Młody mężczyzna był przekonany, że nowo zakupiony labrador pochodzi z legalnej hodowli. Prawda okazała się być bolesna — po pierwszym dniu od adopcji nowych właścicieli zastał przykry widok, gdyż stan psa znacząco się pogorszył. Szczenię miało wypełnić lukę po tragiczne utraconym pupilu, jednak Luna zmarła zaledwie w ciągu tygodnia. Właściciel zaapelował, aby wystrzegać się jego błędów i dokładnie sprawdzać potencjalnego sprzedawcę.
W kwietniu media obiegła informacja o 58 psach przetrzymywanych w gdańskiej pseudohodowli. Zwierzęta nie miały dostępu do wody, a skrajne warunki, w których przebywały, zagrażały ich zdrowiu i bezpieczeństwu. Ostatecznie zwierzęta trafiły pod opiekę lekarzy weterynarii, a obecnie przebywają w schronisku “Promyk” w Gdańsku. Losy pokrzywdzonych istot poruszyły serca miłośników zwierząt w całym kraju, w tym funkcjonariuszy Służby Więziennej, którzy zorganizowali akcję pomocową. Efekty ich działań przeszły najśmielsze oczekiwania.
Posiadanie rasowego psa czy kota to nadal marzenie wielu osób. O ile kilkanaście lat temu Polacy nie byli jeszcze średniozamożnym społeczeństwem, co utrudniało zakup kosztownego pupila, dziś nie cichną głosy sprzeciwu wobec okrutnego biznesu oraz hodowców bogacących się na cierpieniu zwierząt. W gminie Jarocin przeprowadzono interwencję w wyniku której odebrano blisko 30 psów i kotów z przydomowej hodowli. Policja publikuje wstrząsające zdjęcia.
Życie często bywa niesprawiedliwe, a w szczególności dla bezbronnych stworzeń narażonych na praktycznie nieograniczoną przemoc. Samiec w typie popularnej rasy chihuahua padł ofiarą pseudohodowli psów. Manio nie zna nic prócz ludzkiej obojętności i ciasnej klatki. W ocenie hodowców był wadliwym produktem, którego nie opłacało się leczyć. Jedyne, co wtedy pozostaje, to się go pozbyć - byle szybko i skutecznie.
Ostatnimi lasy pseudohodowle psów i kotów stały się zmorą naszego kraju. Godzimy się na okrucieństwo wobec zwierząt, idąc za modą i trendami, a dobitnym świadectwem win części społeczeństwa jest historia Pirata, znajdującego się pod opieką Fundacji Centaurus. Podczas interwencji zwierzak kulił się w ramionach aktywistów, spozierając na nich jednym okiem. Stan zapalny wskazuje, że drugie najprawdopodobniej zostało mu wydłubane.
Jakiś czas temu buldogi francuskie szturmem podbiły świat. Choć ta rasa nadal znajduje swoich amatorów, niektórzy są już bardziej świadomi i doskonale zdają sobie sprawę, że często rozmnażając te zwierzęta, można przysporzyć im więcej bólu i cierpienia, niż radości z życia - zwłaszcza w umaszczeniu niebieskim lub merle. Blue, który trafił pod opiekę Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, jest na to dobitnym przykładem, a jego widok łamie serce na milion kawałków.
Pseudohodowle psów to zjawisko bardzo trudne do wytępienia. W oczach niektórych ludzi rozmnażanie czworonogów, cieszących się dużą popularnością to idealny sposób na zarabianie pieniędzy. Cierpienie niewinnych istot okazuje się nie być wystarczającym argumentem do zaprzestania tego typu biznesów. Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ) przeprowadził interwencje w miejscu określającym się mianem hodowli yorków. To, co aktywiści zastali na miejscu, zmroziło im krew w żyłach.Winni temu są nie tylko ci, którzy rozmnażają zwierzęta w niehumanitarny sposób. Równie okrutne jest kupowanie tanich psów z niesprawdzonych źródeł.
Kupując rasowego psiaka bardzo ważnym jest, aby pochodził on z zarejestrowanej hodowli, bowiem istnieją miejsca głównie nastawione na zysk, gdzie suczki służą jedynie jako maszynki do rodzenia kolejnych miotów. Tak smutnej rzeczywistości doznała chihuahua, która na szczęście w końcu trafiła pod opiekę organizacji ratującej zwierzęta. Niestety warunki, w jakich była przetrzymywana przez lata, sprawiły, że panicznie bała się ludzi. Jeden z pracowników postanowił to zmienić.Nie od dziś wiadomo, że w przypadku skrzywdzonych zwierząt o wiele trudniej zaleczyć blizny pozostawione na psychice, niż te na ciele. Dokładnie tak stało się w przypadku tej niewielkich rozmiarów suni. Widząc, że ktokolwiek zbliża się w jej kierunku, chciała schować się w najbardziej odległy kąt.
