Znalezione na ulicy kociątko nie przestawało płakać. W końcu znalazło pocieszenie
Kociątko zostało znalezione na środku ulicy w momencie, gdy walczyło o życie. Zwierzę próbowało uniknąć zderzenia z nadjeżdżającymi z każdej strony autami. Na szczęście los w porę zesłał osobę, która ocaliła mruczka z niebezpieczeństwa i przywiozła go do lokalnego schroniska. Mimo udzielonej pomocy oraz otoczenia miłością zastępczej opiekunki uratowane zwierzę nie przestawało płakać. Po czasie znalazło upragnione pocieszenie.
Na środku ulicy znaleziono samotne kocię
Slinky to niezwykle urokliwy kociak o biszkoptowym ubarwieniu futra. Został znaleziony na środku ulicy kiedy to z niewiadomych przyczyn samotnie walczył o przetrwanie między rozpędzonymi kołami samochodów. Na szczęście los w porę uśmiechnął się do niego i zesłał mu osobę, która go uratowała. Wystraszony mruczek w poszukiwaniu szansy na lepsze życie został przywieziony do jednego z lokalnych schronisk Tails High.
W placówce na co dzień wspierającej bezpańskie zwierzęta ratownicy udzielili mu niezbędnej pomocy i otoczyli go największą możliwą miłością. Przerażone kocię jednak nieustannie popiskiwało, jakby płakało. Chwilowe ukojenie przyniósł mu ciepły kocyk oraz czułe objęcia w ramionach mamy zastępczej.
Znalezione na ulicy kociątko nie przestawało płakać
Kobieta o imieniu Asa robiła wszystko, co w jej mocy, by wynagrodzić kociakowi traumatyczne doświadczenia — karmiła, przytulała i mówiła czułe słówka, próbując, choć w odrobinie zastąpić mu matczyną miłość. Mimo ogromnych starań wysiłki nie przynosiły efektu.
Mruczek nie opuszczał wolontariuszki na krok i wciąż przeraźliwie popiskiwał , co niewątpliwie łamało jej serce. Asa jednak wiedziała, że prośba o ciągłą uwagę mruczka z biegiem czasu ustąpi, a strach przed samotnością będzie dla niego już tylko wspomnieniem.
Kocię w końcu znalazło upragnione pocieszenie
Jak się okazało, miesiąc przed przybyciem biszkoptowego księcia do domu kobiety trafiły także inne futrzaki. Wolontariuszka pod swój dach przygarnęła bezdomną kotkę oraz jej 5 nowo narodzonych pociech. Zwierzęta czekały 2 dwa tygodnie, aż ich sąsiad zza ściany skończy kwarantannę. Asa wolała upewnić się, że mruczek jest zupełnie zdrowy, zanim dołączy do reszty kociej załogi.
Nadszedł czas zapoznania — Slinky w pierwszych chwilach wydawał się nieco przytłoczony ilością towarzyszy, ale po niedługim czasie się zaaklimatyzował. Nowi bracia ochoczo przyjęli go do ekipy, pokazali domek i zachęcili do wspólnych zabaw i figli. Od tej pory postawa Slinky zupełnie się zmieniła i nie było już śladu po rozpaczliwym popiskiwaniu . Od teraz w domu Asy słychać było tylko radosne miauczenie, a niegdyś samotny mruczek, dzięki kocim braciom i kochającej mamie zaznał upragniony pocieszenie oraz spokój.