Myślał, że w błocie na wybiegu krów utknął pies. Okazało się, że to dzikie zwierzę
W rezerwacie przyrody doszło do niecodziennego incydentu, który zaangażował zarówno miejscowych rolników, jak i strażników przyrody. Kiedy fotograf zauważył stado krów wpatrujących się w błotnistą kałużę, nie spodziewał się, że stanie się bohaterem niecodziennej akcji ratunkowej. To, co odkrył, zaskoczyło wszystkich i wymagało natychmiastowej interwencji specjalistów pracujących w organizacji chroniącej dzikie zwierzęta.
Stado krów przykuło uwagę fotografa
Pewnego dnia w piękne letnie przedpołudnie Ian Ellis z Bostonu, miłośnik i fotograf przyrody postanowił spędzić czas w rezerwacie RSPB we Frampton Marshes, który położony jest w Wielkiej Brytanii. Jak zwykle, uzbrojony w lornetkę, przemierzał tereny w poszukiwaniu rzadkich ptaków , gdy nagle jego uwagę przyciągnęło coś zupełnie innego.
Fotograf zauważył, że stado około 30 krów zachowuje się niezwykle dziwnie. Zamiast spokojnie paść się na łące, zwierzęta zebrały się wokół błotnistej kałuży, rycząc i pochylając głowy w stronę ziemi. W pierwszej chwili obserwującemu je fotografowi wydawało się, że w błocie utknął pies , jednak rzeczywistość okazała się bardziej zaskakująca.
Dzikie zwierzę utknęło w błocie. Było zdane tylko na siebie
Gdy podszedł bliżej, jego oczom ukazał się maleńki szczeniak foki , który tkwił w strumieniu, zupełnie zdezorientowany i bezradny. Matki nie było nigdzie w pobliżu. Fotograf natychmiast zdał sobie sprawę, że stworzenie potrzebuje pomocy. Bez wahania skontaktował się ze strażnikami rezerwatu RSPB oraz organizacją Skegness Natureland, która zajmuje się ratowaniem dzikich zwierząt.
Duncan Yeadon, jeden z dyrektorów organizacji, wraz z naczelnikiem personelu RSPB, Tobym Collettem, przekazał mężczyźnie szczegółowe instrukcje dotyczące bezpiecznego przeniesienia foczki. Zwierzę należało niezwłocznie wyciągnąć z wody i ogrzać. Personel Natureland przybył na miejsce najszybciej jak to możliwe, by zaopiekować się małym uciekinierem.
Kiedy tylko zabraliśmy foczkę z powrotem do Natureland, od razu trafiła do szpitala dla fok, gdzie rozpoczęto jej leczenie. Głównym problemem zwierzęcia była jego młodość – miał zaledwie 5 dni. Zostało osierocone i przez jakiś czas nie jadło, co spowodowało znaczny spadek wagi i odwodnienie - opisał sytuacje w mediach społecznościowych dyrektor organizacji Richard Yeadon.
Mała foka potrzebowała pomocy
Personel szpitala natychmiast podjął próbę ratowania małego pacjenta. Foczce początkowo podano płyny przez specjalną rurkę żołądkową, aby jak najszybciej wyrównać poziom płynów w organizmie. Potem została objęta specjalną dietą i otrzymywała jedynie wysokotłuszczowe śledzie, które miały za zadanie pomóc jej przybrać na wadze. Zwierzę wsparto również antybiotykami , ponieważ z powodu wyziębienia nabawiło się problemów z oddychaniem, które zagrażały jego życiu.
Mała foka otrzymała imię Celebration z okazji 50. rocznicy istnienia organizacji. Dzięki interwencji fotografa zwierzę miało szansę na osiągnięcie dorosłości i życie na wolności. Po pewnym czasie gdy podrosło, stało się silniejsze i było w stanie samodzielnie żywić się w wodzie, ratownicy wypuścili je w bezpiecznym miejscu do naturalnego środowiska.