Zamiast do schroniska, wypchnęła psa na ulicę. Zwierzę tak bardzo chciało dogonić oddalające się auto
Pewien kierowca na Teneryfie miał nieszczęście być świadkiem traumatycznego zdarzenia, które prawdopodobnie zostanie z nim na zawsze. W mediach społecznościowych opublikowano nagranie przedstawiające psa biegnącego za samochodem, z której chwilę wcześniej został wyrzucony. Kobieta siedząca za kierownicą ani myśli zwalniać - wręcz przeciwnie, dodaje gazu i ucieka z miejsca zdarzenia. Trzeba być doszczętnie pozbawionym zdolności do empatii, by posunąć się do takich czynów.
Porzuciła niechcianego psa. Zwierzę biegło ostatkiem sił za samochodem
Bezduszność niektórych ludzi nie zna granic, czego najlepszym przykładem jest nagranie opublikowane na Instagramie przez Daniego Bisshoppa. Zarejestrowana sytuacja miała miejsce 11 czerwca w miejscowości Granadilla de Abona, o godzinie 7:42. Jeden z kierowców dostrzegł, jak z samochodu marki Fiat Punto Verde z tablicą rejestracyjną TF-5451-BH zostaje wyrzucony niewielkich rozmiarów pies o ciemnym umaszczeniu.
Zważywszy na okres wakacyjny, kiedy lawinowo rośnie liczba porzucanych zwierząt, niechciany pies najwyraźniej stanowił prawdziwe utrapienie w oczach swojej dotychczasowej właścicielki. Aby pozbyć się problemu i jednocześnie zaoszczędzić czasu spędzonego w schronisku czy na samodzielnym szukaniu dla zwierzęcia odpowiedzialnego opiekuna, kobieta postanowiła zwyczajnie wyrzucić pupila prosto na ulicę - jak niedopałek po papierosie.
Zwierzę nie rozumie, dlaczego zostało porzucone. Będzie kochało i czekało
Świadek przestępstwa ruszył w pogoń za kobietą, obserwując jak zdezorientowany pies pokonuje kolejne przecznice, biegnąc ostatkiem sił za oddalającym się pojazdem. Desperacko próbował go zatrzymać, chociaż brakowało mu już tchu. Prawdopodobnie czworonóg nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że ukochany człowiek celowo naraził go na śmiertelne niebezpieczeństwo i nie chce mieć z nim już nic wspólnego.
Jak wyjaśniono w opisie pod filmem, po kilku minutach kobieta została zatrzymana przez przechodniów będących świadkami zdarzenia. Dopiero krytyka i presja społeczna wymusiła na niej zatrzymanie samochodu i wsadzenie pupila z powrotem do środka. Czy zareagowałaby tak samo, gdyby nie została przyłapana na gorącym uczynku? Śmiemy wątpić.
- Szczerze mówiąc, ten widok złamał mi serce - przyznaje Dani Bisshopp, który aktywnie angażuje się w pomoc najbardziej potrzebującym stworzeniom.
Niewątpliwie porzucenie jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie można zrobić psu, stąd po udostępnieniu nagrania w sieci rzesze internautów domagały się zgłoszenia sprawy na policję. W sekcji komentarzy potwierdzono, iż służby prowadzą w sprawie dochodzenie. Oby osoba, która przyłożyła rękę do niepotrzebnego stresu i cierpienia zwierzęcia, poniosła konsekwencje swojego czynu.
Coraz więcej wyroków skazujących za znęcanie się nad zwierzętami
W artykule 1 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt czytamy: „ Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę .” Policjanci, strażnicy miejscy, pracownicy schronisk czy też wolontariusze każdego roku w okresie wakacyjnym zwracają uwagę na zjawisko porzucania zwierząt , najczęściej psów i kotów, choć zdarzają się też króliki, gryzonie czy węże. Problem bezdomności zwierząt oczywiście wykracza poza samą Polskę, jednak niezależnie od szerokości geograficznej, fakty pozostają niezmienne - porzucenie zwierzęcia to zawsze forma znęcania się, którą należy piętnować.
Jeżeli sprawca takiego czynu działa ze szczególnym okrucieństwem, wówczas podlega karze. Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt maksymalne zagrożenie w tych sprawach wynosi pięć lat pozbawienia wolności - tyle samo, co za kradzież. Chociaż sądy przez lata były zbyt łaskawe dla oprawców zwierząt i rzadko orzekały maksymalną karę, obecnie winni coraz częściej trafiają do więzienia.
Choć sprawa nie dotyczyła stricte porzucenia, głośnym echem w mediach odbił się finał sądowej batalii z właścicielami cyrku - Kateryną S. i Sebastianem S. . Cyrkowcom skazującym zwierzęta na przemoc wymierzono karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i prawie 30 tysięcy grzywny. Z kolei w czerwcu br. mężczyzna, który ciągnął psa na łańcuchu za rowerem, stanął przed sądem w Stalowej Woli i usłyszał dwa mrożące krew w żyłach słowa - “bezwzględne więzienie” . Takich wyroków przybywa i miejmy nadzieję, że surowa kara spełni funkcję prewencyjną, zapobiegając kolejnym zwierzęcym cierpieniom.
Źródło: opracowanie własne, instagram/dani_bisshopp