunie udały się tam na odpoczynek, schodząc z Tatr. Nie wiadomo, jak znalazły się w górach, ani też kto jest ich właścicielem. Psiaki były całkiem same, ale zachowywały się jak przyjaciółki na wspólnej wycieczce. Czyżby zwierzęta zostały porzucone?Na zwierzęta natknęli się pracownicy schroniska. Zmęczone górską wędrówką sunie postanowiły odpocząć. Dzięki łagodnemu usposobieniu od razu zaskarbiły sobie sympatię wszystkich wokół. Ich pochodzenie pozostaje zagadką.
Co prawda obecność dzikich zwierząt w lesie nie powinna nikogo dziwić, jednak turyści, którzy w ostatnim czasie pokonywali szlak prowadzący do Morskiego Oka, stanęli jak wryci. Całą sytuację udało się uwiecznić jednej z tiktokerek, która akurat była obecna na miejscu.Jakiś czas temu wspominaliśmy o uroczych niedźwiadkach, które pojawiły się w Dolinie Kościeliskiej. Ich zdjęcie, które udostępniła w sieci turystka, cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród internautów. Teraz sytuacja się powtórzyła, choć tym razem miała miejsce na szlaku prowadzącym do najpopularniejszego jeziora w Tatrach.
Niektórzy z nas nie wyobrażają sobie urlopu bez psa, którego traktują jak członka rodziny. Kiedy wyjeżdżamy w góry, jak najbardziej możemy zabrać ze sobą swojego pupila, o ile będziemy pamiętać o przestrzeganiu przepisów. Nie wszędzie pies jest mile widziany. Wyruszając z nim w podróż, musimy pamiętać o sprawdzeniu miejsc, w które wyruszamy, aby nie czekała nas niemiła niespodzianka w postaci mandatu lub pokrzyżowania planów. O czym pamiętać, przymierzając się do górskiej wędrówki z naszym pupilem?
Ratownicy z Państwowej Ochrony Przyrody Republiki Słowackiej podzielili się z internautami nagraniem z akcji, która miała miejsce w ostatnim czasie w Tatrach. Zamieszkujący góry niedźwiedź zapędził się w prawdziwą pułapkę, a jego cierpienie trwało aż 17 dni. Aż trudno uwierzyć, jak wyglądał, gdy dotarła do niego pomoc.Okazało się, że niedźwiedź wpadł w “pułapkę”, która w lesie pojawiła się z inicjatywy ludzi. Mianowicie, jego głowa utknęła w cylindrze, w którym znajdowało się pożywienie dla dzików. Biedaczek przemierzał z nim las aż przez 17 dni.
Kogo można spotkać na Szrenicy w Karkonoszach? Pasjonaci górskich wspinaczek z pewnością znają odpowiedź na to pytanie - lisa. Bogumił Dudniczek na facebookowej grupie "Sudety z plecakiem" podzielił się zdjęciami z wyprawy, podczas której na powitanie wyszedł mu miłośnik zimowego szaleństwa. Jednak chęć nawiązywania kontaktu z człowiekiem nie świadczy o niczym dobrym. "Tymczasem na Szrenicy pojawił się pewien jegomość" - tak brzmi podpis zdjęć, jakie opublikowano w niedzielne popołudnie na grupie zrzeszającej miłośników górskich wypraw z plecakiem. Bogumił Dudniczek podzielił się z internautami ujęciem przedstawiającym liska wyglądającego zza śnieżnej zaspy. Zdecydowanie nie można odmówić mu uroku osobistego.
Grzyby to przysmak, za którym przepadają nie tylko ludzie, ale ich smakoszami jest też wiele gatunków zwierząt. Z tego względu dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego zwraca się z apelem do turystów o podzielenie się darami lasu z żyjącymi tam stworzeniami.Grzybobranie to obok wielkiego grillowania, nasz drugi sport narodowy. Już od kwietnia w lasach liściastych można znaleźć majówki wiosenne i smardze, natomiast początek lata to czas, kiedy można zobaczyć czarki austriackie, maślaki pstry i sitarz, podgrzybki złotawe i zajączki, kurki, koźlarze i wiele innych ciekawych organizmów. Wszyscy grzybiarze powinni jednak pamiętać o tym, że grzybów nie wolno zbierać w niektórych częściach lasu - m.in. na obszarach chronionych, czyli w rezerwatach i parkach narodowych. Nie zaszkodzi jednak, by pozostawić je również w przydomowych ogródkach.
Kobieta znalazła ciężko rannego psa na szlaku górskim. Postanowiła mu pomóc i znieść go z gór na własnych barkach. Przez 6 godzin szła z ważącym 20 kilogramów psem, żeby ocalić jego życie. Czworonoga poszukiwała jego rodzina. Tia wraz z ojcem wędrowali po górach Table Rock w stanie Idaho, kiedy natknęli się na porzuconego psa, który potrzebował pomocy. W tym czasie pokonali już sporą część trasy, a do celu pozostało im niewiele. Okazało się to bez znaczenia, gdy na ich drodze pojawił się ranny spaniel. Wezwanie pomocy na miejsce wypadku było niemożliwe, dlatego podjęła trudną decyzję, która kosztowała ją wiele wysiłku.