Dzieje się u lubelskich sokołów. Dzieciaki dały Wrotce popalić
Kamery zamontowane na kominie PGE Elektrociepłowni w Lublinie z dnia na dzień dostarczają nam coraz bardziej fascynujących ujęć z życia ptaków, które pokochał niemal cały kraj. Tysiące Polaków podpatruje perypetie najsłynniejszej polskiej rodziny sokołów, trzymając kciuki za niedawno wyklute pisklęta. Najnowsze ujęcia pokazują, że u Wrotki sporo się dzieje — tym razem za sprawą rozbrykanych maluchów.
Sokoły już raz wyginęły. Po latach wznowiono proces reintrodukcji gatunku w Polsce
Choć wielu fanów nieprzewidywalnych perypetii z sokolego gniazda na kominie Elektrociepłowni w Lublinie pokochało postać Czarta, jego historia dobiegła końca. Przypomnijmy, że ptak prawdopodobnie został umyślnie otruty z rąk człowieka, dzieląc tym samym los swojego ojca Łupka, który to zginął kilka lat wcześniej w podobnych okolicznościach. Pomimo tragicznej śmierci Czarta pozostały po nim nie tylko kadry z kamer czy ciepłe wspomnienia. Dał światu coś znaczne więcej — potomstwo, a jak dobrze wiemy, w przypadku sokoła wędrownego reintrodukcja i dalsza ochrona gatunku niegdyś wymarłego na terenie Polski są jednymi z najważniejszych zadań ornitologów, sokolników, a także wszystkich sympatyków tych drapieżnych ptaków.
Warto przypomnieć, że sokół wędrowny (Falco peregrinus) jest niesłychanie rzadkim gatunkiem ptaków w Polsce, który w drugiej połowie XX wieku wyginął na skutek zatrucia środowiska preparatem owadobójczym zwanym DDT. Środek mimo początkowych zapewnień o swojej nieszkodliwości na ekologię, był masowo stosowany i zebrał śmiertelne żniwo m.in. wśród ptaków drapieżnych. Wszystko za sprawą zaburzonej gospodarki wapniem z DDT — skorupki zniesionych jaj były bardzo cienkie i pękały w momencie ich wysiadywania, przez co populacja sokołów niemal wyginęła.
Ta rasa kota żyje najkrócej. Naukowcy zdradzili, jakie mruczki nie cieszą się długowiecznością Już wkrótce ich nie zobaczysz. Ostatnie niedźwiedzie polarne żegnają się z Polską. Znamy powódCzart pozostawił po sobie potomstwo. Wrotka opiekuje się pisklętami
Obecnie na terenie całego kraju żyje blisko 100 par sokołów. Wszystko za sprawą prowadzonych od lat 80. XX wieku specjalnych projektów mających na celu reintrodukcję gatunku. Proces ten zakłada odbudowę populacji zwierząt zagrożonych wymarciem z winy człowieka bądź na skutek zmian środowiskowych. Montowane są np. specjalne gniazda takie jak to na kominie lubelskiej elektrociepłowni.
Owoc miłości Wrotki i Czarta w postaci nowych przedstawicieli rzadkiego gatunku niezwykle raduje sokolników oraz miłośników zwierząt. Mali “wrotkarze”, jak pieszczotliwie nazywane są na facebookowym profilu Sokole Oko, rosną jak na drożdżach. Maluchy zaczęły stawiać już swoje pierwsze nieporadne kroki, dając do wiwatu swojej zniecierpliwionej opiekunce.
Dzieciaki coraz śmielej łażą po budzie, jeszcze nieporadnie, ale to nie jest łatwe stać na takich wielkich stopach. Kuper, to jednak kuper - pewnie i stabilnie. Łapska co prawda do chodzenia niewygodne, ale już dobrze chwytne - czytamy pod filmem ukazującym pisklęta sokoła wędrownego.
Pisklęta dały popalić Wrotce. Musiała interweniować
Wraz z pierwszymi próbami usamodzielnienia pisklęta stają się bardziej wymagające, co zdążyła już odczuć Wrotka. Aktywne maluchy domagają się większej ilości pożywienia, a Czajnika jak nie było, tak nie ma. Dzieciaki tak dały popalić matce, że samica postanowiła sprawdzić, gdzie się podziewa jej nowy partner z obiadem.
Posiedziała, poskrzeczała i poleciała sprawdzić, gdzie utknęła dostawa - komentuje administrator profilu Sokole Oko.
Pod nieobecność Wrotki ptasie maluchy mozolnie ćwiczą chodzenie. Spójrzcie sami na ten uroczy widok.