Wzięli kundelka ze schroniska. Jego nerkę wszczepiono rasowemu psu
Bezdomne zwierzęta w roli dawców organów dla psów z hodowli? Działacze prozwierzęcy nie wyrażają na to swojej zgody. Na wokandę wraca głośna sprawa przeszczepu nerki od bezpańskiego psa o imieniu Saturn. Do zabiegu doszło w jednej z klinik weterynaryjnych na warszawskim Ursynowie, gdzie nerkę kundelka wszczepiono rasowemu pupilowi. Sprawa Saturna nie wyszłaby na światło dzienne, gdyby nie podejrzliwość jego przyszłej właścicielki.
Przeszczepy u psów. Zaledwie ułamek pacjentów nie odrzuca przeszczepionego organu
Lekarze weterynarii stale szukają nowych rozwiązań do walki o zdrowie nieuleczalnie chorych zwierząt - m.in. w przypadku nieodwracalnej niewydolności nerek. Wzorując się na ludzkiej medycynie, postanowiono przeprowadzić badania w dziedzinie transplantologi u zwierząt. Zabiegi przeszczepów organów u czworonogów, które były wykonywane w USA na początku lat 2000, nie przyniosły zamierzonych rezultatów.
Zaledwie 30 procent psich pacjentów przeżywało powyżej 100 dni po transplantacji. Mniej niż 20 procent żyło dłużej niż pół roku, a tylko pojedyncze jednostki dłużej niż rok. Stany Zjednoczone odeszły więc od wykonywania takich zabiegów, aby nie zadawać niepotrzebnego cierpienia zwierzętom. Zaledwie kilka lat później podobny eksperyment przeprowadzono w jednej z warszawskich klinik weterynaryjnych.
Choć polscy weterynarze mieli świadomość o niezadowalających wynikach zabiegów transplantologi u zwierząt, w naszym kraju przeszczep nerki u czworonoga wykonano pierwszy raz w 2013 roku. Krótko potem ma początek tragiczna historia psa o imieniu Saturn. Bezdomne zwierzę wzięte ze schroniska zostało pozbawione jednej nerki przez lekarza weterynarii Jacka S. Narząd przeszczepiono rasowemu psu z hodowli.
5 zwierząt domowych, które odradza weterynarz. Nie wszyscy rozumieją ich potrzeby Każdy pragnie kociaka, o starsze nikt nie pyta. Film ze schroniska łamie serceTrafił do schroniska po trudnych przejściach. Pies po zabiegu znów stał się niepotrzebny
Owczarek o imieniu Joker potrzebował pilnego przeszczepu nerki. Dializy, jakie zapewniali mu właściciele hodowli, nie mogły być dłużej realizowane. Jokerowi groziła eutanazja. Lekarz weterynarii postanowił przeprowadzić zabieg przeszczepu nerki. Mimo iż Joker posiadał zdrowe i zgodne genetycznie ze sobą rodzeństwo nie zdecydowano się na pobranie narządu od jednego z nich.
Jako dawcy postanowiono wykorzystać bezdomnego psa ze schroniska. Padło na Saturna. Niczym niewyróżniający się burek stracił dom i trafił do schroniska, skąd został adoptowany. Oczekiwano, że u nowej rodziny zostanie otoczony troską i miłości. Tymczasem posłużył jako “zamiennik części”.
Operację w warszawskiej klinice przeprowadził Jacek S. w nocy z 19 na 20 października 2013 r. Biorcą był rasowy pies Joker bogatych właścicieli - mówi w rozmowie z "Faktem" mec. Katarzyna Topczewska z Fundacji Viva!
Saturn w zamian za oddaną nerkę miał otrzymać od właścicieli hodowli dożywotnią opiekę oraz specjalistyczne leczenie. Tak się niestety nie stało. Zaledwie dwa miesiące po wykonanym zabiegu Joker odszedł, a Saturna niczym bezużyteczną rzecz oddano innej osobie.
