Z kartonu wydobywał się cichy pisk. Jednodniowa kicia czekała na wybawienie
Malutki kotek został porzucony w kartonie na środku ulicy. Samotny i odłączony od swojej kociej mamy płakał najgłośniej, jak potrafił w nadziei, że ktoś go zauważy. Świeżo urodzony, jeszcze ślepy maluch nie miał szans na przeżycie. Szczęście w nieszczęściu, że został wyrzucony przed schroniskiem dla zwierząt, a jego głośne wołanie usłyszał pracownik.
Kiedy można odłączyć kocięta od matki?
Nikt tak dobrze nie wie, czego potrzebuje mały kociak , jak jego mama. To właśnie ona uczy swojego malucha jak radzić sobie w środowisku. Nawet gdybyśmy bardzo się starali, nie jesteśmy w stanie zastąpić kociej mamy w pierwszym okresie jego życia. Jest jednak moment w okolicach od 8 do 12 tygodnia życia, kiedy maluch staje się bardziej samodzielny i może powędrować do nowego domu. Odłączone przed tym terminem od opiekuńczej mamy kocięta mają nikłe szanse na przeżycie.
Pewnego dnia w Pensylwanii nieodpowiedzialny opiekun porzucił przed schroniskiem w pudełku kotka . Mruczek był tak malutki, że jedyne co potrafił to głośno miauczeć. Ślepe i zdezorientowane kocię nie rozumiało, dlaczego przy jego boku nie ma mamy. Jego płacz usłyszał pracownik schroniska. Gdy zobaczył, że z brzuszka zwisa jeszcze pępowina, był przerażony. Zwierzę miało zaledwie jeden dzień i nikłe szanse na przeżycie.
Kotu groziła śmierć. Zwierzę potrzebowało fachowej pomocy
Mężczyzna szybko zabrał wyziębione kociątko do lecznicy. Nie wiedział, ile czasu maluszek przebywał w kartonie. To właśnie wyziębienie jest główną przyczyną śmierci małych kotów. Chwile spędzone bez ciepła i opieki kociej mamy mogły odbić się negatywnie na jego zdrowiu. Gdy okazało się, że na szczęście mruczkowi nic nie dolega , od razu skierowano go do tymczasowego domu mającego doświadczenie w wychowaniu noworodków. Taki maluszek wymaga specjalnej opieki. Karmienia co 3 godziny, masowania brzuszka oraz pokazania mu prawidłowych zachowań, aby wyrósł na zdrowego i silnego kota.
Kotek ze względu na swoją historię otrzymał imię Wojownik. Martwiono się, czy tak małe kocię przeżyje , jednak mruczek nie poddał się. Z każdym dniem pod czujnym okiem swojej zastępczej mamy z nieśmiałego maluszka stawał się pewnym siebie kociakiem.
Adopcja małego kota. Dzięki poświęceniu wolontariuszy kot dostał szansę na nowy dom
Gdy kociątko wystarczająco podrosło i stało się bardziej samodzielne, wolontariusze zaczęli szukać mu nowego domu. Na szczęście małe koty posiadają tajemną moc, jaką jest ich urok i duże oczy. Dzięki temu szybko znajdują właścicieli. Nikt nie potrafi się im oprzeć.
Wojownik również znalazł swoją rodzinę. Trafił na fantastycznych opiekunów , którzy co jakiś czas przysyłają do zastępczej mamy zdjęcia i informacje, jak rośnie jej wychowanek. Mruczek dzięki wiedzy i umiejętnościom pracowników tymczasowego domu wyrósł na dzielnego i zdrowego kota.