Wycieńczone psy na parafii. Mieszkańcy mieli dość, wezwali pomoc
Proboszcz z parafii św. Wacława w Irządzach (woj. śląskie) przetrzymywał na plebanii osiem psów w tragicznych warunkach. Owczarki niemieckie były chore, niedożywione i dzień w dzień wyły z rozpaczy. Zaniepokojeni parafianie i mieszkańcy zgłosili sprawę do Fundacji Zwierz, która wcześniej dwukrotnie interweniowała w sprawie zwierząt należących do duchownego. "Ksiądz nie chciał nas dopuścić" - relacjonują aktywiści.
Ksiądz przetrzymywał psy na plebanii. Zwierzęta były w strasznym stanie
Psy, które znalazły schronienie pod opieką księdza proboszcza, z założenia powinny cieszyć się jeszcze lepszym życiem niż inne zwierzęta. W końcu opieka i dobroć to wartości, które duchowni powinni szerzyć w swojej posłudze. Niestety, rzeczywistość często okazuje się inna.
W Irządzach na Śląsku psy przetrzymywane przez proboszcza doświadczyły cierpienia i zaniedbania. Chore, niedożywione owczarki niemieckie były zmuszone do walki o przetrwanie. O sprawie powiadomiono Fundację Zwierz, która próbowała odebrać czworonogi duchownemu, aby poprawić ich los i zapewnić im godne warunki do życia. Właściciel zwierząt nie chciał jednak z nimi współpracować.
Jak rozpoznać problemy ze stawami u psa? Obserwację zacznij od schodów Nie miał litości ani dla psa, ani kota. Zwierzętom zgotował piekło na ziemiPsy były trzymane w fatalnych warunkach. Ksiądz nie chciał oddać zwierząt
Proboszcz parafii św. Wacława w Irządzach miał pod swoją opieką osiem owczarków niemieckich. Ciężko jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, że sprawował nad nimi opiekę, gdyż stan psów pozostawiał wiele do życzenia. Duchowny przeprowadził się do miasteczka cztery lata temu, zabierając czworonogi z poprzedniej parafii. Owczarki niemieckie miały swoje kojce na tyłach kościelnych budynków, dzięki czemu księdzu tak długo udawało się ukrywać ich skrajne wycieńczenie i zaniedbanie. Gdy tylko mieszkańcy odkryli cierpienie zwierząt, skontaktowali się z organizacją prozwierzęcą z Bierunia.
Pierwsza interwencja miała miejsce 5 maja. Duchowny nie wpuścił na teren parafii przedstawicieli fundacji, powołując się na pismo od państwowej inspekcji weterynaryjnej sprzed 14 dni, z którego wynikało, że psom nic nie grozi. Ratownicy zwierząt jednak na własne oczy widzieli, że zwierzęta są w opłakanym stanie i cierpią. Mieli jednak związane ręce.
Następną interwencję pracownicy fundacji w asyście policji przeprowadzili miesiąc później. 6 czerwca udało się po długich negocjacjach odebrać duchownemu jednego psa. Zwierzę wymagało pilnej pomocy weterynarza.
Jeden z psów jest w stanie krytycznym. Na jego ciele widać liczne guzy nowotworowe, otwarte rany. Pies jest wychudzony, widać mu żebra, to zwierzę jest zaniedbane - opowiedziała dziennikarzom gazety Fakt Oliwia Kwela z Fundacji Zwierz.
Ratownicy zwierząt nie odpuszczają. Jeden z psów należącym do księdza był w stanie krytycznym
Księdzu udało się poprzednio uzyskać pismo z pozytywną opinią na temat zwierząt, ponieważ ukrył on przed inspektorami najbardziej poszkodowane z psów. Pracownicy fundacji nie dali się jednak tak łatwo oszukać.
Stan odebranego psa jest poważny. Ma zaawansowaną chorobę skóry, która sprawia mu ogromny ból, wiele zmian nowotworowych oraz nużycę i świerzbowca. Owczarek był tak wycieńczony, że nie był w stanie opuścić plebanii o własnych siłach. Został wyniesiony na rękach jednego z ratowników. Teraz zajmuje się nim klinika w Katowicach, która informuje, że rokowania są optymistyczne.
Pracownicy Fundacji Zwierz pozostawili duchownemu instrukcje i zalecenia dotyczące pozostałych psów. Zgodnie ze wstępnymi ustaleniami po tygodniu przyjadą z kolejną kontrolą, aby sprawdzić, czy proboszcz wywiązał się ze swojego obowiązku i zaczął w końcu dbać o zwierzęta. W przeciwnym razie kolejne owczarki zostaną mu odebrane.