Właściciele hodowli przekazali psa nowej opiekunce Pani Beacie Rasmussen, opowiadając, że pies nie dogaduje się z ich stadem. Nowa właścicielka Saturna nie miała bladego pojęcia o tym, ile przeszedł jej nowy podopieczny. Właściciele rasowych piesków nie poinformowali, że pies nie ma jednej nerki i wymaga uważniejszego traktowania.
Dzięki obrońcom praw zwierząt sprawa została nagłośniona. Kolejny bezdomny pies został dawcą
Gdy stan zdrowia Saturna uległ pogorszeniu, sprawa ujrzała światło dzienne. Właścicielka o braku nerki u swojego czworonoga dowiedziała się z badania USG. Po odszukaniu i prześledzeniu historii o innowacyjnym pierwszym przeszczepie nerki w naszym kraju opiekunka napisała do kliniki, w której był przeprowadzony zabieg. Po tym, jak nie otrzymała odpowiedzi, ani pomocy ze strony lekarzy, postanowiła nagłośnić sprawę.
Historią Saturna zainteresowali się obrońcy praw zwierząt z Fundacji Viva! To oni w 2018 roku złożyli zawiadomienie do prokuratury.
Saturn nie podjął świadomie decyzji, że chce innemu psu uratować życie. Tę decyzję podjęli za niego ludzie, których w mojej opinii zupełnie nie obchodził jego dalszy los. W schronisku wybrano go, bo był podobnej wielkości jak biorca i miał doskonały stan zdrowia, a nie dlatego, że był miły czy że pasował charakterem do nowej rodziny. Ci ludzie najpierw go wykorzystali jako dawcę nerki, a potem się go pozbyli. Bo tak naprawdę prawdopodobnie nigdy nie chcieli dać mu domu. Saturn do końca życia musiał być na specjalnej diecie i pod opieką lekarza. A mimo to i tak nie dożył wyroku pierwszej instancji - opisuje historię Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva!.
W imieniu obrońców praw zwierząt zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa znęcania się nad zwierzętami złożyła mec. Katarzyna Topczewska. Zgłoszenie obejmowało również kolejny wykonany przez lekarza przeszczep nerki o bezdomnego psa. Suczka Tosia wzięta z tego samego schroniska została dawcą organu dla rasowego pieska posiadającego dom.
Sąd ponownie rozpatrzy sprawę kontrowersyjnych przeszczepów
Prokuratura postawiła zarzuty lekarzowi, który wykonał przeszczepy narządów u psów. Niestety sąd uniewinnił oskarżonego od zarzucanych mu czynów, stwierdzając, że oskarżony działał w stanie wyższej konieczności, ratując dobro ważniejsze — według opinii sądu życie rodowodowego zwierzęcia.
Obrońcy praw zwierząt nie zamierzali się poddawać. Złożyli apelację, którą uwzględnił sąd drugiej instancji. Dzięki temu sprawa zostanie rozpatrzona ponownie w marcu tego roku. Sąd ponownie rozpatrzy sprawę i zadecyduje, czy tego typu eksperymenty medyczne są legalne.
Nie zgodziliśmy się z taką oceną i złożyliśmy apelację. Pies, który nie ma domu ani człowieka, który będzie go chronił, nie może być źródłem „części zamiennych” dla innych, kochanych i zaopiekowanych zwierząt tylko dlatego, że jego los nikogo nie obchodzi. Nie można ratować życia jednego zwierzęcia kosztem zdrowia drugiego - argumentuje swoją decyzję mec. Katarzyna Topczewska, reprezentująca Fundację Viva! w tej sprawie.
Ten nieetyczny proceder poruszył miliony Polaków. Mimo iż Saturn nie doczekał sprawiedliwości, to w jego imieniu walczy szerokie grono obrońców praw zwierząt i nie pozwolą na to, aby bezdomne zwierzęta traktowano jako dawców organów dla “lepszych” zwierząt z rodowodem.
Źródło: viva.org.pl