Kot ma uciętą końcówkę lewego ucha? Weterynarz wyjaśnia, co to znaczy
Być może zauważyłeś, że niektóre koty, szczególnie te żyjące na wolności, mają obciętą końcówkę lewego ucha. Okazuje się, że nie straciły go w wypadku lub bójce z innym zwierzęciem. To symbol, który wiele mówi o stworzeniu i został wykonany przez ludzi. Weterynarz Wojciech Wartecki wyjaśnił, co to oznacza.
Kot z uciętym lewym uchem
Koty mające uciętą końcówkę lewego ucha to wbrew pozorom nie jest wielka rzadkość. Być może wcześniej nie zwróciłeś na to uwagi lub może wręcz przeciwnie - zastanawiałeś się, dlaczego tak wiele kotów w twojej okolicy na ucięte ucho. Cecha ta w szczególności dotyczy wolno żyjących zwierząt.
Okazuje się, że nie jest to przypadek, a kot wcale nie stracił kawałka ucha w wyniku nieszczęśliwego wypadku lub bójki. Taką formę okaleczania zwierząt lata temu stosowali weterynarze, w celu znakowania kotów żyjących na wolności. O co chodzi?
Oddali kota do schroniska, choć był aniołkiem. Taka wymówka była do przewidzenia Bocian bronił swoich młodych. Pojedynek w gnieździe zakończył się tragicznieCo oznacza ucięte lewe ucho u kota?
Niegdyś odcięte ucho oznaczało, że zwierzę zostało wykastrowane lub wysterylizowane. Weterynarze decydowali się na taką metodę znakowania zwierząt, ponieważ już z daleka było wiadomo, które ze stworzeń przebyło zabieg.
Weterynarz ze Schroniska dla Zwierząt w Poznaniu Wojciech Wartecki podkreślił, że metoda ta usprawniała znacznie ich pracę, szczególnie w przypadku dzikich kotów, które nie są przyzwyczajone do kontaktu z ludźmi.
Trzeba pamiętać, że takie dzikie koty potrafią być nieprzyjemne w kontakcie z człowiekiem, a dzięki tej metodzie ograniczamy ryzyko, bo nie trzeba ich łapać wielokrotnie, by sprawdzić, czy mają na brzuchu blizny po operacji - powiedział w rozmowie z Faktem Wojciech Wartecki.
Jak dziś oznacza się wykastrowane lub wysterylizowane koty żyjące na wolności?
W wielu miastach plaga dzikich kotów jest na tyle ogromna, że istnieją liczne organizacje zajmujące się kastracją i sterylizacją zwierząt. Pomaga to nie tylko zapanować nad ilością stworzeń, ale przede wszystkim zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się chorób i polepszyć komfort ich życia.
Dziś nie kaleczy się zwierząt i zrezygnowano z ucinania im ucha. W zamian zwierzęta są chipowane, a wszystkie informacje na temat przebytego zabiegu weterynarz może odczytać w systemie.
Mamy zachipowane zwierzęta, dzięki czemu po sczytaniu chipa możemy sprawdzić w bazie, czy kot był sterylizowany, czy też nie. Nie musimy okaleczać zwierząt przez ucięcie ucha. Co prawda zabieg sam w sobie nie jest bolesny, wykonuje się go podczas sterylizacji, gdy kot i tak jest w narkozie, ale to tak, jakby nas ktoś naznaczył przez odcięcie kawałka ucha. To dodatkowy uraz, dodatkowe gojenie się - wyjaśnił Faktowi weterynarz Wojciech Wartecki.