Dwie miseczki i porzucony szczeniak obok. Nie mogli przejść obojętnie
Udając się na nagrywki ekipa Świata Gwiazd nie spodziewała się, że ten poranek zakończy się w ten sposób. Kiedy dotarli do parku w pobliżu Hali Mirowskiej, dostrzegli dwie kobiety, które wyraźnie czegoś szukały. Podeszli bliżej i wszystko stało się jasne. Pod drzewem siedział porzucony, przemarznięty szczeniak. Od razu wiedzieli, że nie mogą zostawić psa w takim stanie na pastwę losu.
Mały pies trząsł się z zimna
Dziennikarka Świata Gwiazd, Monika Maszkiewicz, opowiada nam, że przy jednym z drzew w parku ekipie od razu rzuciły się w oczy dwie kobiety z psami . Jeden z nich szczególnie zwrócił ich uwagę, ponieważ był niewielkich rozmiarów. Wszyscy pomyśleli, że to szczeniak, który dopiero uczy się wychodzić na spacery.
Po chwili, gdy kobiety mijały ekipę zmierzającą na nagrania, na jaw wyszła smutna prawda . Panie zaczepione przez dziennikarkę, która zachwycała się pieskiem , odparły, że ten nie należy do nich. W dalszej rozmowie na jaw wyszły jeszcze bardziej zaskakujące informacje.
Widać, że były zmartwione, piesek trząsł się z zimna i lgnął do ludzi - opowiada nam Monika Maszkiewicz.
Po właścicielu ani śladu. Piesek miał tylko dwie miseczki
Po krótkiej rozmowie okazało się, że panie, które zajęły się pieskiem, znalazły go pod drzewem . Nieopodal stały dwie pomarańczowe miseczki. W jednej z nich była woda, w drugiej karma. Ekipa Świata Gwiazd od razu zgodnie doszła do wniosku, że szczeniaka nie można tak zostawić .
Nie zastanawiając się długo, postanowili, że mały czworonóg wróci z nimi do biura. Zwierzę było bardzo zmarznięte, a więc aby chociaż trochę go ogrzać, owinęli go kurtką. W ciepłym budynku piesek od razu przestał drżeć z zimna i nabrał ochoty na zabawę . Nietrudno się domyślić, że skradł serca wszystkich wokół.
Kładł się na pleckach, więc widać, że ma zaufanie do ludzi - opowiada dla Świata Zwierząt Monika Maszkiewicz.
Los psa nie został im obojętny
Dziennikarka Świata Gwiazd zdradza nam, że już od jakiegoś czasu rozważała możliwość, by podjąć się opieki nad psem. Jeśli po wizycie u weterynarza , na której sprawdzi stan zdrowia szczeniaka i czy nie ma czipa, który pozwoli dotrzeć do jego opiekuna , okaże się, że może go zaadoptować, tak właśnie się stanie.
Nie mamy wątpliwości, że malec zasługuje na kochający dom. U Moniki będzie miał również kocie rodzeństwo, ponieważ jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem dołączy do Bobiego, Gucia i Miśki.
Ta historia pokazuje, że mimo iż porzucenia zwierząt i traktowanie ich w okropny, bezduszny sposób wciąż zdarzają się zbyt często, nie brakuje ludzi, którym ich los nie pozostaje obojętny .