Nie żyje Somnang z Orientarium w Łodzi. Za młodu wiele wycierpiał ze strony ludzi
Na oficjalnej stronie Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Łodzi opublikowano bardzo przykre wieści. Somnang, wieloletni mieszkaniec ZOO, od teraz odpoczywa za metaforycznym Tęczowym Mostem, ciesząc się wolnością i przemierzając zielone łąki. Jednak jego życie nie zawsze było takie kolorowe, gdyż w młodości doświadczył wielu cierpień. Poznajcie jego historię.
Smutne wieści z łódzkiego ZOO. Nie żyje niedźwiedź malajski Somnang
We wtorek, 19 marca, Miejski Ogród Zoologiczny w Łodzi opublikował na swojej oficjalnej stronie bardzo smutne wieści na temat śmierci ich podopiecznego o imieniu Somnang . To zwierzę z wyjątkową i trudną historią, do której niestety przyczynili się ludzie.
Niedźwiedź malajski (znany również jako biruang malajski), zamieszkuje tereny lasów deszczowych w Azji Południowo-Wschodniej. To najmniejszy i najrzadziej występujący gatunek z rodziny niedźwiedziowatych. Osobniki osiągają od 30 do 80 kilogramów masy ciała i charakteryzują się głównie małą głową, wydłużonym językiem oraz jasnym ubarwieniem w kształcie litery V na piersi.
Somnang do łódzkiego Miejskiego Ogodu Zoologiczny trafił z Holandii , aby sparować go z niedźwiedzicą Batu i dać życie nowemu potomstwu. Szybko zyskał sympatię odwiedzających oraz pracowników ZOO . Jednak za młodu wiele wycierpiał przez ludzi .
W młodości wiele wycierpiał przez ludzi
Niedźwiedź urodził się na wolności w 2002 roku, jednak niedługo po tym stał się ofiarą nielegalnego handlu zwierzętami . Został schwytany i sprzedany właścicielowi fermy żółci w Kambodży, gdzie przetrzymywany był w ciasnej klatce i wykorzystywany do celów zarobkowych . Należy podkreślić, że wśród pewnych grup społecznych w tym rejonie geograficznym istnieje przekonanie, iż pęcherzyki żółciowe niedźwiedzi mają działanie lecznicze w schorzeniach wątroby . Niestety mimo upływu lat i edukacji nt. ochrony zwierząt, wciąż powszechne są pobieranie i sprzedaż żółci.
Dzięki zaangażowaniu fundacji Free the Bears Fund nasz bohater został ocalony i przetransportowany do europejskich ogrodów zoologicznych w 2004 roku . Od razu trafił pod stałą opiekę lekarzy weterynarii, gdyż jego stan wymagał natychmiastowego leczenia . Podjęto próby zahamowania stadium choroby. Niestety, mimo wysiłku najlepszych europejskich specjalistów, problemy ze stawami postępowały, uniemożliwiając mu codzienne funkcjonowanie. Zapadała trudna, ale nieunikniona decyzja o eutanazji .
Śmierć Somnanga nie była naturalna. Zapadła decyzja o eutanazji
Według władz łódzkiego ZOO decyzja o eutanazji podopiecznego była nieunikniona . Postępujące zwyrodnienia stawów, których nabawił się za młodu, kiedy to był przetrzymywany nielegalnie w za ciasnej klatce, były nieuleczalne i skazywały niedźwiedzia na nieustanne cierpienie. W oficjalnym komunikacie dotyczącym śmierci Somnanga poinformowano:
Niestety, w ostatnim czasie problemy zwyrodnieniowe nasilały się, mimo terapii konsultowanej z najlepszymi specjalistami z Europy. W konsekwencji Somnang miał poważne problemy ze stawami, przestał chodzić, więc podjęliśmy decyzję o eutanazji, gdyż dalsze leczenie nie przyniosłoby efektów.
Specjaliści z zakresu weterynarii decydują się na eutanazję tylko w ostateczności . Zabiegowi poddawane są zwierzęta, których los jest przesądzony, gdyż nie mają szans na wyzdrowienie, a ich przyszłość wiązałaby się już tylko z nasilającym bólem. Aby tego uniknąć i nie przedłużać cierpienia, którego i tak doznał w swoim życiu zbyt wiele ze strony ludzi, zapadła decyzja o zastosowaniu śmierci farmakologicznej.
Z całą pewnością wszystkim odwiedzającym oraz pracownikom łódzkiego ZOO będzie brakowało ich ulubieńca, jednak udało mu się pozostawić po sobie trójkę potomstwa oraz pośmiertnie pobrano od niego materiał genetyczny, który zostanie wykorzystany do inseminacji niedźwiedzic.
Mamy nadzieję, że teraz Somnang za Tęczowym Mostem doświadcza tylko pięknych i radosnych chwil, z dala od krzywdzącej ręki człowieka.
Źródło: Facebook/ZOO Łódź