Zamiast robić świąteczne porządki, weszły w sam środek piekła. Suczki ze szczeniętami wystawiono na mróz
Podlasie jest jednym z wielu obszarów Polski, gdzie tzw. pies łańcuchowy to dla wielu już tradycja, głoszona obok takich haseł, jak Bóg, honor, ojczyzna. Prawdą natomiast jest, że siarczyste mrozy dają się we znaki zwierzętom, a miejsce psa jest przy człowieku. O ratunek dla psiej rodziny, którą wystawiono na skute lodem podwórko, zawalczyli miejscowi wolontariusze. “Żadna z bud niczym nie przypomina budy, brak ścian, podłogi lub sufitu” - wylicza zaangażowana w akcję Iwona Misiukiewicz.
Dziurawe budy i psy na łańcuchach. Zwierzęta mieszkały w tragicznych warunkach
Nie jest tajemnicą, że zima to dla większości zwierząt najcięższy okres w roku. Oczywiście istnieje wiele psich ras, które świetnie radzą sobie na mrozie, są to m.in. samojedy, alaskan malamuty, husky syberyjskie, bernardyny, berneńskie psy pasterskie, pirenejskie psy górskie czy akity, ale to nie znaczy, że mogą spędzić całą zimę w budzie, a co gorsza, na łańcuchu. Dla wiejskich kundelków bądź czworonogów o krótkiej sierści bez podszerstka ujemne temperatury są bardzo dotkliwe, co opiekunowie zwierząt nie zawsze rozumieją.
W sobotę 2 grudnia przeprowadzono interwencję w jednym z gospodarstw w rejonie Podlasia. Obecne na miejscu aktywistki zrezygnowały z przedświątecznych porządków na rzecz ratowania kilkunastu psów, które trzymano w nagannych warunkach. U szyj poniektórych stworzeń wiszą grube łańcuchy.
U nas prawie w każdej zagrodzie tak jest, a my nie mamy miejsc, gdzie te psy zabierać. Wszystko się zmienia, a pies na łańcuchu nadal wisi - relacjonuje pani Iwona Misiukiewicz z Suwałk, która prowadzi dom tymczasowy dla zwierząt. - Ciężko to opisać słowami, a zdjęcia tego nie oddają.
"Wszystko się zmienia, a pies na łańcuchu nadal wisi"
Niektóre zwierzęta mają prowizoryczne budy, inne natomiast na nie nie zasłużyły. Psy są zmuszone spać na niczym niewysłanej, gołej ziemi. Aby chociaż w minimalnym stopniu zminimalizować poczucie chłodu, często kopią sobie jeszcze nory. O pełnowartościowym posiłku, zapewniającym niezbędną energię do utrzymania stałej temperatury ciała, mogą zresztą pomarzyć. Nie licząc zamarzniętej wody, w miskach jest pustka.
Na terenie posesji znaleziono co najmniej cztery puchate maluchy, które na widok człowieka kuliły się w kącie i jedynie wyściubiały nos zza budy. Rozmowy o kastracji, sterylizacji, szczepieniach czy poprawie warunków na nic się nie zdają. Wolontariuszki nie mogą dopuścić do tego, by maluchy podzieliły los swojej matki, dlatego cała psia rodzinka trafia pod opiekę Fundacji Zwierzęta Niczyje. Znajdują się pod opieką weterynarza i niebawem trafią do adopcji.
Futrzaki też czują zimno. Twoja interwencja może uratować zwierzęciu życie
Zwierzęta Niczyje to niewielka fundacja, która pomimo ograniczonych środków oraz rąk do pracy kontynuuje działalność mającą na celu leczenie, kastrowanie, sterylizowanie, transportowanie, a wreszcie adoptowanie bezpańskich zwierząt z Podlasia. Zważywszy na szczególnie trudne warunki atmosferyczne, zbliżające się Boże Narodzenie oraz okres pomiędzy świętami a nowym rokiem, nadchodzące miesiące będą zdecydowanie najcięższe dla wolontariuszy, a niezliczonej liczbie psów i kotów grozi chłód, głód i bezdomność .
Psy też są wrażliwe na zimno, a o marznięciu może świadczyć drżenie ciała, podnoszenie łapy i niechęć do wychodzenia na zewnątrz.
Długotrwałe wyziębienie organizmu może skutkować hipotermią, a nawet kosztować zwierzę życie Widzisz zagrożenie? Reaguj!
Według szacunków to właśnie zimą umiera najwięcej zwierząt, dlatego nie bój się powiadamiać służb o przypadkach łamania praw zwierząt, zarówno w mieście, jak i na wsi. Oczywiście możesz również sypnąć groszem do
fundacyjnej skarbonki
, aby okazać swoje wsparcie i pomóc zapewnić podopiecznym schronienie przed mrozem i odpowiednie jedzenie.
Źródło: Facebook/Iwona Misiukiewicz