Weterynarz pokazał zdjęcie kota z gabinetu. Jego mina mówi sama za siebie
Wizyty u weterynarza bywają stresujące zarówno dla pupila, którym ma się zająć specjalista, jak i jego opiekuna. Nie da się ukryć, że wtedy kluczowe może okazać się podejście lekarza do pacjenta. W sieci udostępniono zdjęcie, na którym doskonale widać, że kot nie jest zadowolony z miejsca, w którym się znajduje. Internauci są pewni, że jego właściciel poniesie za to surową karę.
Wizyty u weterynarza bywają stresujące
Na pewno każdy opiekun czworonoga nie raz spotkał się z sytuacją, w której wizyta u weterynarza była stresującym doświadczeniem zarówno dla niego, jak i jego podopiecznego . Znalezienie odpowiedniego specjalisty to połowa sukcesu. Niektórzy lekarze podchodzą do każdego pacjenta indywidualnie i robią wszystko, co w ich mocy, by czas, w którym są zmuszeni wykonać im badanie lub zabieg, minął w jak najlepszych okolicznościach.
W sieci pojawiło się zdjęcie, które wywołało duże zainteresowanie internautów. Choć mogłoby się wydawać, że to zwykła, rutynowa wizyta mruczka u weterynarza, widząc je, nikt nie ma wątpliwości, że wiąże się z nią wiele emocji .
Mina kota mówi sama za siebie
Mina kota , którego z transportera wystaje jedynie sama głowa, mówi sama za siebie. Nie trzeba być specjalistą od mowy ciała zwierząt, by dostrzec, że mruczek zdecydowanie nie cieszy się z powodu miejsca, w którym się znalazł . Na jego pyszczku widać wyraźny grymas.
Zdjęcie stało się hitem w sieci, a wielu internautów pozostawiło pod nim komentarz. Większość z nich uważa, że zgodnie z żartobliwą opinią na temat kotów o ich traktowaniu ludzi jako podwładnych, jego opiekun pożałuje swojej decyzji.
Internauci nie mają wątpliwości, że opiekun mruczka pożałuje, że zabrał go do weterynarza
Pod zdjęciem niezadowolonego z wizyty u weterynarza kota pojawiło się mnóstwo komentarzy. Większość z nich jest naprawdę zabawna. Komentujący piszą:
- “Zostaniesz za to ukarany, kiedy wrócicie do domu”;
- “Tylko poczekajcie, jak wysiądę z tego transportera”;
- “ Bój się. Bardzo się bój”;
- “Tej nocy spałbym na twoim miejscu z jednym okiem otwartym” .
Mimo zdecydowanego niezadowolenie mruczka jesteśmy przekonani, że wybaczy tę wizytę u weterynarza swojemu opiekunowi. Na pewno zrobił to w dobrej wierze i w trosce o zdrowie pupila. Być może ulubione smaczki pomogą załatwić sprawę.