Ledwo żywy pies w pudełku, taki widok zastała przed domem. Do niego dołączyli list, treść rozrywa serce
Gdy znalazła go przed domem, jej serce pękło na milion części. Psie dziecko w ciszy czekało na pomoc. Kobieta obawiała się, że skulonego w kartonie szczeniaka nie da się już uratować.
Zamknięty w pudełku czekał na pomoc. Biedny pies ledwo oddychał
Niektórzy ludzie podejmują decyzję o adopcji zwierzaka bez zastanowienia się nad zobowiązaniami związanymi z opieką. Każde przygarnięte zwierzę wymaga od nas troski i zaangażowania oraz wiąże się z nieprzewidywalnymi kosztami. Kiedy pojawiają się trudności, zdarza się, że nieodpowiedzialni opiekunowie decydują się na pozbycie się zwierzęcia, w pośpiechu, używając do tego dostępnego pudełka lub kartonu. Często na taką decyzję wpływają problemy finansowe, utrata pracy czy kłopoty zdrowotne.
Pewna kobieta odkryła na swoim ganku pozostawiony karton. Nie spodziewała się, żadnej przesyłki, ani też nie przypominała sobie, żeby ktoś miał jej coś zostawić przed domem. W niespodziewanej paczce odkryła porzuconego psa. Zwierzę nie ruszało się i nie reagowało na słowa kobiety. Przerażona zadzwoniła do córki, że przed jej domem zostawiono martwego psa w kartonie.
Porzucili zwierzę pod jej domem by mu pomogła
Córka kobiety była założycielką ośrodka ratującego zwierzęta. Szybko więc pojawiła się u swojej mamy z interwencją. Po przyjrzeniu się zwierzęciu i sprawdzeniu podstawowych czynności okazało się, że pies jest nieprzytomny i ledwo oddycha, ale żyje. Na dodatek miał za sobą zaledwie kilka miesięcy życia.
Kobieta nie wiedziała, kto zostawił zwierzę przed jej domem. Do pudełka była dołączona notatka. Przyklejony list zawierał łamiące serce słowa. Po przeczytaniu ich wszystko stało się jasne.
Jestem bardzo dobrym psem, ale mój ostatni właściciel miał mnie tylko przez miesiąc. Nie powiedziano mu, że jestem chory. Zjadłem coś, nie wiem co. Proszę pomóż mi - brzmiał fragment listu.
Pies potrzebował pilnie pomocy. Jego stan był krytyczny
Pies trafił do kobiet, ponieważ jego właściciel był przekonany, że tylko one będą w stanie mu pomóc. W drugiej części listu opisał swoją i porzuconego psa historię.
Moja właścicielka bardzo mnie kocha, ale nie wie jak mi pomóc ponieważ nie ma pieniędzy na moje leczenie, gdyż sama poważnie choruje - brzmiała druga część listu.
Córka kobiety zabrała ledwo żywą znajdę do swojej kliniki — Speranza Animal Rescue. Nie było czasu do stracenia, ponieważ stan zdrowia psiaka pogarszał się , a jego życie wisiało na włosku.
Ostatecznie podrzuconego psa udało się uratować. Jednak pewne jest, że gdyby nie szybkie działania kobiety nie miałby szans na przeżycie. Obecnie przebywa w klinice, a jego stan zdrowia powolutku się poprawia. Speranza po włosku znaczy nadzieja. I tylko ona trzymała przy życiu tego psiaka.
Źródło: facebook/SperanzaAnimalRescue