Użytkowniczka TikToka na jednym z udostępnionych filmów podzieliła się historią, jaka spotkała ją, kiedy rzekomo kupiła psa rasy "długowłosy chihuahua". Kobieta skusiła się na niższą cenę, którą oferował hodowca, jednak nigdy nie przypuszczała, że z małego pupila wyrośnie zupełnie coś innego.Wszyscy świadomi opiekunowie, którzy decydują się na kupno rasowego szczeniaka, powinni nie tylko obejrzeć go wcześniej, ale także zweryfikować hodowlę, z której pochodzi. W przeciwnym wypadku można przyłożyć rękę się do szkodliwego procederu, jakim jest pseudohodowla zwierząt domowych.
Agata i Piotr Rubikowie pochwalili się w sieci, co sprezentowali swojemu psu. Obserwatorzy celebryckiej pary ubolewają nad tym, że szczeniak pochodzi z hodowli hybrydowej rasy. Jakby tego było mało, właściciele obdarowują podopieczną prezentami za ponad 1500 zł, choć jeszcze niedawno prosili o dotacje od fanów. “Przeliczam to na ilość karmy dla zwierząt w schronisku” - kwitują internauci.Ledwo opadł kurz i uspokoiły się nastroje po ostatniej aferze z udziałem Piotra Rubika i jego żony, a w mediach znów zawrzało. Na małżeństwo celebrytów spadła ogromna krytyka, gdyż opiekunowie suczki Coogee pochwalili się, że ich pies chodzi w ubraniach zaprojektowanych przez światowej sławy projektantów. Internauci ponownie dosadnie dali znać, co o tym myślą.
W poniedziałkowy poranek, 30 stycznia policja, Inspekcja Weterynaryjna i organizacje broniące praw zwierząt rozpoczęły akcję zamknięcia pseudohodowli psów w typie rasy nowofundland we wsi pod Inowrocławiem. W zatrważających warunkach przebywało tam wówczas ponad 50 psów. Niektóre nie przeżyły, zostały po nich tylko szkielety. Do organizacji prozwierzęcych wpłynęły informacje o skandalicznych warunkach panujących w pseudohodowli psów w typie rasy nowofundland w województwie kujawsko-pomorskim. Przybyłe na miejsce służby potwierdziły wstępne informacje i rozpoczęły akcję mająca na celu uratowanie pokrzywdzonych zwierząt. Dla wielu z nich było już niestety za późno.
Łódzcy obrońcy zwierząt zlikwidowali pseudohodowlę zwierząt, w której na około 35 metrach kwadratowych trzymano prawię setkę psów. Panowały w niej okropne warunki, a smród roznosił się w całej okolicy. Kynolodzy potwierdzili, że hodowla była legalna. Jak to możliwe?Pseudohodowle zwierząt funkcjonują dla zysku finansowego i rozmnażane są w nich psy i koty w typie „modnych”, popularnych ras. Pomimo kampanii społecznych zachęcających do świadomego kupna zwierząt oraz adopcji pupili ze schronisk, nic nie wskazuje na to, że niemoralny proceder zostanie ukrócony w najbliższej przyszłości. Pseudohodowle są prowadzone bez ograniczeń i zobowiązań, możliwie najniższym kosztem, a zdrowie i życie zwierząt jest podporządkowane interesom ekonomicznym i ma znaczenie drugorzędne. Taki sposób traktowania zwierząt prowadzi do negatywnych skutków psychicznych i fizycznych u hodowanych stworzeń, czego konsekwencje mogą ponosić przez całe dalsze życie.
Piotr Rubik wydal majątek na psa z pseudohodowli. Ta kwota naprawdę przyprawia o zawrót głowy. To nie pierwszy taki przypadek wśród polskich gwiazd znanych z show biznesu. Eksperci biją na alarm, że zaczyna się niebezpieczna moda na psie hybrydy.Mieszanki psów rasowych stają się coraz bardziej popularne, zwłaszcza wśród celebrytów i osób rozpoznawalnych. To niepokojący sygnał, bowiem ich poczynania śledzi liczne grono fanów. Psy hybrydowe nie są pochwalane przez znawców kynologii i lekarzy weterynarii.
