"Widziano, jak bawił się piłką", rodzice drżą o dzieci na placu zabaw. Może przenosić groźną chorobę
Grał w piłkę z dziećmi na osiedlu, zachowywał się zupełnie jak kot. Mieszkańcy Piekar Śląskich (woj. śląskie) napotkali na swojej drodze wyjątkowe zwierzę. Teraz muszą zawalczyć, żeby miało szansę na szczęśliwe życie na wolności. Chociaż oznacza to, że muszą stoczyć bój z urzędem miasta i lokalnymi myśliwymi, nie poddają się.
Lis w Piekarach Śląskich. Widziano go na osiedlu, "bawił się piłką z dziećmi"
Mieszkańcy Osiedla Powstańców Śląskich w Piekarach Śląskich (woj. śląskie) zauważyli przed blokiem nietypowe zwierzę. Nie był to ani pies, ani kot, jednak dziki przybysz zachowywał się jak domowy pupil .
Jest oswojony, prawdopodobnie wychowany przez człowieka. Nie boi się ludzi, widziano nawet jak bawił się piłką z dziećmi – piszą mieszkańcy osiedla.
Nie robi nikomu krzywdy, zachowuje się spokojnie. Mimo to mieszkańcy są świadomi, że miejsce lisa jest w lesie , a pod płaszczykiem oswojonej istoty kryje się dzikie zwierzę. Zmartwieni losem rudego kolegi, chcieli zapewnić mu pobyt w Leśnym Pogotowiu . Niestety miasto ma wobec niego inne plany . Teraz muszą zawalczyć o jego życie.
Odłowieniem zwierzęcia mają się zająć myśliwi. Mieszkańcy osiedla protestują
Dzikie zwierzę nie uciekało, wręcz pragnęło bliskości człowieka. Nic dziwnego, że pojawiło się pytanie, czy lis nie ma wścieklizny. Dlatego właśnie sprawą zajął się Urząd Miasta. Sposób, w jaki planują rozwiązać kwestię dzikiego zwierzęcia, nie zjednał im zwolenników. Okazuje się, że lis może nie mieć za dużo czasu . Jego odłowieniem ma zająć się… kółko łowieckie .
Sprawa Liska trafiła do Urzędu Miasta w Piekarach Śląskich, a stamtąd została przekazana do Kółka Łowieckiego w Czeladzi, które ma się zająć “ratowaniem” zwierzątka.
Co planuje ze zwierzęciem zrobić kółko łowieckie? Nie wiadomo, do głowy przychodzą różne scenariusze. Mieszkańcy wiedzą jednak, że nawet jeśli zwierzę zostanie wypuszczone na wolność, prawdopodobnie sobie tam nie poradzi. Lisek jest zbyt ufny wobec ludzi i dlatego chcą najpierw skierować go do odpowiedniego ośrodka.
Lisek nie ma wścieklizny? Za bardzo ufa człowiekowi
Na temat sprawy wypowiedział się Jacek Wąsiński z Leśnego Pogotowia w Mikołowie. Rozwiał wszelkie wątpliwości, w tym kwestie domniemanej wścieklizny lisa. Według niego zwierzę nie jest chore , a po prostu jeszcze nigdy w życiu nie zostało skrzywdzone przez człowieka . Nie wykształciło mechanizmów obronnych prawdopodobnie dlatego, że straciło matkę zbyt wcześnie .
Gdy lis trafi do naszego ośrodka, będziemy starać się, wykształcić w nim mechanizmy obronne, tak by w naturalnym środowisku potrafił sobie sam poradzić. Do momentu aż zwierzę nie przestanie ufać człowiekowi zostanie w ośrodku – mówi Wąsiński.
Żeby zebrać pieniądze na pobyt lisa w ośrodku dla dzikich zwierząt, mieszkańcy osiedla uruchomili zbiórkę w serwisie pomagam.pl . Zdążyła ona przekroczyć już zbieraną kwotę, jednak na ten moment nie wiadomo, ile wyniesie porycie wszystkich wydatków. Zachęcamy do pomocy liskowi – jego los jeszcze nie jest przesądzony.
Źródło: fakt.pl, wiadomosci.gazeta.pl, Facebook/Piekary Śląskie Spotted