Posesja warta miliony, a na niej konający pies. Beza nie zasłużyła na taki los
Miała mieć życie jak z bajki. Pałac, pyszne jedzenie i kochających ludzi. Niestety suczka nie zaznała dobrodziejstw, a jej życie było jednym wielkim koszmarem. Porzucona na terenie luksusowej posesji bez dachu nad głową, nie wspominając już o jakimkolwiek legowisku. Pracownicy Fundacji Psa Karmela mówią wprost “ Już dawno nie mieliśmy przypadku, w którym psa aż tak upodlono ”.
Zasobność portfela nie gwarantuje miłości do zwierzęcia
Posiadanie czworonoga wiąże się z koniecznością dysponowania odpowiednimi środkami finansowymi przeznaczanymi na jego utrzymanie. Jak powszechnie wiadomo, zwierzęta mogą być dość kosztowane . Niemniej jednak istnieją sytuacje, które pokazują, że bogactwo właścicieli nie zawsze przekłada się na dobrostan ich pupili. Opieka i dobro zwierzęcia nie zależy od zasobności portfela opiekuna, ale od jego podejścia i szacunku wobec bezbronnych stworzeń.
Pod koniec marca w Kole w województwie wielkopolskim Fundacja Psa Karmela, przy udziale funkcjonariuszy policji przeprowadziła pilną interwencję. Pomocy potrzebowała suczka o imieniu Beza, która znajdowała się zamknięta na ogromnej posesji wartej miliony złotych. Za taką kwotę jakiś czas temu właściciele Bezy wystawili swój dom na sprzedaż. Niestety przeprowadzając się, nie uwzględnili w swoich planach żyjącej z nimi wiele lat suczki. Pies przez długi czas przebywał sam na posesji bez dachu nad głową. Do dyspozycji pozostawiono jej jedynie kawałek materiału położony przy ścianie budynku.
To jedno z najbardziej obrzydliwych zachowań wobec psa z jakim mieliśmy do czynienia. Już dawno nie mieliśmy przypadku, w którym psa - mówiąc wprost - aż tak zeszm***no i upodlono - opowiada Michał Gromada - Prezes Fundacji Psa Karmela.
Pies próbował sam chronić się przed deszczem. Właścicielka po prostu się wyprowadziła
Właścicielka Bezy już jakiś czas temu przeprowadziła się kilkaset kilometrów od posesji, zostawiając suczkę bez dostępu do jakiegokolwiek pomieszczenia , nie zapewniając jej nawet pospolitej budy. Pies miał tylko dwie opcje: albo siedzieć na brudnym i zawilgotniałym materiale pod ścianą drogiego pałacyku, albo na ziemi w ogrodzie.
Przedstawiciele Fundacji zastali Bezę leżącą na ziemi pod krzakami. Zapewne w ten sposób porzucone stworzenie próbowało choć trochę ochronić się przed paskudną pogodą. Właścicielka tłumaczyła brak zapewnienia schronienia swojemu psu z powodów jej lęków. Według słów opiekunki, Beza miała się bać zamkniętych przestrzeni.
Nawet gdyby tak było, nie zwalniało to jej z obowiązku zapewnienia należytego schronienia. Jednak biorąc pod uwagę zachowanie Bezy w domu tymczasowym, w którym obecnie przebywa, można śmiało powątpiewać w prawdziwość słów jej posiadaczki - komentuje prezes fundacji będący na miejscu podczas interwencji.
Dzięki wydanej administracyjnie decyzji przez burmistrza Koła pracownicy fundacji odebrali psa właścicielom. Już sam brak schronienia kwalifikował suczkę do natychmiastowego odbioru interwencyjnego. Nie był to jednak jedyny z powodów, dla którego podjęto działania na terenie luksusowej posesji.
Psem mieli zająć się krewni. Suczka doznała od ludzi ogromnej krzywdy
Właścicielka podczas swojej nieobecności powierzyła opiekę nad psem swoim krewnym. Wyznaczeni opiekunowie co jakiś czas przyjeżdżali na opuszczoną posesję do suczki . Patrząc jednak na stan, w jakim zastali Bezę funkcjonariusze ciężko te działania nazwać opieką. Niestety wszystko to działo się za aprobatą właścicielki, dla której pies powinien być najlepszym przyjacielem.
Opiekunka Bezy jej zły stan i przytłaczający wygląd tłumaczyła źle rokującym leczeniem suczki na atopowe zapalenie skóry. Jednak nie była w stanie przedstawić żadnej dokumentacji medycznej potwierdzającej jej słowa. Podczas interwencji wyszły na jaw zatrważające informacje. Pies był leczony samodzielnie przez męża właścicielki, który jest lekarzem zajmującym się na co dzień ludzkimi schorzeniami. Mężczyzna przyznał się do podawania psu zastrzyków nie ujawnił jednak nazwy leków, ani nazwiska weterynarza prowadzącego leczenie czworonoga. Fundacja wątpi, aby ktokolwiek uprawniony przepisywał medyczne środki dostępne na receptę i przypomina, że:
Leczenie zwierząt przez osoby nieuprawnione jest zabronione co najmniej kilkoma aktami prawnymi, w tym ustawą o zawodzie lekarza weterynarii i ustawą o ochronie zwierząt, a z tej drugiej wynika, że jest to także przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem - wyjaśnia przedstawiciel Fundacji Psa Karmela.
Pies jest w złym stanie. Fundacja prosi o pomoc
Niestety stan Bezy okazał się, o wiele gorszy, niż pierwotnie zakładano. Podczas badań lekarz weterynarii wystawił diagnozę wyniszczenia organizmu. Kondycja ciała suczki w dziewięciostopniowej skali wyniosła tylko 1,5-2 punkty. Jej sierść była sfilcowana, posklejana i brudna. Do tego suczka ma zapalenia w okolicach uszu i sromu. Doszły do tego zwyrodnienia stawów, zwichnięte rzepki, przez co jej łapki są nienaturalnie ustawione. Zwierzę spędzając wiele dni na zewnątrz w nieustannie złej pogodzie, przepłaciło to swoim zdrowiem.
Największy niepokój jednak wzbudził w pracownikach fundacji i lekarzach wynik badania USG. Suczka ma zmianę na jajnikach wielkości co najmniej piłki tenisowej. Pewne objawy oraz wyniki wskazują na to, że tragiczna historia Bezy zaczęła się dużo wcześniej. Była wykorzystywana w pseudohodowli do rozrodu. Wyciągnięta z koszmaru przez prywatne przytulisko trafiła do właścicielki luksusowej posesji. Miała mieć lepsze życie, na jakie zasługuje każdy pies . Niestety jak pokazuje historia, trafiła z deszczu pod rynnę.
Szczęście w nieszczęściu Beza okazała się bardzo przyjazną suczką okazującą serce każdemu człowiekowi, który odda jej, choć odrobinę swojego. Fundacja Psa Karmela przejęła pełną opiekę nad psem i obecnie stara się przywrócić jej zdrowie i godne życie. Leczenie przy tylu schorzeniach jest jednak nie tylko trudne, ale i również bardzo kosztowne. Przedstawiciele fundacji w tym celu utworzyli zbiórkę , którą można wesprzeć.
Prezes Fundacji Psa Karmela Michał Gromada złożył zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. Z kolei właściciele suczki zawiadomili policję o możliwości jej kradzieży.
Źródło: Fundacja Psa Karmela