Pewna kobieta postanowiła spełnić swoje marzenie o posiadaniu rasowego kotka. Początkowo zwierzę zakupione za pośrednictwem Internetu nie wzbudzało żadnych podejrzeń, aż do momentu, gdy przestało jeść. Dopiero weterynarz uzmysłowił właścicielce, że padła ofiarą oszustwa. Ceny rasowych psów czy kotów poszybowały. Szczeniak bądź kociak z hodowli potrafi kosztować nawet tyle, co mały samochód, gdyż w cenę wliczony jest rodowód, certyfikat zdrowia z aktualnymi badaniami, zabiegi odrobaczenia, zaczipowania i szczepienia. Nie rzadko dochodzi do tego sterylizacja bądź kastracja oraz wyprawka. Jednakże na popularnych serwisach aukcyjnych aż roi się od ofert sprzedaży najpopularniejszych ras zwierząt domowych z podejrzanych źródeł. Wśród hodowców nie brakuje oszustów, prowadzących działalność nastawioną wyłącznie na zysk. Niestety, zazwyczaj los sprzedawanych zwierząt mają w głębokim poważaniu.
W Centrum Weterynaryjnym prowadzonym przez Beatę Chmurę-Musiałę doszło do skandalicznej sytuacji. Lekarka weterynarii zaczęła dostawać telefony z pogróżkami. Finałem była szarpanina między właścicielką pseudohodowli psów, a właścicielką kliniki. Świeżą sprawą zajęła się policja. Jak donoszą dziennikarze Onetu, w miniony piątek jednym z pacjentów Centrum Weterynaryjnym w Przeworsku (woj. podkarpackie) był dopiero co zakupiony pies pochodzący z lokalnej hodowli. U zwierzęcia zdiagnozowano przepuklinę pępkową i zalecono leczenie, ponieważ mogła ona stanowić spore zagrożenie. W trakcie konsultacji lekarka weterynarii wyjaśniła opiekunowi, że wykryta przypadłość jest wadą wrodzoną, o której powinien być poinformowany przez hodowcę. Wówczas nikt nie przypuszczał, że sugestia skłoni właścicielkę hodowli do osobistej wizyty w gabinecie.
W 2012 roku uchwycono nowelizacja ustawy z 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt, która miała na celu ukrócić sprzedawanie zwierząt, które nie były odgórnie skontrolowane. Jak zmiany w prawie przekładają się na faktyczny stan hodowli rasowych psów? Okazuje się, że pomimo restrykcji, szara strefa w Polsce wciąż się rozrasta. Aby zapobiec rozwojowi tzw. pseudohodowli, w 2012 roku zmieniono przepisy dotyczące hodowli psów i kotów rasowych. Przeszło dekadę temu pseudohodowle pojawiały się jedna za drugą. Często kupujący w nich ludzie, nie zdawali sobie sprawy z tego, że hodowca może wprowadzać ich w błąd. Osoby zainteresowane kupnem "szlachetnie urodzonego" szczeniaczka byli przekonani, że nabywają zdrowego, rasowego pieska. Natomiast historia zna wiele przypadków, gdy zwierzęta pochodziły z chowu wsobnego. Zwierzęta te nie przechodziły odgórnych kontroli, co powodowało, że częściej występowały u nich choroby genetyczne, co z kolei zagrażało całym rasom. Nowe przepisy wprowadzono właśnie po to, by położyć kres temu szkodliwemu procederowi. Na co zatem zwracać uwagę podczas kupna rasowego zwierzaka? Jakich dokumentów powinniśmy wymagać od hodowcy, by nie powielać błędów z przeszłości?
Julia Wieniawa jakiś czas temu pochwaliła się nowym pieskiem - hybrydą stworzoną z cavaliera i pudla. Chociaż aktorka została skrytykowana za wspieranie pseuhodowli, zapewnia, że wybór pupila był podyktowany rzekomą hipoalergicznością konkretnych ras. Agnieszka Woźniak-Starak nie potrafiła zignorować tej wypowiedzi. Julia Wieniawa to polska aktorka filmowa i telewizyjna oraz piosenkarka, która popularność zyskała dzięki roli w serialu pt. "Rodzinka.pl", gdzie grała dziewczynę Kuby Boskiego. Odkąd pojawiła się na ekranie, gwiazda młodego pokolenia pozostaje wciąż na topie, a jej życie prywatne i związki śledzą tysiące internautów. Niestety w ostatnim czasie jej poczynania wywołują głównie negatywne reakcje.
Julia Wieniawa razem ze swoim obecnym partnerem Nikodemem Rozbickim powitała w domu szczeniaczka rzadkiej rasy cavapoo. Część internautów nie jest zadowolona z decyzji aktorskiej pary. W komentarzach pojawiły się zarzuty m.in. o wspieranie pseudohodowli. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia aktorka znana z głównej roli w filmie pt. "W lesie dziś nie zaśnie nikt", czy występu w serialu "Rodzinka.pl" pochwaliła się nowym członkiem rodziny. W poście na Instagramie poinformowała, że sprawiła sobie szczeniaczka. Maluch dostał na imię Bowie.